Reklama

Włochy

Najmłodsza córka błogosławionej pary Beltrame Quattrocchi kandydatką na ołtarze

Wspólne życie błogosławionej pary Aloizego i Marii Beltrame Quattrochich liturgicznie czczonej 25 listopada na pamiątkę zawarcia przez nich sakramentalnego związku małżeńskiego, określane w Kościele katolickim jako „świętość dwojga”, oficjalnie uznane zostało za nowy model świętości, który był przełomem w duchowości chrześcijańskiej. Beatyfikacja dokonana przez Jana Pawła II 21 października 2001 r. potwierdziła, że można dążyć do świętości razem, jako para małżeńska. Małżeństwo staje się schodami do nieba…

[ TEMATY ]

proces beatyfikacyjny

Javier Garcia

Enrichetta

Enrichetta

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ich święte życie zaowocowało czwórką dzieci, które jak się okazuje nie tylko poświęciły się służbie Bogu. Jedno z nich: najmłodsza córka Enrichetta dzisiaj jest także kandydatką na ołtarze. 27 października br. w katedrze pw. Matki Bożej Wniebowziętej w Neapolu został zamknięty na szczeblu diecezjalnym proces beatyfikacyjny służebnicy Bożej Enrichetty Beltrame Quatrocchi, rozpoczęty jedynie 7 miesięcy wcześniej - 6 kwietnia. Enrichetta staje się żywym świadectwem, namacalnym efektem metody edukacyjnej swoich rodziców, którzy przekazywali swoim dzieciom światło wiary. Z okazji wspomnienia liturgicznego pierwszej błogosławionej pary małżonków, o prawdziwie „świętej rodzinie” opowiada vice postulator procesu kanonizacyjnego Aloizego i Marii i postulator procesu beatyfikacyjnego Enrichetty, ks. Massimiliano Noviello OFMCap.

Archiwum Stowarzyszenia Beltrame Quattrocchi

Aloizy i Maria

Aloizy i Maria

– Kim była Enrichetta córka beatyfikowanego małżeństwa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Była kobietą „prawdziwą” i chociaż mówiła głosem o surowym tonie, była radosną, bez uprzedzeń, bezpośrednią, uprzejmą, pokorną; pragnąca poznać osobę, która ma przed sobą. Była człowiekiem o wielkiej wierze, głębi; wielce zuchwała, swoimi czynami posuwała się ponad możliwościami człowieka, co oznaczało, że kierowała nią wielka wiara, bo tylko wiara sprawi, że przekroczysz wszelkie limity. Mogę śmiało powiedzieć, że ta służebnica Boża nie znała słowa „rezygnacja”. „Poddanie się” było jej obce. Jej przykład jest wezwaniem do życia z otwartym sercem, w poszukiwaniu woli Bożej, miłości do bliźniego. A przybywali do niej narzeczeni, seminarzyści, duchowni, purpuraci, bo obdarzała ich radą i światłem, prowadząc rekolekcje i dni skupienia, towarzysząc im w przemianie i pracy nad sobą. Jako absolwentka wyższych studiów literatury nowożytnej o specjalizacji historii sztuki cechowała się wyjątkową wrażliwością.

– Czym jest świętość – na podstawie przykładu Enrichetty?

Reklama

– Świętość znaczy kroczyć z sercem przepełnionym miłością do Boga i bliźniego. Enrichetta wiedziała doskonale, że życie nie jest słodkie jak wata cukrowa, wiedziała, że życie człowieka jest rzeźbione przez przeróżne, nieprzewidziane sytuacje, poprzez które zrozumiała, że nie można nic zdziałać bez ofiary... Wiedziała, że każda napotkana przeszkoda jest siłownią życia. Dlatego właśnie Enrichetta była niezwykle „wygimnastykowana” przeszkodami życia. Wyćwiczona poprzez rezygnację ze swoich pragnień, planów, które nigdy nie zrealizowała; marzeń, które nigdy się nie spełniły... Jak każda kobieta pragnęła mieć rodzinę, później pragnęła powierzyć swoje życie Bogu. Swoim życiem pokazała, że można „żyć w pełni” nawet bez zrealizowania swoich planów…

– Ksiądz Postulator znał Enrichettę osobiście i to ksiądz towarzyszył jej przy śmierci…

– Usiadłem przy niej na łóżku i prosiłem, aby towarzyszyła mi w modlitwach we wszystkich intencjach, które przedstawiać będę Bogu. Enrichetta przytakiwała mi w geście zrozumienia, ruszając głowa. Od zawsze „współpracowaliśmy” razem, zawsze angażowałem ją w modlitewne akcje. Enrichetta szczególnie była wrażliwa na modlitwy o szczęśliwe narodziny dzieci i dar macierzyństwa, gdyż sama miała się nie urodzić. Dzisiaj swoją pamięcią wracam do jednej z pierwszych naszych rozmów, która doprowadziła mnie do łez. Enrichetta wówczas bez większych wstępów siedząc w fotelu w salonie jej rodzinnego mieszkania niedaleko Bazyliki MB Większej w Rzymie, zaczęła mówić o Chrystusowej Pasji, a ja zsunąłem się na podłogę i uklęknąwszy u jej nóg, słuchałem jej na kolanach. W ich domu panowała atmosfera ponad naturalna… Nawet będąc kapłanem nigdy wcześniej nie odczułem podobnej aury. W osobie Enrichetty odczuwało się nowość życia, i siłę ducha, które w słuchającym miały moc rozwiazywania wszelakich węzłów. Tamtego dnia moje problemy ukazały sie w zupełnie innym świetle…

Reklama

Ja też miała okazję ją poznać. Podczas długiej rozmowy, przyznała: „Nigdy nie przypuszczałam, że przechodząc obok fotografii moich rodziców, pokłonie się przed nimi w geście uszanowania"... Enrichetta miała się nie urodzić. Kiedy Maria była z nią w ciąży, w czwartym miesiącu pojawiły się komplikacje i lekarz zaproponował jej aborcję. Konsultując się z mężem, oboje spojrzeli na wiszącego na ścianie Jezusa ukrzyżowanego i propozycję tę odrzucili. Ciąża zakończyła się szczęśliwym rozwiązaniem. Dorastająca Enrichetta wiedziałam o tym i mawiała: „Moja wdzięczność względem rodziców była z roku na rok była coraz większa... Stwórca pozwolił mi się narodzić, aby wzmocnić wiarę moich rodziców. Może, dlatego to właśnie ja asystowałam zarówno mamie, jak i ojcu przy śmierci”… Jej narodziny były eksplozją życia, jej istnienie utkane było Bożą łaską, a jej odejście cichą ofiarą. Sama nazywała się „chochlą w rękach Jezusa”. Nasycona wiarą swoich błogosławionych rodziców i „domową” modlitwą, pragnęła uczestniczyć w życiu kościoła. Należała do Czerwonego Krzyża, służąc w szpitalach chorym jako pielęgniarka, w czasie wojny ukrywała Żydów, uchodźców i prześladowanych. Była wolontariuszką na misji w Chinach. Podobnie jak jej rodzice działała w Akcji Katolickiej, towarzyszyła chorym i niepełnosprawnym w pielgrzymkach do Sanktuariów Maryjnych. Wychowywała się w towarzystwie zakonnic: benedyktynek, franciszkanek, trapistek, by w ostatnim etapie swojego życia, we wspólnocie Świadków Zmartwychwstałego - Testimoni del Risorto – złożyć śluby. Wstąpienie do zakonu jej dwóch braci i siostry: Filippa (ks. Tarcisio), Stefanii (s. Cecilia) i Cesare (ks. Paolino) przeżyła wówczas bardzo głęboko, szukając przez całe życie swojego miejsca. Enrichettą od wczesnych lat młodości kierowało silne wezwanie do życia przeżywanego zgodnie w wartościami duchowymi, z sercem nieustannie poszukującym Boga i uważnie skierowanym w kierunku bliźniego. Opinia świętości, która od zawsze towarzyszyła jej osobie, heroiczność cnót teologicznych i kardynalnych, którą oraz brak jakiejkolwiek kanonicznej przeszkody pozwoliły przeprowadzić proces beatyfikacyjny na poziomie diecezjalnym, pokornie oczekując świadectw cudów i oceny Kongregacji ds. Kanonizacyjnych.

Reklama

A. Zapotoczny

Grób w sanktuarium Divino Amore

Grób w sanktuarium Divino Amore

– Jakie przeslanie pozostawia nam „święta rodzina” Beltrame Quattrocchi?

– W czasie kryzysu rodziny, kiedy nawet rodzina wydaje się być prowizoryczna, a relacje wewnątrz niej trudne i w żadnym wypadku nietrwale, ta „święta rodzina” Beltrame Quattrocchi pokazuje możliwość kultywowania „kultury pójścia pod prąd”, możliwość funkcjonowania jako rodzina niosąc w sercu wartości życia: małżeństwa, wierności, przezroczystości, bycia konsekwentnym, dialogu; wcielenia ich w codzienne decyzje, przeżyte z wielką wiarą w Boga i przekazanie ich swoim dzieciom. Zwłaszcza w dzisiejszym świecie, kiedy słyszy się o trudności wychowania dzieci w duchu chrześcijańskim, ta błogosławiona para małżonków: Alojzy i Maria jest namacalnym przykładem, że jest to możliwe. Ochrona wartości, promowanie i przeżywanie ich w wierze i ufności ukazuje nam, że skonstruowanie cywilizacji miłości jest realne, stosując metodę wychowawczą błogosławionych Beltrame Quattrocchich, która składała się z elementów: nauki rozumności - trzeźwości myśli, edukacji uczuć, formacji do ponoszenia ofiar.


Sekret życia pary Beltrame Quattrochich

Każdego ranka przez prawie pięćdziesiąt lat trwającego ich małżeństwa Aloizy i Maria Beltrame Quattrocchi uczestniczyli razem w mszy świętej w Bazylice MB Większej, gdzie 25 listopada 1905 roku. zawarli związek małżeński. „Dopiero po wyjściu z kościoła mówiliśmy sobie Dzień dobry jakby dopiero w tym momencie miał się rozpoczynać nowy dzien. I tak zresztą było” – napisze Maria w niezwykłej publikacji „Radiografia małżeńska”, w której opisuje życie we dwoje. Jako pisarka i edukatorka w swoich publikacjach przedstawiała metody wychowawcze dzieci i młodzieży. Wraz z mężem - adwokatem, jako niezwykli prekursorzy, wprowadzili do formacji młodych ludzi nauki przedmałżeńskie. Swoją miłość budowali na czystej wierze, która przedstawiała się w: odmawianym wspólnie różańcu, nocnej adoracji, częstej spowiedzi, kierownictwu duchowemu wybranego przez nich kapłana oraz oddaniem się pod opiekę Sercu Jezusowemu, którego obraz wisiał nad stołem w kuchni. Przy tym stole spożywali posiłki, omawiali rodzinne sprawy, rozmawiali ze swoimi dziećmi, których wychowanie opierali na przebywaniu z wartościowymi ludźmi; ludźmi, którzy dedykowali się światu w świetle wiary i służby dla drugiego. Ich dom był otwarty dla stałych gości: kardynałów, biskupów, kapłanów i świeckich, to oni mieli znaczący wpływ na kulturalny i duchowy rozwój dzieci. Błogosławiony Alfred Ildefons Schuster, Agostino Gemelli to tylko niektóre nazwiska przyjaciół rodziny Beltrame Quattrocchich, wielu z nich jak oni sami wkroczyli na drogę do ołtarzy, a wychowywanie w ten sposób dzieci zaowocowało ich powołaniami. Na czym polega heroiczność cnót małżonków Alojzego i Marii? Zaangażowani byli nie tylko w chrześcijańskie wychowanie swoich dzieci, ale i w obowiązki rodzinne rozumiane, jako wyraz pracy dla Boga oraz wspólny duchowy rozwój. Po dwudziestu latach małżeństwa, za namową ojca duchownego, złożyli ślub czystości, aby wspólnie i doskonalej, przeżywać posłannictwo względem Królestwa Bożego oraz pogłębić wzajemną komunię, przedkładając „zjednoczenie duchowe” nad „zjednoczenie cielesne”.

A. Zapotoczny

Otwarcie procesu beatyfikacyjnego Enrichetta

Otwarcie procesu beatyfikacyjnego Enrichetta

Relikwie błogosławionej pary Beltrame Quattrocchi znajdują się w Parafii św. Rodziny w Bytomiu - Bobrku oraz Parafii św Józefa Oblubieńca Najświętszej Marii Panny w Łodzi.

2018-11-26 07:04

Ocena: +3 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przemyśl: rozpoczął się proces beatyfikacyjny służebniczki starowiejskiej s. Roberty Babiak

[ TEMATY ]

Przemyśl

proces beatyfikacyjny

www.sluzebniczki.pl

Postać s. Roberty Babiak jest bardzo aktualna. Uczy nas nie tylko wielkiej miłości do Boga, ale i do każdego człowieka – powiedział abp Józef Michalik podczas sesji otwierającej proces beatyfikacyjny s. Roberty Babiak, służebniczki starowiejskiej. Proces rozpoczął się 30 czerwca w Domu Biskupim w Przemyślu.

Pierwsza sesja miała charakter publiczny. Udział wzięli w niej m.in. abp Józef Michalik, bp Adam Szal oraz bp Stanisław Jamrozek, prezbiterzy, siostry ze Zgromadzenia Służebniczek Starowiejskich oraz wierni. - Wyrażamy wielką radość i wdzięczność z powodu rozpoczęcia procesu naszej Siostry Roberty. Jest przez nas szczególnie umiłowana. Wierzymy, że już wkrótce zostanie ona wyniesiona do chwały ołtarzy – powiedziała s. Beata Chwistek, matka generalna zgromadzenia.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

O Świętogórska Panno z Gostynia, módl się za nami...

2024-05-04 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Piąty dzień naszego majowego pielgrzymowania pozwala nam stanąć na gościnnej ziemi Archidiecezji Poznańskiej. Wśród wielu świątyń, znajduje się Świętogórskie Sanktuarium, którego sercem i duszą jest umieszczony w głównym ołtarzu obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i kwiatem róży w dłoni.

Rozważanie 5

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję