Reklama

Kościół

Życie Kościoła

Nie ma wyjścia – trzeba gadać

Niby nic nadzwyczajnego – ot, spływ kajakowy. Różni się od innych może tylko tym, że tu wśród płynących są zakonnicy. A jednak jest to czas, w którym dzieją się niezwykłe rzeczy.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

"Spływ kajakowy Ojca z synem” to pomysł kapucynów z prowincji krakowskiej. W tym roku ekipa popłynie Czarną Hańczą z myślą przewodnią: „Nigdy nie zapominaj, że Cię kocham!”. Udział w wyprawie – jak podkreślają organizatorzy – jest szansą na odbudowanie i wzmocnienie więzi. – Dziś w świecie brakuje dobrych relacji w rodzinie. Nie ma praktycznie sytuacji, żeby ojciec z synem byli przez całą dobę razem. Ojciec pracuje wiele godzin, potem jest zmęczony po całym dniu, wraca do domu i odpoczywa albo dalej pracuje – mówi br. Łukasz Wasiljew, kapucyn. – Spływ to taka opcja na wakacje, kiedy ojciec może naprawdę pobyć ze swoim synem. Śpią w jednym namiocie, przez cały dzień płyną razem kajakiem. Może się to wydawać mało znaczące, ale jest naprawdę bezcenne. Tworzy się atmosfera, w której ludzie chcą ze sobą rozmawiać. W domu nie ma na to czasu. Tutaj tego czasu jest pod dostatkiem. Muszę powiedzieć, że ja ze swoim ojcem przez całe moje życie nigdy nie miałem okazji do rozmowy na takie tematy, jakie są poruszane u nas na spływach. Były już rozmowy o wzajemnych oczekiwaniach, o zranieniach, a w tym roku będzie dużo o miłości.

Od kłótni do rozmowy

Co sprawia, że te spływy są takie niezwykłe? Podobno dzieją się tu prawdziwe cuda. Może trudno sobie wyobrazić ciasny kajak jako miejsce wyjątkowych wydarzeń, a jednak. – Kiedy ojciec i syn wracają po południu do domu, potrafią świetnie siebie unikać. Ojciec zapyta, jak było w szkole, syn odpowie, że dobrze, i koniec tematu. Poważne sprawy są pomijane, więc relacje siłą rzeczy stają się płytkie – tłumaczy br. Łukasz. – Na spływie to się zmienia, nagle wszystko musi być inaczej niż w domu. Trzeba wspólnie rozbić namiot, co wcale nie jest takie łatwe. Trzeba ciągle być ze sobą w bardzo małej przestrzeni, bo przecież w kajaku nie ma zbyt wiele miejsca. A zatem od pierwszego dnia są kłótnie, niemal bójki, i to o zupełnie głupie rzeczy. Ale później się okazuje, że nie da się płynąć przez cały dzień w milczeniu, i ktoś w końcu zaczyna gadać. O czym? Codziennie proponujemy konkretne tematy, ale zdarza się, że ludzie mają potrzebę pogadać o czymś innym, bo coś innego ich poruszyło, i to też jest fajne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W męskim gronie

W planie dnia jest Eucharystia, zdarzają się różne nabożeństwa. Ważnym momentem są wieczorne ogniska. Wtedy następuje podsumowanie dnia, również takie bardzo indywidualne, bo to jest właśnie czas, kiedy można się czymś podzielić. – Kto chce, może opowiedzieć, co go poruszyło podczas Mszy św. czy konferencji albo podczas rodzinnego bycia ze sobą. Wiadomo, że nie opowiada się wtedy o rzeczach bardzo prywatnych, i w ogóle dzielenie się swoimi przeżyciami z innymi jest dobrowolne. Ale wiele osób chętnie bierze w tym udział i to jest właśnie moment, kiedy się dowiadujemy, ile dobra wydarzyło się w ciągu dnia, co się zmieniło w relacjach. Są też, oczywiście, introwertycy, dla których opowiadanie o sobie jest bardzo trudne, ale już samo siedzenie przy wspólnym ognisku i słuchanie innych jest ubogacające. Mówi się, że faceci nie lubią rozmawiać, jednak na takich wyjazdach w męskim gronie atmosfera jest inna, sprzyjająca temu, by się otworzyć. W tym gronie pozwalamy sobie na więcej; czy mamy 15 lat czy 20, czy 40 – zauważa br. Łukasz.

A co ze wspomnianymi cudami? – Jest ich rzeczywiście sporo, niektóre są bardzo poruszające – mówi kapucyn. – W zeszłym roku np. mieliśmy taką historię: przyjechał ojciec, który nie był za bardzo „kościółkowy”, pracował za granicą, więc praktycznie nie było go w domu. Jego 12-letni syn był ministrantem i to on zapisał ich obu na spływ. Początki wyglądały różnie, ale pod koniec ojciec powiedział, że tutaj wreszcie odkrył, jaką wartość ma jego rodzina, która mieszka w Polsce. Wrócił do kraju, zmienił pracę. To są właśnie te cuda, które się dzieją na naszych oczach.

Reklama

W różnych sytuacjach

Widać, że kapucyńskie spływy stwarzają mnóstwo okazji od zacieśnienia więzi z tatą. Zakonnicy mają też rozwiązanie dla sytuacji, kiedy ojciec ma więcej niż jednego syna. Bez obaw, nie musi wybierać! – To w ogóle nie jest problem. Chłopaki po prostu się wymieniają – tłumaczy br. Łukasz. – Powiem więcej: w tym roku mamy zapisanych czterech chłopaków, którzy przyjadą sami, bez ojca. Nie odmówiliśmy im. Każdy z nich popłynie z jakimś naszym zakonnikiem. Na tych przykładach bardzo dobrze widać, że nawet jeśli ktoś nie ma ojca lub ojciec żyje, ale jest nieobecny w życiu syna, to warto szukać innego mężczyzny, który tego ojca w jakiś sposób zastąpi. Warto rozmawiać z kimś, kto jest starszy, bardziej doświadczony, kto ma możliwość – nawet na chwilę – wejść w rolę ojca.

Czas pokaże

Organizacją spływów zajmuje się referat powołaniowy Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. Skąd pomysł, żeby wziąć się za takie rodzinne wydarzenia? – Okazuje się, że najlepsze powołania są właśnie z rodzin mających tradycyjny kształt, z mamą i tatą, których, niestety, jest już coraz mniej – mówi kapucyn. – Jednym z owoców naszych działań jest to, że mamy już pewną grupę osób, które przyjeżdżają co roku. Możemy nawet powiedzieć, że zawiązała się już taka wspólnota, która się ze sobą kontaktuje w ciągu roku, a potem razem spędza część wakacji. Synowie stworzyli swoją paczkę, a ojcowie swoją. Jeżeli chodzi o owoce ściśle powołaniowe, to na razie siejemy. Jeszcze jest za wcześnie, żeby mówić o rozeznawaniu powołania, zwłaszcza wśród młodszych chłopców. Czas pokaże, co zbierzemy.

Dla kogo ta wyprawa?

Kapucyński spływ kajakowy to propozycja dla taty z synem (lub synami) od 12. roku życia oraz dla młodzieży męskiej (15-26 lat). Tegoroczny szlak biegnie Czarną Hańczą, największą rzeką Suwalszczyzny, która ma swój początek w najgłębszym jeziorze tego regionu – Hańczy. To jeden z najpiękniejszych i najbardziej znanych szlaków kajakowych, niezbyt trudny, z łagodnymi zakolami i zakrętami z ostrym nurtem. W dolnej części rzeka coraz bardziej meandruje. Trasa spływu prowadzi przez Puszczę Augustowską do Kanału Augustowskiego, w którym czeka osiem śluz, będących atrakcją szlaku.

Reklama

Nie trzeba wiele, żeby dobrze się odnaleźć na szlaku. Na pewno warto zabrać dużo dobrego humoru, rzeczy natomiast – jak najmniej. Potrzebne będą: namiot, śpiwór, coś ciepłego do spania, kubek, menażka, sztućce, latarka, czapka z daszkiem, kurtka przeciwdeszczowa, worki na śmieci do zabezpieczania rzeczy, ciepły polar, coś przeciwko komarom i krem z filtrem.

Zdecydowanie lepiej się pospieszyć z zapisami, bo trwają tylko do 18 lipca! Wszelkie informacje o spływie i zapisach można znaleźć na stronie: kapszlak.kapucyni.pl . Tutaj też zamieszczone są informacje o kolejnych propozycjach dla dzieci i młodzieży. Są to rekolekcje, kursy, wyprawy, dni skupienia, zawody sportowe i wiele innych.

2023-07-03 17:44

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Historia kajakiem pisana

VI Memoriał Henryka Flamego, bohatera podziemia niepodległościowego, zakończył się na krakowskim Kazimierzu.

Pamięć Henryka Flamego kultywuje Stowarzyszenie Aktywnych Polaków (SAP), organizując czterodniowy spływ kajakowy po Wiśle. W tegorocznej imprezie uczestniczyło 30 osób, w tym dzieci. Obok mieszkańców Podbeskidzia pojawili się goście z Poznania i Zielonej Góry.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: diecezja sosnowiecka jest do obsiania, a nie do zaorania

2024-05-08 17:47

[ TEMATY ]

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

Abp Adrian Galbas

Dominik Pyrek/diecezja.sosnowiec.pl

„Diecezja sosnowiecka nie jest do zaorania, tylko do nieustannego obsiewania” - powiedział abp Adrian Galbas w środę podczas obrzędu kanonicznego objęcia diecezji sosnowieckiej przez bp. Artura Ważnego. Uroczystość oraz podpisanie stosownych dokumentów miało miejsce w katedrze w Sosnowcu.

Abp Adrian Galbas zaznaczył, że Kościół sosnowiecki ma przed sobą przyszłość, „choć niektórzy specjaliści od wszystkiego uważają, że tak nie jest”.

CZYTAJ DALEJ

Bp Pindel do nowo wyświęconych diakonów: naśladujcie wyobraźnię miłosierdzia św. Jana Kantego

2024-05-08 15:12

[ TEMATY ]

bp Roman Pindel

mr

Celebracja w Łagiewnikach

Celebracja w Łagiewnikach

Do naśladowania przykładu św. Jana Kantego, doskonalenia się i okazywania miłosierdzia wszystkim ludziom zachęcił bp Roman Pindel 8 maja br. w kęckim sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, gdzie udzielił święceń diakonatu dwóm alumnom krakowskiego Wyższego Seminarium Duchownego. Do uroczystości wybrano świątynię związaną miejscem urodzenia Jana Kantego. Tu też znajduje się grób założycielki sióstr zmartwychwstanek bł. Celiny Borzęckiej oraz jej córki współzałożycielki - służebnicy Bożej Jadwigi Borzęckiej.

Nowo wyświęceni diakoni nawiedzili dziś także barokowy kościół ku czci św. Jana z Kęt, wybudowany na miejscu jego domu rodzinnego. Diecezja bielsko-żywiecka przeżywa Rok Jubileuszowy związany z 550. rocznicą śmierci tego XV-wiecznego uczonego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję