Pierwszy listopada to jedyny dzień w roku, w którym media nie mówią o polityce, biznesie i wielu innych sprawach współczesnego świata. Wielu z nas przystaje na chwilę, sięgając do przeszłości, wspominając tych, którzy odeszli już do Pana. Wieś Dołubowo jest charakterystyczną miejscowością leżącą niedaleko Brańska. To tutaj przez prawie pięć wieków kształtowała się historia pisana losami tzw. arystokracji lokalnej. Wspomnienia o niej nawet w dzisiejszych czasach są żywe, a najstarsi mieszkańcy wspominają jej członków z nostalgią.
„Nasza wieś należała do kilku właścicieli. Ostatnimi byli Pieńkowscy, a po nich, do samej wojny, Łowiccy. Po Pieńkowskich pozostał obecny, murowany kościół, który został wzniesiony w pierwszych latach XX wieku (1902-04) dzięki staraniom miejscowego dziedzica, komisarza powiatu bielskiego w powstaniu styczniowym Ludwika Kajetana Pieńkowskiego (1830-1905) i jego małżonki Wiktorii Władyczańskiej. Na starym cmentarzu w Dołubowie są pochowani - powiedział Józef Twarowski z Dołubowa. - Natomiast Łowiccy byli właścicielami miejscowości w latach 1907-39 i ten okres już dobrze pamiętam. Szczególnie jego dwóch synów - Stanisława i Władysława. Byli to ludzie doskonale wykształceni. Stanisław ukończył SGGW i w 1932 r. uzyskał tytuł inżyniera rolnictwa, a drugi ukończył studia rolnicze i wrócił do Dołubowa, gdzie pracował do 1939 r. Obaj ukończyli szkołę oficerów rezerwy i brali udział w kampanii wrześniowej. Przyjaźnił się z nimi także mój nauczyciel Stanisław Łagoda. Dla całej trójki wojna skończyła się tragicznie. Łowicki i Łagoda wcieleni zostali do Samodzielnej Grupy Operacyjnej «Narew». Podczas działań wojennych w okolicach Brześcia dostali się do sowieckiej niewoli i trafili do Kozielska. Tam spotkali się z Władysławem Łowickim. W kwietniu 1940 r. NKWD aresztowało żonę i trójkę maleńkich dzieci Stanisława Łowickiego, wywożąc ich do Kazachstanu. Najmłodsze dziecko zmarło - ze smutkiem wspominał p. Józef. - Na dodatek bracia Łowiccy i Łagoda zostali zamordowani w Kozielsku. Ich matka, Maria, do końca życia łudziła się nadzieją, że jej synowie żyją gdzieś w głębi Rosji i kiedyś wrócą. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć, dlaczego tych zacnych ludzi spotkało takie nieszczęście. Za tyle dobrego serca i zasług dla naszej wsi los się z nimi tak okrutnie obszedł” - dodał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu