Reklama

Wielki Post z Mistrzem Eckhartem

Niedziela legnicka 9/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

1. Pustynia
Iskierka ta [światło duszy] odrzuca wszystkie stworzenia i pragnie samego tylko Boga w jego nagości, takiego jaki jest sam w sobie. (…) Chce ono wiedzieć, skąd on pochodzi, chce przeniknąć do prostej Głębi, do milczącej pustyni, (…) do najgłębszego wnętrza, w którym nikt nie jest u siebie. Tam tylko światło to znajduje zadowolenie, tam jest też bardziej wewnątrz aniżeli samo w sobie. (…) Głębia ta jest prostym milczeniem…
Mistrz Eckhart

Liturgia początku Wielkiego Postu wzywa nas do wyjścia na pustynię. Mądrość Kościoła uczy nas, że bez doświadczenia pustyni nie jest możliwa trwała przemiana naszego życia. Bowiem tylko na pustyni potrafimy usłyszeć przemieniające nas Słowo Ojca. Dlatego to sam Ojciec wyprowadza nas na pustynię i tam przemawia do naszego serca (por. Oz 2,16). Pustynia jest miejscem odosobnienia, w którym człowiek odrywa się od spraw codziennych, od swego zabiegania i skoncentrowania na tym, co drugorzędne. Im więcej czasu poświęcamy pracy i wszelkim naszym obowiązkom; im intensywniej oddajemy się naszym pasjom; z im większym zapałem służymy innym, tym większe jest niebezpieczeństwo zagłuszenia i zagubienia przemawiającego do nas Bożego Słowa.
Kościół wzywa nas do wyjścia na pustynię, które z definicji ma być przejściowe. Ma doprowadzić do odnalezienia tego, co najważniejsze. W Świecie symboliki chrześcijańskiej Dorothei Forstner czytamy: „Człowiek nie może się osiedlić na pustyni, może ją tylko z trudem przejść w nadziei, że dotrze znowu do urodzajnych okolic”. Nasuwa się jednak pytanie, jak choć na krótko oderwać się od wszystkiego, co stanowi naszą codzienność? Któż z nas może choćby na kilka dni pozostawić swoją pracę i swoich bliskich, i ukryć się przed światem?
Wielu z nas tęskni za pustynią, wielu z nas zdaje sobie sprawę, że przyjemności i troski codzienności zdominowały naszą istotę i przytłumiły pragnienie Boga. A jednak wyjście na pustynię - pozostawienie wszystkiego i wszystkich choćby na krótko - wydaje się niemożliwe…
Mistrz Eckhart - jeden z największych mistyków Kościoła, żyjący na przełomie XIII i XIV-wieku niemiecki dominikanin - uczy, że każdy może taką pustynię odnaleźć w samym sobie, bez konieczności odsunięcia na bok pracy i wycofania się z międzyludzkich kontaktów. Każdy, kto wejdzie w siebie, może odkryć tam puste miejsce, przestrzeń oderwaną od wszystkich rzeczy. Każdy w sobie może znaleźć odosobnienie, którego się szuka na pustyni.
Każdy z nas żyje w świecie osób i rzeczy. Spotkania z innymi ludźmi i posługiwanie się napotykanymi przedmiotami to nasza codzienność. A jednak nasze wnętrze to coś więcej niż te spotkania i działania. Nasze wnętrze, stanowiące o naszej odrębności i odmienności, to istota naszej osoby, która jest oddzielona i wyodrębniona ze wszystkiego, co nas otacza. W swym istnieniu jest niezależna od wszystkiego prócz Boga. Dlatego Mistrz Eckhart powiada: „Dusza rozpatrywana w niej samej, tam gdzie się wznosi ponad ciało, jest tak czysta i subtelna, że nie przyjmuje niczego poza nagim czystym Bóstwem (kazanie 21). Kto nie pielęgnuje tego wnętrza, ten zatraca swoje istnienie w uzależnieniu od innych osób i rzeczy. Kto je odkrywa, ten odnajduje własne istnienie i jego jedyne Źródło.
Kto odkrywa własne wnętrze, ten naprawdę wychodzi na pustynię. Staje w miejscu, które jest oddzielone od wszystkich rzeczy. W tej «pustce» Bóg jest obecny nieustannie. Nieustannie mówi tam do nas - do naszego serca. W tej «pustce» odnajdujemy więc Boga i siebie”.
Głęboki sens tego wyjścia na pustynię własnego serca potwierdza się w codziennym życiu człowieka. Świat codziennych działań i spotkań przestaje być miejscem zatracenia siebie i zagubienia Bożego Głosu. Przeciwnie, dopiero dzięki naszemu odosobnieniu świat ten może naprawdę być. Ludzie i rzeczy przestają bowiem być przez nas traktowane instrumentalnie, nie traktujemy ich już jak naszej wyłącznej własności, ale odnajdujemy w nich to samo, co w nas, bijące Boskie Źródło. Dlatego Eckhart twierdzi, że w człowieku prawdziwie pokornym - czyli odosobnionym - wszystkie rzeczy osiągnęłyby pełnię (kazanie 14). Człowiek taki dostrzega w nich obraz tego samego Boga, który przemawia w jego własnym wnętrzu. W ten sposób sam również przestaje być niewolnikiem rzeczy. W każdej z nich bowiem zwraca się ku Odwiecznemu Słowu, które jest Źródłem jego odrębnego i niepowtarzalnego życia. Kto tak ma Boga - pisze Eckhart w Pouczeniach duchowych - to znaczy w byciu, ten Go ujmuje na sposób boski, takiemu jaśnieje On we wszystkich rzeczach, ponieważ odczuwa w nich Jego smak. We wszystkich też dostrzega Jego obraz.
„Pustynia” ma u Eckharta jeszcze jeden istotny sens. Jeśli pragniemy poznać i kontemplować Boga, musimy wyjść poza wszystkie nasze obrazy, pojęcia i wyobrażenia. Oznacza to nie tylko, że Boga doświadczyć można wyłącznie na pustyni, która jest ogołoceniem ludzkiego umysłu i wyobraźni. Oznacza przede wszystkim, że to sam Bóg jest Pustynią. Jednakże nie buddyjską próżnią, ale niewyobrażalną i niepojmowalną Pełnią. Głębia ta jest prostym milczeniem…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Adam Chmielowski - porzucił sztukę i został św. Bratem Albertem

[ TEMATY ]

sylwetka

św. Albert Chmielowski

Archiwum bp. Mariusza Leszczyńskiego

Św. Brat Albert Chmielowski

Św. Brat Albert Chmielowski

Adam Chmielowski do pewnego czasu żył jak prawdziwy artysta. Był gościem na salonach, przyjacielem wielkich postaci, sławnych malarzy i pisarzy. Dążąc do doskonałości artystycznej, odkrył inną doskonałość-służbę ubogim. Zobaczył nędzę człowieka i z ubogimi pozostał do końca życia.

Uważał, że aby zrozumieć ludzi bezdomnych trzeba stać się jednym z nich. Adam Chmielowski był postacią niezwykłą. Osobą, która rozpaliła w ludziach wyobraźnię miłosierdzia. 17 czerwca przypada liturgiczne wspomnienie św. Brata Alberta.
CZYTAJ DALEJ

Dobry jak chleb – św. Brat Albert Chmielowski

Wrażliwość na piękno pozwoliła mu zostać świetnym artystą. Jeszcze bardziej niż sztuka, poruszał go jednak Chrystus, którego potrafił dostrzec w biedakach na krakowskich ulicach. Dla Niego rzucił karierę malarską i przywdział ubogi habit

Święty przyszedł na świat 20 sierpnia 1845 r. w Igłomi k. Krakowa. Niedługo po porodzie dziecko zachorowało. Obawiano się, że nie przeżyje. Józefa Chmielowska, matka chłopca, poprosiła ubogich, którzy stali przed kościołem, by wraz z chrzestnymi trzymali go do chrztu świętego. W ten sposób zapewniła mu tzw. błogosławieństwo ubogich. 28 sierpnia 1845 r. przyjął chrzest z wody w Igołomi. Ceremonii chrztu dopełniono 17 czerwca 1847 r. w kościele Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Warszawie. Na chrzcie otrzymał imiona Adam Bernard Hilary. Jako sześcioletni chłopiec został przez matkę poświęcony Bogu w czasie pielgrzymki do Mogiły. Bardzo wcześnie został osierocony. Kiedy miał 8 lat, umarł jego ojciec, sześć lat później zmarła matka. W wieku osiemnastu lat Adam przyłącza się do powstania styczniowego. W przegranej bitwie pod Miechowem zostaje ranny i trafia do niewoli. W prymitywnych warunkach, bez znieczulenia, przechodzi amputację lewej nogi. Dzięki staraniom rodziny udało mu się jednak opuścić carskie więzienie i wyjechać do Francji.
CZYTAJ DALEJ

Dyskutujmy ze sobą, ale się słuchajmy

2025-06-18 06:47

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Co wybory, co większa demonstracja, co burzliwszy dzień w mediach – powraca stare hasło: "wojna polsko-polska". Obraz dwóch obozów, okopanych na swoich pozycjach, niemożliwych do pogodzenia. Jakbyśmy byli narodem skazanym na wieczny konflikt, wzajemną pogardę i brak porozumienia. Ale ten obraz – choć popularny – jest z gruntu fałszywy.

Polacy od wieków spierali się o sprawy najważniejsze: o kształt państwa, gospodarkę, wartości, idee i relację z Kościołem, czy w końcu o politykę zagraniczną, miejsce Polski w Europie, o język i tożsamość. Te spory bywały ostre, ale same w sobie nie były zagrożeniem. Przeciwnie – bywały objawem życia i wolności ducha. Prawdziwe niebezpieczeństwo zaczynało się wtedy, gdy ktoś uznawał, że jego racja jest tak absolutna, że wolno mu w jej imię zdradzić wspólnotę.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję