Reklama

Europa

Abp T. Kondrusiewicz o wizycie prezydenta A. Łukaszenki w Watykanie

Komentując dla Radia Watykańskiego dzisiejsze spotkanie prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki z papieżem, przewodniczący episkopatu tego kraju abp Tadeusz Kondrusiewicz zauważył, że rodzi ono nadzieję na dynamiczny rozwój stosunków między Białorusią a Stolicą Apostolską. Wskazał też na konstruktywne relacje państwo-Kościół w tym kraju i przypomniał, że jest to już druga wizyta Łukaszenki w Watykanie - poprzednio był tam przed 7 laty.

[ TEMATY ]

Watykan

Białoruś

Franciszek

Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Kiedy ludzie się spotykają, zawsze jest nadzieja na dynamiczny rozwój stosunków. Do załatwienia jest wiele spraw. Do dnia dzisiejszego nie mamy porozumienia i konkordatu, nad którym już od bardzo dawna pracujemy" - powiedział metropolita mińsko-mohylewski. Jego zdaniem dzisiejsza wizyta będzie nowym bodźcem do rozstrzygnięcia tego problemu.

Rozmówca rozgłośni papieskiej podkreślił, że Kościół katolicki może bardzo wiele zaoferować państwu, na przykład w dziedzinie społecznej, dzięki wdrożeniu nauczania społecznego Kościoła. W Mińsku powstała Akademia Teologiczna. Podobnie jest w odniesieniu do pracy charytatywnej - istnieje tu dobra współpraca z państwem i z Kościołem prawosławnym, "co nie jest tutaj takie proste, ale bardzo ważne" - zaznaczył arcybiskup.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zwrócił uwagę, że na kilka dni przed wizytą prezydenta w Muzeach Watykańskich otwarto wystawę białoruskich ikon prawosławnych i katolickich. "Zorganizowaliśmy ją wraz z Ministerstwami: Spraw Zagranicznych i ds. Kultury i to też jest jakiś pozytywny wskaźnik" - przypomniał abp Kondrusiewicz.

Na zakończenie wyraził nadzieję, że "dzisiejsza wizyta prezydenta przybliży ten moment, gdy Następca św. Piotra stanie na ziemi białoruskiej”.

2016-05-21 21:10

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nuncjusz w Chorwacji z wizytą u Papieża

[ TEMATY ]

Franciszek

Ks. Tomasz Lubaś

Dzisiaj rano nuncjusz apostolski w Chorwacji, abp Giorgio Lingua został przyjęty na audiencji przez Papieża. Przy tej okazji udzielił również wypowiedzi Radiu Watykańskiemu. Zwrócił uwagę na trudną sytuację migrantów na Bałkanach. Stwierdził, że nie czas teraz na szukanie winnych ich położenia, ale na znalezienie rozwiązań i podjęcie decyzji. „Lepiej się mylić poprzez przesadną hojność niż przez zbytnią surowość” – podkreślił dyplomata papieski. Stwierdził, że mamy do czynienia z prawdziwym kryzysem humanitarnym, którego nie wolno lekceważyć, tym bardziej że dotyka on boleśnie dzieci pozbawione rodziców. Migranci spędzają surową zimę w opłakanych warunkach. To pogłębia ich desperację i dotyka ich podwójny żal: z jednej strony krajami, które zmuszeni byli opuścić, jak i tymi, w których mieli nadzieję zostać przyjęci. Jeśli brakuje minimum nadziei na lepszą przyszłość, rozczarowanie może mieć bardzo negatywne konsekwencje.

Nawiązując do oczekiwania lokalnej wspólnoty dotyczącej kanonizacji kardynała Alojzego Stepinaca, nuncjusz określił go jako biskupa według myśli Papieża Franciszka. To pasterz, który pachniał wonią swojej owczarni. Był blisko swojego ludu, widział Kościół jako szpital polowy, dlatego podwijał rękawy i robił to, co możliwe, aby przygarnąć biednych i uchodźców. Abp Lingua zaznaczył, że „przywozi” do Papieża Kościół doświadczony dwoma trzęsieniami ziemi w ciągu jednego roku.

CZYTAJ DALEJ

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i ludziom. Pokój Tobie, diecezjo sosnowiecka!

2024-04-23 15:17

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

BP KEP

Bp Artur Ważny

Bp Artur Ważny

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego. Decyzję papieża ogłosiła w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce. W diecezji tarnowskiej nominację ogłoszono w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Ingres planowany jest 22 czerwca.

- Idę służyć Bogu i ludziom - powiedział bp Artur Ważny. - Tak mówi dziś Ewangelia, żebyśmy szli służyć, tam gdzie jest Jezus i tam gdzie są ci, którzy szukają Boga cały czas. To dzisiejsze posłanie z Ewangelii bardzo mnie umacnia. Bez tego po ludzku nie byłoby prosto. Kiedy tak na to patrzę, że to jest zaproszenie przez Niego do tego, żeby za Nim kroczyć, wędrować tam gdzie On chce iść, to jest to wielka radość, nadzieja i takie umocnienie, że niczego nie trzeba się obawiać - wyznał hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję