Rozpoczynałem wtedy moją przygodę z mediami i miałem okazję na bieżąco zbierać informacje i komentarze po wyborze nowego papieża. Nie zapomnę rozmowy z bp. Andrzejem Suskim, który zaznaczył, że Duch Święty po raz kolejny zaskoczył wszystkich i papieżem został człowiek, którego media nie brały pod uwagę, a który okazał się być lekarstwem dla świata, w którym liczy się siła, pozycja społeczna, władza i pieniądze. On – prosty świadek Ewangelii, ze swoim skromnym stylem życia, bliski każdemu człowiekowi, zwłaszcza ubogim, wykluczonym, zepchniętym na margines – pokazał, że liczy się coś więcej, że liczy się miłość ubrana w konkretne czyny. – Papież Franciszek, człowiek zasad otwarty na ludzi, nawet na tych, którzy tych zasad się nie trzymają – mówił wówczas bp Andrzej – przypomina, że Kościół jest świętą wspólnotą grzesznych ludzi.
Patrzyłem wówczas w przyszłość z nadzieją. Dziś, w Roku Jubileuszowym 2025, jego pontyfikat został spięty klamrą nadziei. Dla mnie papież Franciszek już zawsze będzie kojarzył się z tym słowem – nadzieja. Budził ją w sercach ludzi od samego początku i wskazał ją w swojej ostatniej drodze jako źródło siły w drodze do nieba i pewności, że dla Boga jesteś najcenniejszym skarbem, o który warto walczyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wspomnienia i świadectwa
Reklama
– Papież Franciszek zakończył swoje ziemskie pielgrzymowanie, przekroczył już próg nadziei. Jako następca św. Piotra przewodził Kościołowi powszechnemu w jego zmaganiach o autentyczne braterstwo między ludźmi i narodami, o pokój w świecie, o miłosierdzie wobec ubogich i marginalizowanych społecznie, o godność i prawa człowieka, o szacunek dla środowiska naturalnego jako dobro dane przez Stwórcę dla całej ludzkości.
Orężem Ojca Świętego w zmaganiach z problemami współczesnego świata były jego wiara, nadzieja i miłość, wspomagane modlitwą i czynami miłosierdzia. W tym duchu, czerpiąc moc ze słowa Bożego, dążył także do duchowej odnowy poszczególnych członków Kościoła, jak i całej wspólnoty.
Niech wyrazem naszej wdzięczności dla papieża Franciszka będą nasze modlitwy i czyny miłosierdzia, o które zawsze nas prosił.
– Na te czasy był bardzo potrzebny Kościołowi. Wprowadził nowe reformy, pokazał nam Kościół z trochę innej strony, uwrażliwił na ludzi biednych, cierpiących. Z nimi się jednoczył, utożsamiał. Jest to na pewno droga, którą przypomniał Kościołowi – o tych osobach nie można zapominać, nie można milczeć.
– Papież Franciszek był człowiekiem, który starał się o wielkie dobro i pokój dla wszystkich ludzi. Przez swoją wiarę, ufność do Boga i Maryi dawał świadectwo, które pociągało wielu ludzi na całym świecie. Cenię go także za jego skromność. Pomimo ważnego urzędu, jaki sprawował, pokazywał się ze strony zwykłego człowieka rozmawiającego w wywiadach m.in. o piłce nożnej.
Reklama
– Pamiętam takie wydarzenie: jako asystenci KSM-u uczestniczyliśmy w rekolekcjach, podczas których spotkaliśmy się z papieżem Franciszkiem. Dał wtedy przesłanie duszpasterzom młodzieży, abyśmy pracowali ciężko, nie zapominali o modlitwie, abyśmy nie stali się pustymi oraz abyśmy byli oddani Maryi. Wszystko mamy robić z radością. Od strony duszpasterskiej mogę wspominać papieża Franciszka jako tego, który docierał do wielu ludzi wykluczonych z Kościoła czy będących na jego obrzeżach. Do nich ten głos papieża mocno docierał przez media, wielu z nich było zachęconych do powrotu do Kościoła, do tego, że mają tam swoje miejsce mimo jakiegoś zagubienia, ponieważ papież Franciszek cały czas niósł przesłanie miłosierdzia dla wszystkich – nie tylko dla tych, którzy są w Kościele, którzy są pobożni, ale i dla tych, którzy w jakiś sposób czuli się odtrąceni przez Kościół.
– Papież Franciszek był dla mnie kimś więcej niż tylko głową Kościoła. Był przewodnikiem, który swoją prostotą, pokorą i ciepłem skracał dystans, jaki często dzieli ludzi od instytucji. Kiedy mówił, że trzeba zejść z wygodnej kanapy i wyruszyć w drogę, miałem wrażenie, że słowa te kieruje do mnie. Była w nich troska, ale i wezwanie do życia pełnego sensu, odwagi i miłości. Papież Franciszek nie bał się burzyć murów – zamiast oficjalnych formuł wybierał spojrzenie, dotyk, obecność. Uczył, że bliskość nie jest słabością, lecz siłą. Przypominał o rzeczach oczywistych, które przez pośpiech i rutynę dawno pogubiliśmy.
Nie wiem, jak oceni go historia. Dla mnie pozostanie papieżem bliskim mojemu sercu, takim, który w chwilach mojej słabości i zwątpienia przypominał, że Bóg naprawdę jest – cichy, delikatny i bliski. I za to jestem mu głęboko wdzięczny.
Reklama
– Papież Franciszek był mi bardzo bliski. To w znaczącej większości na okres jego pontyfikatu przypada czas mojego świadomego bycia w Kościele. Miałam okazję być na spotkaniach młodzieży z papieżem w Krakowie w 2016, bardzo blisko Ojca Świętego. Z tych wydarzeń sprzed lat zostały we mnie mocno słowa o „wstawaniu z kanapy i robieniu rabanu” – będące dla mnie inspiracją do brania odpowiedzialności za Kościół. Pamiętam też dobrze, że Franciszek zachęcał nas wtedy do nawiązywania bliskich relacji z dziadkami i babciami. Pozostanie w mojej pamięci jako człowiek otwarty na dialog i zachęcający do słuchania się nawzajem, nawet jeśli się nie zgadzamy – właśnie tym miał być przecież zwołany przez niego Synod o synodalności. Przez lata swojego pontyfikatu ogromnie poruszał mnie gestami skierowanymi na peryferia Kościoła – do więźniarek i więźniów, chorych, migrantów, rozwiedzionych żyjących w ponownych związkach, osób LGBT+. Do czego będę wracać? Na pewno do książki Franciszka „Miłosierdzie to imię Boga” – to przesłanie, zawarte już w tytule, z pewnością ze mną pozostanie.
– Ojca Świętego Franciszka miałam okazję spotkać tylko raz w życiu. Było to podczas mojej pielgrzymki do Włoch w Roku Wiary w 2013 r. Zapamiętałam papieża jako zawsze pogodnego i otwartego na drugiego człowieka. Widać było jego autentyczną radość wynikającą ze spotkania z ludźmi, niezależnie od tego, kim oni byli. W jego gestach widać było szacunek zarówno dla możnych tego świata, jak i dla najuboższych, stojących na marginesie społeczeństwa. Ojciec Święty nauczył mnie życzliwości wobec tych, których wielu omija – bezdomnych i uzależnionych. Dzięki papieżowi Franciszkowi nigdy nie przechodzę obok nich obojętnie. Zawsze staram się z nimi rozmawiać, okazać zainteresowanie i zrozumienie, bo wiem, że dla nich często to znaczy więcej niż otrzymana jałmużna. Szacunek do innych to jedna z najważniejszych lekcji, jaką papież Franciszek przekazał mi swoim życiem.
– Na audiencję z papieżem Franciszkiem wybraliśmy się kilka dni po naszym ślubie, który odbył się 17 września 2022 r. 21 września byliśmy już rankiem w strojach ślubnych na placu Świętego Piotra. Dzień wcześniej dowiedzieliśmy się, że papież po raz pierwszy po okresie pandemii będzie chciał z każdą parą przywitać się indywidualnie.
Reklama
Na palcu mieliśmy specjalne miejsce – wówczas przyjechało ok. 100 par nowożeńców z całego świata, co robiło wrażenie. Plac był w ten dzień wypełniony po brzegi. Papież Franciszek przywitał z serdecznością wszystkich na audiencji, lecz wyróżnił obecnych na niej nowożeńców, co dało nam ogromną radość i poczucie, że jesteśmy ważni, potrzebni. Siedzieliśmy właściwie najbliżej jak się da samego Papy.
Na koniec każda z par podchodziła na indywidualne błogosławieństwo, trochę to trwało. To, co dało się odczuć podczas owego spotkania, to niesamowita otwartość i umiłowanie dla nas, nowożeńców. Zapamiętamy na pewno ciepłe dłonie Papy i jego spojrzenie dobrego Ojca. Powiedzieliśmy do niego tylko dwa słowa: „Grazie, Papa”, co odwzajemnił uśmiechem i błogosławieństwem. Tym samym okazaliśmy wdzięczność dobremu Bogu, że pozwolił nam być w tym czasie w tym właśnie miejscu.
To było spotkanie pełne ekscytacji i radości. Dziś jesteśmy szczególnie wdzięczni za błogosławieństwo od samego papieża w czasie, gdy wkraczaliśmy w nową, nieznaną nam drogę życia.
Papież Franciszek już na zawsze zajmie w naszych wspomnieniach szczególne miejsce. Czekamy na ponowne spotkanie z nim już w domu naszego Ojca.