Reklama

Kościół

Bóg nigdy nie zamyka drzwi

O powodach i skali zjawiska apostazji z ks. prof. Przemysławem Kantyką rozmawia Katarzyna Woynarowska

Niedziela Ogólnopolska 27/2021, str. 10-12

[ TEMATY ]

apostazja

Anna Wiśnicka/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Katarzyna Woynarowska: Odchodzenie od Kościoła – pytam o odchodzenie z zachowaniem wszystkich formalności, czyli o apostazję – to, zdaniem Księdza Profesora, rodzaj mody czy poważne zjawisko?

Ks. prof. Przemysław Kantyka: Zawsze była i jest pewna grupa ludzi, którzy stwierdzają, że już nie utożsamiają się z Kościołem katolickim i zgłaszają akt wystąpienia z niego. Sam akt wystąpienia z Kościoła pociąga za sobą ekskomunikę, ale nie musi jeszcze oznaczać apostazji. Apostazja jest bowiem aktem odrzucenia wszystkiego, co Bóg objawił w Chrystusie, deklaracją niewiary w Boga, a czasem nawet zaprzeczenia Jego istnieniu. O apostazji mówimy wówczas, gdy oba czynniki występują łącznie. Jeśli jednak ktoś deklaruje, że wierzy w Pana Boga, tylko nie chce być już w Kościele katolickim, to nie jest to apostazja, ale – można by to tak ująć – autoekskomunika. Podobna sytuacja ma miejsce, gdy ktoś przechodzi do innej wspólnoty chrześcijańskiej – to też nie jest apostazja, ale autoekskomunika. Jak wspomniałem wcześniej, zawsze były osoby, które występowały z Kościoła katolickiego, z tym, że formalnym aktem dokonywało tego niewielu. Większość z odchodzących stwierdza, że nic ich nie łączy z Kościołem, nie uczęszczają na Msze św., nie korzystają z sakramentów, nie angażują się w żadną formę życia Kościoła, często wyrażają też głośny sprzeciw wobec Jego nauki. W ostatnim czasie jednak rzeczywiście nasiliło się zjawisko zgłaszania formalnego aktu wystąpienia z Kościoła.

Jaki jest powód nasilenia tego zjawiska?

Myślę, że można wyróżnić dwa powody, oba mające źródło w silnym wzburzeniu. To wzburzenie z kolei pochodzi z dwóch źródeł: jednym z nich jest poczucie zgorszenia przypadkami zła ujawnianego pośród ludzi Kościoła, ale częstszym powodem jest sprzeciw wobec moralnego nauczania Kościoła, szczególnie wobec bezwarunkowej ochrony życia, co było artykułowane przez jesienne protesty uliczne, w których ten sprzeciw wyrażano nieraz bardzo brutalnie i wulgarnie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Skąd wiadomo, ile naprawdę jest tych tych aktów? Jaka jest skala apostazji?

Nie było do tej pory badań socjologicznych, zatem przygotowując publikację na ten temat – zapewne za chwilę zapyta mnie Pani o nią – opieraliśmy się na rozmowach z duszpasterzami, którzy zetknęli się z taką sytuacją i musieli przygotować stosowną dokumentację. Z tych rozmów faktycznie wynika, że pojawiły się parafie, w których do tej pory aktów apostazji nie było, a obecnie są. Zjawisko to częściej występuje w dużych miastach niż w mniejszych miejscowościach czy na wsiach. Nie dysponujemy jednak żadną oficjalną statystyką za 2020 r. Ostatnia pochodzi z 2012 r. – wtedy było 459 apostazji. Wiemy jednak na podstawie tych rozmów, że formalnych aktów odejścia z Kościoła jest więcej – można założyć wzrost 4-5-krotny... Nieprawdziwe są natomiast informacje podawane na internetowych stronach zwolenników apostazji, gdzie tzw. licznik pokazuje liczbę ponad 2 tys., ale prowadzący stronę internetową twierdzą, że w rzeczywistości jest ich ponad 20 tys.

Media tworzą rodzaj klimatu, że jak występujesz z Kościoła, to stajesz po tej lepszej stronie...

Należy wziąć pod uwagę, że są różne media, także te, które bronią wartości chrześcijańskich, moralności i nauki Kościoła. Bronią rzeczywistego humanizmu, a on zakłada, że życie ludzkie jest naczelną wartością, którą trzeba bezwzględnie chronić. Dominują, niestety, media, dla których naczelną wartością jest dobrostan ludzi już żyjących. Przenoszą zainteresowanie odbiorców na ochronę swoiście pojętego dobra ludzi już urodzonych, wytwarzając przekonanie, że jest ono ważniejsze niż „ciąża” czy „płód”. Specjalnie przy tym nie mówią o dziecku, bo wtedy wrażliwość społeczna kierowałaby się ku jego ochronie. Groźniejsze – moim zdaniem – niż ta wulgarna forma przedstawiania swoich racji jest podważanie sensu nauki Kościoła i przedkładanie dobra ludzi, którzy się urodzili i są sprawni, nad dobro dzieci nienarodzonych, szczególnie tych, które by się mogły okazać niepełnosprawne. Czyli – zabieganie o dobro matki i jej dobre samopoczucie ma być ważniejsze od życia tego małego człowieka, który może być obarczony jakąś ułomnością. A przecież wartość życia każdego człowieka jest taka sama, nikt z nas nie ma prawa jej komukolwiek odmawiać.

Reklama

Zanim odejdziesz... Kilka słów do osób rozważających wystąpienie z Kościoła katolickiego – ta niedawna publikacja KUL to broszura dla księży czy osób świeckich?

Dla obu grup. Osoba, która przychodzi do kancelarii parafialnej, aby spotkać się z proboszczem i złożyć akt apostazji, ma stworzoną okazję do tego, by jeszcze raz przemyśleć to, co chce uczynić. Księża mówią, że tam, gdzie jest podejmowana rozmowa, osoby te często rezygnują z dokonania apostazji. Ale żeby rozmowa była skuteczna, muszą być argumenty, bo takim sytuacjom towarzyszą spore emocje. Ksiądz może wskazać tej osobie słabe punkty jej rozumowania, poprosić o ponowne rozważenie decyzji. Kanwą rozmowy może być właśnie nasza publikacja. Broszura adresowana jest też do osób, które stoją na rozdrożu, w których coś przeważyło, że podejmują taki dramatyczny krok. Często człowiek nie potrafi zauważyć proporcji – widzi tylko zło, jest zgorszony tym, że w Kościele jest grzech, a przecież w Kościele jest ogromna ilość dobra, które zdecydowanie przeważa. Osoby czytające czy oglądające w mediach informacje o nadużyciach w Kościele dochodzą niekiedy do przekonania, że nie chcą uczestniczyć w takim Kościele. Są ludzie, którzy nie zgadzają się z punktami moralnego nauczania Kościoła dotyczącymi w szczególności rodziny, małżeństwa, seksualności człowieka, ochrony poczętego życia. Ogłoszenie w 2020 r. wyroku TK było takim mechanizmem spustowym, który liczne media podchwyciły, szczególnie portale internetowe, całą „winą” obarczając Kościół, a przecież to nie Kościół wydał wyrok, choć się z nim całkowicie zgadza.

Używa się określenia: część za całość...

To jeden z podstawowych błędów w logice, kiedy przenosi się jedną konkretną rzecz na całość. Mam tu na myśli problem pedofilii. Nikt rozsądny nie myśli przecież, że w Kościele głównie dokonuje się nadużyć seksualnych. Proszę zauważyć, że nikt w tej sprawie nie porównuje Kościoła do innej społeczności. Te same media, które z ogromną napastliwością traktują Kościół, traktują inne środowiska, np. filmowe czy artystyczne, z tak wielką pobłażliwością, że w przypadku ujawnionych nadużyć bronią napastników, a nie ofiar.

Reklama

Znajomy ksiądz przyznał, że broszura wydana przez KUL go uspokoiła. Do niedawna bowiem niepokojem napawała go myśl, że nie sprosta sytuacji, gdy w jego kancelarii zjawi się człowiek z aktem apostazji w ręku. Księży nie przygotowywano przecież do takich rozmów... Co więcej – apostazji najczęściej dokonują osoby, których ten ksiądz nigdy wcześniej w Kościele nie widział. Nie zna ich...

Doradzam księżom, aby w rozmowie używać argumentów, które są w tej broszurze. Sprawdziłem portale internetowe dla apostatów i znalazłem tam wiele wypowiedzi podkreślających, jak źle ci ludzie zostali przyjęci przez księdza. Największe wrażenie zrobił na mnie jednak wpis kogoś, od kogo proboszcz przyjął dokument apostazji bez słowa, o nic nie zapytał, nie było żadnej rozmowy. Wie pani jaki był komentarz? Że ten ksiądz pewnie sam jest podobnego zdania, że nawet jemu nie chce się ratować tej instytucji. Trzeba więc podejmować rozmowę, chociaż ona zwykle jest trudna.

Sądzi Ksiądz Profesor, że ludzie zdają sobie sprawę z konsekwencji tej decyzji?

Proboszczowie opowiadali wiele sytuacji, które dowodzą, że raczej nie. W jednej z rozmów usłyszałem, że pewna pani pod wpływem nagonki mediów i emocji dokonała aktu apostazji, a po pewnym czasie przyszła do tego samego proboszcza po zaświadczenie, bo chciała zostać matką chrzestną.

Reklama

Czyli apostazja to bilet w jedną stronę...

Absolutnie nie! Skoro Pan Bóg nie zamyka drzwi, to Kościół tym bardziej. Łatwo jest wrócić do Kościoła, jeżeli ktoś po prostu żył w wewnętrznej niezgodzie z Kościołem, ale nie dokonał formalnego aktu apostazji – w tym przypadku wystarczy sakrament pokuty. Jeśli natomiast ktoś dokonał formalnego odłączenia się od Kościoła, to dołączyć do wspólnoty też musi formalnie, musi zaistnieć oficjalny akt – tak jak po narodzinach dołączamy do wspólnoty Kościoła przez chrzest św., który jest uwieczniony aktem w księdze chrzcielnej. To musi być poważna decyzja. Złożenie formalnego aktu apostazji pociąga za sobą konsekwencje osobiste, społeczne i należy wziąć pod uwagę to, że osoba po apostazji nie będzie miała katolickiego pogrzebu, nie będzie mogła zostać rodzicem chrzestnym, świadkiem bierzmowania czy ślubu. To wynika z zarządzenia Konferencji Episkopatu Polski w Dekrecie Ogólnym w sprawie wystąpień z Kościoła z 2015 r. Proszę jednak pamiętać, że powrót zawsze jest możliwy.

Ks. prof. Przemysław Kantyka kapłan diecezji kieleckiej; dziekan Wydziału Teologii KUL.

Publikacja Zanim odejdziesz… Kilka słów do osób rozważających wystąpienie z Kościoła katolickiego powstała w Instytucie Nauk Teologicznych Wydziału Teologii KUL. Jest próbą odpowiedzi na rozterki osób rozważających wystąpienie z Kościoła katolickiego oraz wsparciem dla proboszczów i świeckich, którzy na co dzień spotykają się z ludźmi podejmującymi decyzję o apostazji. Publikacja została oparta na Piśmie Świętym, dokumentach kościelnych i przepisach prawa kanonicznego. W syntetyczny, jasny sposób wyjaśnia wieloaspektowe konsekwencje tego aktu.

2021-06-29 13:49

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Józef Augustyn SJ: Czyn apostazji jest dramatyczny, a w pewnych sytuacjach wręcz tragiczny

[ TEMATY ]

apostazja

Adobe.Stock.pl

- Chciałbym przestrzec ludzi młodych przed lekkomyślnym występowaniem z Kościoła – mówi o. Józef Augustyn SJ, animator rekolekcji ignacjańskich, kierownik duchowy, profesor Akademii Ignatianum w Krakowie. Jak podkreśla w rozmowie z KAI, najważniejsze decyzje dotyczące sumienia, wymagają głębokiego namysłu, wolności wewnętrznej, walki duchowej i samotności. Decyzje o apostazji nie powinny być podejmowane w ramach swoistego „trendu”, jako forma dołączania do krzyczącego tłumu.

KAI: Czym jest apostazja w sensie teologicznym i duchowym?
CZYTAJ DALEJ

Ks. Tomasz Podlewski o „medialnym papiestwie", Leonie XIV i Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II

Gościem majowego spotkania z cyklu „Życie na gigancie” w częstochowskim duszpasterstwie akademickim „Emaus” był ks. dr Tomasz Podlewski – kapłan archidiecezji częstochowskiej, który obecnie mieszka w Rzymie, pracując jako dyrektor biura prasowego Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II. W poniedziałkowy wieczór 26 maja, licznie zebranym słuchaczom, na prośbę duszpasterza akademickiego ks. Michała Krawczyka, opowiedział on o swojej pracy i podzielił się rzymskim doświadczeniem czasu konklawe oraz wyboru i pierwszych celebracji Ojca Świętego Leona XIV. Poniżej przytaczamy fragmenty wypowiedzi ks. Podlewskiego.

W kontekście wyboru nowego papieża ks. Tomasz Podlewski mówił m. in.: „Dla mnie osobiście radość z wyboru nowego papieża to była radość podwójna. Najpierw bowiem, zanim na Placu Św. Piotra usłyszeliśmy konkretne nazwisko, wpierw w naszych uszach zabrzmiały znane wszystkim słowa Hamebus Papam. Dla mnie już same one były dostatecznym powodem wzruszenia, radości i wdzięczności wobec Boga. Przecież już sam fakt, że Kościół znowu ma papieża, jest w stanie napełnić serca katolików pokojem. I rzeczywiście tak było. Zdałem sobie sprawę, że ludzie wiwatują na cześć Ojca Świętego, nie wiedząc jeszcze, kto nim został. To była bardzo krótka i subtelna chwila, ale na mnie zrobiła wielkie wrażenie, dlatego starałem się ten moment jakoś uchwycić świadomością, objąć sercem i zachowuję go w pamięci bardzo żywo. Te słowa przyniosły nam wszystkim jasny przekaz: Łódź Piotrowa znowu ma kapitana! Na Watykanie znowu jest papież! Po czasie oczekiwania i sede vacante, nasz Kościół znów jest pod opieką Piotra! Dla mnie osobiście to był bardzo ważny moment i mimo że ten aplauz oddzielający słowa Hamebus Papam od konkretnych słów Cardinalem Prevost to była w sumie tylko chwila, dla mnie miała wielkie znaczenie. Ten ulotny moment, na który świadomie zwracam dziś uwagę, dla mojej duszy miał w sobie coś z radości dziecka, kiedy tata wraca do domu. Jeszcze nie wiedzieliśmy kim jest nowy papież, ale każdy zdał sobie sprawę, że Bóg po raz kolejny w dziejach Kościoła daje nam w prezencie przewodnika, którego sam dla nas zaplanował. Powiem szczerze, że ktokolwiek zostałby wówczas ogłoszony papieżem, przyjąłbym go z identyczną wdzięcznością i miłością, jako dar od samego Jezusa. Bo przecież tak jest”.
CZYTAJ DALEJ

Fatima: pątnicy spoza UE wśród najliczniej przybywających do sanktuarium obcokrajowców

2025-05-29 18:09

[ TEMATY ]

Fatima

pątnicy

StockPhotosArt/stock.adobe.com

Pielgrzymi spoza Unii Europejskiej zaliczają się do czołówki nacji najliczniej przybywających do Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Fatimie, wynika z danych rektoratu tego miejsca kultu maryjnego. Jak przekazała KAI rzecznik prasowa portugalskiego sanktuarium Patrícia Duarte, najliczniejszym narodem spoza Europy są w Fatimie Amerykanie. Sprecyzowała, że pomiędzy styczniem a początkiem maja tego roku do sanktuarium przybyło prawie 3,9 tys. obywateli Stanów Zjednoczonych pielgrzymujących w zorganizowanych grupach.

Pod względem liczebności plasują się oni na trzecim miejscu wśród zagranicznych pątników, wśród których przewodzą Hiszpanie oraz Polacy, mający w tym okresie w sanktuarium odpowiednio 13,7 tys. i prawie 6,4 tys. pątników. Poza nimi w pierwszej dziesiątce spośród narodów UE plasują się jedynie Włosi, na piątej lokacie, których dotarło tam 2,3 tys. osób.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję