Reklama

Wiadomości

Człowiek na wulkanie

Szanse na to, że zaginiony na japońskim wulkanie znany podróżnik, odkrywca i badacz Grzegorz Gawlik zostanie znaleziony żywy, są znikome.

Niedziela Ogólnopolska 22/2023, str. 42-43

[ TEMATY ]

wulkan

commons.wikimedia.org

Grzegorz Gawlik na wulkanie Lokon Tompaluan, wyspa Sulawesi, Indonezja, 2013 r.

Grzegorz Gawlik na wulkanie Lokon Tompaluan, wyspa Sulawesi, Indonezja, 2013 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zaginął na wulkanie Ontake na początku kwietnia. Poszukiwania trwały kilkanaście dni, ale je przerwano, bo uznano, że w panujących na zboczach wulkanu zimowych warunkach nie mógł przeżyć. Poszukiwania będą wznowione w czerwcu, po roztopach. Ontake, drugi (po Fudżi) pod względem wielkości aktywny wulkan w Japonii (3067 m n.p.m.), znajduje się w górach Hida na wyspie Honsiu. Ontake (po raz ostatni „przemówił” we wrześniu 2014 r.) miał być kolejnym z długiej listy wulkanów zdobytych i opisanych przez Grzegorza Gawlika. Na niektórych stanął jako pierwszy człowiek, na innych – jako pierwszy Polak.

Po pierwsze – wulkany

Reklama

Czterdziestotrzyletni Grzegorz Gawlik skończył studia prawnicze, jednak tak naprawdę pociągały go góry, wulkany i podróże. Z podróży – prowadzenia wypraw i egzotycznych wycieczek, a także opisywania ich w książkach i gazetach – w ostatnich latach żył. – Pieniądze z organizowanych przez siebie wyjazdów przeznaczał na swoje projekty. Często je łączył. W Japonii też był z jakąś grupą, a potem pojechał, żeby wspiąć się na Ontake, święty wulkan Japończyków – mówi Piotr Głowacki, wiceprezes Klubu Wysokogórskiego w Katowicach. Razem z Gawlikiem wspinali się m.in. w Alpach. Gawlik podczas kilkuset podróży zwiedził ponad dziewięćdziesiąt państw i sześć kontynentów. Zdobył sześćdziesiąt szczytów 4-, 5-, 6- i 7-tysięcznych w górach wysokich i niższych. Eksplorował lasy tropikalne, lodowce, jaskinie, kaniony i rzeki na całym świecie. Ale przede wszystkim wulkany.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Budują i zabierają

Dlaczego wulkany fascynują ludzi?”Potrafią budować lądy, ale także i zabierać. Ocieplić klimat albo schłodzić. A nasza wiedza o nich jest ograniczona” – napisał Gawlik. „Nawet trudno jest policzyć, ile aktywnych wulkanów istnieje na Ziemi – jedne gasną, inne powstają. Aktywność wulkaniczna ma różne oblicza. Niektóre wulkany wybuchają raz na kilka tysięcy lat, inne co roku, a jeszcze inne codziennie”. – Współpracował z towarzystwami geograficznymi, dla których ważna była jego obecność na rzadko lub w ogóle nieodwiedzanych przez ludzi wulkanach. To była czysta eksploracja – wspomina Piotr Głowacki. – Działalność Grzegorza była cenna, szczególnie w miejscach, gdzie nikogo dotychczas nie było, albo których nikt nie opisał. Bartłomiejowi Krawczykowi, prowadzącemu znany blog „Wulkany Świata”, aktywność Gawlika kojarzyła się z nieustraszonymi XIX-wiecznymi pionierami polarnej i geologicznej eksploracji, a wśród jego największych osiągnięć wymienia: wejście na czynny wulkan Popocatépetl w Meksyku, zejście do krateru czynnego wulkanu Anak Krakatau w Indonezji, próbę wejścia na wybuchający wulkan Fuego w Gwatemali.

Jeziora najwyżej położone

Reklama

Wkład Grzegorza Gawlika w poznawanie świata wulkanów jest niezaprzeczalny. Jego znajomi twierdzą, że zawsze dążył do zrobienia czegoś nowatorskiego, odkrywczego. Sam wysoko cenił okołowulkaniczne odkrycie na granicy argentyńsko-chilijskiej, w kalderze najwyższego wulkanu świata – Ojos del Salado (6896 m n.p.m.), jezior uważanych za najwyżej położone na świecie. Zrobił pomiary, opisał – kolejnym badaczom będzie łatwiej. W 2006 r. rozpoczął projekt „100 wulkanów”. Zdobył pięćdziesiąt dziewięć (czterdzieści dwa z nich to wulkany aktywne). Ontake miał być najpewniej sześćdziesiąty. Napisał i wydał książkę 100 wulkanów, w której zawarł informacje o projekcie i opisał piętnaście wulkanów, na które może wejść każdy aktywny górołaz. Zawarł w niej także informacje o drogach, noclegach, ekwipunku i zagrożeniach. Podpowiadał, gdzie można pojechać turystycznie, aby zobaczyć na własne oczy lawę.

Sto jeden wulkanów

– Był bardzo skupiony na programie, ale okazało się, że bada także wulkany spoza listy – informuje Piotr Głowacki. Przez kilkanaście lat np. prowadził regularne obserwacje sycylijskiej Etny i zebrał o niej unikalne materiały. O Etnie mógł mówić godzinami. Uważał, że nawet włoscy wulkanolodzy nie wiedzieli o niej tyle, ile on. Obszedł – możliwe, że jako jedyny – wszystkie kratery szczytowe. Obserwował zmiany, wybuchy, spękania, nowe stożki. Niedawno na Etnie poczuł, że topią mu się buty. Termometr laserowy pokazał 460 stopni C... Kiedy indziej na Etnie uderzył go kawałek spadającej lawy wyrzuconej z krateru. Nie uciekał tak jak dawniej: jednym okiem patrzył na krater, drugim robił zdjęcia. To był piękny, czerwony, zastygający odłamek...

Groźny i nieobliczalny

Jak podkreśla Piotr Głowacki, Gawlik nie był ryzykantem, chodził na wulkany zabezpieczony, także ze specjalistycznym sprzętem. Swoją działalność prowadził samodzielnie. Tak lubił, odpowiadał tylko za siebie. Zdaniem Bartłomieja Krawczyka, wulkan Ontake przyciągał „Grega” z powodu groźnej historii. Choć jego zaginięcie nie ma nic wspólnego z erupcją wulkanu, Ontake jest też niebezpieczny z innych powodów: podatności na osuwiska, lawiny błotne i śnieżne oraz nagłe erupcje freatyczne spowodowane ciśnieniem pary wodnej powstałej przy kontakcie wody z gorącą magmą. Od 1979 r. wulkan regularnie dawał o sobie znać. W 1984 r. osuwiska wywołane trzęsieniem ziemi uśmierciły dwadzieścia dziewięć osób; piętnaście uznano za zaginione, nigdy ich nie odnaleziono.

U podnóża góry

– Jeśli zginął, to nie przez aktywność wulkaniczną, błędy we wspinaczce, lecz przez panujące warunki. To nie jest wulkan, na który wchodzi się drogą wspinaczkową – zaznacza Głowacki. – Wiadomo, że na Ontake padał deszcz, który mógł wywołać lawinę błotną. Zarejestrowano osuwisko – wyjaśnia. Mogła zejść mordercza lawina śnieżno-błotna, z mieszaniną kamieni. Ontake to duży masyw górski, prowadzenie jakiejkolwiek działalności ratunkowej czy poszukiwawczej jest możliwe tylko z powietrza. Wobec braku postępu w poszukiwaniach zadecydowano o ich przerwaniu do czerwca. Wiadomo, że na pewno tam był: u podnóża góry odnaleziono jego samochód. Wszystko wskazuje na to, że środowisko podróżników, odkrywców i badaczy wulkanów straciło swojego wybitnego przedstawiciela.

2023-05-23 14:24

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co drzemie w wulkanie

Większość z ok. 1,5 tys. czynnych wulkanów na świecie to ciche, drzemiące olbrzymy. Ale kiedyś mogą się obudzić.

Kiedy konkretnie, tego nie wiemy, podobnie jak nie wiemy, ile dokładnie aktywnych wulkanów jest na ziemi. Sprawę komplikują wulkany podwodne, które są słabo zbadane, a nawet niewystarczająco zidentyfikowane. Może ich być nawet kilkaset tysięcy.
CZYTAJ DALEJ

Czy jestem otwarty i gotowy wybierać życie z Jezusem?

2025-06-14 11:26

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mt 10, 34 – 11, 1.

Poniedziałek, 14 lipca. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Kamila de Lellis, prezbitera albo wspomnienie św. Henryka
CZYTAJ DALEJ

"Nasi chłopcy" z... Wehrmachtu?! Oburzająca wystawa w Gdańsku

2025-07-14 13:24

[ TEMATY ]

wystawa

Gdańsk

Post FB Muzeum II Wojny Światowej

‘Nasi chłopcy’. Wystawa o przemilczanej historii. To opowieść o pokoleniach dorastających w cieniu przemilczeń, o potomkach, którzy próbują dziś zrozumieć decyzje swoich dziadków i pradziadków” - w taki sposób miasto Gdańsk reklamuje ekspozycję poświęconą służbie mieszkańców Pomorza w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej. Informacje o wystawie, która „nie ocenia, lecz tłumaczy” wywołały potężne oburzenie w sieci. „To jawna realizacja niemieckiej narracji, a prowadzą ją przecież instytucje, które powinny strzec polskiej pamięci historycznej” — napisał na X Mariusz Błaszczak, były szef MON.

"Ekspozycja opowiada o losach dziesiątek tysięcy mieszkańców Pomorza, którzy – najczęściej pod przymusem – zostali wcieleni do armii III Rzeszy. To historia bliska, losy naszych sąsiadów, krewnych, przodków. Tytułowi „nasi chłopcy” to nie metafora – to świadome nawiązanie do terminu, jakim określano w trakcie wojny, będących w podobnej sytuacji Luksemburczyków („Ons Jongen”)" — czytamy na stronie Gdansk.pl, w artykule zapowiadającym wystawę „Nasi chłopcy”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję