Reklama

Kultura

Aktor odchodzi

W pierwszym w tym roku odcinku naszego teatralnego cyklu przyjrzymy się trzem spektaklom z różnych epok i trzem diametralnie odmiennym wizjom scenicznym. Spojrzą ku nam upiory Moliera i Freuda, a wszystko w chłodnym blasku złotego Oscara. Jak bolesne może być zejście ze sceny?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wyżej siędę

Mieszczanin szlachcicem; reż. Jerzy Gruza, 1969; emisja: 6 lutego w TVP Kultura

Człowiekowi XXI wieku wydaje się, że paradygmat równości wobec prawa i równości obywatelskiej jest naturalny, normalny. Z łatwością zapominamy, że dary rewolucji francuskiej niesione później przez Napoleońskie podboje (pomińmy tutaj towarzyszące im morze krwi) to historia najnowsza, której jesteśmy niedalekimi wnukami. Prawda o człowieku jest znacznie gorsza: od kiedy tylko konstytuowały się cywilizacje, ludzie tworzyli sobie systemy hierarchiczne i dzielili się na stany, kasty. Na tym właśnie zasadza się tragikomizm sztuki Moliera, o tym właśnie ona traktuje. To jakim cudem taki anachronizm jest tak aktualny?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Molier nie bawi się w subtelności – tytuł sztuki zawiera jej esencję. Pan Jourdain, bogaty mieszczanin, ze wszech sił stara się wkupić w łaski wyższych sfer – marzą mu się rewerencja i nobilitacja szlachecka. Nie dostrzega jednak tego, że jego próby skoczenia wyżej, aniżeli pozwala mu urodzenie, są tylko groteskowymi manewrami, nieudolną desperacją człowieka małego, śmiesznego, który kompromituje się na każdym kroku. Doskonale portretuje to Bogumił Kobiela, legenda kreacji tragikomicznych, w swojej ostatniej roli (1969 r.; tuż potem zmarł w wyniku obrażeń po wypadku samochodowym). Konwencja reżyserska (Jerzy Gruza) zakłada przeprowadzoną ze smakiem hiperbolę, aktorzy w strojach epokowych grają więc przesadnie, emocjonalnie, ale w molierowskim teatrze pasuje to jak ulał. I właśnie w takiej konwencji Kobiela – wsparty rzeszą fenomenalnych postaci polskiego kina i teatru (Barbara Krafftówna, Andrzej Zaorski, Wiesław Gołas, Edward Dziewoński, Magdalena Zawadzka – młodziutka, to ten sam rok, w którym grała Basię w Panu Wołodyjowskim!) – odnajduje się jak ryba w wodzie. Naturalność, z jaką przychodzi mu kreowanie nieudolności i głupkowatości pana Jourdaina, przypomina mi brawurowy występ Petera Sellersa w Dr. Strangelove, czarnej komedii słynnego Stanleya Kubricka (polecam gorąco!).

Reklama

Wracając do pytania z pierwszego akapitu... Może i nie mamy już społeczeństwa stanowego, ale wciąż pieniądz i koneksje wyznaczają wiele społecznych standardów. Zakręcić się wokół śmietanki towarzyskiej nadal stanowi marzenie wielu mieszczan (dzisiaj powiemy: klasy średniej, co samo w sobie pokazuje, że się klas nie wyzbyliśmy), a osoby postronne z politowaniem mogą patrzeć na umizgi nuworysza i chama. Pamiętajcie, dobrzy ludzie: do elity wprosić się nie da, a nawet nie warto. Trzeba robić swoje i stać twardo na ziemi.

Mieszczanin szlachcicem w wydaniu Jerzego Gruzy to spektakl tradycyjny, kunsztowny, przywiązujący wagę do kostiumów, muzyki, a przede wszystkim to udana adaptacja, wycina bowiem sporo literackiego „planktonu”, dzisiaj już zbytecznego, a koncentruje to, co istotne – miotanie się społecznego knypka w megalomańskich zapędach. A jednocześnie spektakl ten pokazuje, że sześćdziesiąt bez mała lat temu nie było tak pruderyjnie i purytańsko, jak się niektórym wydaje. Zasłużona „Złota Setka Teatru Telewizji”.

Panie doktorze, jaki znowu popęd?

Hipnoza; Antoni Cwojdziński, reż. Anna Minkiewicz, 1987; emisja: 26 lutego w TVP1

A ch, kłania nam się stary wiedeński poczciwina, który zatruł umysły kilku pokoleniom, a którego nazwisko boją się nawet wypowiedzieć niektóre środowiska. Pan Freud, choć nie we własnej osobie. Rzecz ma się tak: emigracja polska w Nowym Jorku. Do doktora Jana przychodzi aktorka, Rena, która uskarża się na dziwną dolegliwość gardła, co to jej śpiewać nie pozwala. Medycyna nie pomaga, pozostaje więc... hipnoza.
Ekspertem nie jestem, więc nie będę się wypowiadać na temat jej skuteczności i terapeutycznej wartości, ale skomentować mogę fakt, że tak jak mamy naturalną skłonność do hierarchizowania rzeczywistości (patrz: recenzja Moliera obok), tak też jesteśmy zniewoleni myśleniem magicznym, marzeniem o metafizycznej przestrzeni czarów. Gdy więc Rena poddaje się hipnozie, gdy o nią prosi i szuka pomocy – w istocie nie jest zmotywowana do znalezienia przyczyny swoich problemów i stanięcia z nią oko w oko, lecz interesuje ją sztuczka magiczna, czar, który wyzwoli ją od dolegliwości za pomocą odliczania do trzech czy pstryknięcia palcami. To nasz naturalny popęd, by rozwiązywać problemy w najkrótszy możliwy sposób. Tylko czy rzeczywiście sobie pomagamy?
Sztuka Antoniego Cwojdzińskiego w reż. Anny Minkiewicz operuje stereotypami o relacji pacjenta i lekarza, o hipnozie, o poszukiwaniu przyczyny, kiedy łatwiej jest leczyć objawy. Dość przewidywalna historia zainscenizowana bez realizacyjnych fajerwerków ma jednak tę mocną stronę, że lekarzem hipnotyzerem jest Piotr Fronczewski, którego mesmeryzmowi poddałby się i sam Freud.

Reklama

Czym jest me życie? Ach, jedną chwilką!

Oscar dla Emily; Alexander Alexy, Folker Bohnet, reż. Kinga Dębska, 2019; emisja: 19 lutego w TVP1

S pektakl przewrotny, usypiający czujność, by potem zwrotem akcji wyprowadzić nas ze strefy komfortu. Mam bardzo mieszane uczucia po jego finale – którego zdradzić, oczywiście, nie mogę i nie zamierzam – ponieważ z jednej strony stanowi kontrapunkt dla wszelkich moich domysłów (a pogodzić się z porażką rzecz trudna, jak wiadomo), z drugiej zaś – jest naprawdę błyskotliwy i niespodziewany.
Aktorska para, Emily (Ewa Wiśniewska) i Henry (Stanisław Orzechowski), od 40 lat marzy o Oscarze. Szykują się na kolejną galę, podczas której będą marzyć. Szykują się i rozmawiają, kłócą się, prowokują. Dogryzają sobie, okazują uczucie, stanowią piękny miszmasz uczuć, jaki może towarzyszyć ludziom po czterech dekadach od zawarcia węzła małżeńskiego. Odwiedza ich Jeff, który przywozi im codziennie jedzenie. Para wplata w swoje rozmowy dialogi sceniczne, co rusz odgrywa stare role; rzeczywistość przeplata się z teatrem, teatr staje się rzeczywistością.
Kto jest kim w istocie? Kim są dla siebie bohaterowie spektaklu? To rzecz nieprosta i widz musi sam rozstrzygnąć.
Teatr w teatrze serwowany jest rozmyślnie, przewrotnie, sztuka podlana jest ciągłymi odniesieniami do Szekspira, który wzmacnia jedynie rys autotematyczny. Zakończmy więc cytatem z Makbeta, który tako rzecze:
Życie jest tylko przechodnim półcieniem, Nędznym aktorem, który swą rolę Przez parę godzin wygrawszy na scenie W nicość przepada – powieścią idioty, Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą.

2024-01-29 18:19

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…

Za nami upalne lato i czas się zmierzyć z aurą długich deszczowych wieczorów; oto miesiąc mgieł – październik! Całe szczęście w sukurs przychodzi nam szeroka tym razem oferta Teatru Telewizji. Będzie co oglądać, będzie o czym myśleć i debatować w domowym zaciszu, gdy o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny. Powrócą znajome twarze, znajomi autorzy, a niezmiennie pozostaje z nami jakość sztuki.

Niech podludzie pobawią się w Boga

CZYTAJ DALEJ

Zmarła Zofia Czekalska "Sosenka", uczestniczka Powstania Warszawskiego

2024-05-14 19:24

[ TEMATY ]

Powstanie Warszawskie

Zofia Czekalska

Portret z wystawy w Muzeum Powstania Warszawskiego/autor zdjęcia: Agata Kowalska

Zofia Czekalska „Sosenka”

Zofia Czekalska „Sosenka”

Zofia Czekalska "Sosenka", powstańcza łączniczka w zgrupowaniu "Chrobry II", sanitariuszka, zmarła w wieku 100 lat. Informację o jej śmierci przekazał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. "Pani Zofio, +Sosenko+ - dziękujemy za wszystko. Warszawa zawsze będzie o pani pamiętać" - napisał.

"+Pani jest coraz młodsza!+ - mówiłem za każdym razem, kiedy się spotykaliśmy. I to nie była urzędowa uprzejmość. Bo tych pokładów energii i zapału, które miała zawsze w sobie, mógłby jej pozazdrościć każdy (ja z całą pewnością zazdrościłem). Bo za każdym razem zarażała uśmiechem, który praktycznie nigdy nie schodził z jej twarzy" - napisał na platformie X prezydent Warszawy.

CZYTAJ DALEJ

Pianiści z całego świata zagrają w Kłodzku

2024-05-15 16:35

stevepb/pixabay.com

Fani muzyki klasycznej będą zachwyceni rozpoczynającym się XXVI Kłodzkim Konkursem Pianistycznym, który po raz pierwszy będzie miał rangę międzynarodową i dlatego będzie to też - I International Kłodzko Piano Competition. Klasyka łączy się z nowoczesnością, bo utwory muzyczne będą do słuchania zarówno stacjonarnie jak i online.

Ten międzynarodowy konkurs pianistyczny odbędzie się w 17-18 maja 2024 roku. Konkurs odbywać się będzie na dwóch płaszczyznach – stacjonarnej na Sali Koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Fryderyka Chopina w Kłodzku oraz online.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję