Adwent przygotował mnie do przeżycia wielkiej uroczystości Bożego Narodzenia. Chodziłem na roratnie modlitwy, śpiewałem Godzinki, przyglądałem się dzieciakom, które z powodu rannej godziny
usypiały przy boku swych mam. Ciekawe, co im się wtedy śniło? Inni nie mogli doczekać się losowania. Na zakończenie Eucharystii ksiądz losował kartkę z nazwiskiem dziecka, a ono
brało na dobę do swojego domu figurkę Jezuska leżącego na sianie. Wsłuchiwałem się w słowa Ewangelii, która pokazywała mi proroka Jana, który wołał: „Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo
niebieskie” (...). Powtarzałem te słowa w Wysokiem Mazowieckiem i w Dąbrowach k. Myszyńca. Prosiłem: „Kochani, trzeba zmienić swoje życie, trzeba bardziej
zaufać Bogu aniżeli sobie czy drugiemu człowiekowi. Kochani, uwierzcie, że Bóg bogaty jest w miłosierdzie, trzeba w to uwierzyć, trzeba to miłosierdzie zaprosić do swojego życia”.
Ludzie nie chcieli mnie słuchać, więc zaprosiłem na rekolekcje Jana Chrzciciela. A ten wołał: „Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Jemu prostujcie ścieżki” (...).
Czas już, abyśmy wyprostowali swoje drogi życia. A mamy w swoim życiu niejeden zakręt, niebezpieczny zakręt, którego przy takiej prędkości życia na pewno nie pokonamy. Dlatego
mamy okazję, aby trochę „wyhamować”, zatrzymać się przy betlejemskiej stajence, zastanowić się nad swoim życiem. Przy wigilijnym stole powiedzieliśmy sobie tyle pięknych słów, życzeń. Czy
naprawdę chcemy, aby te się spełniły? Spójrzmy w niebo, tam gwiazda najjaśniej świeci. Chce ci drogę pokazać. Jeżeli za nią pójdziesz, nie zbłądzisz. Nie szukaj dziś innych znaków,
pewniejszych drogowskazów. Niech to ci wystarczy.
Wyłącz w te święta telewizor, ścisz radio, odłóż na bok gazety; chodź, pośpiewamy trochę kolęd; chodź, pójdziemy poadorować Nowonarodzonego; chodź, zabierzmy ze sobą najbliższych,
którzy przyjechali do nas w gości; chodź, spróbujemy jeszcze raz rozpocząć wszystko od początku, tylko tak na serio.
Mamy taką okazję popytać o to, co trudne w naszym życiu Matki Bożej. Ona zawsze znajdzie rozwiązanie z każdej sytuacji. Trzeba tylko znaleźć czas na takie spotkanie.
Znaleźć betlejemską stajenkę, uwierzyć, że w niej narodził się mój Pan, zostać tam jak najdłużej. A może ty przyjdziesz dopiero z Trzema Królami? Będę cię obserwował.
Uwierz mi, warto stanąć przy tajemnicy Bożego Narodzenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu