Reklama

Freski w kościele Ojców Franciszkanów w Przemyślu (1)

Barokowe wnętrze kościoła Ojców Franciszkanów pokryte jest freskami (malowidłami na mokrym tynku). Na dużych płycinach sklepienia i ścian malowidła „malowane z wielkim rozmachem artystycznym, są bardzo udane w perspektywie i łudząco naśladują architekturę, stając się w ten sposób jej rozszerzeniem i uzupełnieniem... są one dziełem polskiego pędzla. Fakt ten stawia je w rzędzie najlepszych artystycznych zabytków Przemyśla. Prócz artystycznej mają też wielką wartość historyczną i obyczajową, szczególnie dla wyglądu starego Przemyśla” (por. M. Orłowicz, „Ilustrowany Przewodnik po Przemyślu”, Przemyśl 1917, s. 63).

Niedziela przemyska 1/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na temat malarzy tych fresków istnieją różne opinie. Najtrafniej na ten temat napisał prof. Zbigniew Hornung w artykule pt. Uwagi w sprawie autorstwa polichromii ściennej kościoła Ojców Franciszkanów w Przemyślu:
„Rekapitulując niniejsze uwagi trzeba stanowczo odrzucić bezkrytyczną i nieprzekonującą wypowiedź Józefa Frazika na temat polichromii kościoła Ojców Franciszkanów przemyskich, nic bowiem nie upoważnia do tego, aby zaakceptować jego twierdzenia i wnioski. Geneza tych fresków stanowi skomplikowany i niełatwy do rozszyfrowania problem, wykonanie ich spoczywało w rękach co najmniej czterech malarzy, a mianowicie: Stroińskiego i Gertnera przy technicznej współpracy malarzy «pokojowych» Rybkiewicza i Winiarskiego w zakładaniu gładkich teł i wykonaniu ornamentalnych motywów”.
Błąd prof. Frazika w wykluczeniu Stanisława Stroińskiego w malowaniu fresków w kościele Ojców Franciszkanów polegał na tym, że w swoim rozumowaniu nie wziął pod uwagę bardzo ważnego faktu, że budowę, malowanie i wyposażenie naszego kościoła finansował, może nawet w większości abp W. H. Sierakowski. Czynił to nie tylko w okresie, kiedy był biskupem przemyskim, ale także, kiedy został arcybiskupem Lwowa. Tam swoją gotycką katedrę (jej wnętrze) przerabiał w stylu rokoka, przy czym zatrudniał najlepszych malarzy, m.in. St. Stroińskiego, którego zapewne na prośbę o. Grzegorza Ostrowskiego posłał do Przemyśla do zaprojektowania i malowania fresków. O. Grzegorz bardzo kochał Matkę Bożą Niepokalaną, na której cześć budował kościół, o czym świadczy napis nad wejściem: „In honorem B. H. Virginis Immaculatae” - „Na cześć Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej”. Tenże o. Grzegorz chciał, by kościół był gotowy na koronację cudownego Obrazu, więc szukał malarzy. Stąd też pracowało czterech lub więcej artystów w latach 1772-1778.
Ta przepiękna polichromia przemalowana była dwukrotnie: pierwszy raz w roku 1846 - ściany i glify okienne, a po raz drugi w latach 1927-29, przemalowana całkowicie - jak pisze Jan Wąsacz „w technice tempery tłustej z powtórzeniem z poprzedniego układu kompozycyjnego”.
Zanim przystąpiono do konserwacji fresków, uczyniono wstępne badania obiektu przez sondy, odkrywki, dzięki którym można było ustalić ilość warstw pokrywających oryginalną polichromię z XVIII w. Na wierzchu znajdowała się przemalówka z r. 1927-30, a pod nią tynki cementowo wapienne i gipsy, pod którymi znajdowała się przemalówka z r. 1846, z zaprawą wapienno-piaskową. Te wszystkie warstwy zdjęto w renowacji w latach 1975-1987. Tak olbrzymi zakres pracy wymagał czasu, dokładności, fachowości, aby dzieło doprowadzić do końca.
Jak wykonał te prace śp. Jan Wąsacz, mąż pani Danuty z d. Szmigiel, która na mają prośbę opisała swoją pracę wraz z mężem obrazuje jej wypowiedź.
„Przy konserwacji kościoła Ojców Franciszkanów w Przemyślu pracowałam wraz z mężem od początku tj. od 1975 do 1987 r. Początkowo wykonywałam różne prace pomocnicze przy konserwacji polichromii ściennej. Ponieważ pracy tzw. niefachowej był ogrom, mąż zatrudniał kilka osób, takich jak ja niefachowców. Nasze prace polegały na mechanicznym usuwaniu zabrudzeń, usuwaniu pajęczyn, odkurzaniu, a potem myciu na mokro...
Ponieważ w czasie wcześniejszych prac konserwatorskich wiele partii tynku było uzupełnianych, trzeba było je wszystkie skuć, gdyż położono go na bazie cementu, co jest niedopuszczalne z punktu widzenia konserwatorskiego. Przy okazji duże partie malowidła w sąsiedztwie też pokryte cienką warstwą tynku tzw. szumówki i te trzeba było delikatnie centymetr po centymetrze usuwać skalpelami, tak żeby nie naruszyć oryginalnego malowidła. Bardzo trudna i bardzo męcząca praca, biorąc pod uwagę, że z reguły pozycja pracy była bardzo niewygodna. Partie po skutych tynkach uzupełniano poprawnie tynkami wapienno-piaskowymi, starając się uzyskać fakturę płaszczyzny taką jak w oryginale.
Poza tym wszystkie tynki pokryte były gęstą siatką spękań, które również trzeba było naprawić, w miarę potrzeb pogłębić, poszerzyć, potem precyzyjnie uzupełnić zaprawą tynkową - to tzw. kity. Uzupełniane tynki były na drugi dzień pobiałkowane i dopiero na tym podłożu można było przystąpić do rekonstrukcji fragmentów polichromii...
Razem z mężem spędziłam w tym kościele 12 lat.
Mam świadomość ogromu pracy, jaką włożył w ten kościół mój mąż. Lubię tu przychodzić, bo czuję tu jego ducha. Każdy cm. ściany czuł dotknięcie jego pędzla. To jest to, co pozostaje po człowieku - jego praca...”.
I jeszcze jedna wypowiedź pani Danuty:
„Mego męża, jako konserwatora cechowała solidność zawodowa i olbrzymia moralność. Zawsze najważniejsze było dobro dzieła i wierność pierwotnej formie. I nie ważne było, jakie środki i czas to pochłonie. Efekt końcowy zawsze sprawiał mu dużą satysfakcję. Był wspaniałym człowiekiem, którego cechował wielki talent artystyczny. Pracę zawodową wykonywał z wielką pasją i zaangażowaniem. Interesowały go zwłaszcza trudne przypadki, z jakimi jako konserwator niejednokrotnie się zmagał. Jego życiowym «credo» było: wszystko umieć, znać się na wszystkim i robić wszystko perfekcyjnie. Dlatego w pracy był bardzo wymagający dla siebie i dla innych. I dlatego z reguły pracował sam, bo nikt nie był w stanie sprostać jego wymaganiom” (por. Praca zbiorowa, Słocińskie korzenie, s. 216).
Jaką treść przedstawiają te liczne freski - w następnej wypowiedzi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Warszawa: kard. Marcello Semeraro modlił się przy grobie bł. ks. Popiełuszki

2025-06-01 12:10

[ TEMATY ]

bł. Jerzy Popiełuszko

Milena Kindziuk

Kard. Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, w sobotę 31 maja 2025 r. nawiedził grób bł. ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie. Modlił się tam i złożył wiązankę czerwonych róż. Następnie ks. prof. Józef Naumowicz, notariusz procesu kanonizacyjnego, oprowadził gościa z Watykanu po Muzeum poświęconym błogosławionemu męczennikowi, znajdującym się w podziemiach kościoła św. Stanisława Kostki.

Można było dostrzec, że kard. Semeraro zna już życie ks. Jerzego, dopytywał bowiem o niektóre szczegóły, na przykład dotyczące służby wojskowej Popiełuszki czy jego męczeńskiej śmierci. Na dłuższą chwilę prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych zatrzymał się w sali męczeństwa, gdzie w ciszy przyglądał się obrazom ukazującym zmasakrowane ciało ks. Jerzego tuż po wydobyciu go z Zalewu Wiślanego we Włocławku. Na koniec wpisał się do wyłożonej w muzeum księgi pamiątkowej.
CZYTAJ DALEJ

Jezus obiecuje nam pomoc z góry

2025-05-12 10:20

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

©Romolo Tavani - stock.adobe.com

Rozważania do Ewangelii Łk 24, 46-53.

Niedziela, 1 czerwca. Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego
CZYTAJ DALEJ

Wystawa o “Helence”

2025-06-01 17:49

Ks. Łukasz Romańczuk

Wrocław - Zakrzów: Przez najbliższy tydzień, w kościele św. Jana Apostoła można oglądać wystawę poświęconą Sługi Bożej Helenie Kmieć. Dziś także przedstawicielka Fundacji Heleny Kmieć głosiła świadectwo o tej młodej dziewczynie zamordowanej 8 lat temu w Boliwii.

Helena Kmieć zginęła podczas misji w Boliwii. W miejscu śmierci Helenki, pamięta się o tej młodej dziewczynie z Polski - Od śmierci Helenki mija już 8 lat, ale jest ona coraz bardziej obecna w sercach tych, którzy jej nie spotkali ani nie poznali, ale słyszeli o jej pięknym i Bożym życiu - wskazywała prelegentka, dodając: - Helenkę poznałam po tych tragicznych wydarzeniach w Boliwii. Z czasem zaczęły spływać filmiki do Internetu, jak ewangelizuje na Dworcu Głównym we Wrocławiu, jak śpiewa w kościele, czy działa w wolontariacie misyjny. Wtedy pomyślałam, że ta dziewczyna ma taki piękny uśmiech, iskrę, która wypływa z jej prywatnej relacji z Panem Bogiem, codzienna modlitwa i życie w łasce uświęcającej. Helenka była bardzo szczęśliwą osobą i swoim świadectwem życia odmieniła moje życie i jest bardzo wiele osób, które się inspiruje jej postawą.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję