Po chwili wspólnej modlitwy, gdy już się rozejrzeliśmy wokół, ks. Wojciech Kościółek pyta: – I jak się wam podoba? Wspólnie z mężem nie kryjemy uznania dla pięknego, zadbanego miejsca modlitwy w jednej z najmniejszych parafii diecezji tarnowskiej.
Ksiądz Emil
Jak podają źródła historyczne, pierwsze zapiski o Dzierżaninach pochodzą z 1307 r., kiedy wioska była własnością królewską. Potem należała do Gniewomira herbu Gerałt-Ośmioróg. W zachowanych w Melsztynie księgach parafialnych z XIV i XVIII wieku pojawiają się informacje o dziesięcinie płaconej przez chłopów z Dzierżanin.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Mieszkańcy wioski, położonej na Pogórzu Rożnowskim, należeli przez wieki do parafii w Melsztynie, a potem – w Paleśnicy. Aby dojść do kościoła na nabożeństwa, na wspólną modlitwę, musieli pokonywać wiele kilometrów. Wśród parafian był pomysłodawca i budowniczy miejscowej świątyni. – Emil Ojczyk chodził stąd do Paleśnicy błotnistą drogą i wymyślił sobie, że jak zostanie księdzem, to wybuduje w Dzierżaninach kościół – opowiada o początkach parafii ks. Wojciech Kościółek. Zaznacza, że to się działo w czasach PRL-owskich, kiedy o pozwolenie na budowę kościoła było niezmiernie trudno i chociaż mieszkańcy Dzierżanin bardzo tej świątyni pragnęli, to zgody na jej powstanie nie otrzymali. Dodaje: – Wybudowali specjalistyczną stajnię, która została przekształcona na kaplicę. Jej troskliwą opiekunką była, dziś już nieżyjąca, Melania Wolak. Kiedy przyjechali ubecy, wezwali ją na rozmowę i zaczęli przepytywać, gdzie są krowy i byki, a ta kobieta odważnie, ale i z humorem miała powiedzieć: „Jasiek, jak ja się tak na nos patrzę, to jo jestem tako Bożo krówka, a ty taki Boży bycek…”.
W miejscu, gdzie stał dom rodzinny inicjatora i fundatora budowy kościoła, znajduje się tablica upamiętniająca zmarłego w 2016 r. ks. Emila Olczyka, który był m.in. proboszczem parafii w Otmuchowie i dziekanem Dekanatu Otmuchów oraz kapelanem Solidarności, opiekunem Ruchu Światło-Życie i honorowym obywatelem Gminy Otmuchów.
Dziś kościół parafialny nie przypomina budynku, który powstał przed laty. Nieduży, ale starannie wykończony i wyposażony – piękne witraże, obrazy, figury, stacje drogi krzyżowej, chrzcielnica, nowe organy – stał się miejscem modlitwy dla blisko 400 parafian oraz osób, które lubią do Dzierżanin przyjeżdżać z różnych, nieraz odległych miejscowości.
Pierwszy proboszcz
Pochodzący z Kamionki Wielkiej (koło Nowego Sącza), z wielodzietnej rodziny, proboszcz z sympatią mówi o parafianach: – Są ofiarni. Jak mogą, to mnie wspierają. Uczestniczą w niedzielnych Mszach św. i w cyklicznych nabożeństwach. Mają świadomość, jaką pomoc stanowi i dla żywych, i dla umarłych Msza św. sprawowana w konkretnej intencji. Podkreśla, że parafianie pięknie śpiewają. – To mnie napawa wielką radością, no bo „Kto śpiewa, ten dwa razy się modli” – przypomina ks. Wojciech. Przyznaje, że sam bardzo lubi śpiewać, a to zamiłowanie wyniósł z rodzinnego domu.
Reklama
Przybliżając historię parafii, ks. Wojciech informuje, że pierwszym proboszczem w Dzierżaninach został pochodzący z Bochni ks. Mieczysław Czekaj. Ksiądz Kościółek mówi o swym poprzedniku z wielkim uznaniem: – To był święty kapłan. On miał pasję, ale też misję ratowania starych kościołów i cerkwi. Przeprowadził szereg prac konserwatorskich i przywrócił dawną świetność zabytkowych świątyń m.in. w: Czyrnej, Banicy, Bielicznej, Andrzejówce, Leluchowie i Dubnem. Dokonał renowacji 18 budynków! Dodaje, że dowodem pasji pierwszego proboszcza jest także znajdujący się na cmentarzu w Dzierżaninach zabytkowy kościół, który ks. Czekaj przeniósł z całym wyposażeniem z Janowic. Dziś odnowiona, przez obecnego proboszcza, świątynia pełni rolę kaplicy cmentarnej.
Refleksje ks. Wojciecha
Wsłuchując się w informacje przekazywane na temat ks. Czekaja, uświadamiam sobie, że w taki sposób może mówić o pasjonacie tylko inny pasjonat, a ks. Wojciecha do takich ludzi trzeba zaliczyć. O jego pasji produkowania zdrowej żywności, o miłości do natury, w tym szczególnie kwiatów, już pisałam (artykuł ukazał się w jednym z sierpniowych numerów Niedzieli), ale warto też przywołać ciekawość świata obecnego proboszcza z Dzierżanin. – Za waszymi plecami znajdują się pamiątki z moich podróży po świecie – informuje ks. Wojciech. Z satysfakcją zaznacza, że był m.in. w Rzymie, Ziemi Świętej, Chinach, Etiopii, Rosji.
Reklama
Na fotografii, wyeksponowanej w kąciku papieskim, dostrzegamy naszego rozmówcę przy Janie Pawle II. Dopytujemy o szczegóły wydarzenia. – Dane mi było spotkać osobiście papieża – przyznaje ks. Wojciech i uśmiechając się do wspomnień, opowiada: – To było latem w 1999 r. w Castel Gandolfo. Papież był już schorowany. Niewiele osób mogło się tam z nim osobiście spotkać. Pamiętam, jak Ojciec Święty dał mi różaniec. Trzymałem ten cenny dar w ręku i bardzo się cieszyłem. W pewnej chwili uświadomiłem sobie, że za mną nikt już nie stoi, a papież ma jeszcze do rozdania pięć takich różańców. A trzeba wiedzieć, że moja chciwość i miłość do różańców nie znają granic. Patrzę na nie i na Ojca Świętego i tak sobie myślę, prawie że się modlę: – Ojcze Święty, daj mi te różańce… I w tej chwili słyszę, jak Jan Paweł II mówi: „A masz wszystkie”. (uśmiech). Nie zapomnę tego spotkania!
Proboszcz z Dzierżanin z uwagą przygląda się otaczającemu światu, dostrzega zachodzące w nim, niepokojące zmiany. Stwierdza: – Odnoszę wrażenie, że dzisiaj ludzie nie zastanawiają się nad swym życiem. Wciąż gdzieś pędzą, nie mają czasu na spotkania, na rozmowy, nie zastanawiają się nad sensem, istotą wiary, religii, a są nimi uwielbianie Boga i dziękowanie Mu za to, czym nas obdarza. Nigdy nie powinniśmy przestawać Bogu za wszystko dziękować. Przecież z Jego łaski jesteśmy, Jego miłości zawdzięczamy nasze istnienie.
Kapłan zauważa, że człowiek, za sprawą szatańskich podszeptów, wyobraża sobie, że sam jest bogiem. Pojawia się w nim przekonanie, pewność o swej doskonałości. I z pychą stwierdza, iż nie musi nikogo słuchać, bo przecież jest mądry i ma nieograniczoną wolność. Tak wielką, że może sam o wszystkim decydować, nawet zmieniać sobie płeć. – Niestety, my chrześcijanie też się do tego przyzwyczajamy – stwierdza ks. Wojciech Kościółek. A gdy pytam, jak się temu przeciwstawić, bez namysłu odpowiada: – Żyć zgodnie z tym, czego nas uczy Pan Jezus.