Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Śladami martyrologii

Międzynarodowy Motorowy Rajd Katyński to jedna z inicjatyw upamiętniająca mord sowietów na polskich jeńcach wojennych – w większości na oficerach i policjantach. Mirosław Wenglorz z Kaczyc jest zaangażowany w jego organizację na Śląsku Cieszyńskim.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mieszkaniec Kaczyc po raz pierwszy wyjechał na rajd na w 2006 r. Trasę liczącą 16 dni i ok. 6 tys km pokonał na wysłużonym Suzuki GS 450 L. – Kupiłem go z Niemiec za 3 tys zł. Nie nadawał się do długich tras, a mimo to dzielnie mi służył. Wyglądałem na nim jakbym jechał na osiołku. Był dla mnie ciut przymały i pewnie przez to robił niezłą furorę – wspomina M. Wenglorz.

W swoim długodystansowym debiucie motocykl dowiózł go do Wilna, Ponarów – miejsca zbrodni Niemców i Litwinów na ludności polskiej, Zułowa – gdzie urodził się Józef Piłsudski, do okrytych złą sławą: Katynia, Ostaszkowa i Miednoje, wreszcie do Moskwy, Kurska, Kijowa wraz z Bykownią – kolejną mogiłą ofiar NKWD, oraz na dawne Kresy na Ukrainie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– To była bardzo ciężka wyprawa. Deszcz nas nie oszczędzał. Tylko przez dwa dni mieliśmy od niego święty spokój. Było dużo wywrotek. Na szczęście ucierpiały motocykle, nie ludzie – podkreśla M. Wenglorz.

Następne lata przyniosły kolejne wyprawy. Najdalsze prowadziły szlakiem polskich zesłańców do syberyjskiego Tobolska i Irkucka.

Przebijać mur niezrozumienia

W 2006 r. bramy klasztoru w Ostaszkowie nie otworzyły się na oścież przed motocyklistami z Polski. – Tutaj nikt z waszych nie zginął – tłumaczyli prawosławni mnisi.

Reklama

– Odczuliśmy z ich strony niechęć. Nie chcieli nas wpuszczać do środka i cokolwiek pokazywać. Sytuacja zmieniła się dobrych parę lat później. Gdy byliśmy w Ostaszkowie w 2015 r. czy w 2017 r., zakonnicy przyjęli nas serdecznie i ugościli. Do tego oprowadzili – podkreśla M. Wenglorz. Kto wie, może podobnie jak i motocykliści odkryli oni na cmentarzu miejsca pochówku kilkudziesięciu polskich żołnierzy, którzy nie przeżyły zimy w murach klasztornego kompleksu.

Jak podkreśla M. Wenglorz, znacznie korzystniej jest również w Zułowie na Litwie. W 2006 r. dąb, który zasadzono w 1938 r., aby upamiętnić miejsce narodzin Józefa Piłsudskiego, nosił na sobie ślady podcięć, a jego najbliższe sąsiedztwo stanowiło obraz nędzy i rozpaczy. Rozpadające się posowieckie chlewnie miały odstraszać przyjezdnych. Teraz teren ten jest uporządkowany, a jego wagę podkreśla granitowa tablica przypominająca o marszałku.

W innych miejscach bywa jednak, że przeszłość ciąży. W Hucie Pieniackiej na Ukrainie, gdzie UPA wymordowała ok. 850 polskich cywilów, motocyklistom dawano do zrozumienia, żeby nie zapuszczali się w te rewiry. – Dochodziły do nas głosy, że musimy się liczyć z atakiem nacjonalistycznych bojówkarzy. Dlatego dla własnego bezpieczeństwa wystawiliśmy na noc warty. Nigdy nie doszło jednak do żadnych incydentów. Swoje pewnie robi obecność eskortującej nas policji. Za naszą wschodnią granicą mundurowi budzą wśród miejscowych olbrzymi respekt. Na Białorusi widziałem, jak milicjanci na wąskiej drodze włączyli koguta, a jadące z naprzeciwka auto zjechało do rowu, aby ustąpić uprzywilejowanemu samochodowi – podkreśla motocyklista z Kaczyc.

Wschód jest ludzki

Reklama

W Tobolsku polscy zesłańcy wybudowali w latach 1900-07 kościół rzymskokatolicki Trójcy Przenajświętszej. Jego gospodarzem jest ks. Dariusz Stańczyk, który towarzyszył motocyklistom podczas rajdu katyńskiego w 2015 r. To dzięki niemu miejscowa społeczność niezwykle ciepło przywitała gości z Polski. W środku nocy otwierały się dla nich warsztaty mechaników, którzy za naprawę motorów nie brali zapłaty. Dorzucali w gratisie smary i gadżety.

– Syberia jest wspaniała. Krajobrazy zapierają dech w piersiach. I jak tam ryby smakują! Za 10 zł można kupić wędzony omul, coś pysznego. Tobolsk czy Irkuck to zadbane na modę europejską miasta. W porównaniu z dość nędzną infrastrukturą europejskiej Rosji, gdzie mija się biedne, drewniane wioseczki, tam jest bardziej niż przyzwoicie. Oczywiście, nie ma co mówić o Moskwie, w której zamieszkało mnóstwo milionerów. Lamborghini, rolls-royce, maybach – takich aut, jakie tam jeżdżą po ulicach, nie widzieli nawet nasi amerykańscy koledzy, którzy uczestniczyli w rajdzie – mówi M. Wenglorz.

Nie tylko rodacy

Na trasie eskapady zawsze znajdują się polskie enklawy. Takie są na Litwie, na Ukrainie i na dalekiej Syberii. – W Smoleńsku mieszka bardzo dużo naszych rodaków. Specjalnie dla nas przygotowują okolicznościową akademię. Jadąc tam, odwiedzamy też Dom Dziecka, gdzie rozdajemy upominki, oraz szpital dla dzieci z zespołem Downa i innymi schorzeniami psychicznymi. Wozimy ich motocyklami, więc mają niezłą frajdę – mówi M. Wenglorz.

Reklama

– W Wierszynie, polskiej wsi położonej ok. 100 km od Irkucka, spotkaliśmy leciwą panią, która była dzieckiem pierwszych osadników z Zagłębia Dąbrowskiego. Jej rodzice nie byli zesłańcami, lecz emigrantami szukającymi lepszych warunków do życia. Od cara dostali ziemię i trochę pieniędzy na zagospodarowanie. Sporo szkód zrobili wśród tej społeczności bolszewicy, ale to już przeszłość. Ci ludzie wciąż mówią w języku polskim i czują się Polakami. Pracuje tam o. Karol Lipiński. Do wioski prowadzi szutrowa droga, ale że było sucho, dojechaliśmy do niej bez przeszkód – wspomina M. Wenglorz.

Zaznacza przy tym, że każde spotkanie z rodakami na Wschodzie wywołuje ogromne emocje. – Zawsze towarzyszą temu wzruszenia. I to z jednej, i z drugie strony – puentuje motocyklista.

Nocne Wilki

– Jak przyjadą na czołgach, wtedy będziemy do nich strzelać, ale jak na motorach, żeby zapalić znicze i złożyć wiązanki kwiatów na grobach bliskich, to ich przywitamy i im w tym pomożemy – tak podsumował zamieszanie związane z przejazdem rosyjskich motocyklistów znanych pod nazwą „Nocne Wilki” śp. Wiktor Węgrzyn, inicjator rajdu katyńskiego.

W myśl tej zasady motocykliści prowadzeni przez M. Wenglorza oprowadzili troje Rosjan po KL Auschwitz-Birkenau i po cmentarzu czerwonoarmistów w Pszczynie. Później eskortowali ich do czeskiej Ostrawy, gdzie mogli w miejscowym muzeum zobaczyć przebieg operacji wojskowej skierowanej w stronę Zagłębia Ostrawsko-Karwińskiego.

– Co jakiś czas następuje polityczne trzęsienie ziemi i ciężko jest robić to, co już istniało. W Katyniu słyszeliśmy, jak dwóch kombatantów przekonywało nas, że zbrodni w tym miejscu dokonali Niemcy. Niestety, polityka mocno miesza w prawdzie historycznej – mówił mieszkaniec Kaczyc.

Metamorfoza

– Pan mi wrócił syna. On przyjechał odmieniony – dzwoniła matka. Codzienne Msze św., a do tego miejsca kaźni lub chwały oręża polskiego przemawiają stokroć bardziej niż płomienne lekcje historii. Rajd katyński przypomina o tym, co było. Paradoksalne bez pamięci o rozsianych po kresowych przestrzeniach polach bitewnych ciężko mówić o współczesnych symbolach zwycięstw.

– W naszym rajdzie uczestniczył syn działacza komunistycznego. Chłopak nie został ochrzczony. Po tym, co jednak za naszą sprawą zobaczył i co przeżył, nie został obojętny. Trójkę swoich dzieci ochrzcił i postanowił wychować w duchu patriotycznym – podkreśla M. Wenglorz.

2021-04-14 07:27

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV: indoktrynacja jest niemoralna

Katolicka Nauka Społeczna powołana jest do dostarczenia kluczy interpretacyjnych, które wprowadzają dialog między nauką a sumieniem, dając tym samym zasadniczy wkład w wiedzę, nadzieję i pokój – wskazał Ojciec Święty podczas spotkania z członkami Fundacji Centesimus Annus Pro Pontifice. W Rzymie odbywa się doroczna międzynarodowa konferencja i zgromadzenie ogólne.

Indoktrynacja jest niemoralna, gdyż „uniemożliwia krytyczne myślenie, narusza świętą wolność sumienia – nawet jeśli jest ono błędne – i zamyka się na nowe refleksje, bo odrzuca ruch, zmianę, ewolucję idei wobec nowych wyzwań” – powiedział Papież. Nauczanie Kościoła zaś jest poważną, spokojną i rygorystyczną refleksją; ono chce nas nauczyć jak zbliżać się do sytuacji i do ludzi. „To właśnie poważne podejście, rygor i spokój są tym, czego należy uczyć się z każdej doktryny – również Katolickiej Nauki Społecznej” – dodał Leon XIV.
CZYTAJ DALEJ

Ksiądz z osiedla: najważniejszym prezentem na komunię jest przyjęcie Jezusa

Podczas przygotowań do pierwszej komunii św. tłumaczę rodzicom, żeby wyluzowali. Ubrania, prezenty i obiad w restauracji nie są najważniejsze – powiedział PAP ks. Rafał Główczyński prowadzący na YouTube kanał "Ksiądz z osiedla". Dodał, że najważniejszym prezentem jest przyjęcie Jezusa.

W maju w większości parafii w Polsce dzieci przystępują do pierwszej komunii św. Zgodnie ze wskazaniami Konferencji Episkopatu Polski do sakramentów przystępują dzieci na zakończenie III klasy szkoły podstawowej, czyli około 10. roku życia.
CZYTAJ DALEJ

Na świątyni we Wschowie stanął krzyż

2025-05-17 10:11

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Wschowa

montaż krzyża

Krystyna Pruchniewska

Na kościele św. Jadwigi Królowej we Wschowie 15 maja 2025 zamontowano krzyż. To ważny etap prac wykończeniowych w budowie świątyni.

Z miesiąca na bliżej coraz bliżej zakończeniu budowy nowego kościoła pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie. Trwają ostatnie prace wykończeniowe. Niedawno ułożono posadzkę w prezbiterium. Budowa kościoła rozpoczęła się w 2008 roku. Historia parafii sięga jednak 10 lat wstecz. W kwietniu 1998 roku z inicjatywy proboszcza parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika we Wschowie, ks. Zygmunta Zająca (zmarłego w 2024 roku), rozpoczęto przygotowania do budowy kaplicy na placu przy Osiedlu Jagiellonów. Nowa parafia została erygowana dekretem biskupa Adama Dyczkowskiego 22 sierpnia 2000 roku. Z kolei plac pod budowę kościoła został poświęcony przez biskupa Stefana Regmunta 19 maja 2008. Budowę rozpoczęto 1 września 2008. Przez 19 lat proboszczem i budowniczym kościoła był ks. Krzysztof Maksymowicz, zmarły w 2020 roku. Jego następcą jest ks. Adam Tablowski. Posługę wikariusza sprawuje obecnie ks. Karol Aleksandrowicz. Kościół św. Jadwigi Królowej to jedna z trzech świątyń parafialnych we Wschowie. Zapraszamy do fotogalerii, jak wyglądał montaż krzyża.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję