Reklama

Wielkanoc na obczyźnie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Autokar zadymił i zatrzymał się definitywnie na autostradzie kilka kilometrów przed Hannoverem. Na szczęście siłą rozpędu wtoczył się na stację benzynową, którą podczas kolejnych wojaży zagranicznych mijaliśmy zawsze z rozrzewnieniem niezrozumiałym dla nowych członków zespołu. Przez kilka godzin kierowcy walczyli z awarią na własną rękę. Bezskutecznie. Nawet nie myśleli o wezwaniu pomocy drogowej. Co ważne w tej opowieści - był rok 1987. Byliśmy przybyszami zza żelaznej kurtyny. Nie było nas stać na fachową pomoc, a nasz autokar wyglądał w dodatku jak oddział muzealny. Tym bardziej zdziwiło nas pojawienie się pomocy drogowej. - Stoicie tu od kilku godzin, może w czymś pomóc? - zapytał nas czystą polszczyzną mechanik. Mieliśmy szczęście. Właściciel pomocy drogowej okazał się Polakiem i zrobił wszystko, żeby nam pomóc. Najpierw szukał w okolicy nowej sprężarki, ale nigdzie nie zdobył pasującej do naszego muzeum na kółkach. - Trzeba sprowadzić z Polski, ale to potrwa z dobry tydzień - usłyszeliśmy wyrok. A potem rozdzwoniły się telefony, jeszcze nie te komórkowe, bo o nich nikt z nas nawet wtedy nie słyszał. Miejscowa Polonia zabrała nas na noc do swych domów - to również za sprawą miłego rodaka. A rano, po pertraktacjach z uczelnią i organizatorami naszego tournee ruszyliśmy wynajętym niemieckim autokarem do Francji.
Zdążyliśmy w ostatniej chwili, przebierając się w stroje chóralne w autokarze. Kiedy wjechaliśmy w poranek Niedzieli Palmowej do Evreux, przed kościołem Saint-Michel stali już zgromadzeni wierni. Nie było nawet czasu na powitania. Każdy chórzysta dostał w rękę palemkę i rozpoczęła się uroczysta Msza św. oprawiona naszym śpiewem. Byłoby tak jak u nas w Polsce, gdyby nie ministrantki, świeccy szafarze Eucharystii, Komunia przyjmowana przez Francuzów na rękę i pieśń, która zaintonowana przez miejscowych wiernych wprowadziła nas w pełne osłupienie. Patrzyliśmy na siebie w zdumieniu słysząc nic innego jak Góralu, czy ci nie żal. Rozwiązanie zagadki przyszło podczas wspólnego śniadania z naszymi gospodarzami. Wyjaśnił nam to Patryk, urodzony na ziemi francuskiej wnuk pani Aliny, przemyślanki całym sercem. Okazało się, że Francuzom tak bardzo spodobała się melodia piosenki śpiewanej przez polskich emigrantów, że dopisali do niej zupełnie inne, pobożne, słowa i śpiewają ją jako pieśń na podwyższenie krzyża. Z każdym dniem pobytu na francuskiej ziemi obecność tej melodii w kościołach szokowała nas coraz mniej. W przeciwieństwie do nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii. Pamiętam jak w katedrze Notre Dame w Rouen, podczas obchodów Wielkiego Tygodnia uciekaliśmy przed skądinąd przemiłą siostrą zakonną rozdzielającą Komunię św.
Francja, najstarsza córka Kościoła, zadziwiała nas nieustannie sprzecznościami. Z jednej strony porujnowane, niemal opustoszałe opactwa, które jak tłumaczył nam jeden z zakonników, nie podźwignęły się już po rewolucji francuskiej. Z drugiej - tłumy ludzi na liturgii Wielkiego Tygodnia i Wielkiej Nocy. Młodzi praktykujący codzienne uczestnictwo w Eucharystii i przedstawiciele średniego pokolenia, dla których odległość 500 m od kościoła była odległością nie do pokonania. Wspaniałe katolickie rodziny, u których gościliśmy i Francuzi żyjący wygodnie, bez Boga i zobowiązań wobec drugiego człowieka. Nieustanne kontrasty.
Jedno muszę przyznać, gdziekolwiek się nie pojawialiśmy, przyjmowano nas z prawdziwą życzliwością. Wręczano nam prezenty, wpuszczano gratis do obiektów muzealnych, w mniejszych miasteczkach, dzięki audycjom i komunikatom w lokalnych rozgłośniach radiowych byliśmy powszechnie znani i doceniani. Niemalże wszyscy słysząc nasz język rozpoznawali w nas chórzystów z Polski. Byliśmy przybyszami z innego, egzotycznego świata. Nie do końca zrozumiałego - bo jak wytłumaczyć goszczącym nas Francuzom, że papieru toaletowego też u nas nie ma - ale tym bardziej budzącego nieustanną ciekawość. Trwała swoista moda na Europę Wschodnią, a dla Francuzów czy Niemców byliśmy jej przedstawicielami. Mieliśmy też wrażenie, że docenia się wysiłki Polski w walce z komunizmem. Słowo „Solidarność” otwierało nam wówczas wszystkie drzwi. Skorych do wzruszeń Francuzów wzruszaliśmy do łez, ale i zadziwialiśmy na każdym kroku.
Kiedy w Niedzielę Zmartwychwstania dotarliśmy wynajętym autokarem do Paryża, pod kościołem, gdzie mieliśmy dać koncert czekała na nas niespodzianka. W promieniach wiosennego słońca ukazało się naszym oczom naprawione muzeum na kółkach. Radość zdawała się nie mieć końca. Nie mógł się nadziwić francuski kierowca, jak można się tak bardzo cieszyć na widok takiego gruchota. On najwyraźniej nie poznał się na polskiej duszy.
Poznali się na niej słuchacze paryskiego koncertu. Gdy śpiewaliśmy, dwukrotnie świątynią wstrząsał szloch. Pierwszy raz, gdy wykonywaliśmy utwór Eli, Eli Gyorgy’a Deakbardosa, węgierskiego kompozytora, który komponował ten utwór zamknięty w budapesztańskiej katedrze, gdy do stolicy Węgier wjeżdżały radzieckie czołgi. Drugi raz, gdy po wielokrotnych bisach, wśród których znalazły się piosenki ludowe, zostaliśmy poproszeni o zaśpiewanie czegoś bardzo polskiego. Po krótkiej konsultacji z dyrygentem zaśpiewaliśmy Boże coś Polskę. Do dziś nie wiem, jak Francuzi mogli zrozumieć w obcym dla siebie języku wezwanie: „Ojczyznę wolną, racz nam wrócić Panie”, ale szloch, jaki rozległ się po świątyni był tak głośny i powszechny, że z trudem, na ściśniętych gardłach, zakończyliśmy nasz śpiew.
Minęło sporo czasu od tej mojej pierwszej podróży za granicę i jednocześnie pierwszej Wielkanocy na obczyźnie, pamiętam jednak doskonale, jak dumni wówczas byliśmy z tego, że jesteśmy Polakami i że mogliśmy podzielić się z innymi swoimi wartościami i bogactwem nieprzeliczalnym na żadną obcą walutę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krajowy Moderator Liturgicznej Służby Ołtarza: bliskość ołtarza jest przywilejem, ale i zadaniem

2024-11-24 08:30

[ TEMATY ]

ministranci

Liturgiczna Służba Ołtarza

Karol Porwich/Niedziela

To czego zawsze najbardziej trzeba strzec w byciu ministrantem to radość płynąca z faktu, że realnie jestem zaangażowany w przebieg, oprawę Mszy św. - powiedział portalowi Polskifr.fr ks. Krzysztof Ora, Krajowy Moderator Liturgicznej Służby Ołtarza, której święto przeżywane jest w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Rozmówca wskazał na służbę przy ołtarzu jako przywilej, ale też zadanie zobowiązujące „do duchowego rozwoju, do troski o swoje czyste i prawe sumienie”.

Publikujemy pełną treść wywiadu:
CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata

[ TEMATY ]

uroczystość Chrystusa Króla

TD

Wizerunek Chrystusa Króla w kościele na Baranówku, ołtarz główny, mozaika

Wizerunek Chrystusa Króla w kościele na Baranówku, ołtarz główny, mozaika

Zasiadającego na tronie Pantokratora a zarazem ukoronowanego cierniem i bezsilnego Zbawiciela katolicy wspominają na koniec roku kościelnego, który symbolicznie oznacza też koniec czasu i nastanie wieczności. Chrystusa Króla Wszechświata Kościół katolicki czci w ostatnią niedzielę roku liturgicznego.

Uroczystość tę wprowadził papież Pius XI w roku 1925 na zakończenie Roku Świętego: przypadła ona wówczas na 11 grudnia. Po ostatniej reformie liturgicznej w 1969 r. uroczystość została przeniesiona na ostatnią niedzielę przed Adwentem. Mimo, że jest to święto tak młode, jego treść była przeżywana w Kościele od początku jego istnienia. Wskazuje na to wiele fragmentów Ewangelii oraz starożytnych pism chrześcijańskich. Geneza kultu Chrystusa jako Króla sięga natomiast już Starego Testamentu, zapowiadającego przyjście Mesjasza, króla, potomka Dawida.
CZYTAJ DALEJ

Wędrujące Madonny - konferencja w Przemyślu

2024-11-25 11:41

Arkadiusz Bednarczyk

Zaśnięcie ze Starej Wsi

Zaśnięcie ze Starej Wsi

23 listopada odbyła się w Muzeum Archidiecezjalnym w Przemyślu IX edycja konferencji naukowej "Wędrujące Madonny. Wizerunki Madonn Kresowych na Podkarpaciu" . Przedmiotem wykładów prelegentów były wizerunki maryjne ze Starej Wsi, Sędziszowa Małopolskiego oraz z Dąbrówek k. Łańcuta. Warto przypomnieć historię tych Wizerunków...

Wizerunek „Zaśnięcia NMP” ze Starej Wsi przybył z osadnikami z Humennego na Słowacji. Trzykrotne próby powrotu ikony na Słowację nie powiodły się. Konie na którym wieziono „Najświętszą Panienkę” uparcie zatrzymywały się w okolicach dzisiejszej Starej Wsi. Wybudowano więc drewniany kościółek w którym „cudowna ikona”otrzymała schronienie. W 1384 r. dobra w skład których wchodziła i Stara Wieś (dawniej Brzozowe) królowa węgierska Maria darowała biskupstwu przemyskiemu. Znak pieczętny miejscowości zawierał mitrę biskupią – znak przynależności tych terenów do biskupstwa oraz prostokątny symbol ikony umieszczony na drzewie – wedle legendy ikona miała pojawić się na jednym z drzew. Kościółek w którym umieszczono „cudowny wizerunek Marii” uległ spaleniu, podczas najazdu na ziemie sanocką Tatarów. Spaleniu uległa też ikona. W związku z tym prawdopodobnie na polecenie biskupa przemyskiego Jana z Targowiska w jednym z krakowskich warsztatów malarskich złożono zamówienie na nowy wizerunek maryjny. Powstał on zapewne przed 1525 roku i został namalowany przez Nieznanego mistrza. Ten właśnie wizerunek początkowo do 1760 r. w starym kościele, później intronizowany w nowym (obecnym) aż w 1968 roku znajdował się w Bazylice. W tymże roku w grudniu miał miejsce niezwykły akt wandalizmu i obraz podpalił „nieznay sprawca na zlecenie Służby Bezpieczeństwa. Aktu tego dokonano za pomocą napalmu. Wizerunek Matki Bożej Starowiejskiej przedstawiający Zaśnięcie NMP wykazywał pewne podobieństwo do wizerunku ufundowanego przez królową Bonę w 1510 r. i znajdującego się kościele farnym w Piotrkowie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję