Reklama

Wiara

Dyskretny dyplomata

W wieku 94 lat odszedł do wieczności kard. Angelo Sodano, który przez wiele lat był związany ze służbą dyplomatyczną Stolicy Apostolskiej.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kardynał Angelo Sodano zachorował na COVID-19 i był hospitalizowany z powodu zapalenia płuc w rzymskiej klinice Columbus. Zmarł 27 maja na skutek komplikacji chorobowych.

W latach 1968-77 młody kapłan był współpracownikiem abp. Agostina Casarolego, odpowiedzialnego za politykę wschodnią Stolicy Apostolskiej. Papież Paweł VI starał się, jak mógł, pomagać Kościołom w Europie Środkowo-Wschodniej, co nie było proste i rzadko przynosiło zamierzone rezultaty. To dlatego kard. Casaroli nazwał później swoją misję: il martirio della pazienza („męczeństwo cierpliwości”). W tamtym okresie ks. Sodano miał kontakty z dwoma wybitnymi Polakami, którzy pracowali w Kurii Rzymskiej: bp. Władysławem Rubinem oraz bp. Andrzejem Marią Deskurem (obydwaj zostali wyniesieni do godności kardynalskiej przez Jana Pawła II). Kardynała Karola Wojtyłę poznał również w Watykanie, u kard. Jeana-Marie Villota, ówczesnego watykańskiego sekretarza stanu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W momencie wyboru arcybiskupa Krakowa na biskupa Rzymu abp Sodano był nuncjuszem apostolskim w Chile. Z polecenia Jana Pawła II musiał się zająć międzynarodowym kryzysem, który wybuchnął między Argentyną i Chile. Dzięki mediacji Stolicy Apostolskiej uniknięto bratobójczej wojny, a następnie doprowadzono do podpisania traktatu pokojowego.

Jan Paweł II wezwał abp. Sodano do pracy w Watykanie w 1988 r. i przez następne lata, aż do śmierci papieża, Włoch był jednym z jego najbliższych współpracowników – najpierw jako sekretarz Sekcji II ds. Relacji z Państwami, a następnie jako sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej (to funkcje, które moglibyśmy w uproszczeniu przyrównać do funkcji ministra spraw zagranicznych i premiera). W latach 2005-19 był dziekanem Kolegium Kardynalskiego, a od 2019 r. – dziekanem emerytem.

Kardynał Sodano był osobą bardzo dyskretną, jak przystało na prawdziwego dyplomatę, i unikał kontaktów z dziennikarzami. Udało mi się przeprowadzić z nim wywiad, dopiero gdy przeszedł na emeryturę, w 2010 r. Z okazji pierwszego wspomnienia liturgicznego bł. Jana Pawła II rozmawiałem z nim o papieżu z Polski i jego pontyfikacie. Przez 15 lat jako sekretarz stanu zawsze podziwiał działania duszpasterskie Ojca Świętego, które, według niego, były wspaniałą syntezą tradycji i nowoczesności; wszystko było czynione w świetle nauki Jezusa. Jak podkreślał, metoda rządów Jana Pawła II „inspirowała się zawsze wielkimi zasadami Chrystusowej Ewangelii”. Kardynał Sodano zaznaczał, że papież przykładał wielką wagę do obecności Watykanu w życiu narodów i organizacji międzynarodowych, co przyczyniło się do „umocnienia obecności Stolicy Apostolskiej na arenie międzynarodowej”. Jan Paweł II, dzięki przedstawicielstwom papieskim rozproszonym po świecie, chciał „się przyczyniać do duchowego postępu narodów, bronić ich praw do wolności religijnej i sprzyjać pokojowemu współżyciu narodów”.

Reklama

Podczas naszej rozmowy kard. Sodano zwrócił uwagę na wymiar duchowy, mistyczny Jana Pawła II. Nazwał go „niespodzianką Ducha Świętego”: „Im bardziej poznajemy historię, tym bardziej dostrzegamy, że w najtrudniejszych chwilach życia Kościoła Duch Święty wzbudzał zawsze mężów i kobiety wiary, mających głęboki wpływ na życie społeczeństwa swoich czasów”. Kardynał porównał papieża z Polski do Mojżesza, który zbliżał się do ziemi obiecanej; on żył i zmierzał do wieczności, „jakby widział Niewidzialnego”.

Siedemnaście lat po śmierci Jana Pawła II również jego bliski współpracownik odszedł do wieczności.

2022-05-31 14:43

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek po śmierci kard. Sodano: pragnął szerzyć zaczyn Ewangelii

[ TEMATY ]

Franciszek

kard. Sodano

Screen TVP stream

„W każdym zadaniu okazywał się człowiekiem zdyscyplinowanym kościelnie, lubianym duszpasterzem, ożywionym pragnieniem szerzenia wszędzie zaczynu ewangelicznego” – tak o zmarłym wczoraj wieczorem kardynale Angelo Sodano napisał Ojciec Święty w telegramie skierowanym na ręce jego siostry.

Szanowna Pani

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Biblia nauczycielką miłości bliźniego

2024-04-24 11:24

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Kolejnym przystankiem na trasie peregrynacji relikwii bł. Rodziny Ulmów była bazylika katedralna w Sandomierzu. Na wspólnej modlitwie zgromadzili się kapłani oraz wierni z rejonu sandomierskiego.

Uroczystego wprowadzenia relikwii do świątyni dokonał ks. Jacek Marchewka. Następnie wierni uczestniczyli w modlitwie różańcowej w intencji rodzin oraz mieli możliwość wysłuchania wykładu ks. dr. Michała Powęski pt. „Biblia w rodzinie Ulmów”. Prelegent podkreślał, że Pismo Święte w życiu Rodziny Ulmów miało bardzo ważne znaczenie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję