Reklama

Wiadomości

CBOS: pogorszył się stosunek Polaków do uchodźców

38 proc. Polaków jest przeciwnych przyjęciu do Polski mieszkańców krajów, w których trwa wojna. Stosunek do uchodźców się pogorszył. Przyczyną mogą być wywoływane przez nich zamieszki - podaje Centrum Badań Opinii Społecznej (CBOS).

[ TEMATY ]

badania

blvdone/pl.fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do Europy przybywa coraz więcej uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki.I chociaż w naszym kraju ich liczba jest nadal niewielka, w mediach niemal codziennie pojawiają się doniesienia z tych państw Unii Europejskiej, które przyjęły większość z nich. O stosunek Polaków do uchodźców CBOS pytał również w maju, wkrótce po tragicznych wypadkach, w których zginęło wiele osób próbujących przedostać się do Europy. Obecnie coraz częściej słyszy się o zamieszkach wywoływanych przez uchodźców, gdy próbują ich zatrzymywać służby mundurowe państw, przez które podróżują. Jak pokazują wyniki przeprowadzonego przez CBOS sondażu, pod wpływem tych informacji stosunek do uchodźców zaczyna się zmieniać.

Postawy wobec uchodźców

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Generalnie stosunek do uchodźców się pogorszył. Jeszcze w maju, kiedy napływały pierwsze informacje o zbliżającym się kryzysie, Polacy w zdecydowanej większości wyrażali wolę przyjęcia, przynajmniej na pewien czas, uchodźców z krajów objętych konfliktami zbrojnymi. Obecnie jest to nieco ponad połowa ogółu badanych(56 proc., od maja spadek o 16 pkt proc.). Wprawdzie nadal przeważa pogląd o moralnych zobowiązaniach wobec uchodźców, jednak znacząco wzrosła liczba respondentów przeciwnych przyjmowaniu ich przez Polskę (wzrost z 21 proc. do 38 proc.).

Sprzeciw wobec przyjmowania uchodźców wyraża większość osób określających swoje warunki materialne jako złe (54 proc.), niemal połowa pracujących na stanowiskach robotniczych (49 proc.) oraz badanych z wykształceniem zasadniczym zawodowym (48 proc.). Przeciwni tego typu pomocy uchodźcom częściej są ludzie młodzi (od 18. do 34. roku życia) niż starsi. Najrzadziej takie stanowisko zajmują ankietowani legitymujący się wyższym wykształceniem (22 proc.).

Co dwunasty Polak (8 proc.) deklaruje, że zna bądź znał uchodźcę mieszkającego w Polsce. Zdecydowana większość z tej grupy twierdzi, że uchodźca ten pochodzi/pochodził z Ukrainy (62 proc.). Wyraźnie rzadziej wymieniani byli obywatele pozostałych państw wchodzących w przeszłości w skład ZSRR (15 proc.), w tym najczęściej Armenii i Białorusi. Co dziesiąty z badanych znających jakiegoś uchodźcę (10 proc.) mówił, że pochodzi on z Afryki. Pojedyncze odpowiedzi: z Tunezji, Maroka i Egiptu zostały zaliczone do kategorii Afryka. Wśród badanych były jeszcze osoby znające uchodźców z Rosji (7 proc.) i Bliskiego Wschodu (4 proc.). Sporadycznie wymieniano także Afganistan, Pakistan, Macedonię, Tybet, Chiny, Mongolię, Wietnam, Tajlandię, Chile, RPA, Rumunię, Bułgarię, Włochy, Anglię i Grecję, które zaliczono do kategorii „Inne kraje pochodzenia”.

Reklama

Polacy wobec kryzysu imigracyjnego w Europie

Medialne doniesienia o rzeszach uchodźców przybywających na południe Europy docierają do niemal całego społeczeństwa. Tylko co jedenasty respondent (9 proc.) nic nie słyszał o problemach z imigrantami (głównie we Włoszech i Grecji). Niemal połowa badanych (46 proc.) twierdzi, że nie tylko słyszała, ale także interesuje się tą problematyką. Zbliżona liczba osób (45 proc.), chociaż jest świadoma tego problemu, nie interesuje się nim specjalnie.

Unia Europejska podejmuje wspólne działania wobec narastającej liczby uchodźców. Niemal wszystkie państwa członkowskie zadeklarowały, że przyjmą do siebie część imigrantów przybyłych do państw południowej Europy. Chociaż odnotowujemy zmianę w ogólnym stosunku Polaków do uchodźców, opinie na temat przyjęcia części z nich w ramach unijnych rozwiązań właściwie się nie zmieniły. Przyjęcie do Polski części uchodźców popiera ponad jedna trzecia badanych (36 proc., od maja wzrost o 3 pkt proc.). Sprzeciwia mu się jednak nieco ponad połowa Polaków (55 proc., wzrost o 2 punkty).

Za przyjęciem części uchodźców w ramach unijnych ustaleń częściej opowiadają się osoby o najwyższych dochodach per capita (50 proc.), mieszkańcy największych miast (47 proc.) i badani z wyższym wykształceniem (45 proc.).

Reklama

W lipcu polski rząd zadeklarował, że w ciągu dwóch lat Polska przyjmie dwa tysiące uchodźców. Mniej więcej co trzeci badany (34 proc.) uważa, że to liczba odpowiednia. Nieco większa grupa (36 proc.) wyraża jednak pogląd, że to zbyt duże obciążenie dla naszego kraju. Co jedenasty respondent (9 proc.) nie odniósł się do tej liczby, tylko stwierdził, że Polska w ogóle nie powinna przyjmować uchodźców. Niektórzy (6 proc.) są zdania, że nasz kraj powinien wykazać większą solidarność wewnątrzeuropejską i przyjąć większą liczbę uchodźców.

Wśród zwolenników przyjęcia przez Polskę części uchodźców większość (59 proc.) uważa, że pomoc dwóm tysiącom jest zobowiązaniem na miarę naszych sił. Co ósmy (13 proc.) jest zdania, że to zbyt dużo, ale tyle samo osób (13 proc.) twierdzi, że zbyt mało. Natomiast wśród przeciwników tego rozwiązania większość (54 proc.) uważa, że rząd zadeklarował przyjęcie zbyt dużej liczby uchodźców, a co szósty (16 proc.) sądzi, że Polska nie powinna przyjmować żadnych uchodźców. Jednak co piąty przeciwnik przyjmowania uchodźców napływających do UE (21 proc.) uważa, że liczba zadeklarowana przez rząd jest odpowiednia.

Jak rozwiązać problem uchodźców?

W maju Komisja Europejska wystąpiła z pomysłem wprowadzenia obowiązkowego kwotowego podziału imigrantów między kraje członkowskie UE. Na razie pomysł ten nie zdobył wystarczającego poparcia i powrócono do dobrowolnych deklaracji państw. Jednak wraz z rosnącą liczbą uchodźców ponownie pojawiają się propozycje zobowiązania wszystkich krajów UE do względnie równego udziału w kosztach, jakie niesie ze sobą przybycie tak dużej liczby imigrantów.

Większość badanych popierających solidarność europejską w sprawie uchodźców dobrze ocenia także pomysł obowiązkowego kwotowego ich podziału, odgórnie narzuconego państwom członkowskim Unii (69 proc.), ale co czwarty jest przeciwnego zdania (24 proc.). Wśród przeciwników przyjmowania przez Polskę uchodźców przybywających do Europy trzy czwarte (75 proc.) źle ocenia propozycje obowiązkowego rozdzielnika, natomiast co szósty (16 proc.) uznaje to rozwiązanie za dobre.

Reklama

Polski rząd deklarował, że do naszego kraju przybędą chrześcijanie z Syrii i Erytrei. Wyznanie uchodźców nie jest jednak ważne dla większości ankietowanych. Tylko jedna czwarta (26 proc.) uważa, że powinniśmy przyjmować jedynie chrześcijańskich uchodźców. Prawie dwie trzecie Polaków (63 proc.) uznaje stosowanie kryterium wyznania za niesłuszne, co wskazuje na myślenie o tym problemie w kontekście międzyludzkiej solidarności, a nie religijnych przekonań.

Także wśród osób regularnie uczestniczących w praktykach religijnych, które stanowią wskaźnik przywiązania do wyznawanej religii – w Polsce w przeważającej mierze katolickiej, większość (59 proc.) jest przeciwna stosowaniu kryterium wyznania przy przyjmowaniu uchodźców. Wśród osób w ogóle niepraktykujących religijnie ten sprzeciw jest jeszcze silniejszy (72 proc. uważa, że nie powinno się stosować kryterium wyznania).

Stosunek do uchodźców z Ukrainy

W maju również pytaliśmy o stosunek do uchodźców z Ukrainy. Wprawdzie pytanie brzmiało nieco inaczej i wyniki nie zostały zestawione z sierpniowymi, jednak dotyczyło tej samej kwestii, więc ich porównanie jest uzasadnione. Uzyskane dane świadczą, że stosunek do uchodźców zza naszej wschodniej granicy również się nie zmienił. Połowa badanych (50 proc.) uważa, że Polska powinna przyjmować ukraińskich uchodźców (w maju 46 proc. było zdania, że powinno im się przyznawać status uchodźcy w Polsce). Niemal dwie piąte respondentów (38 proc.) jest jednak temu przeciwnych (w maju 36 proc.). Zmniejszył się natomiast odsetek badanych niemających wyrobionej opinii na ten temat (z 18 proc. do 12 proc.).

Reklama

Polacy częściej deklarują przychylne nastawienie do uchodźców z sąsiedniej Ukrainy niż do przybyszów spoza Europy. Być może wynika to z pewnego pragmatyzmu, oceny korzyści i strat dla Polski oraz prawdopodobieństwa integracji uchodźców. Poparcie lub sprzeciw wobec stosowania kryterium wyznania przy przyjmowaniu uchodźców w niewielkim stopniu różnicuje stosunek do przyjęcia przez Polskę przybyszów z państw arabskich i Ukrainy.

Co ciekawe, w przeciwieństwie do opinii na temat przyjmowania uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, stosunek do uchodźców z Ukrainy różnicuje wielkość zamieszkiwanej miejscowości i poziom wykształcenia badanych. Im większa miejscowość i lepsze wykształcenie, tym częściej respondenci opowiadają się za przyjmowaniem uchodźców z Ukrainy.

Zróżnicowanie postaw wobec uchodźców

Osoby, których ogólny stosunek do uchodźców jest bardzo pozytywny (popierają zarówno ich przyjmowanie, jak i zgadzają się na ich osiedlanie się w Polsce) stanowią tylko 6 proc. ogółu badanych, jednak zdecydowana większość z nich (88 proc.) popiera przyjęcie uchodźców zarówno z Bliskiego Wschodu oraz Afryki Północnej, jak i z Ukrainy. Nieliczni z jakichś powodów odmawiają takiej pomocy którejś z grup.

Wśród najliczniejszej grupy badanych, których ogólny stosunek do uchodźców jest raczej pozytywny (deklarują czasową pomoc – w okresie trwania konfliktu) opinie są podzielone. Ponad dwie piąte z nich (44 proc.) popiera przyjmowanie uchodźców zarówno spoza Europy, jak i ze wschodniej Ukrainy. Więcej niż jedna czwarta (28 proc.) popiera przyjmowanie uchodźców z Ukrainy, ale dystansuje się (sprzeciwia bądź nie ma zdania na ten temat) wobec tych spoza Europy, a co dziesiąty (10 proc.) akceptuje uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki, ale dystansuje się od tych z Ukrainy. Co ósmy badany, który popiera przyjmowanie uchodźców z krajów objętych konfliktami zbrojnymi, nie uznaje za takie osoby ani przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki, ani tych ze wschodniej Ukrainy (12 proc.). Ci, którzy uważają, że Polska generalnie nie powinna przyjmować uchodźców (stosunek negatywny), w większości (65 proc.) są przeciwni obu grupom przybyszów, którzy obecnie najczęściej szukają azylu w Polsce. Dość często (18 proc.) akceptują oni jednak przyjmowanie uchodźców ze wschodniej Ukrainy.

Reklama

Zdecydowana większość społeczeństwa jest świadoma problemów, z jakimi borykają się inne kraje UE w związku z napływem uchodźców. Chociaż zatem obecność tych kwestii w dyskursie politycznym w Polsce nie jest wprost proporcjonalna do liczby uchodźców w naszym kraju, może być ona odbiciem nastrojów społecznych, narastającego napięcia wobec tego – nowego w kontekście jego skali – problemu społecznego.

W sierpniowym sondażu CBOS odnotował z jednej strony wzrost niechęci generalnie do uchodźców, z drugiej zaś stabilne, niezmienione opinie na temat bieżących problemów w Europie związanych z uchodźcami z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej oraz z Ukrainy.

Postawy wobec uchodźców z różnych regionów świata są bardzo zróżnicowane. Najliczniej reprezentowani są przeciwnicy przyjmowania jakichkolwiek uchodźców, ale niemal równie częste są deklaracje gotowości przyjęcia uchodźców zarówno spoza Europy, jak i z sąsiedniej Ukrainy. Trzecią dominującą postawą jest akceptacja jedynie ukraińskich uchodźców.

Różnice w podejściu do uchodźców z krajów arabskich i z Ukrainy raczej nie wynikają z uprzedzeń religijnych, gdyż większość Polaków jest przeciwna stosowaniu kryterium wyznania przy ich przyjmowaniu. Nie oznacza to, że u podstaw mniej przychylnego stosunku do uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej nie leżą obawy dotyczące różnic kulturowych. Na podstawie deklaracji badanych można jednak postawić hipotezę, że obecny kryzys imigracyjny jest rozważany raczej w kategoriach humanitarnych niż społeczno-politycznych.

Badanie przeprowadzono w dniach 17–24 sierpnia br. roku na liczącej 1040 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.

2015-09-07 15:17

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trzeba się badać

Niedziela częstochowska 7/2020, str. VII

[ TEMATY ]

szpital

służba zdrowia

badania

Jurajskie Centrum Onkologii

Barbara Halkiewicz

Dyrektor szpitala na Parkitce Zbigniew Bajkowski

Dyrektor szpitala na Parkitce Zbigniew Bajkowski

Kilkaset osób odwiedziło 4 lutego Ośrodek Leczenia Raka Piersi – Jurajskie Centrum Onkologii w szpitalu na Parkitce w Częstochowie.

Był to dzień otwarty, zorganizowany w tej placówce z okazji Światowego Dnia Walki z Rakiem. Tak duże zainteresowanie świadczy o zapotrzebowaniu na wiedzę o chorobach nowotworowych, ich leczeniu i profilaktyce.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

10 lat temu zmarł Tadeusz Różewicz

2024-04-24 08:39

[ TEMATY ]

wspomnienie

Tadeusz Różewicz

histoiria

wikipedia.org

"Po wojnie nad Polską przeszła kometa poezji. Głową tej komety był Różewicz, reszta to ogon" - powiedział o nim Stanisław Grochowiak. 24 kwietnia mija 10 lat od śmierci Tadeusza Różewicza.

"Nie mogę sobie nawet wyobrazić, jak wyglądałaby powojenna poezja polska bez wierszy Tadeusza Różewicza. Wszyscy mu coś zawdzięczamy, choć nie każdy z nas potrafi się do tego przyznać" - pisała o Różewiczu Wisława Szymborska.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję