Chwila przed
Martyna, Gosia, Beata, Justyna, Gregor, Piotrek i Łukasz przygotowują się do wyjścia na deptak w salce konkatedralnej parafii. Ostatnie pociągnięcia pędzlem i Gregor kończy plakat, który ma dopełniać
przedstawianą przez nich scenę. Jedna z dziewczyn jest pochłonięta robieniem makijażu. Jest ostry, wyraźny. Trudno się pomylić w interpretacji. Sprawdzanie sznurów, magnetofonu. Ostatnie korekty ubiorów.
Odczuwa się napięcie.
Nie ma profesjonalnej sceny, która jeszcze kilka lat temu stała pod kościołem pw. Matki Bożej Częstochowskiej. Nie ma profesjonalnych muzyków, którzy śpiewem przyciągali winobraniowych przechodniów.
Nie ma ewangelizacyjnej pompy. Jest ubogość środków, dobre chęci kilku osób i modlitwa.
Wyjście
Pierwsza scena na deptaku tuż przy ul. Krawieckiej. Obok ogródki piwne. Po jednej stronie harlejowcy zajadający kotlety i szaszłyki, po drugiej Włosi i Niemcy popijający piwo i kawę. Przygotowanie do wystąpienia już przyciąga gapiów. Na rozstawionych krzesłach staje kobieta lekkich obyczajów, dziewczyna zakochana we wschodnich ideologiach, alkoholik i pracoholiczka uwiązana do komputera, kalendarza i komórki. Na szyi każdego pętla, na oczach czarna opaska. Nad nimi wyciągnięte ramiona Jezusa, a poniżej szatan z wędką szukający zdobyczy. Scenę dopełnia plakat: „Otwórz oczy, wolność tylko w Jezusie”. Cisza. Aktorzy nic nie mówią, w tle leci spokojna muzyka. Cisza wśród widzów. Na chwilę przystają i w ciszy odchodzą. Kilka minut i za chwilę aktorzy przenoszą się w inne miejsce rynku. Nie zawsze przechodnie reagują tak samo. Czasem śmiech, czasem gniewny komentarz. Pod Księgarnią Staromiejską młody gniewny próbuje włożyć głowę w pętlę wędki szatana. Udaje mu się, tylko że od szarpania pętla się zaciska. Nie tak łatwo się wyzwolić. Łukasz przebrany za Jezusa pomaga przechodniowi.
Chwila po
Scenę plastyczną, bo tak zwie się to krótkie przestawienie, młodzi katolicy wymyślili w czasie ubiegłorocznego kursu „Paweł” w Gubinie. Wszyscy oprócz Łukasza należą do grupy modlitewno-ewangelizacyjnej
„Przebudzenie”, działającej przy parafii pw. św. Jadwigi. Łukasz jest ze wspólnoty „Misericordia”. „Modliliśmy się za miasto, za czas Winobrania i pomyśleliśmy, że szkoda,
że w czasie święta miasta katolicy jakby znikają, usuwają się w cień. Chcieliśmy coś zrobić, ale była nas garstka. Nie mieliśmy czasu ani funduszy na coś wielkiego. Postanowiliśmy zrobić coś wyraźnego,
jasnego w przesłaniu, dysponując tylko swoim czasem i umiejętnościami” - mówi Martyna.
Bali się, ale gdy stawali na krzesłach z przepaskami na oczach, modlili się za tych, którzy na nich patrzą. „Mam nadzieję, że udało nam się wypełnić miejsce, które było puste” -
kończy Martyna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu