Życie bez zegarka wydaje się niemożliwe, tak samo jak życie
bez kalendarza. Z zasady nie mamy większej trudności z szybkim podaniem
przybliżonej godziny i bieżącej daty.
Rozwój cywilizacyjny sprawił, że - inaczej niż nasi przodkowie
- mamy większą zdolność podzielności uwagi i przez lata nauczyliśmy
się żyć według dwóch zegarów. Zaryzykowałabym nawet tezę, że jako
jedyni w świecie posiadamy tę umiejętność. Po pierwsze bowiem żyjemy
według zegara naturalnego, biologicznego. Tutaj czas mierzy się wschodami
i zachodami słońca, następującymi po sobie porami roku, odczuciem
głodu i zmęczenia. Drugi czas odmierzają mechaniczne zgary, czas
podzielony na dwadzieścia cztery godziny, z których każda składa
się z 60 minut. I coraz częściej to właśnie wskazówki zegara porządkują
nasz codzienny dzień. Mało kto wstaje wraz ze wschodem słońca, a
jeszcze mniej osób wraz z zachodem słońca idzie spać. Dzięki elektryczności
nauczyliśmy się wykorzystywać wieczorne i nocne godziny na czynne
życie. Czy wychodzi nam to na dobre, to zupełnie inna sprawa.
Podobnie jest z kalendarzem, a dokładniej z kalendarzami.
Swoje życie liczymy upływającymi latami, od stycznia do grudnia.
Ale bądźmy szczerzy, niewiele zmienia się w naszym życiu 1 stycznia
kolejnego roku. Zazwyczaj idziemy do tej samej pracy, dzieci idą
do tej samej klasy, trwa to samo półrocze, zimno też jest tak samo.
O wiele więcej niż 1 stycznia zmienia się w naszym życiu 1 września.
Wracamy być może do starej pracy, ale niektórzy z nas wracają po
długich urlopach i z jakąś nową energią do pracy, dzieci idą do nowej
klasy, co sprawia, że trzeba kupić nowe podręczniki, zaznajomić się
z nowymi nauczycielami, w wielu parafiach witamy nowych kapłanów.
Nie bez przyczyny wybory samorządowe, parlamentarne czy prezydenckie
dokonują się późną wiosną lub wczesną jesienią a nie w środku zimy.
W tym rozgardiaszu czasowo-kalendarzowym zapominamy często
o jeszcze jednym kalendarzu, od którego nasze życie zależy nie mniej
niż od dwóch pozostałych. Jest to kalendarz roku liturgicznego. Adwent,
Boże Narodzenie, Wielki Post, Wielkanoc, Boże Ciało... W dużej mierze
właśnie temu kalendarzowi - nie licząc wakacji i ferii zimowych -
zawdzięczamy większość wolnych dni. I obawiam się, że często nasza
wiedza o roku liturgicznym kończy się na wyliczeniu świąt kościelnych.
To prawda, jest ich dużo. W swojej książce pt. Polskie tradycje świąteczne
Ewa Ferenc opisuje czterdzieści trzy święta i uroczystości, wyróżniające
się z codziennego życia szczególnym natężeniem zabiegów obrzędowych.
A przecież kalendarz kościelny to nie tylko święta. Wraz z I Niedzielą
Adwentu zmieniają się bowiem czytania mszalne, zarówno w dni powszednie (
cykl dwuletni I i II), jak i w niedzielę (cykl trzyletni A, B, C)
.
Przypadająca dziś Niedziela Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata,
kończy rok liturgiczny i być może przy tej okazji warto zastanowić
się, czy ten miniony rok był czasem wzrostu duchowego, czy należy
nam się "promocja do następnej klasy", czy należycie wykorzystaliśmy
bogactwo darów świąt i uroczystości liturgicznych?
Stephen Chow Sau-yan, biskup Hongkongu w drodze na kongregację
„Wybór papieża z Azji dałby potężny zastrzyk dla chrześcijan i katolików żyjących na tym kontynencie, co by jednocześnie uszczęśliwiło niektóre azjatyckie kraje, ale niekoniecznie wszystkie” - powiedział ks. Remigiusz Kurowski. Pallotyn, filozof i poeta od 2012 r. prowadzący duszpasterstwo wspólnoty francuskiej w Hongkongu w rozmowie z KAI podkreślił, że papież przede wszystkim powinien być gwarantem jedności Kościoła: "Tak jak Pan Jezus mówił do Piotra i apostołów, aby byli jednością i nią promieniowali. Musi być papieżem, który będzie jednoczył. Nie ważne, czy będzie to Azjata. Afrykańczyk, Europejczyk, czy Amerykanin".
Ks. Kurowski pytany, czy widzi kardynała z Azji na papieskiej stolicy powiedział: „Wybór papieża z Azji dałby zastrzyk dla chrześcijan i katolików żyjących na tym kontynencie, co by jednocześnie uszczęśliwiło niektóre azjatyckie kraje, ale niekoniecznie wszystkie. Każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony mogłoby to przyczynić się do rozwoju duchowości, praktyk religijnych, pielgrzymek, pogłębienia życia chrześcijańskiego oraz rozwoju charytatywnej działalności Kościoła. Na pewno papież z Azji przyczyniłby się to wzrostu powołań kapłańskich. Bez wątpienia wpłynęłoby to też na poprawę sytuacji finansowej azjatyckiego Kościoła. Ale z drugiej strony mogłoby to wywołać również efekt negatywny w formie jakiejś podejrzliwości i niechęci wśród niektórych państw azjatyckich, że Kościół mógłby się stać zbyt silny i tym samym zagrażać ich interesom.
Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]
W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.
6 maja 2025 roku przypadła 80. rocznica kapitulacji Festung Breslau. W miejscu pamięci i wyzwolenia jeńców z obozu Burgweide, znajdującego się na wrocławskich Sołtysowicach, odbyły się uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia. - Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć ofiar i ocalałych z obozu pracy Burgweide, które funkcjonowało w czasie jednej z najciemniejszych kart historii niemieckiej okupacji i II wojny światowej - mówił Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.
W czasie przeznaczonym na przemówienia głos zabrał Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Rozpoczął on od zacytowania fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa: “Źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe”. - Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to fragment relacji jednego z robotników przymusowych przetrzymywanych tutaj w obozie Burgweide. Ale jest to fragment z Pisma Świętego, z Księgi Powtórzonego Prawa, który opowiada o losie Izraelitów w niewoli egipskiej. Później czytamy oczywiście o ucieczce, o zyskaniu wolności, w końcu w kolejnym pokoleniu dotarciu do ziemi obiecanej. I tych analogii między losem Izraelitów w niewoli egipskiej a losem Polaków i innych robotników przymusowych w III Rzeszy jest więcej. Jest też jedna istotna różnica. Polacy nie musieli podejmować ucieczki, tak jak starotestamentowi Izraelici, bo to do nich przyszła Polska. Nowa Polska i Polski Wrocław, które może nie do końca były ziszczeniem ich marzeń i snów, ale przestali być w końcu niewolnikami w Breslau - zaznaczył Kamil Dworaczek, dodając: - Sami mogli decydować o swoim losie, zakładać rodziny, w końcu zdecydować, czy to tutaj będą szukać swojej ziemi obiecanej. I ta ziemia obiecana w pewnym sensie zaczęła się dokładnie w tym miejscu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Bo to tutaj zawisła 6 maja pierwsza polska flaga, pierwsza biało-czerwona w powojennym Wrocławiu. Stało się tak za sprawą pani Natalii Kujawińskiej, która w ukryciu, w konspiracji uszyła tę flagę kilka dni wcześniej. Pani Kujawińska była jedną z warszawianek, która została wypędzona przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Bardzo symboliczna historia.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.