Reklama

Niedziela Wrocławska

Czekali na pociąg, przyleciała rakieta

Wiele instytucji i prywatnych osób angażuje się w pomoc ludziom uciekającym przed wojną na Ukrainie. W parafii św. Jadwigi na Kozanowie włączyli się w nią duszpasterze i wierni. Domy wielu z nich stanowią miejsca przeładunkowe darów i miejsca postojowe dla grup uchodźców.

Niedziela wrocławska 18/2022, str. VI

[ TEMATY ]

świadectwo

wojna na Ukrainie

Marzena Cyfert/Niedziela

Od lewej: Rosa, p. Margarita i Kasia – opowiadają o doświadczeniach wojny na Ukrainie

Od lewej: Rosa, p. Margarita i Kasia – opowiadają o doświadczeniach wojny na Ukrainie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kasia, pochodząca z Ukrainy tegoroczna maturzystka, jest jedną z koordynatorek takiej pomocy. Pomaga również w kontakcie z osobami, które opuściły Ukrainę. Dzięki jej pośrednictwu możemy poznać również świadectwa uchodźców wojennych. Powtarza się w nich niedowierzanie, że to wszystko się dzieje, ale również wdzięczność za okazywaną pomoc.

– Przyjechałam tutaj 7 marca i jestem bardzo wdzięczna każdemu z was. Dziękuję też Panu Bogu za to, że pozwolił mi tutaj przyjechać i spotkać takich ludzi – mówi p. Margarita z Zaporoża i dodaje łamiącym się głosem: – Na Ukrainie mamy pracę, mamy szkolnictwo, mamy wszystko. Musieliśmy to zostawić. Został tam mój mąż i rodzina. Zostało wszystko. Musieliśmy przyjechać tutaj.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Co zrobili z drugim człowiekiem...

Reklama

Pani Margarita i jej mąż od czasu rozłąki nieustannie myślą o sobie, mimo dzielącej ich odległości. – W naszych sercach mieszka Jezus, który pomaga nam te wszystkie doświadczenia przetrwać. Oddaliśmy Mu życie 26 lat temu i wierzymy, że się nami opiekuje. Teraz słuchamy słowa Bożego razem z wami. Razem z Wami słuchamy, że Bóg jest miłosierny i że nas kocha. W Biblii jest nawet napisane: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Będzie czas, gdy każdy z nas stanie przed Bogiem i zda sprawę z tego, co zrobił i z tego, czego doświadczył. Ci ludzie, którzy przyszli z wojną na Ukrainę, tak samo będą stali przed Bogiem i tak samo będą mówili o tym, co zrobili z drugim człowiekiem – mówi p. Margarita. Podkreśla, że o wojnie słyszeli na Ukrainie od jesieni ub.r. Wiedzieli, że może wybuchnąć, ale jednak nie do końca w to wierzyli.

Grabią i wywożą wszystko

Rosa z Zaporoża opowiada o wydarzeniach z pierwszych chwil wojny, o tym, jak przygotowywali się do ucieczki. – Pierwszego dnia po przyjściu z pracy zbieraliśmy swoje rzeczy i gdy szliśmy z mamą, usłyszeliśmy wybuchy. Myślałam, że nam się wydawało, ale później zadzwonili znajomi i powiedzieli, że zaczęła się wojna. Zadzwoniła też do mnie siostra z Polski i powiedziała, żebyśmy przyjeżdżali do niej. Ale nie wierzyłam, że tak naprawdę może dojść do tego, co teraz się dzieje na Ukrainie – mówi Rosa łamiącym się głosem.

– Tego dnia zdążyliśmy zakleić okna, bo cały czas były wybuchy. Tak samo przez następne dni, więc siedzieliśmy w piwnicach. Mama próbowała wyjść, ale nagle zobaczyła rakietę, która przeleciała obok naszego domu. Do tej pory nie możemy uwierzyć, że to naprawdę się dzieje, że ta wojna zabija tyle ludzi i tyle dzieci. Jesteśmy tutaj, ale tak naprawdę nasze serca są tam, gdzie zostały nasze rodziny. Są tam Ci wszyscy, którzy nie zdążyli uciec. Zostali ludzie, zostały gospodarstwa oraz zwierzęta, które też są zabijane. A poza tym Rosjanie zabierają dosłownie wszystko i wywożą do Rosji. Wywożą i sprzedają to. Dlatego nie da się zrozumieć tego, co tak naprawdę tam się dzieje. Nie wiadomo, kiedy możemy wrócić do swojego domu, zobaczyć swoją rodzinę, zobaczyć to, co tam zostało. Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle – mówi Rosa.

Było strasznie zimno

Reklama

Opowiada również o ucieczce pociągiem z Zaporoża. Pociąg był cały wypełniony, ludzie siedzieli wszędzie, gdzie tylko było to możliwe, również na podłodze, jeśli tylko było miejsce. Na dworcach mnóstwo ludzi, ale też wiele wolontariuszy służących pomocą. – Później, gdy przyjechaliśmy tutaj do siostry, u której też mieszka rodzina z Zaporoża, zdecydowaliśmy się zadzwonić do centrum wolontariuszy w Polsce i oni wysłali nas do Niemiec. Pojechaliśmy tam i zobaczyliśmy, jaki jest stosunek Niemiec do nas. Staliśmy dwie godziny na dworze, czekały rodziny, dzieci, bo trzeba było zrobić testy. Brali tylko po parę osób i trzymali je bardzo długo. Było strasznie zimno. Gdy już zrobiliśmy te testy, weszliśmy do dużego pomieszczenia i kazali nam tam zostać na noc. Nie było tam jednak łóżek ani nic, a były z nami dzieci. Zebraliśmy się więc, aby porozmawiać o warunkach dla nich, chcieliśmy miejsca do jakiegoś w miarę normalnego pobytu. Ale nic z tego nam nie dali, więc zdecydowaliśmy o powrocie do Polski. Okazało się jednak, że do Polski też nas nie chcieli wypuścić, bo twierdzili, że Polska przyjęła za dużo Ukraińców. Zapłaciliśmy, by nas wypuścili, zapłaciliśmy za bilet i przyjechaliśmy tutaj. Jakimś cudem udało się znaleźć księży, którzy od razu zaczęli nam pomagać – mówi Rosa i podkreśla też wielką pomoc ludzi, należących do parafii na Kozanowie. – Jesteśmy Wam wdzięczni za to. Jesteśmy wdzięczni Kościołowi, ale jesteśmy też wdzięczni Panu Bogu, że udało nam się wyjechać w tym czasie, gdy jeszcze można to było zrobić. Bo np. dzisiaj ludzie w Doniecku czekali na pociąg, a przyleciała rakieta, która ich zabiła – mówi Rosa i dodaje: – Mieszkaliśmy tam i nie możemy uwierzyć, że było życie i nagle w jednym momencie go nie ma.

Całe życie przed sobą

Kasia podkreśla, jak ważne jest to, co mamy na co dzień: pokój, dostatek, dobre życie. – Tak samo, jak mieli ludzie na Ukrainie. I nigdy nie pomyśleli, że może być inaczej, że może się to zmienić. Mamy tam rodzinę, dziadków. Dzwonimy do nich codziennie i boimy się, że kiedyś nie odbiorą telefonu – mówi Kasia i podkreśla, że choć dziadkowie mieszkają na Zachodzie Ukrainy, gdzie jest spokojniej, to jednak w mieście obok nich cały czas słychać wybuchy. – Moi znajomi, którzy mają 18 lat i całe życie przed sobą, walczą o pokój. Znajomi moich rodziców, ludzie, których znam, przysyłają nam wiadomości, że już nie zobaczę tego czy innego przyjaciela, bo zginął w walce. Tak właśnie dostaliśmy ostatnio wiadomość. Chrzestny mojego brata walczył od samego początku o wolność Ukrainy. Walczył już 8 lat temu, gdy to się zaczęło. Miał żonę, rodzinę, przyjeżdżał do nas, dzwonił. Niedawno przychodzi mama i płacze: Zabili go! I to słyszymy nie tylko my, bo ludzie słyszą to codziennie. Dzwonią do bliskich z nadzieją, że jeszcze usłyszą ich głos.

Reklama

Kasia podkreśla, jak często zapominamy o tym, co najważniejsze, pochłonięci smartfonami, laptopami, pogonią za pieniędzmi. Nie zawsze mamy czas dla innych czy czas na modlitwę. – Moi dziadkowie jechali kupić jedzenie. Usłyszeli naraz jakiś dźwięk, ludzie machali rękami, krzyczeli. Gdy odwrócili głowy w aucie, zobaczyli, że nie ma auta, które jechało za nimi. Nie było też mostu, przez który właśnie przejechali. Po takich zdarzeniach, gdy widzisz, jak ludzie umierają, zaczynasz przewartościowywać swoje życie – mówi Kasia.

– Pragnę podziękować z całego serca Polsce, za każdą osobę. Macie ogromne serca, bardzo dobre, w których zmieściliście cały nasz naród, całą Ukrainę. Bardzo Wam dziękuję! – mówi p. Margarita.

Parafia św. Jadwigi organizuje również transport pomocy humanitarnej dla uchodźców wojennych z Ukrainy. Zbierane dary zostaną przekazane do Zaporoża, aby pomóc uchodźcom z Berdiańska, Melitopola, Enerhodaru i Mariupola. Uchodźcy z tych miast uciekają przed wojną do Zaporoża, aby tam odpocząć i posilić się, a następnie wyruszyć dalej na zachód.

2022-04-26 11:38

Oceń: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wydarte ze wspomnień

Niedziela toruńska 22/2019, str. 8

[ TEMATY ]

świadectwo

Pierwsza Komunia św.

Archiwum autora

Pamiątkowe zdjęcie Zenona Zaremby

Pamiątkowe zdjęcie Zenona Zaremby

Przyjęcie I Komunii św. współcześnie wielu osobom kojarzy się z otrzymywaniem licznych i kosztownych prezentów. Ponad 70 lat temu dla małego Zenona jednym z upominków był słoik grzybków w occie. Mimo to był to jeden z najważniejszych dni w jego życiu. Otrzymał wtedy najcenniejszy dar – Chrystusa

W czasie walk o wyzwolenie Grudziądza w marcu 1945 r. spłonął kościół i plebania parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. W tym kościele 13 października 1935 r. zostałem ochrzczony. Moimi rodzicami chrzestnymi byli Maria Mirzejewska, koleżanka moich rodziców, oraz brat mojej mamy Józef Peak. Wszyscy już przed wielu laty odeszli do Pana.
CZYTAJ DALEJ

Św. Hubert - prawda i legendy

Niedziela toruńska 44/2003

[ TEMATY ]

św. Hubert

en.wikipedia.org

Ponad 1200 lat dzieli nas od czasów, w których żył i działał św. Hubert. Właśnie ta różnica dwunastu wieków sprawiła, że na to, co o nim wiemy, składają się: prawda, legendy i mity. Prawdopodobnie urodził się w 655 r. w znanej i znakomitej rodzinie, na obszarze dzisiejszych Niderlandów. W wieku około 18 lat został oddany na dwór króla Frankonii, a tam poślubił córkę Pepina z Heristal, z którą miał przynajmniej jednego syna. Przez kilka lat pełnił życie pełne przygód jako rycerz. Później został kapłanem i uczniem św. Laparda, a po jego śmierci, ok. 708 r. objął po nim półpogańską diecezję Maastricht. Miał ogromne zasługi w nawracaniu na wiarę chrześcijańską swoich ziomków, którzy dotychczas czcili bożków germańskich. Zmarł w Liege około 727 r., gdzie pochowano go w tamtejszej katedrze. W 825 r. część jego relikwii przeniesiono do Andage, które od tej chwili otrzymało nazwę Saint Hubert. Kult św. Huberta bardzo szybko szerzył się w Europie. Jako patron myśliwych odbierał cześć od XI w., co szczególnie może dziwić, gdyż w najstarszych pismach brak informacji na temat jego działalności na niwie łowieckiej. W XIV w. kult św. Huberta połączono z elementami kultu św. Eustachego. Św. Eustachy żył na przełomie I i II w. Z tego okresu pochodzi słynna legenda o jeleniu. Św. Eustachy jeszcze jako Placydus był naczelnikiem wojskowym cesarza Trajana i oddawał cześć bożkom rzymskim. W czasie jednego z polowań ujrzał jelenia z krzyżem pośrodku poroża. Jeleń nakazał Placydusowi ochrzcić się i przyjąć imię Eustachy. Kult św. Eustachego popularny był zwłaszcza w Kościele wschodnim. Apokryfy o św. Hubercie przeniosły motyw jelenia na grunt chrześcijaństwa zachodniego, umieszczając je w realiach VII w. Mówi się, że gdy żona Huberta wyjechała do swojej umierającej matki, jej osamotniony mąż zaczął hulaszcze życie, a nade wszystko pokochał polowania, które zmieniły się w rzezie zwierzyny prowadzone bez umiaru. W trakcie jednego z takich polowań Hubert ujrzał wynurzającego się z kniei wspaniałego jelenia z krzyżem, jaśniejącym niezwykłym blaskiem pomiędzy pięknymi rozłożystymi rogami. Jednocześnie usłyszał nieziemski głos: „Hubercie! Dlaczego niepokoisz biedne zwierzęta i zapominasz o zbawieniu duszy?”. Wydarzenie to spowodowało wewnętrzną przemianę Huberta, który od tego momentu zmienił swoje życie. Kanonizowany po śmierci, został patronem myśliwych, a dzień jego śmierci i przeniesienia jego relikwii do klasztoru w Andagium - 3 listopada jest świętem myśliwych. Kolejne wątki kultu Świętego dodali pewnie sami myśliwi, którzy mają niezwykłą wyobraźnię. Ze względu na swoje życie, związane z radykalnym, gwałtownym nawróceniem, jest św. Hubert dzisiaj niezwykle popularny. Dynamizm jego życia i nawrócenia może utwierdzać w przekonaniu, że każdy z nas ma szansę zmienić swoje życie na lepsze, a dla każdego chrześcijanina głos z nieba: „Hubercie! Odmień swoje życie...” - jest wezwaniem do stawania się lepszym, bardziej doskonałym, świętym.
CZYTAJ DALEJ

Prezydent: Grób Nieznanego Żołnierza to ołtarz naszej ojczyzny

2025-11-03 15:13

[ TEMATY ]

Grób Nieznanego Żołnierza

Prezydent Karol Nawrocki

ołtarz naszej ojczyzny

PAP

Prezydent Karol Nawrocki przy Grobie Nieznanego Żołnierza

Prezydent Karol Nawrocki przy Grobie Nieznanego Żołnierza

Grób Nieznanego Żołnierza to ołtarz naszej ojczyzny, ale dla współczesnych Polaków to także zwierciadło, w którym musimy zobaczyć, że jesteśmy narodem wolnym i niepodległym mimo wszystko - powiedział w poniedziałek prezydent Karol Nawrocki.

W Warszawie trwają uroczyste obchody 100–lecia Grobu Nieznanego Żołnierza.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję