Debata nt. relacji państwo – Kościół odbyła się w Domu Arcybiskupów Warszawskich, a jej uczestnicy, choć różnie oceniali postawę Kościoła w okresie III RP, to co do jednego byli zgodni. Ich zdaniem, konkordatu nie należy wypowiadać ani zmieniać, a zerwanie tej umowy między Polską a Stolicą Apostolską jest niemożliwe bez zmiany Konstytucji RP.
Podczas dyskusji mówiono, że relacje państwa i Kościoła w Polsce nie odbiegają od przyjętych w Europie zasad, a wspieranie Kościołów i wspólnot religijnych w tzw. starej UE jest normą. Bardzo często duchowni mają płacone pensje, budynki sakralne są utrzymywane przez państwo, z budżetu jest także finansowane nauczanie religii w szkołach. – Nawet dzieci urzędników UE z Brukseli mają zapewnione nauczanie religii zgodnie z wyznaniem. Z kolei te dzieci, które nie chodzą na religię, muszą obowiązkowo uczęszczać na lekcje etyki – zaznaczył ks. prof. Piotr Stanisz z KUL.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zerwanie z ZSRR
Reklama
Była premier Hanna Suchocka przypomniała, że konkordat, czyli umowa między Rzecząpospolitą Polską i Stolicą Apostolską, jest czymś normalnym w Europie. – Niestety, po 30 latach publicznej dyskusji o konkordacie w Polsce wciąż przeważają argumenty powierzchowne i zniekształcające rzeczywistość. W życiu politycznym pewne zdarzenia zaczynają odbiegać od istoty tego, czym są, i zaczynają być wypaczane. Dlatego bardzo łatwo się wchodzi w taki etap dyskusji, gdy kieruje się bardziej emocjami niż racjami – powiedziała prof. Suchocka.
Idea zawarcia umowy ze Stolicą Apostolską narodziła się w PRL. Już pod koniec lat 80. ubiegłego wieku było blisko do zrealizowania tej międzynarodowej umowy, ale potencjał ruchu opozycji w Polsce dał Watykanowi impuls do odczekania na przemiany ustrojowe w naszym kraju. Konkordat wszedł w życie już po uchwaleniu konstytucji, a ratyfikacja została podpisana przez wywodzącego się z lewicy prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. – Zawieranie umów ze Stolicą Apostolską stało się jednym ze znaków przemian w Europie Środkowo-Wschodniej. W ten sposób chciano bowiem zerwać z kuratelą Związku Radzieckiego, który do tej pory decydował o wszelkich zagranicznych relacjach – tłumaczyła prof. Suchocka.
Autorytet moralny Kościoła
Konkordat opiera się na modelu współpracy przy wzajemnej autonomii i niezależności. W umowie przewidziane jest wzajemne współdziałanie wszędzie tam, gdzie to potrzebne dla dobra człowieka, tak jak omawia to 25. artykuł konstytucji. Poza tym w ustawie zasadniczej zapisano, że Polacy stanowią wspólnotę aksjologiczną i uznają potrzebę przekazania tego dziedzictwa następnemu pokoleniu. – Mamy więc w Konstytucji RP niewątpliwie przyjazne spojrzenie na chrześcijaństwo i jego rolę historyczną – powiedział ks. prof. Piotr Mazurkiewicz, politolog z UKSW.
Konstytucja zakłada wzajemną autonomię i niezależność Kościoła oraz państwa, na których nakłada obowiązek współpracy dla dobra wspólnego. – Wielu z nas myślało, że przyjęcie konstytucji i ratyfikacja konkordatu zakończą czas tzw. światopoglądu naukowego, walki klas oraz rozdziału Kościoła i państwa. Niestety, spory cały czas trwają, część z nich jest prowokowana przez złą wolę, a także przez nieporozumienia – ocenił ks. Mazurkiewicz.
W Polsce widać dziś skłonność do myślenia, że władza polityczna ma kompetencje nie tylko w sprawach świeckich, ale i w dziedzinie moralności. Władza rości sobie pretensje do tego, żeby mówić nie tylko o tym, co jest legalne, a co nielegalne, ale także, co jest dobre, a co złe. – Tak jak Kościół potrzebuje państwa, żeby nie ulec pokusie bycia świecką instytucją, tak państwo potrzebuje Kościoła po to, aby nie ulec pokusie bycia instytucją religijną i moralną. Dlatego też Kościół powinien być autorytetem moralnym, zdolnym przywoływać władzę państwową do poruszania się w ramach swoich kompetencji – podkreślił ks. prof. Mazurkiewicz.