Reklama

Między Wołyniem a Szwecją

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pani Bronisława pisze:


Przyznam się, że od dawna chciałam do Pani napisać i podzielić się swoimi refleksjami – ale do rzeczy. Jestem emerytowaną nauczycielką z wieloletnim stażem pracy z maluchami. Mieszkam z mężem na wsi, w pobliżu wielu kopalń i huty miedzi. Jestem babcią dwójki wnucząt. Moja córka od kilku lat mieszka z rodziną w Szwecji. Mimo rozmów przez różne komunikatory staramy się z mężem raz w roku ich odwiedzać, pokonując trudności związane z podróżą. Takie mamy czasy! XXI wiek! Wspólnie z mężem przeżyliśmy dużo dobrych, wesołych chwil, doświadczyliśmy też kilka dramatów... Wiara w Boga pomogła nam pokonać trudności, chociaż jako matka „kłóciłam” się z własnym sumieniem. Staram się jednak być optymistką, lubię rozmawiać z ludźmi w każdym wieku na tematy dotyczące ich własnych przeżyć. Wiadomo, że ilu ludzi, tyle indywidualności – tych dobrych i tych złych. Jestem wdzięczna za Pani słowa otuchy i za poruszanie problemów dzisiejszych rodzin, w tym dzieci, młodych małżeństw, a także starszych roczników.
Wspomniała Pani o tzw. stresach młodzieży, która praktycznie „ma wszystko” niemalże na wyciągnięcie ręki. Czy jednak potrafi cieszyć się z życia? Dlaczego młodzi są samotni? Można by to wyliczać w „słupkach”. Miałam brata, który nie żyje już od 20 lat. Był uzależniony. Ileż łez wylała moja śp. mama, ile kłopotów mieli ci, którzy chcieli mu pomóc!... To już przeszłość. Trudne chwile wzmocniły nas wszystkich i pomogły spojrzeć nieco inaczej na tych, którzy przeżywają podobne problemy. W przeszłości byłam też kuratorem dla nieletnich. Starałam się pomagać, ale nie mogłam walczyć z kodeksem karnym. Wspomniała Pani kiedyś o swojej cioci z Wołynia. Moja mama i dziadkowie również pochodzą z tego regionu. Znam wiele faktów. Słyszałam od nich dużo opowieści o życiu na Kresach Wschodnich i do dzisiaj śledzę losy Wołyniaków. Moja mama swoje refleksje na temat ich dramatycznych losów przekazała autorce „Wołyń we krwi”, poza tym na kanale YouTube w 4 częściach redaktor Szafirowicz umieścił i uwiecznił jej wypowiedź. Lubię sobie czasami pisać różne wspomnienia z dzieciństwa. Zbieram także opowieści od wiekowych cioć (tych z Wołynia). Najstarsza ma już ponad 99 lat i nadal jest sprawna umysłowo! To są geny! Ludzie z Kresów, wychowani na zdrowej, nieskażonej ziemi... A przecież tyle przeżyli! Mój dziadek osobiście zwoził rannych z Parośli do ich rodzin i pomagał im w pochówku zmarłych. Mama opatrywała kilku ocalałych z rzezi wołyńskiej. Dzięki Bogu, cała rodzina mamy przeżyła i z pokolenia na pokolenie przekazywała historię tych, którym śmierć nieustannie zaglądała do oczu
Życie każdego z nas to cudowna materia, której nie możemy zmarnować na bezmyślne działania, ponieważ skutki mogą być opłakane. Jestem Pani wdzięczna za wspaniałe wypowiedzi i słowa otuchy, że może być lepiej!

No cóż. Niewiele można dodać do tego listu. Chciałoby się powiedzieć: ech, życie, życie! Cieszmy się nim, jak możemy i jak potrafimy!

Może dziś jeszcze się smucimy, ale przecież nic nie trwa wiecznie! Nawet najgorszy czas ma swój koniec. Za oknami znów zielono!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2021-05-18 10:56

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Ducha Świętego

[ TEMATY ]

nowenna

Duch Święty

Karol Porwich/Niedziela

Jak co roku w oczekiwaniu na to Święto Kościół katolicki będzie odprawiał nowennę do Ducha Świętego i tym samym trwał we wspólnej modlitwie, podobnie jak apostołowie, którzy modlili się jednomyślnie po wniebowstąpieniu Pana Jezusa czekając w Jerozolimie na zapowiedziane przez Niego zesłanie Ducha Świętego.

1. Po wystawieniu Najświętszego Sakramentu można zaśpiewać hymn: "O Stworzycielu, Duchu, przyjdź" lub sekwencję: "Przybądź, Duchu Święty" czy też inną pieśń do Ducha Świętego.
CZYTAJ DALEJ

Położna ujawniła horror w Oleśnicy

2025-05-28 16:28

[ TEMATY ]

aborcja

Oleśnica

Adobe.Stock

Położna, która uczestniczyła w aborcjach w szpitalu w Oleśnicy, ujawniła szczegóły horroru trwającego za murami tej placówki.

Gizela Jagielska szkoli personel z zabijania chlorkiem potasu tłumacząc, że należy go wstrzykiwać dziecku tak długo aż jego serce przestanie bić, gdyż inaczej dziecko zacznie uciekać i trzeba będzie "kłuć jeszcze raz". Dla położnych z Oleśnicy aborcja ma być "łatwiejszą pracą" niż przyjmowanie porodów żywych dzieci. "Pacjentki" Jagielskiej robią sobie pamiątki z okazji zamordowania własnego dziecka. Inne kobiety płaczą z rozpaczy na szpitalnych korytarzach.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję