Reklama

Historia

Na pancernych skrzydłach

Zaczynali swój szlak bojowy 80 lat temu w dniu, w którym w Warszawie wybuchło powstanie. Wyzwalali Francję, Belgię i Holandię, marząc, że swój marsz zakończą w wolnej Polsce. Wierzyli w dewizę swego dowódcy gen. Stanisława Maczka: „Żołnierz polski walczy o wolność wszystkich narodów, ale umiera tylko dla Polski”.

Niedziela Ogólnopolska 43/2024, str. 30-31

[ TEMATY ]

historia

Centralne Archiwum Wojskowe

Gen. Stanisław Maczek (z lewej) podczas dowodzenia dywizją, 1944 r.

Gen. Stanisław Maczek (z lewej) podczas dowodzenia dywizją, 1944 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Początki 1. Polskiej Dywizji Pancernej sięgają 1941 r., gdy na Wyspach Brytyjskich odtwarzano zdolność bojową polskich jednostek skrwawionych w walkach w obronie Norwegii i Francji. Pomysłodawcą był gen. Stanisław Maczek, który miał już na tym polu duże doświadczenie.

Armia przyszłości

Na kilka miesięcy przed wybuchem wojny stworzył pierwszą w dziejach polskiego oręża całkowicie zmotoryzowaną brygadę pancerną, która znakomicie wywiązywała się ze swoich zadań podczas kampanii wrześniowej w Polsce i rok później we Francji. W analizie przebiegu walk z nieprzyjacielem stwierdził: „Niemcy pokonali nas nie swoją odwagą, nawet nie liczbą, ale techniką, motorem, czołgiem – musimy więc wyciągnąć z tego doświadczenia wnioski, musimy sami uzbroić się w motor i czołg”. W raporcie do Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego napisał: „Armia przyszłości to armia pancerna”. Organizacja dywizji trwała 2 lata. Latem 1944 r. liczyła ona ponad 15 tys. świetnie przeszkolonych żołnierzy, dysponujących prawie 400 czołgami i ponad 4 tys. pojazdów mechanicznych. Takiej formacji jeszcze w wojsku polskim nie było. Ze znakami husarii z czasów zwycięstwa pod Wiedniem w XVII wieku dywizja została zdesantowana na plażach Normandii 1 sierpnia 1944 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W kotle Falaise

Reklama

Dywizja Maczka została skierowana w okolice francuskiego Falaise, gdzie toczyła się jedna z najkrwawszych bitew pancernych II wojny światowej. Polakom postawiono kluczowe zadanie. Mieli uderzyć od strony wschodniej i zamknąć doborowe niemieckie dywizje SS w kotle walk. Zdobywając Chambois i okoliczne wzgórza 259 i 252 oraz wzgórze Montormel, zwane Maczugą, Polacy wykonali zadanie. Jak obrazowo ujmował to gen. Maczek, jego żołnierze stali się „korkiem w butelce”, w której zamknięci zostali Niemcy. Walki trwały prawie 2 tygodnie. „Bomby niemieckie sypały się na nasze głowy. Cała szerokość i głębokość przygotowanego natarcia została obrzucona tysiącami bomb. Nigdy w życiu nie byłem pod takim bombardowaniem jak wtedy” – wspominał po latach płk Franciszek Skibiński. „To było piekło” – opowiadał w 2019 r. na spotkaniu z polskimi harcerzami pod Montormel nieżyjący już weteran kpt. Edmund Semrau. „Cztery doby byliśmy bez snu! Pod ostrzałem! Nie ugięliśmy się! W głowach mieliśmy pamięć o naszych rodzinach i bliskich, którzy krwawią na barykadach Warszawy. To pomagało trwać!” Po Falaise zaczął się triumfalny marsz dywizji przez zachodnią Europę. Do rangi symbolu urosło wyzwolenie miasta Abbeville. Pięć lat wcześniej to właśnie tu sztabowcy francuscy i brytyjscy podjęli brzemienną w skutki decyzję, że nie ruszą z odsieczą dla walczącej w osamotnieniu Polski.

Szlak wolności

Dywizja ruszyła przez Francję, Belgię i Holandię. Żołnierze wyzwalali: Ypres, Tielt, Gandawę, Lokeren, Saint Nikolas, Axel. Nie przegrali żadnej bitwy. Bez wątpienia przyczynił się do tego również geniusz ich dowódcy. Jeszcze przed wojną przełożeni pisali o Maczku, że „gdy spojrzy na mapę, gdy oceni położenie własne i przeciwnika, od razu ma trafną koncepcję rozegrania boju”. Podkomendni szanowali go niezmiernie za to, że nigdy nie szafował krwią żołnierską, a w zmaganiach z wrogiem zawsze starał się chronić ludność cywilną. Nazywali go żartobliwie Bacą, bo jak dobry pasterz potrafił zadbać o powierzone mu stado. Tak było również w końcu października 1944 r., gdy pancerniacy podeszli pod Bredę. Trafne decyzje gen. Maczka spowodowały, że miasto zostało szybko wyzwolone, dywizja poniosła stosunkowo niewielkie straty, ocalone zostały ludność cywilna i wielowiekowe bezcenne zabytki. W całym mieście pojawiły się napisy w języku polskim: „Dziękujemy wam, Polacy”. 11 listopada władze miasta przyznały generałowi i wszystkim jego podkomendnym honorowe obywatelstwo. Pamięć o wyzwoleniu miasta jest w Bredzie żywa po dziś dzień, czego przykładem są nie tylko huczne obchody rocznicowe – do niedawna jeszcze z udziałem ostatnich żyjących żołnierzy 1. Dywizji Pancernej – ale nawet oprawy meczów piłkarskich przygotowywane przez klub NAC Breda.

Reklama

Po krótkim odpoczynku w Bredzie żołnierzy czekały jeszcze krwawe walki przy forsowaniu kanału Küsten na granicy holendersko-niemieckiej, a potem pogoń za wrogiem. Wiodła ona przez Oberlangen, gdzie 12 kwietnia 1944 r. wyzwolili obóz jeniecki, w którym Niemcy więzili kobiety żołnierzy walczące w Powstaniu Warszawskim. „Gdy zobaczyłyśmy polskie znaki na czołgach i orzełki na beretach żołnierzy, nie mogłyśmy opanować łez” – wspominała przed kilkoma laty druhna Hanna Szczepanowska, łączniczka z powstania, więźniarka obozu. Trzy tygodnie później pancerniacy zakończyli swój szlak bojowy w bazie morskiej w Wilhelmshaven. Symboliczne stało się wręczenie gen. Maczkowi polskiego godła, które Niemcy zrabowali podczas walk o Gdynię w 1939 r. i trzymali w swej bazie jako wojenne trofeum.

Bohaterowie bez ziemi

Radość ze zwycięskiego szlaku wolności mieszała się z goryczą klęski, której doświadczyła Polska w wyniku dyktatów jałtańskich. Generał Maczek i większość jego podkomendnych zmuszeni byli pozostać na emigracji. Wielu osiedliło się w gościnnej Holandii. W 1946 r. kontrolowany przez Sowietów rząd w Warszawie pozbawił generała polskiego obywatelstwa. „Nie przyjmowałem do wiadomości absurdów – wspominał po latach gen. Maczek. – Ktoś ma prawo zabrać mi miano Polaka? Paranoja!”. Aby utrzymać rodzinę, został robotnikiem fabrycznym, a później barmanem w pubie w Edynburgu. Wyzwoliciel zachodniej Europy, dowódca, który nie przegrał żadnej bitwy i był postrachem dla Niemców, zmuszony był co wieczór nalewać piwo ku uciesze szkockich bywalców lokalu.

Ci z jego podkomendnych, którzy ze względów rodzinnych powrócili do Polski, przeżyli piekło. Jednym z nich był płk Franciszek Skibiński. Został aresztowany i w pokazowym procesie skazany na dożywotnie więzienie. Wyszedł z niego dopiero w 1956 r., gdy przygasł najgorszy czas terroru komunistycznego. Generał Maczek nie stracił nadziei na odzyskanie przez Polskę niepodległości. „Niech pan generał trwa jak najdłużej. Jak opoka” – usłyszał od Ojca Świętego Jana Pawła II podczas spotkania w Rzymie w 1986 r. Gdy u schyłku PRL rząd zaprosił go na uroczystości 50. rocznicy wybuchu wojny, generał wydał oświadczenie. „List premiera PRL Rakowskiego z górą 40 lat spóźniony nie dał mi żadnej satysfakcji i zupełnie nie zmienił mego negatywnego stosunku do władz Polski Ludowej” – stwierdził stanowczo. Doczekał wolnej Polski, ale stan zdrowia nie pozwolił mu jej odwiedzić. Zmarł w 1994 r. w wieku 102 lat. Zgodnie z jego wolą spoczął wśród swoich pancerniaków na cmentarzu wojennym w Bredzie. Przy jego grobie co roku meldowało się kilkunastu podkomendnych, ale i oni dołączyli już do swego generała.

Autor jest historykiem, doradcą Prezesa IPN, w latach 2016-24 był szefem Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

2024-10-22 13:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niemy świadek ważnej historii

[ TEMATY ]

historia

"Niedziela. Magazyn"

WojciechBorkowski/FOTOBORKOWSCY

Ten kielich ze skarbca starożytnego kościoła Świętej Trójcy w Będzinie ma niewielką wartość materialną, nie jest wykonany z drogocennego kruszcu. Trudno też byłoby powiedzieć, że jest „ładny”. Ma jednak wielką wartość historyczną jako niemy świadek ważnych wydarzeń o znaczeniu geopolitycznym.

Kielich był własnością kard. Hipolita Aldobrandiniego. Naczynie włoskiej roboty zostało przywiezione do Będzina przez swojego właściciela na początku 1589 r. Wizyta wydelegowanego przez papieża Sykstusa V, liczącego wtedy 52 lata, dostojnika znad Tybru była związana z poważnym sporem habsbursko-polskim. Aldobrandini miał pośredniczyć z ramienia papieża w negocjacjach w celu jego zakończenia. Dlaczego akurat Będzin? W tej niewielkiej miejscowości, liczącej w owym czasie 2 tys., w większości ubogich, mieszkających w drewnianych chatach osób, rezydowała polska delegacja ze słynnym hetmanem Janem Zamojskim na czele. Przedstawiciele Habsburgów z kolei przebywali w odległym, ale będącym już poza granicą ówczesnej Rzeczypospolitej Bytomiu.
CZYTAJ DALEJ

Zwolenniczka aborcji pobiła katolicką działaczkę pro-life podczas wywiadu

2025-04-07 09:17

[ TEMATY ]

wywiad

aborcja

pro‑life

Nowy Jork

zwolenniczka

Savannah Craven Antao

Harlem

Live Action - YouTube

Zwolenniczka aborcji rzuciła się z pięściami na katolicką działaczkę pro-life

Zwolenniczka aborcji rzuciła się z pięściami na katolicką działaczkę pro-life

To miał być wywiad jak każdy inny. Katolicka działaczka pro-life Savannah Craven Antao przeprowadzała na Harlemie w Nowym Jorku wywiad ze zwolenniczką aborcji. To, co stało się później szokuje.

Jak relacjonuje portal wPolityce.pl, do ataku doszło, gdy napastniczka dowiedziała się o pro-life’owym stanowisku Savannah.
CZYTAJ DALEJ

Wrocław/ Trzy osoby ranne po wybuchu podczas chemicznego eksperymentu w liceum

2025-04-12 16:51

[ TEMATY ]

wypadek

szkola

stock.adobe

Trzy osoby trafiły do szpitala po wybuchu, do którego doszło w sobotę w Liceum Ogólnokształcącym nr 3 we Wrocławiu w trakcie eksperymentu chemicznego. W liceum odbywały się "dni otwarte", podczas których przyszli uczniowie zapoznawali się z ofertą szkoły.

Do eksplozji doszło podczas eksperymentu w pracowni chemicznej LO nr 3 przy ul. Składowej. „Pracownik szkoły przeprowadzał doświadczenie z nadtlenkiem wodoru. Substancja miała spalać się niebieskim płomieniem, ale z niewidomych na razie przyczyn doszło do wybuch” – powiedział PAP rzecznik wrocławskiej policji komisarz Wojciech Jabłoński.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję