W ostatnich dekadach narasta zainteresowanie historią przodków. Jednym z jej przejawów jest troska o cmentarze, odnawianie i porządkowanie grobów. Nekropolie na Lubelszczyźnie mają wyjątkowo międzynarodowy charakter, wynikający z burzliwych dziejów regionu.
Od kurhanów do cmentarzy
Pierwszym znanym miejscem pochówku zmarłych w naszym regionie jest tzw. Wioska Gotów pod Hrubieszowem, odkryto tam kurhany z II wieku naszej ery. W epoce chrześcijaństwa zmarłych chowano głównie na terenach przyległych do świątyń. Dobrym przykładem jest cmentarz ewangelicki przy kościele Trójcy Świętej w Lublinie, z kilkunastoma zachowanymi nagrobkami. Najstarszym cmentarzem na terenie archidiecezji, ale również i w Europie, jest stary kirkut w Lublinie, datowany na połowę XVI wieku. Ze względu na grób „Widzącego z Lublina”, przywódcy chasydyzmu, do dziś jest licznie nawiedzany przez żydowskich pielgrzymów z całego świata.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W tradycji katolickiej trumny zacniejszych obywateli umieszczano wprost w kościołach, w bocznych nawach, a nawet w pobliżu ołtarza głównego. Dla innych miejscem wiecznego spoczynku były krypty pod posadzką. W kościołach przyszpitalnych Ducha Świętego (Lublin, Kraśnik, Markuszów) do dziś w podziemiach znajdziemy zbiorowe szczątki pacjentów, zmarłych głównie wskutek epidemii. Dopiero pod koniec XVIII wieku, decyzją cesarza Józefa II (Lubelszczyzna była wówczas pod zaborem austriackim), cmentarze zaczęto lokować poza miastami. Tak powstały istniejące do dzisiaj cenne zabytkowe nekropolie w Lublinie (Lipowa), Nałęczowie czy Lubartowie, miejsca świadczące o pięknej historii ziemi lubelskiej.
Dbałość o przodków
Wyjątkowym cmentarzem jest teren byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady na Majdanku, z rozsianymi prochami osób z 30 narodowości. Do dzisiaj przyjeżdżają tu grupy niemieckiej młodzieży, aby w ramach programu „Pamięć dla przyszłości” podejmować drobne prace porządkowe w obozie, przede wszystkim jednak, aby stanąć w miejscu kaźni, niechlubnym dla ich przodków.
Nasi zachodni sąsiedzi wykazują dużą dbałość o szczątki swoich rodaków. Pod Puławami, w miejscowości Polesie, powstał największy w Polsce niemiecki cmentarz z mogiłami żołnierzy poległych w czasie II wojny światowej. Spoczywa tam blisko 25 tysięcy osób i nadal zwożone są odnajdywane mogiły Wehrmachtu, wybudowana została również okazała kaplica. Inny niemiecki cmentarz, z prochami żołnierzy poległych w okresie I wojny światowej, znajdziemy w Olesinie na terenie parafii Kurów. W zbiorowych i pojedynczych grobach pochowano 230 kawalerzystów i żołnierzy piechoty. Przy nekropolii stoi kaplica, a całość ogrodzono niedawno nową siatką.
Bolesna zadra wołyńska
W kontekście wspomnianej niemieckiej troski o cmentarze swoich żołnierzy bardzo boleśnie wybrzmiewa prawda o losach polskich ofiar zbrodni wołyńskiej. Na terenie naszej diecezji żyje bardzo wielu potomków ofiar ukraińskich nacjonalistów. Uciekli przed śmiercią w czasie krwawych mordów na Wołyniu, tam jednak pozostały niepochowane ciała ich przodków. Odnalezienie i godny pogrzeb są moralną powinnością żyjących krewnych i członków rodzin, zgodnie z prawdą, że umarłych należy pogrzebać. Jedną z najbardziej znaczących postaci upominających się o te kwestie jest lubelski historyk i archiwista dr Leon Popek, dokumentujący zbrodnie na Wołyniu i organizator renowacji polskich cmentarzy na ziemi wołyńskiej.
W tym roku jeszcze nie wszyscy potomkowie dawnych polskich Wołynian będą mogli zapalić znicze na grobach swoich bliskich. Ufajmy jednak, że polskie oczekiwania znajdą wkrótce pełne zrozumienie w Ukrainie.