Arcybiskup Bilczewski poucza, jak mamy kochać ojczyznę, wskazuje, jakie cechy powinna mieć miłość do ojczyzny. Na pierwszym miejscu podaje, iż miłość ma być czynna, i każdy musi zacząć od siebie, w myśl słów Ewangelii - miłość bez uczynków, tak jak wiara jest martwa. „Dobry patriota to przede wszystkim prawy, szlachetny, ofiarny, bezinteresowny człowiek”. Arcybiskup przestrzega przed obłędnymi koncepcjami demokracji, opowiada się za demokracją, w której obywatele będą arystokratami ducha. W tym jest myśl o powszechnym uszlachetnieniu całego narodu. „Każdy na swym posterunku, jak prawdziwy arystokrata myśli, ducha, serca, woli powinien zawierzoną sobie pracę, zadanie spełnić jak najlepiej.(...) Miłość ojczyzny nie jest więc ucztą świąteczną, rozbrzmiewającą gwarem mów i pieśni patriotycznych, ale szarą codzienną, służebną robotą”. Tu padają konkretne przykłady, między innymi: „Rodzice mają być dla swoich synów i córek żywym, chodzącym katechizmem cnót chrześcijańskich i obywatelskich tak, żeby dzieciom dość było patrzeć na postępowanie ojca i matki, by wiedziały, czego Bóg i ojczyzna od nich żąda”. W podsumowaniu tej myśli wzywa do modlitwy w intencji wszystkich stanów. Miłość do ojczyzny winna być rozumna i oświecona. By kochać ojczyznę, „trzeba wpierw poznać piękno ojczystego języka, bogactwo swej ziemi, ludy zamieszkujące poszczególne dzielnice, a przede wszystkim wspólne przeżycia, dzieje narodu”. Następnie podaje, że miłość do ojczyzny ma być karna. „Szanować prawo, znaczy nie tylko słuchać prawa, ale i wykonywać nadane sobie prawa, a więc spełniać także uczciwie, sumiennie obowiązek wyborcy i posła. (...) Niemym, nijakim katolikowi być nie wolno, jeśli nie chce, żeby wrogowie Kościoła i Polski rządzili Polską, pluli na Polskę”. Karność wyraża się w poszanowaniu prawowitej władzy, jednakże nie ślepe. Mówi wprost: „Przestaje zaś istnieć z chwilą, gdy Bóg już nie jest z nią i poza nią, czyli gdy ona staje przeciw Bogu, nakazując czyny niezgodne z przykazaniami Bożemi”. Miłość ojczyzny powinna być ofiarna. „Obywatel musi dawać państwu sumienną pracę duchową czy ręczną w miarę stanowiska (...) Nie utrzyma się państwo, w którem obywatele nie mają poczucia obowiązku płacenia podatków”. Kolejną cechą miłość do ojczyzny powinna być rycerskość, dotyczy ona przede wszystkim żołnierzy, którzy winni się kierować wiarą i prawdziwym braterstwem, ale i pozostałych obywateli, „żeby wspólną matkę umieli i chcieli zawsze bronić słowem i czynami odważnymi przed wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi. (...) Bohaterem jest, kto pierwszy poda rękę do zgody”. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego to kolejny rys miłości ojczyzny, która winna być społeczna, zgodna. Arcybiskup porównuje Polskę do rodziny, w której tylko wtedy dzieje się dobrze, gdy wszyscy strzegą dobra wspólnego. Miłość ojczyzny ma być też pokorna, w myśl słów: „zasługa głęboko schowana pokaże się sławnie”. Wreszcie ojczyzna domaga się miłości najszerszej, która pozwoli pokonać dwa skrajne niebezpieczeństwa: szowinizm (ciasny patriotyzm) i kosmopolityzm usiłujący wtopić ojczyznę w globalną organizację ludzkości. Na koniec dodaje, że chrześcijaństwo uczy, że „ani swej ojczyzny nie trzeba wyrzekać się, poświęcać dla ludzkości, ani ludzkości wyrzekać się, poświęcać dla poszczególnego narodu, dla pojedynczych ojczyzn”. Przestrzega przed próbą zniszczenia narodu, bo grozi to katastrofą całej ludzkości.
Po obszernej charakterystyce miłości ojczyzny Błogosławiony przytacza wzniosłe przykłady z historii. Zaczyna od świata greckiego - Leonidas, Arystydes. Potem sięga po wielkich Rzymian - Regulusa, Scypiona, Kornelię. Następnie przywołuje świetlane postacie miłujące ojczyznę ze Starego Testamentu - Izajasz, Machabeusze. Z postaci Nowego Testamentu wymienia św. Pawła, któremu głoszenie Ewangelii wszystkim narodom nie przeszkadzało w miłowaniu swej ziemskiej ojczyzny. Nie zabrakło wzorców rodzimych - Polaków kochających ojczyznę: Piotra Skargi, Stanisława Żółkiewskiego, Stanisława Konarskiego, Tadeusza Rejtana, Tadeusza Kościuszki, Bartosza Głowackiego. Są i kobiety - wzory matek Polek: Zofia Boberska, Teofila z Daniełowiczów, Anna Jagielonka i św. Jadwiga. Koroną tych polskich postaci i wzorem niedoścignionym dla nich i wszystkich miłujących swoją ojczyznę jest nasz Zbawiciel Jezus Chrystus.
Arcybiskup w swym liście daje wieloaspektowe spojrzenie na miłość do ojczyzny, czego potwierdzeniem jest podsumowanie: „Chrześcijanin doskonały musi być doskonałym patriotą i nie jest doskonałym chrześcijaninem, kto wedle myśli Bożej, nie miłuje swego narodu doskonale”. Miłość ojczyzny jako cnota naturalna staje się jeszcze piękniejsza przez to, że staje się cnotą chrześcijańską i dlatego Kościół katolicki stale wdraża tę cnotę swoim wiernym, by mogli dalej ją prowadzić i rozwijać z myślą o wiecznej nagrodzie, tworząc dzięki niej swoje życie narodowe i państwowe. Błogosławiony kończy list wielkopostnym apelem, który jest aktualny dla nas i dziś: „Polak i Polka służbą miłosną niechaj stanie się wszystkiem dla swego narodu i wszystkiem dla innych narodów. A tak Bóg i ludzie osądzą, że byliśmy czasu naszego bytowania doczesnego potrzebnym, pożytecznym, szlachetnym członkiem w organizmie ludzkości. Zasługa tej świętej, przebóstwionej miłości nie skończy się też tu, na ziemi, lecz zachowa swe wartości przez całą wieczność w powszechnej ojczyzn ojczyźnie”.
Jest to jeden z ostatnich jego dokumentów, można więc powiedzieć, że jest to testament Arcybiskupa. Jest on tym bardziej cenny, iż mimo upływu 83 lat jest w nim aktualna nauka dla współczesnych Polaków. Jego słowa mają przedziwną siłę, nauka i dziś łatwo zapada w pamięć, pobudza do refleksji, mimo że upłynęło niemal sto lat od ich napisania.
Odzyskaną niepodległość należy zagospodarować na miarę naszych możliwości i posiadanego potencjału obywatelskiego zgodnie z piękną polską tradycją. Jej posłannictwo wśród innych narodów, z których każdy otrzymał z ręki Bożej zadanie do spełnienia, to zachowanie chrześcijańskiej kultury wobec zalewającego świat barbarzyństwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu