Reklama

Niedziela Podlaska

Z Ewangelią wśród Zambijczyków

Uroczystość Objawienia Pańskiego wskazuje na działalność misyjną Kościoła i zachęca do podejmowania różnorodnych inicjatyw w tej przestrzeni. O swoich misyjnych doświadczeniach w rozmowie z ks. Marcinem Gołębiewskim, opowiada świecka misjonarka pochodzącą z diecezji drohiczyńskiej z parafii św. Andrzeja Boboli w Siemiatyczach – Aleksandra Oleksiuk.

Niedziela podlaska 1/2025, str. IV-V

[ TEMATY ]

misje

Archiwum Aleksandry Oleksiuk

Czasem wystarczy po prostu być razem

Czasem wystarczy po prostu być razem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Marcin Gołębiewski: Jak to się stało, że znalazła się Pani w Zambii?

Aleksandra Oleksiuk: Pierwsze myśli o wyjeździe na misje pojawiły się we mnie kilka lat temu, ale nie nazwałabym tego rodzajem marzenia. Myślę, że od początku było to zaproszenie od Pana Boga do wkroczenia na drogę, na której będę mogła doświadczyć przeznaczonego mi dobra i przekazać je innym ludziom na miarę moich możliwości. Przez pierwszy rok studiów mniej więcej rozglądałam się za możliwościami wyjazdu i po kilku miesiącach, jakby w odpowiedzi, dowiedziałam się, że moja znajoma jest posyłana na wolontariat z ramienia Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego. Postanowiłam pójść w jej ślady i podczas trzeciego roku studiów rozpoczęłam formację właśnie w tym ośrodku. Obejmowała ona comiesięczne, weekendowe zjazdy w Warszawie, podczas których poznawaliśmy temat misji z perspektywy byłych wolontariuszy i księży misjonarzy, formowaliśmy się duchowo i poznawaliśmy się nawzajem, aby w końcu po testach językowych i psychologicznych zostać przydzielonym do konkretnej placówki. W lutym otrzymałam decyzję, że mogę wyjechać, a o ostatecznej destynacji dowiedziałam się w maju – i tak, kilka dni później, zostałam oficjalnie posłana na Polach Lednickich na wyjazd misyjny do Kazembe w Zambii.

Reklama

Co najbardziej Panią zaskoczyło w pierwszych miesiącach pracy misyjnej na Czarnym Kontynencie?

Nie doświadczyłam żadnych szczególnych zaskoczeń, może dlatego, że przyjechałam z jak najbardziej otwartą głową i brakiem oczekiwań. Staram się jak najwięcej obserwować i przyjmować tutejsze życie takim, jakie jest. Mogę jednak wspomnieć, że nie spodziewałam się, jak szybko się tu zaaklimatyzuję i znajdę swój rytm w tym spokojnym, wiejskim życiu. Oczywiście mam pewien harmonogram, ale wszystko toczy się tu bardziej intuicyjnie. Może jestem również trochę pozytywnie zaskoczona, jak dobrze mi się pracuje z tutejszymi dziećmi i jak produktywnie wychodzi mi uczenie czegokolwiek, ponieważ w Polsce nie były to dla mnie zawsze oczywiste rzeczy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Czym się różni, a w czym jest podobne duszpasterstwo w Zambii i w Polsce?

Pierwszą różnicę stanowi już procentowy udział katolików w ogólnej społeczności, ponieważ Zambia to protestancki kraj. Ogólnie w Zambii katolików jest około 30%. Wydaje mi się, że w rejonie, gdzie mieszkam, jest ich więcej, ale nadal czymś normalnym jest występowanie grup świadków Jehowy czy Adwentystów Dnia Siódmego nawet w małych wioskach, a w Kazembe ich miejsca modlitwy stoją tuż obok katolickiego kościoła. Oczywiście oficjalna przynależność do denominacji to jedno, a realna wiara to co innego, więc myślę, że kolejną różnicą jest to, że w Zambii większość osób identyfikujących się jako katolicy rzeczywiście stara się żyć w katolicki sposób, na miarę swoich możliwości i edukacji w tym zakresie. Z rzeczy, które działają podobnie jak w Polsce, w naszej parafii organizowana jest adoracja Najświętszego Sakramentu i wspólny różaniec w każdy czwartek. Duszpasterstwo młodzieży opiera się na formacji młodych ludzi w duchu salezjańskim. Podstawą są oczywiście codzienne Msze św., które przyjmują szczególnie uroczysty charakter w niedziele i święta. Zdecydowana większość ludzi ubiera się na nie rzeczywiście odświętnie i wyraża cześć Panu Bogu poprzez elementy tańca, śpiew i klaskanie – to wszystko wynika z tutejszych tradycji, więc dzieje się bardzo naturalnie. Specyficzne jest to, jak po najdłuższych momentach tańca czy śpiewu z klaskaniem (Chwała na wysokości i Uwielbienie po Komunii) od razu wszyscy wyciszają się i klękają, bo podczas zambijskiej Mszy św. klęczy się więcej niż na polskiej.

Z jakimi trudnościami boryka się tamtejsza społeczność?

Jak większość osób się domyśla, większość ludzi jest tu ubogich, zwłaszcza w naszej prowincji, gdzie bezrobocie wynosi ponad 80%. Mieszkańcy tego regionu doświadczają braku nie tylko materialnych zasobów, prądu czy bieżącej wody, ale także braku możliwości rozwoju. W sąsiedztwie naszego domu znajduje się prywatna szkoła, do której uczęszczają dzieci z rodzin, które mogą sobie na to pozwolić finansowo. Edukacja tam umożliwia im naukę angielskiego na dobrym poziomie oraz nabycie wiedzy, która pomoże im więcej osiągnąć w przyszłości. Niestety, większość dzieci spoza tej szkoły może rozwijać ewentualnie umiejętności pracy w polu. W odpowiedzi na ten problem, działająca tu misja salezjańska prowadzi szkołę stolarską. Istnieją też plany na otworzenie nowych kierunków, aby umożliwić młodym mieszkańcom Kazembe lepsze perspektywy na życie zawodowe. Do problemów dodałabym też ogólne zaniedbanie dzieci przez rodziców, przemoc w rodzinach i panujące choroby.

Czego my jako Polacy możemy się nauczyć od Zambijczyków?

Może to oczywiste, ale zawsze warte powtórzenia, że powinniśmy uczyć się wdzięczności za to, co mamy. Życie w większej prostocie pozwala dostrzegać piękno w małych rzeczach i cieszyć się z tego, co w europejskiej rzeczywistości wydaje się nam oczywiste. Czuję tutaj odpoczynek od narzekania – swojego i innych. Bardzo doceniam również zachowanie zambijskich dzieci, które wydają mi się cierpliwsze niż dzieci z Polski. Pewnie wynika to z faktu, że nie są tak wystawione na przebodźcowanie. Wiele razy po prostu siedzą i obserwują, jak gram z kimś w karty albo rysuję. Dosyć łatwo znaleźć zajęcie, które przyniesie im radość. Nie chodzi tu o porównywanie „grzeczności” dzieci, ale pewnego nastawienia do otaczającej ich rzeczywistości.

Dlaczego warto zdecydować się na taką formę misji, jaką Pani podjęła?

Misje tego rodzaju nie tylko mogą służyć innym ludziom, ale również przynoszą wiele dobra nam samym. Zanurzenie się w zupełnie odmiennej kulturze pozwala spojrzeć na życie z innej perspektywy i nauczyć się nie tylko służyć, ale też przyjmować. Taka misja to również głęboka lekcja zaufania Bogu – w trudnych sytuacjach, w niepewności, w codziennej pracy z drugim człowiekiem. Myślę, że wyjazd na wolontariat na okres od miesiąca do roku jest też formą zapoznania się z tematem i utwierdzenia się w swoich decyzjach, jeśli ktoś czuje powołanie do zostania nie tylko wolontariuszem, ale misjonarzem, który poświęca już znacznie większą część życia ewangelizacji i służbie ludziom poza granicami swojego kraju. Bez względu na to, na jaki czas, jak daleko i z pomocą jakiej organizacji człowiek do tego powołany podejmie decyzje o wyjeździe, decyzja ta jest szczególnie ważna, gdy zrozumie się, że świat jest pełen ludzi, którzy potrzebują naszej obecności, a nie tylko materialnej pomocy. Dotyczy to krajów misyjnych, ale również Polski, ponieważ na końcu chciałabym podkreślić, że służba „na końcu świata” nie jest w niczym lepsza od służby w miejscu swojego urodzenia, po prostu wymaga innych predyspozycji. Warto pamiętać, że jako chrześcijanie jesteśmy wszyscy wezwani do bycia światłem świata, aby ludzie mogli zauważać Boże działanie przez nasze dobre czyny.

2024-12-28 17:08

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Otrzymaliśmy stokroć więcej, niż zawieźliśmy

Niedziela szczecińsko-kamieńska 12/2017, str. 6-7

[ TEMATY ]

misje

katecheci

Archiwum Kurii w Szczecinie

Keninijskie dzieci

Keninijskie dzieci

W czasie ferii zimowych czternastu katechetów archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej wraz z pomysłodawcą wyjazdu ks. dr. Pawłem Płaczkiem, dyrektorem Wydziału Wychowania Katolickiego Kurii Metropolitalnej, udało się do Kenii

Jaki był cel tej podróży? Ponad 30 lat temu siostry felicjanki z Polski założyły w Kenii pierwszą placówkę misyjną. Obecnie pracuje tam pięć polskich sióstr i około siedemdziesiąt kenijskich. Siostry opiekują się ubogimi dziećmi, pracują w szkołach i przedszkolach, posługują w szpitalach i hospicjum dla chorych na raka i AIDS. Pojechaliśmy tam, aby spotkać się z siostrami i ich podopiecznymi i aby z bliska przyjrzeć się ich pracy, a po powrocie opowiadać o tym naszym rodzinom, uczniom i znajomym. Chcemy propagować „Adopcję na odległość”, czyli dać możliwość ukończenia szkoły kenijskim dzieciom.
CZYTAJ DALEJ

PILNE! Opat tyniecki podał się do dymisji

2025-04-10 10:46

[ TEMATY ]

dymisja

benedyktyni

opat tyniecki

opactwotynieckie.pl

Nagła zmiana na stanowisku opata tynieckiego. Taka informacja pojawiła się w mediach społecznościowych Opactwa Benedyktynów w Tyńcu .

Podziel się cytatem - czytamy w komunikacie.
CZYTAJ DALEJ

O Górskiej Drodze Krzyżowej (GDK) na Podhalu: modlitwa towarzysząca wysiłkowi staje się owocniejsza

2025-04-11 08:11

[ TEMATY ]

Wielki Post

ekstremalna Droga Krzyżowa

EDK

Podhale

GDK

Ks. Marek Kordaszewski MIC_Zakopane - Głos z Cyrhli / Facebook

Jeśli podejmiemy trud pójścia razem z Chrystusem przez to życie, nie będzie łatwo, ale widoki, jakie będą nam towarzyszyć i przeżycia na tej drodze są niepowtarzalne - powiedział w rozmowie z Polskifr.fr ks. Marek Kordaszewski MIC, organizator Górskiej Drogi Krzyżowej (GDK) na Wielki Kopieniec (1328 m n.p.m.) w Tatrach.

Marianin ks. Marek Kordaszewski z parafii Miłosierdzia Bożego w Zakopanem-Cyrhli, wspominając początki GDK na jej terenie, wskazał, że „na początku było sceptycznie”, bo z pewnością „łatwiej jest uczestniczyć w drodze krzyżowej, będąc w kościele w ławce”. Przekonywał jednak, że „warto zaryzykować”. Tak trzy lata temu odbyła się pierwsza GDK na Wielki Kopieniec z udziałem ok. 20 osób. Z każdym rokiem przybywa pątników. W roku 2024 uczestniczyło 29, a w tym roku 2025 uczestniczyło 49 osób. „Każdy szedł indywidualnie, w tempie jakim chciał, miał tekst do rozważania lub wsłuchiwał się w audio, które były przekazane z Ekstremalnej Drogi Krzyżowej (EDK) ogólnopolskiej” - opowiedział ks. Marek.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję