Reklama
Zespół „2TM2,3” powstał w 1996 r. Połączył muzyków, prezentujących różne style muzyczne: od ostrego, metalowego brzmienia (Robert Friedrich, założyciel „Arki Noego”) przez reggae (Dariusz Malejonek, „Houk”), punk (Tomasz Budzyński, „Armia”), folk (Joszko Broda „Dzieci z Brodą”), po spokojne utwory, wykonywane przez Andżelikę Górny (muzyka poważna) we współpracy z Marcinem Pospieszalskim („New Life M”). Połączenie tak różnych osobowości i elementów muzycznych stało się możliwe dzięki tekstom pochodzącym z Pisma Świętego. Mówi o tym Tomasz Budzyński: „Bóg zmienił nasze życie. Już od 9 lat gramy głównie Psalmy, które są najpiękniejszą modlitwą. Chcemy śpiewać na chwałę Bożą”. I tak się stało. Wykonanie Psalmów w ostrych, gitarowych brzmieniach spotkało się z zachwytem publiczności. Okazało się, że połączenie Psalmów i rocka, czyli prezentowanie tekstów biblijnych za pomocą środków uznawanych powszechnie za kulturę masową, znalazło wielu zwolenników. Już sama nazwa zespołu stanowi odwołanie do słów, pochodzących z 2 Listu do Tymoteusza (2 Tm 2, 3): „Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa”.
Częstochowski koncert zgromadził wielbicieli Zespołu, głównie młodzież. Nie zabrakło także dorosłych. Niektórzy z nich przyszli ze swoimi dziećmi. Jedna z mam wyznała, że uczestniczy we wszystkich koncertach, na których pojawia się Marcin Pospieszalski, z kolei jej syn nie opuści żadnego występu „2TM2,3”. I tak towarzyszą sobie wzajemnie w słuchaniu ulubionych wykonawców.
W kościele pw. św. Józefa zabrzmiały akustyczne wersje Psalmów i tekstów biblijnych. Obok Kantyku trzech młodzieńców w piecu ognistym, Stabat Mater, Psalmu 40 i przepięknego Psalmu 23, zaśpiewanego przez Andżelikę Górny po hebrajsku, publiczność usłyszała również premierowe wykonania Psalmu 6 i Nad brzegami Babilonu. Wspólny śpiew Słuchaj, Izraelu przypomniał pierwsze przykazanie i zabrzmiał niczym wyznanie wiary w Boga. Ten szczególny koncert był okazją do wspólnej modlitwy: „Dzięki Ci, Panie, z całego serca za Twą wielką miłość do mnie”. A jest to miłość aż po krzyż. Tę prawdę uświadamiali sobie wszyscy zgromadzeni w kościele św. Józefa, oczekując radości poranka wielkanocnego.
Z Marcinem Pospieszalskim - producentem muzycznym, kompozytorem, członkiem zespołu „2TM2,3” - rozmawia Beata Pieczykura
Beata Pieczykura: - Jak to się stało, że trafił Pan do zespołu „2TM2,3”?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Marcin Pospieszalski: - W 1995 r. na rekolekcjach w Ludźmierzu spotkałem Tomka Budzyńskiego, Roberta Friedricha i Darka Malejonka. Przeżywali oni wówczas swoją wielką przygodę z Panem Bogiem. Wtedy też trafili do wspólnot neokatechumenalnych. Postanowili dać wyraz temu, co przeżywali zakładając „2TM2,3”. Zaprosili mnie, wraz z Piotrem Żyżelewiczem z „Voo Voo”, do udziału w tym przedsięwzięciu. Pozostali członkowie zespołu dołączyli później. Tak to się zaczęło i trwa aż do dzisiaj.
- To już kolejny rok, kiedy zespół „2TM2,3” wyruszył w dużą trasę koncertową. Dotarł również do Częstochowy.
Reklama
- Cieszę się, że zespół „2TM2,3” przyjechał do Częstochowy i zagrał w kościele pw. św. Józefa. Jest to kolejny koncert w wielkopostnej trasie. Każdy z nich jest modlitwą. Potwierdziła to również częstochowska publiczność, która reagowała bardzo żywo i śpiewała wraz z nami; można powiedzieć, że modliła się Psalmami. Traktuję ten czas jako swoiste rekolekcje. Myślę, że każdy, śpiewając Psalmy czy słuchając ich, mógł wyjść z tego koncertu ubogacony, umocniony, uradowany spotkaniem z muzyką, ludźmi i z Bogiem. Nabiera to szczególnego znaczenia w Wielkim Poście, kiedy, przygotowując się do Świąt Wielkanocnych, staramy się odmienić swoje życie.
- Czy doświadczenie Bożej obecności sprawia, że chcemy ją głosić?
- Doświadczenie Bożej obecności powoduje, że człowiek ma potrzebę dzielenia się tym, co przeżywa, i umieszczania tego w tym, co robi. Jestem muzykiem. Mogę przekazywać Słowo Boże na tle swojej muzyki. Jest to największa rzecz, jaka może człowieka spotkać.
- Muzyka jest zatem wyrazem dzielenia się z publicznością własnymi doświadczeniami i przeżyciami...
- Myślę, że to naturalne. Chcę zaznaczyć, że bardzo lubimy grać. Szczęściem jest to, że można połączyć naszą muzykę ze Słowem Bożym. Kiedy moja praca, nieważne czy jestem muzykiem czy hydraulikiem, jest radością oraz sławieniem Boga wówczas stanowi spełnienie tego, co powinno się robić, jest największym dobrem człowieka.
- Tak pięknie mówi Pan o pracy, o radosnym wypełnianiu codziennych obowiązków. Na zakończenie życzymy zatem naszym Czytelnikom, aby, ciesząc się ze Zmartwychwstania Pańskiego, odnajdywali radość w zadaniach i zdarzeniach swojego życia.
Dziękuję za rozmowę.