Po południu cieszymy się piękną, słoneczną pogodą i odpoczywamy. W ten sposób też naśladujemy Boga, na obraz i podobieństwo którego zostaliśmy stworzeni. Przecież w Księdze
Rodzaju czytamy: „A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień
i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając” (Rdz 2: 2-3). A Jezus do umęczonych Apostołów powiedział: „Pójdźcie
wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu” (Mk 6, 31). Umieć odpoczywać,
to wielka sztuka w dzisiejszym zagonionym świecie. Człowiek często nie ma czasu, aby dobrze odpocząć, albo kiedy już ten czas znajdzie odpoczynku nie potrafi sobie zorganizować. Człowiek współczesny
często boi się ciszy, bo ucieka przed sobą, przed swymi problemami, nie rozwiązuje ich, lecz je spycha. Dlatego często staje się pracoholikiem. Wir i ogrom pracy może sprawić, że człowiek na
chwilę zapomni o nierozwiązanych problemach. Nie da się tego zrobić, gdy człowiek odpoczywa. Nasz odpoczynek to także zapowiedź tego, o czym pisze autor Listu do Hebrajczyków: „Powiedział
bowiem (Bóg) na pewnym miejscu o siódmym dniu w ten sposób: I odpoczął Bóg w siódmym dniu po wszystkich dziełach swoich. I znowu na tym (miejscu):
Nie wejdą do mego odpoczynku. Wynika więc z tego, że wejdą tam niektórzy, gdyż ci, którzy wcześniej otrzymali dobrą nowinę, nie weszli z powodu (swego) nieposłuszeństwa, dlatego
Bóg na nowo wyznacza pewien dzień - „dzisiaj” - po upływie dłuższego czasu, mówiąc przez Dawida, jak to przedtem zostało powiedziane: Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie
serc waszych. Gdyby bowiem Jozue wprowadził ich do odpoczynku, nie mówiłby potem o innym dniu. A zatem pozostaje odpoczynek szabatu dla ludu Bożego. Kto bowiem wszedł do Jego odpoczynku,
odpocznie po swych czynach, jak Bóg po swoich. Śpieszmy się więc wejść do owego odpoczynku, aby nikt nie szedł za tym samym przykładem nieposłuszeństwa” (Hbr 4, 4-11).
Wieczorem siedząc przy ognisku, śpiewamy naszą bieszczadzką pieśń, którą przed ponad trzydziestu laty tu w Bieszczadach ułożył Szef:
Krzemień, Caryńska, Wetlina
i ścieżka wśród wysokich traw
Potoków szmery w dolinach
Cóż więcej potrzeba nam
Bieszczady stworzyłeś nam
Składamy dzięki Ci za nie
Dzisiaj i po wieczny czas
Ognisko płonie na polanie
Namioty stoją w krąg
I ołtarz dla Ciebie Panie
Dziełem oddanych Ci rąk
Śpiewają miłości pieśń
Radością naszej młodości
Tyś Panie, nikt więcej jest.
Jutro powiemy Bieszczadom „do zobaczenia”, wierząc, że przyjedziemy tu za rok. To nasza ziemia obiecana.
PS. W ostatnim numerze „starego” roku przyszedł czas na ostatni odcinek Dziennika Bieszczadzkiego. Sądzimy, że wszyscy, którzy mogli uczestniczyć w „wyprawie”
w Bieszczady poprzez jego lekturę zdali sobie sprawę, jak bardzo niebo blisko jest ziemi - czasami na wyciągnięcie ręki. Wystarczy kawałek czasu i oko wiary. I tak
Dziennik podprowadził nas pod tajemnicę Betlejem, za co dziękujemy Autorowi.
Redakcja
Pomóż w rozwoju naszego portalu