Reklama

Komentarze

Kto teraz jest odpowiedzialny za śmierć dzieci?

[ TEMATY ]

komentarz

aborcja

Artur Stelmasiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Podczas czwartkowego głosowania w Sejmie umarły oczekiwania na pełną ochronę życia w Polsce, ale nadal tli się nadzieja na ratunek dla dzieci zagrożonych aborcją eugeniczną.

Już pisałem o tym, że w proteście, który domagał się zabijania dzieci, szły kobiety ciężarne i z dziećmi. Widziałem więc coś, co przekraczało moją zdolność pojmowania świata. Te rozkrzyczane i rozhisteryzowane kobiety były przekonane, że walczą w słusznej sprawie, a przecież obiektywnie opowiedziały się po stronie zła w czystej postaci.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W poniedziałek byłem w samym centrum warszawskiego "czarnego marszu" i miałem wrażenie, że uczestniczę w czymś, co kojarzy mi się z tylko z jednym zjawiskiem w polskiej historii. Mam na myśli reakcję pogańską w pierwszej połowie XI wieku, kiedy to pogańscy powstańcy doprowadzili do zniszczenia katedry gnieźnieńskiej.

Mogę więc warunkowo zgodzić się, że sytuacja wymknęła się spod kontroli i nawet należało zrobić coś, co mogłoby ją uspokoić, bo spirala zła rozkręcałaby się dalej. Nie chcę skupiać się nad moralnymi przesłankami odrzucenia ustawy "Stop Aborcji", ale raczej poszukać grzechu zaniechania przez różne strony, które jednoznacznie opowiadają się za życiem.

Reklama

Zacznę od organizacji pro-life, które nie mogły dojść do porozumienia i w efekcie projekt "Stop Aborcji" nie uzyskał pełnej akceptacji Kościoła. Chodziło o słynne karanie kobiet, które z różnych powodów było nie do zaakceptowania m. in. społecznie. Jeśli popatrzymy na to z dzisiejszej perspektywy protestów, to widzimy, że biskupi oraz doświadczone ruchy pro-life z Polskiej Federacji Obrońców Życia w pewien sposób przewidziały to, co się stało.

Ta nadgorliwość okazała się brzemienna w skutkach, bo media katolickie od początku patrzyły na projekt "Stop Aborcji" niezbyt przychylnie i nie prowadziły dużej akcji informującej. Skutkiem tego jest też mniejsza liczba podpisów, bo przy pełnym porozumieniu wszystkich środowisk pro-life mogłoby być ich ponad milion.

Jednak największą pretensję mam do polityków rządzącej partii, którzy doskonale wiedzieli, że projekt "Stop Aborcji" trafi do Sejmu i wcześniej, czy później będą musieli się nim zająć. Doskonale wiedziałem, że projekt ustawy będzie okrojony w Sejmie. Planem maksimum miał być całkowity zakaz aborcji bez karania kobiet, a minimum zakaz jedynie aborcji eugenicznej (czyli ponad 95 proc. legalnych aborcji w Polsce).

Obywatelski komitet zaczął zbierać podpisy w kwietniu. Od tego czasu Prawo i Sprawiedliwość, która ma pełnię władzy w Polsce powinna była się przygotować do tego, co czeka ją na jesieni. Niestety nie zrobiono dokładnie nic, a przecież można było wprowadzić programy, o których przed głosowaniem nad prawem do życia 6 października mówiła Pani Premier. Wystarczyło wprowadzić pakiet osłony socjalnej dla matek i przeprowadzić skuteczną kampanię promującą życie. Co ciekawe, gotowe wzorce można było przenieść z Chile i powiązać je nawet z programem 500+, co sprzyjało szeroko rozumianej kampanii prodemograficznej i pro-life.

Reklama

Do jesiennej walki politycznej trzeba było się przygotować, a politycy PiS wysyłani do telewizji starali się jedynie unikać tematu mówiąc, że to nie ich problem. W moich oczach jest to wielki grzech zaniechania, który teraz cała partia musi odpokutować. Nie wiem tylko, czy jest to działanie celowe czy przypadkowe.

W ostatnich dniach widziałem jakieś przebłyski dobrej woli i chcę wybrnięcia z impasu. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski przygotował ustawę, w której jest zakaz aborcji eugenicznej. Jednak marszałek nie zebrał nawet wystarczającej ilości podpisów, bo politycy PiS nie chcieli go firmować w czasie, gdy w parlamencie był jeszcze projekt całkowicie chroniący życie. Moim zdaniem obecnie właśnie taka ustawa wydaje się być jedyną nadzieją na postęp prawny w ochronie życia. Zakaz zabijania dzieci podejrzanych o to, że są chore uratuje honor partii, a także powstrzyma odpływ sporej części elektoratu.

Podczas posiedzenia klubu PiS rankiem 6 października Prezes Jarosław Kaczyński miał powiedzieć posłom, że wróg okazał się zbyt silny. Dał polecenie do odwrotu, aby zyskać czas na przegrupowanie. Obiecał jednak, że ustawa o ochronie życia będzie. Jeśli przyjąć te słowa za wiarygodne i szczere, to trzeba powiedzieć, że na rozpisanie nowej strategii PiS nie ma zbyt wiele czasu. Z jednej strony partii rządzącej odpływa konserwatywny elektorat, a niebawem mogą rozpocząć się pikiety ruchów pro-life, których czarnym charakterem będzie właśnie Jarosław Kaczyński. Im bliżej wyborów, tym trudniej podejmuje się też odważne decyzje. Jeśli miałbym szacować, to PiS ma na ochronę życia około pół roku, bo później będzie już za późno.

Na zakończenie chciałbym obalić jeden z mitów, który jest prawie od 1993 roku przytaczany jak mantra, gdy toczy się debata o aborcji. Chodzi o tzw. kompromis, którego złamanie wywoła zasadę wahadła. Ja przypomnę, że ten kompromis został złamany w 1997 roku, kiedy to SLD wprowadziło praktycznie aborcję na życzenie. Ustawa po kilku miesiącach została utrącona przez Trybunał Konstytucyjny, a orzeczenie z 1997 roku nadal obowiązuje. Aby zliberalizować prawo aborcyjne lewica musiałaby uzyskać więc większość konstytucyjną, a z całym "szacunkiem" do "czarnych protestów" na to się zupełnie nie zanosi.

2016-10-08 09:29

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rząd na piątkę

[ TEMATY ]

komentarz

Beata Szydło

Kancelaria Premiera

W tych dniach minęła druga rocznica powołania rządu Beaty Szydło. To naturalna okazja do podsumowań, choć trzeba mieć świadomość, że ten rząd był przez cały czas na cenzurowanym i działał przy nieustannym i silnym oporze wpływowych grup.

Sama pani premier często lubi powtarzać „damy radę” i sprawiedliwie należy powiedzieć, że dali radę. Ekipa Beaty Szydło jako pierwszy rząd po 1989 r. wywiązała się z zobowiązań wyborczych złożonych podczas kampanii. Oczywiście w ciągu pierwszych dwóch lat z tych głównych i najważniejszych. W krótkim tekście trudno wymieniać wszystkie sukcesy tego rządu, choćby dlatego, że było ich wiele. Najkrótszą charakterystykę ekipy premier Szydło można zawrzeć w słowach, że był to rząd z ludzką twarzą. Pierwszy od początku III RP, dla którego priorytetem był przeciętny Polak. I nie skończyło się na pustym haśle w rodzaju „By żyło się lepiej. Wszystkim”. Wcześniej owszem, żyło się lepiej, ale tylko niektórym. Druga zasługa to mocne państwo, zdolne stawić czoła najsilniejszym grupom w interesie suwerena.
CZYTAJ DALEJ

Od 2027 r. nowa podstawa programowa lekcji religii w szkołach

2025-06-10 19:25

[ TEMATY ]

religia w szkołach

BP KEP

Bp Wojciech Osial

Bp Wojciech Osial

Episkopat zatwierdzi jesienią br. nową podstawę programową dla lekcji religii po zmniejszeniu przez MEN wymiaru zajęć z dwóch godzin do jednej. Zacznie ona obowiązywać od 2027 roku. - Nie będzie to religioznawstwo a pokazanie wartości wiary katolickiej w różnych jej wymiarach: historycznym, kulturowym, społecznym i patriotycznym - powiedział KAI bp Wojciech Osial, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP. Episkopat czeka też na wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zredukowanych zajęć i zwraca się o wsparcie do episkopatów innych krajów Europy.

Konferencja Episkopatu Polski czeka obecnie na trzeci wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący organizacji lekcji religii w publicznych szkołach i przedszkolach. Chodzi o zaskarżone rozporządzenie z 17 stycznia 2025 roku, które zredukowało liczbę godzin lekcji religii z dwóch do jednej tygodniowo i wprowadziło organizowanie ich na początku lub końcu lekcji. Zmiany te miałyby obowiązywać od nowego roku szkolnego 2025/2026. Podobnie jak w przypadku pierwszego wyroku, tak i tym razem o zbadanie problemu zawnioskował - poprzez petycję do Sądu Najwyższego - Episkopat Polski. Wiadomo, że TK zajmie się tą sprawą 3 lipca.
CZYTAJ DALEJ

Powrót św. Tomasza

Św. Tomasz odegra kluczową rolę w XXI, w kształtowaniu katolickiej doktryny. Jest o tym przekonany o. Margelidon OP, redaktor naczelny czasopisma Revue thomiste. Przyznaje on, że pod koniec ubiegłego wieku św. Tomasz został skazany na zapomnienie. Jednakże od 20 lat na nowo powraca zainteresowanie św. Tomaszem i to nie tylko w ramach historii filozofii i teologii. Największe zainteresowanie budzi on w Stanach Zjednoczonych. W Europie głównym ośrodkiem tomistycznego renesansu jest Francja.

O. Philippe-Marie Margelidon OP był odpowiedzialny za organizację trzyletniego Jubileuszu św. Tomasza, upamiętniającego 700-lecie jego kanonizacji w 2023 r., 750-lecie jego śmierci w roku ubiegłym oraz 800-lecie jego narodzin w tym roku (bądź w roku ubiegłym, dokładna data narodzin nie jest znana).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję