Reklama

Wojtek spod Monte Cassino

Stał się legendą i bohaterem wielu anegdot. Jego sława dotarła poza szeregi 2. Korpusu. Anglicy nakręcili o nim nawet wojenną kronikę filmową.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przeszedł z żołnierzami gen. Władysława Andersa dziesiątki tysięcy kilometrów – od Persji, przez Bliski Wschód, Półwysep Apeniński, aż po Wielką Brytanię. Jego wizerunek zdobił mundury kompanii, która go przygarnęła. Dzielił los tych, którzy wyszli z sowieckiej Rosji jako armia niewolników, a pod Monte Cassino, Ankoną i w Bolonii stali się armią zwycięzców. Zwycięzców, którzy w wyniku politycznych układów i zdrady jałtańskiej nie mogli wrócić do Polski. Nie wrócił i on. Spędził 60 lat w edynburskim ogrodzie zoologicznym, gdzie zakończył swój niedźwiedzi żywot. Mowa o najpopularniejszym zwierzaku wojsk polskich w czasie II wojny światowej – niedźwiedziu Wojtku.

Tułacz

Reklama

Wojtek odgrywał podobną rolę jak jego poprzedniczka z lat I wojny światowej – przygarnięta przez żołnierzy 5. Dywizji Syberyjskiej niedźwiedzica polarna zwana Baśką Murmańską. I tak jak ona trafił do wojska zupełnie przypadkowo. W kwietniu 1942 r. oddział rtm. Stanisława Nowickiego został przeniesiony z Teheranu do Ohvosu. W czasie jednej z wielu suto zakrapianych zabaw, które żołnierze dla umilenia sobie czasu organizowali wspólnie z Persami, trębacz oddziału – Zygmunt Kosiński dobił targu z perskim towarzyszem biesiady i kupił od niego małego niedźwiadka. Nazwał go Hers, co po persku znaczyło po prostu „Niedźwiedź”. Mały miś natychmiast stał się ulubionym partnerem zabaw stęsknionych za rodzinami i normalnym życiem żołnierzy. Kiedy kilka miesięcy później jego opiekun został oddelegowany służbowo do Wielkiej Brytanii, misia przygarnęła 22. Kompania Zaopatrywania Artylerii, dowodzona przez mjr. Antoniego Chełkowskiego. I wtedy misiowi zmieniono imię na bardziej swojskie – nazwano go Wojtkiem. Szybko stał się legendą i bohaterem wielu przekazywanych sobie z ust do ust anegdot. Jego sława dotarła poza szeregi 2. Korpusu. Anglicy nakręcili o nim nawet wojenną kronikę filmową, którą wyświetlano z powodzeniem przez wiele tygodni w Londynie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Lubił puszki z miodem” – wspominał Leon Stanisławski, żołnierz gen. Andersa. „A jak zgrabnie wybierał łapami miód z puszek! No i piwo. Wtedy kładł się na grzbiet, brał butelkę w przednie łapy, przykładał do ust i nie wypuścił, dopóki całej nie wytrąbił. Jeździł z szoferami na ciężarówkach, oparty przednimi łapami o budkę szofera. Arabowie, zwłaszcza dzieci, wiali na ten widok, ile wlazło”.

Miś rósł błyskawicznie i rósł też jego apetyt. Nie wystarczało już dokarmianie przez żołnierzy. Profesor Wojciech Narębski, zmarły kilka miesięcy temu jeden z ostatnich opiekunów misia wspominał „Wpadliśmy na pomysł. Wpisaliśmy Wojtka na stan kompanii, aby mógł dostawać normalne racje żywieniowe. Miał nawet stopień kaprala, aby dostawać większą porcję miodu przydziałowego, który uwielbiał jeść. Oczywiście, były przeciwwskazania regulaminowe, które zgłaszali służbiści ze sztabu. Ale podobno miał interweniować sam gen. Anders, którego ubawił pomysł”. Tak miś Wojtek stał się formalnie żołnierzem.

Reklama

Jak na niedźwiedzia przystało, Wojtek sprawiał też niemało kłopotów. „W czasie porannej gimnastyki, którą lubił uprawiać w... latrynie, chodził po słupie nad wykopanym dołem. I raz wpadł do dołu, który był w połowie wypełniony” – wspominał Zygmunt Kosiński. „Musiałem włożyć strój przeciwgazowy, buty i specjalne ubranie, aby go stamtąd wyciągnąć”. Zastanawiano się, czy niesfornego zwierzaka nie oddać do ogrodu zoologicznego w Kairze. Zwyciężyły jednak sympatia i rosnące przywiązanie do niedźwiedzia. Trudno się zresztą temu dziwić, bo jak można było nie lubić zwierzaka, który grał w piłkę, a kiedy znalazł się nad morzem, śmigał za piłką wodną! Nabierał też „manier żołnierskich”. Profesor Narębski wspominał: „Polubił bardzo papierosy, przy czym nie palił ich, ale zjadał. Co ciekawe, papieros musiał się żarzyć. Kiedy dawaliśmy mu papierosa prosto z pudełka, brał do pyska, żuł i wypluwał. Gdy papieros był zapalony – z upodobaniem go połykał”.

Bohater

Bywało, że Wojtek stawał się bohaterem. Jedną z takich historii zapamiętano z czasów pobytu w Palestynie. „Pewnego ranka, kiedy cały obóz pogrążony był jeszcze we śnie, Wojtek zauważył, że drzwi łaźni są uchylone” – napisał Wiesław Lasocki. „Nie tracąc czasu, popchnął je łapą i z krótkim radosnym rykiem wskoczył do środka. Odpowiedział mu przeraźliwy krzyk człowieka. Kiedy nadbiegli zaalarmowani tym wartownicy, zobaczyli w kącie łaźni przerażonego Araba i stojącego naprzeciwko niego Wojtka z miną zdziwioną. Wobec śmiertelnego niebezpieczeństwa Arab nie ukrywał, że zakradł się do obozu, by wypatrzeć, gdzie złożona jest broń. Wojtek stał się bohaterem dnia”.

Reklama

Niedźwiedź przemierzył wraz ze swoją kompanią cały szlak na Bliskim Wschodzie: od Teheranu, przez Bagdad, Kirkuk, Damaszek, Jerozolimę, po Aleksandrię. A na początku 1944 r. znalazł się we Włoszech. W czasie bitwy o Monte Cassino urósł do rangi symbolu kompanii. Wieść żołnierska głosiła, że pomagał, jak umiał, przy rozładowywaniu skrzyń z amunicją. I taki wizerunek misia noszącego pocisk stał się zatwierdzoną przez dowództwo odznaką 22. kompanii, którą żołnierze nosili na mundurach. Po zwycięskiej bitwie, która rozsławiła na cały świat imię polskiego żołnierza, także o misiu było głośno. Był bohaterem kronik filmowych, a jego zdjęcia zdobiły artykuły w polskiej i brytyjskiej prasie. Bardzo go lubiano, choć i we Włoszech sprawiał wiele kłopotów, zwłaszcza gdy 2. Korpus odpoczywał kilka tygodni po zwycięskiej operacji, w wyniku której zdobyto kluczowy dla działań wojennych port w Ankonie. „Ulubioną jego zabawą w tym czasie było nurkowanie i wynurzanie się koło kąpiących się żołnierzy” – napisał Wiesław Lasocki. „Nieraz zbliżał się do kąpiących się Włochów. Zdaje się, że specjalną przyjemność sprawiało mu straszenie ich, zwłaszcza kobiet, które bardzo głośno krzyczały z przerażenia, gdy niespodziewanie koło nich wynurzał się z wody kudłaty łeb jakby jakiegoś potwora morskiego”.

Emigrant

Po zakończonej wojnie dziesiątki tysięcy polskich żołnierzy nie mogło wrócić do rządzonej przez komunistów Polski. Zmuszeni byli wybrać emigrację. Wojtkowi nie było dane wziąć udziału w defiladzie zwycięstwa ani w Warszawie, ani w Londynie. Jego poprzedniczka – Baśka Murmańska miała więcej szczęścia, bo w 1919 r. po powrocie swej dywizji do Polski „defilowała” na ówczesnym pl. Saskim przed Naczelnikiem Państwa Józefem Piłsudskim. Wojtek ze swymi opiekunami znalazł się w Szkocji. Na mocy porozumienia z dyrekcją ogrodu zoologicznego w Edynburgu znalazł tam swoje miejsce jako „depozyt mjr. Chełkowskiego dla ZOO”. Dyrektor ogrodu Thomas Gillespie wspominał po latach w Historii Edynburskiego ZOO: „Nigdy nie było mi tak przykro jak wtedy, gdy widziałem to zwierzę, które zaznało tyle radości i wolności wśród żołnierzy, a teraz zostało tej wolności pozbawione”. W Edynburgu Wojtek przebywał aż do grudnia 1963 r., odwiedzany przez byłych żołnierzy, emigrację, szkolne wycieczki. Jego sławę podtrzymywały liczne artykuły drukowane na łamach emigracyjnego Dziennika Polskiego, tygodnika Animals, pisma The War Illustrated. Jako ciekawostkę podawano, że Wojtek zamknięty w klatce reaguje tylko na polską mowę.

W 1959 r. miś stał się obiektem sporu między polskim Londynem a krajem. Poznańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami wystosowało do edynburskiego zoo pismo z propozycją przewiezienia niedźwiedzia do Polski i umieszczenia go w ogrodzie zoologicznym w Poznaniu lub w Oliwie. Rozpoczęto nawet zbiórkę pieniędzy na „bilet dla Wojtka”. Polska Żegluga Morska w Szczecinie zaoferowała, że przewozu dokona nieodpłatnie i „zagwarantuje dobrą opiekę pasażerowi”. Wielką akcję popierającą przyjazd Wojtka do Polski zainicjował poczytny Przekrój. Z kolei środowiska emigracyjne uważały – nie bez powodu – że pomysł jest w istocie inspirowany przez komunistyczne władze, którym zależało na „ocieplaniu swego wizerunku”. Londyński Dziennik Polski przeprowadził wśród czytelników ankietę, czy Wojtka można odesłać do PRL. Zdecydowana większość opowiedziała się przeciwko. Sprawę uciął „właściciel” Wojtka, czyli dowódca 22. kompanii mjr Chełkowski, który stwierdził wprost: „Jako emigrant polityczny nie mogę oddać tak cennego symbolu komunistom”. Miś zakończył swój żywot 2 grudnia 1963 r. w Szkocji. Upamiętniany przez emigrację niepodległościową stał się także w ostatnich latach niezwykle popularny w wolnej Polsce. Jego pomniki, wizerunki, gry i zabawki na stałe zagościły wśród polskich dzieci. I dobrze by było, gdyby „Wojtek spod Monte Cassino” doczekał się też filmu fabularnego. Bo jego historia to także część naszych trudnych dziejów w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu.

Tekst dedykuję mojemu 6-letniemu synkowi Antosiowi, który uwielbia historię dzielnego misia.

2023-11-21 11:21

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W piątek 2 maja w niektórych diecezjach dyspensa

[ TEMATY ]

post

Bożena Sztajner/Niedziela

Niektórzy polscy biskupi udzielili na terenie podległych im diecezji dyspensy od wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych w piątek 2 maja. Zdecydował tak m.in. Prymas Polski, kard. Kazimierz Nycz czy metropolici częstochowski i gdański uwzględniając racje duszpasterskie. Żołnierzom, funkcjonariuszom i pracownikom służb mundurowych dyspensy udzielił biskup polowy.

Prymas Polski abp Józef Kowalczyk udzielił wiernym archidiecezji gnieźnieńskiej oraz osobom przebywającym na jej terenie dyspensy od zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w piątek, dnia 2 maja br. Podobnie uczynił metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, który „mając na względzie, że piątek 2 maja przypada między dwoma dniami ustawowo wolnymi od pracy, co – jak stwierdził - sprzyja organizowaniu w tym czasie rodzinnych i towarzyskich spotkań oraz radosnemu przeżywaniu tych dni, po rozważeniu słusznych racji duszpasterskich, udzielił zgodnie z kan. 87 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, wszystkim osobom przebywającym w granicach archidiecezji warszawskiej, dyspensy od zachowania nakazanej w piątek wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych”. Osoby korzystające z dyspensy zobowiązał do modlitwy w intencjach Ojca Świętego. Racjami duszpasterskimi kierował się również metropolita częstochowski abp Wacław Depo, który udzielił dyspensy „wszystkim osobom przebywającym w granicach archidiecezji częstochowskiej” w piątek 2 maja. Zobowiązał te osoby do modlitwy w intencjach Ojca Świętego, jałmużny lub uczynków chrześcijańskiego miłosierdzia. „Biorąc pod uwagę typowo wypoczynkowy i turystyczny charakter drugiego dnia miesiąca maja (długi weekend), udzielam wszystkim wiernym na terenie archidiecezji gdańskiej dyspensy od obowiązku zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych” – napisał w specjalnym dekrecie również metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Dyspensy udzielił również administrator diecezji siedleckiej bp Piotr Sawczuk, który uwzględnił fakt, że „piątek 2 maja br. przypada między dwoma dniami ustawowo wolnymi od pracy, kiedy to w sposób szczególny dziękujemy Bogu za dar wolnej Ojczyzny, co sprzyja organizowaniu spotkań patriotycznych, rodzinnych i towarzyskich” Potrawy mięsne można będzie spożywać też na terenie diecezji bielsko-żywieckiej, gdzie dyspensy udzielił bp Roman Pindel. Ponadto z dyspensy od pokutnego charakteru piątku 2 maja będą mogli skorzystać wierni ordynariatu polowego. „Święto Flagi Narodowej obchodzone w naszej Ojczyźnie w dniu 2 maja, w przeddzień uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, przeżywane jest w sposób uroczysty, szczególnie w Wojsku Polskim. W związku z tym, że w bieżącym roku dzień ten przypada w piątek, zgodnie z kanonem 87 Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz art. II § 1 Konstytucji Apostolskiej Spirituali Militum Curae, niniejszym udzielam dyspensy wszystkim wiernym Ordynariatu Polowego od przestrzegania pokutnego charakteru tego dnia, zwalniając z obowiązku zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych” – napisał w wydanym dziś dekrecie bp Józef Guzdek. W Kościele katolickim w Polsce, wstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów należy zachowywać we wszystkie piątki w roku Dyspensa jest zawsze jednorazowym zwolnieniem z przestrzegania konkretnego przykazania kościelnego, natomiast od przykazań Bożych nikt nie może dyspensować. Dyspensa może być udzielona tylko w pewnych okolicznościach i dla konkretnej osoby lub konkretnej grupy osób. Najczęściej dotyczy ona zwolnienia z obowiązku powstrzymania się od spożywania potraw mięsnych i od zabawy w piątki. Biskup udziela też różnego rodzaju dyspens związanych z zawieraniem małżeństw. W większości wypadków biskupi udzielili swoim diecezjanom dyspens na podstawie kanonu 87 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego (KPK), który głosi: „Biskup diecezjalny może dyspensować wiernych - ilekroć uzna to za pożyteczne dla ich duchowego dobra - od ustaw dyscyplinarnych, tak powszechnych, jak i partykularnych, wydanych przez najwyższą władzę kościelną dla jego terytorium lub dla jego podwładnych, jednak nie od ustaw procesowych lub karnych ani od których dyspensa jest specjalnie zarezerwowana Stolicy Apostolskiej lub innej władzy”.
CZYTAJ DALEJ

Warszawa: spotkanie odpowiedzialnych za formację stałą kapłanów

2025-04-28 19:20

[ TEMATY ]

spotkanie

formacja kapłanów

formacja stała

BP KEP

W poniedziałek w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie odbyła się 9. ogólnopolska sesja poświęcona formacji, życiu i posłudze prezbiterów. Przewodniczył jej bp Damian Bryl, przewodniczący Zespołu ds. Przygotowania Wskazań dla Formacji Stałej i Posługi Prezbiterów w Polsce.

Podczas dziewiątego już spotkania osób odpowiedzialnych za formację stałą w diecezjach i zgromadzeniach, jej uczestnicy zastanawiali się nad rolą środowiska posługi i formacji prezbiterów oraz nad sytuacjami, które wymagają podjęcia specjalnych działań, zarówno w formie prewencji, jak i wsparcia w doświadczeniach. Do wybranych zagadnień wprowadzili ks. Grzegorz Strzelczyk i Magdalena Jóźwik, którzy również moderowali dyskusję. Dzisiejsza debata podczas sesji o prezbiterach skupiona była wokół dwóch grup tematycznych.
CZYTAJ DALEJ

Nie ma neo-sędziów? Rzecznik TSUE zabiera głos

2025-04-29 11:09

[ TEMATY ]

rzecznik

TSUE

neo‑sędzia

status sędzi

Adobe Stock

Rzecznik TSUE zabrał głos w sprawie tzw. neo-sędziów

Rzecznik TSUE zabrał głos w sprawie tzw. neo-sędziów

Nie można automatycznie wyłączyć wadliwie wybranego sędziego - wynika z oceny rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości UE. Pytanie o status sędzi wybranej przez Krajową Radę Sądownictwa po 2018 r. zadał poznański sąd.

Opinia rzecznika generalnego nie wiąże Trybunału Sprawiedliwości UE, który wkrótce wyda orzeczenie w sprawie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję