Widzenie Boga
Tak, człowiek pragnie oglądać Boga. Jeśli przewertujemy karty Biblii, zwłaszcza Starego Testamentu, zorientujemy się, że oglądanie Boga jest wręcz największym pragnieniem biblijnego człowieka. Choć wszyscy
tego pragnęli, niewielu było to dane. Wśród szczęśliwców, którym Jahwe na różne sposoby raczył się ukazać, byli Mojżesz i Eliasz, praojciec naszej wiary Abraham i inni. Nikt jednak z nich nie mógł zobaczyć
Boga w całej pełni. To bowiem jest niemożliwe dla śmiertelnika w czasie jego ziemskiego żywota.
Jak pisze prorok Izajasz, Bóg pozostaje Bogiem ukrytym (Iz 45, 15). Poznać, zgłębić czy zobaczyć można Go tylko w pewnej mierze. On przecież przekracza możliwości ludzkie. I dlatego daje się rozpoznać
w znakach, w szczególności podczas kultu, tzn. wtedy gdy człowiek oddaje Mu cześć, jak niegdyś lud Starego Testamentu w swej świątyni, a my, lud Nowego Testamentu, w sakramentach. W sakramentalnym znaku
Bóg zarazem się ukazuje i pozostaje ukryty. To tak jak Pan Jezus w Eucharystii - jest tak blisko, przychodzi do nas, a jednocześnie pozostaje za zasłoną chleba. Bez wiary nie można Go rozpoznać
ani doświadczyć.
Wielki teolog Karl Rahner mówi, że widzenie Boga to totalne spełnienie osobowego stworzenia. Chodzi o to, że oglądanie Boga jest dla człowieka maksimum szczęścia, maksimum tego, co człowiek może osiągnąć.
Chodzi tu nie tyle o intelektualne poznanie Boga, lecz nade wszystko o doświadczenie Jego bliskości i włączenia w Jego chwałę. W sensie ścisłym w ten sposób możemy oglądać Boga dopiero po śmierci, w niebie.
Wtedy zobaczymy Go w pełni takim, jakim jest (por. 1 J 3, 2). A oglądać Go mogą ci, którzy są czystego serca. Tak obiecał Jezus w Kazaniu na Górze (por. Mt 5, 8).
Jednak nie tylko to, co po śmierci, jest spełnieniem człowieka.
Spotkać Jezusa
Bóg spotyka człowieka na różne sposoby, np. w różnych zjawiskach natury, jak powiew wiatru, grzmoty, słup ognia, spotyka go w cudach, w słowie wypowiadanym przez proroków i zapisanym w Biblii. Najbardziej
jednak i w sposób absolutnie wyjątkowy Bóg spotyka człowieka w Jezusie. Bóg objawił się w Jezusie, w Nim Go widać, w Nim można Go dotknąć, doświadczyć, nie tylko widzieć Jego dzieła, ale spotkać Go osobiście.
Kto spotyka Jezusa, spotyka także i Ojca (J 12, 45; 14, 9).
Skoro tak, w słowach „chcemy ujrzeć Jezusa” możemy widzieć nie tylko ciekawość szukającą spotkania z niezwykłym człowiekiem, ale głębokie pragnienie osobistego spotkania Boga.
Takie jest prawo młodości, że przemierza ona różne drogi pośród chaosu życia, by znaleźć jakoś swoje miejsce. Młody człowiek kształtuje swoje życie na bazie tego, czego doświadcza w swojej codzienności,
na bazie słów, które usłyszy czy przeczyta, a nade wszystko na bazie osób, które spotka i które coś będą dla niego znaczyć. Dziś pewnie bardziej niż kiedykolwiek widać, że młody chłopak czy dziewczyna
nie staje się chrześcijaninem tylko dlatego, że jego rodzina jest chrześcijańska. Aby zostać chrześcijaninem, musi on na swej drodze spotkać Jezusa, i to osobiście. Co znaczy w tym przypadku „osobiście”?
Musi doświadczyć, poczuć, że słowa Jezusa dotyczą go osobiście, są skierowane do niego, a nie po prostu w tłum. Musi poczuć, że Jezus umarł na krzyżu i zmartwychwstał ze względu na niego osobiście, zbawił
go z jego osobistych grzechów, a nie po prostu z jakichś tam ogólnych grzechów ludzkości. Musi poczuć i zdecydować osobiście, że Jezus jest jego Panem i Zbawicielem. Musi wreszcie poczuć, że Kościół to
nie „oni”, ale „my”, tzn. także „ja” we własnej osobie.
Współcześni duszpasterze młodzieży, wszelkie ruchy i grupy młodzieżowe starają się właśnie o to, by we wspólnocie Kościoła umożliwić człowiekowi takie doświadczenie spotkania z Jezusem, które przyjmie
on jako osobiste i które przemieni jego życie. Taki też cel mają nasze Dni Młodych. Jest to zlot ludzi, którzy spotkali, bądź pragną spotkać Jezusa osobiście, twarzą w twarz i wołają „chcemy ujrzeć
Jezusa”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu