Reklama

Czy młodzież przestaje wierzyć w Boga? (2)

Niedziela przemyska 46/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marcin - student filozofii i filologii polskiej (uważający się za ateistę): Moi rodzice są ludźmi wierzącymi i wychowywali nas - mnie i brata - w wierze katolickiej. Zawsze uczestniczyłem w lekcjach religii i chodziłem do kościoła, jak wszyscy moi koledzy. W pewnym momencie mojego życia nastąpił jednak przełom. Trudno jest mi dzisiaj powiedzieć, co konkretnie wpłynęło na to, że pod koniec szkoły średniej zmieniłem swój światopogląd. Myślę, że taką najbardziej uchwytną przyczyną był bunt młodzieńczy. Był to bunt przeciw rytuałom, które związane są z wiarą, a które mnie potwornie irytowały. Ja bardzo szanuję ludzi, którzy naprawdę wierzą w Boga i chcę, aby tych ludzi - może to zabrzmi paradoksalnie, bo sam nie wierzę - było jak najwięcej. Ci ludzie - w moim odczuciu - niosą bowiem w sobie określony system wartości, który jest bezpieczny. Ja także chcę kultywować podobny system wartości, ale Boga odrzucam, nie wierzę w Jego istnienie. Może to brzydko zabrzmi, ale mnie wiara w Boga zupełnie „nie rusza”. Ja bardziej wierzę w potęgę rozumu. Chciałem studiować filozofię, bo właśnie ona daje człowiekowi odpowiedzi na wiele pytań. Sensem mojego życia jest jedynie samodoskonalenie się. Nie jest to jednak egoizm. Ksiądz twierdzi, że człowiekowi wierzącemu łatwiej jest żyć, bo żyje ze świadomością celu swego istnienia, jakim jest życie z Bogiem. Przyznam, że wielokrotnie się nad tym zastanawiałem. I może tak rzeczywiście jest, bo ta wizja celu ostatecznego jest radosna i dlatego łatwiej jest chrześcijaninowi znosić wszelkie bolesne doświadczenia i cierpienia. Ale mnie także nie jest ciężko. Jedynie z wyborami moralnymi mam czasem trudności. Trudniej jest mi zmobilizować się do wyboru szczęścia drugiego człowieka, kosztem siebie. Potrzebny jest tu wówczas większy wysiłek woli. Życie bez Boga również wymaga heroizmu. Ja jestem już nastawiony na to, że moje życie skończy się na śmierci i obrócę się w nicość. Moja perspektywa to właśnie nicość.

Reklama

Anna - studentka historii: Jestem osobą wierzącą i praktykującą, ale dość krytycznie oceniam „troskę” Kościoła o tę grupę ludzi, która ma stanowić o jego przyszłości. Problemy młodzieży są dziś zupełnie inne niż jeszcze 20, a nawet 10 lat temu. Zmieniły się one wraz z dynamicznie rozwijającą się rzeczywistością. Młodzi ludzie współcześnie dość szybko wchodzą w dorosłość, a Kościół - w moim przekonaniu - jakby za tym nie nadążał. Spotykam niekiedy księży, którzy nie tylko, że nie mają czasu, ale często są wręcz aroganccy.
Poza problemem zrozumienia, jest też sprawa atrakcyjności przekazu Ewangelii. Młodzież potrzebuje dziś przekazu skupiającego jej uwagę. Problemem stają się więc zbyt długie nabożeństwa, niejasne i nudne kazania, traktowanie młodych jak dzieci i nieakceptowanie ich odmienności. Według mnie trzeba więcej uwagi poświęcać nowej, ale nie oznacza to, że złej komunikacji z młodzieżą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Piotr - student anglistyki: Świat to za mało - to oczywiście zupełnie świeckie motto Jamesa Bonda, ale właśnie te słowa przeniesione w realia duchowości trafnie ujmują podejście do życia, które rodzi się z wiary. Człowiekowi wierzącemu ten świat zdecydowanie nie wystarcza. Tak naprawdę to nie wystarcza on nikomu, gdyż rozbudza wiele pragnień, ale żadnego nie jest w stanie w pełni zaspokoić. Wiara natomiast uzmysławia człowiekowi te pragnienia, które przekraczają doczesność. One są w nas, nawet wtedy, gdy nie potrafimy ich nazwać, albo też z różnych powodów nie chcemy się do nich przyznać. Pier Giorgio Frassati, patron studentów, pisał, że życie bez wiary byłoby nie do zniesienia. Tylko żyjąc wiarą można być naprawdę szczęśliwym.
Czy warto wierzyć? Moje wątpliwości, co do tego skończyły się, gdy poznałem pewną wspaniałą Osobę, której wewnętrzne piękno ukształtowała właśnie wiara. Człowiek głęboko wierzący wnosi dużo dobra w życie innych, a to dobro promieniuje dalej.

Bernadetta - studentka filozofii: Wiara jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Ja nie potrafię nawet wyobrazić sobie, że kresem istnienia człowieka jest śmierć fizyczna, bo wówczas życie nie miałoby dla mnie sensu. Według mnie wiara jest wewnętrznym przekonaniem o istnieniu Boga, od Którego człowiek pochodzi i do Którego wraca. Kiedyś słyszałam ciekawe porównanie, które bardzo mi się spodobało. Mówi ono o tym, że życie człowieka zakotwiczone jest w przystani. Człowiek połączony jest z nią za pomocą mocnego sznura i dryfuje po olbrzymim jeziorze, którym jest właśnie życie. Niezależnie od tego, jak daleko człowiek odpłynie od przystani - od Boga, ma świadomość, że ona zawsze tam jest i na niego czeka.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bytom: Profanacja Najświętszego Sakramentu. Rozrzucone konsekrowane hostie

2024-05-02 12:47

[ TEMATY ]

profanacja

Karol Porwich

W kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bytomiu-Szombierkach doszło do profanacji Najświętszego Sakramentu. Policja przekazała w czwartek, że poszukuje sprawców kradzieży z włamaniem.

Rzecznik diecezji gliwickiej ks. Krystian Piechaczek powiedział, że w nocy z poniedziałku na wtorek nieznani sprawcy rozbili taberankulum, z którego zabrali cyboria (pojemniki na Najświętszy Sakrament), małą monstrancję oraz relikwiarz św. Faustyny. W kościele i poza nim znaleziono rozrzucone i sprofanowne konsekrowane hostie. Skradziono także ekran, na którym wyświetlane były pieśni religijne podczas nabożeństw. Parafia nie oszacowała jeszcze strat.

CZYTAJ DALEJ

Kapucyn o imieniu Pio

[ TEMATY ]

O. Pio

Archiwum "Głosu Ojca Pio"

Stygmatyk z Pietrelciny znany jest powszechnie jako charyzmatyczny spowiednik i wybitny kierownik duchowy. Na sprawowane przez niego Msze święte przybywały tłumy. Był także zakonnikiem, bratem mniejszym kapucynem. Czym charakteryzowało się jego podejście do zakonu, w którym wzrastał duchowo, cierpiał i umarł szczęśliwy?

Francesco (Franciszek) Forgione – przyszły Ojciec Pio – dzięki danym mu od Boga duchowym wizjom, jeszcze przed wstąpieniem do zakonu zrozumiał, że jego życie będzie walką, duchową walką z wrogiem zbawienia i nieprzyjacielem człowieka – diabłem. Jednakże w kampanii tej zajął miejsce po stronie Zwycięzcy, a poprzez mistyczne widzenia poznał także, że zawsze może liczyć na Boże wsparcie, które wyprowadzi go z każdej trudności.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: moja Matka Jasnogórska tak mnie uzdrowiła

2024-05-02 20:40

[ TEMATY ]

świadectwo

uzdrowienie

Karol Porwich/Niedziela

To Ona, moja Matka Jasnogórska, tak mnie uzdrowiła. Jestem Jej niewolnikiem, zdaję się zupełnie na Jej wolę i decyzję.

Przeszłość pana Edwarda z Olkusza pełna jest ran, blizn i zrostów, podobnie też wygląda jego ciało. Podczas wojny walczył w partyzantce, był w Armii Krajowej. Złapany przez gestapo doświadczył ciężkich tortur. Uraz głowy, uszkodzenie tętnicy podstawy czaszki to pamiątki po spotkaniu z Niemcami. Bili, ale nie zabili. Ubowcy to dopiero potrafili bić! To po ubeckich katorgach zostały mu kolejne pamiątki, jak torbiel na nerce, zrosty i guzy na całym ciele po biciu i kopaniu. Nie, tego wspominać nie będzie. Już nie boli, już im to wszystko wybaczył.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję