Reklama

Zakład Opiekuńczo-Leczniczy dla dzieci w Klenicy

Mama i tata poszukiwani

Kiedy nagle w ośrodku w Klenicy pojawiło się sześcioro nowych dzieci, u których schorzenia nie były tak poważne jak u pozostałych, s. Małgorzata Cur SMI, dyrektorka domu, od razu podjęła decyzję, żeby zawalczyć o rodziny dla nich. Nie chciała w niedalekiej przyszłości oddawać ich do kolejnej placówki. „Chciałam chronić te maluchy przed negatywnym w skutkach doświadczeniem… pierwszym odrzuceniem. Chciałam, by z naszego domu, gdzie są i czują się kochane, mogły łagodnie przejść do doświadczenia pełniejszej miłości w rodzinie” - wyjaśnia s. Małgorzata. Dla czwórki dzieci marzenia się spełniły. Teraz na swój spełniony sen czekają Daniel i Marcin.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak bracia

Daniel i Marcin, gdy ich poznaję, pracują nad wyklejankami. Marcin trochę się ociąga.
„Za wcześnie wstał” - wyjaśnia mi ich opiekunka. Chłopiec wyraźnie się ożywia, gdy dostrzega aparat fotograficzny. Wszystko chce zobaczyć, jak działa, gdzie się przyciska, co widać po drugiej stronie. W ośrodku wszyscy znają jego instalatorsko-mechaniczne zainteresowania.
„Przy włączonym magnetofonie potrafi spędzić wiele czasu” - wyjaśnia s. Małgorzata Cur.
Daniel z początku wydaje się lekko onieśmielony moją wizytą, ale to tylko chwila. Zaraz pokazuje mi, gdzie jest jego pokój i łóżko. Nad łóżkiem wisi odświętna biała koszula, kamizelka, garnitur, w którym występował podczas świąt Bożego Narodzenia.
Marcin gdzieś zniknął zwabiony włączonym magnetofonem. Daniel zapoznaje mnie ze swoimi kolegami i koleżankami mieszkającymi w pokojach obok.
„To Patrycja, to Maksiu” - przedstawia mi kolejnych.
Przy Maksiu zatrzymuje się dłużej, głaszcze go po buzi, co wywołuje uśmiech. Daniel prowadzi mnie na piętro do sióstr, gdzie w kaplicy pokazuje mi figurkę Jezuska, a w refektarzu u sióstr wielką choinkę z szopką. Cały czas wszystko go interesuje, wszędzie chce zaglądnąć, dotknąć.
„Masz psa?” - pyta mnie znienacka.
„Mam” - odpowiadam.
Muszę szczegółowo opisać, jak wygląda, jak się wabi, gdzie mieszka itp. Potem pyta o kota i jest lekko niepocieszony, że go nie mam.
„Daniel kocha kotki i pieski. Gdy Gazeta Lubuska od dzieci ze Szkoły Podstawowej w Toporowie przywiozła dla naszych dzieci maskotki, z całej góry pluszaków wybierał tylko koty i psy i zbudował dla nich od razu zagrodę” - wyjaśnia s. Małgorzata.
Zresztą w łóżeczku chłopca też siedzi biały piesek, z którym Daniel koniecznie chce mieć zdjęcie.
Marcin i Daniel wychowują się razem. Razem chodzą do przedszkola i razem się bawią. Czasem się bawią, a czasem kłócą jak dzieci.

Reklama

Walczą o dom

S. Małgorzata jest pełna nadziei, że znajdą się rodziny dla chłopców. Tak jak znaleźli się rodzice dla Jasia, Kacperka, Wiktorii, Oliwki.
„Każda adopcja to kolejna przygoda i bardzo konkretne doświadczenie miłości i opieki Bożej” - mówi mi s. Małgorzata. Wiktoria trafiła do rodziny z Radomia, w której znalazła się już rok wcześniej jej siostra Ola. Wkrótce znalazł się dom także dla Oliwki.
„Wysłałam zdjęcia naszych dzieci, które zostały już zakwalifikowane do zagranicznej adopcji, do znajomego polskiego księdza pracującego w Belgii. Odebrał pocztę e-mailową u swoich znajomych, którzy jak zobaczyli Oliwkę, to od razu zapragnęli przyjąć ją do swojej rodziny” - wspomina Siostra. I tak się stało. Oliwia pojechała do Belgii, do rodziny z czwórką dzieci. Rodzina żywo zaangażowana w parafii. Mama dziewczynki powierzyła całą sprawę adopcji Oliwki właśnie Maryi.
„Danielek, Marcinek, Wiktoria chodzili do przedszkola w Klenicy. Z przedszkola informacja o dzieciach do adopcji pocztą pantoflową dotarła aż do bezdzietnej rodziny z Konina” - mówi s. Małgorzata. I tak Kacperek pozyskał rodziców. Pojechał do Konina Jasiu znalazł dom dzięki artykułowi w Gazecie Lubuskiej. Trafił do rodziny i od razu miał siostrę i brata. Mieszka w Lubuskiem. Wszystkie maluchy w ubiegłym roku znalazły dom.
„To dla nas bardzo szczęśliwy rok. Wcześniej pracowałam w domu dziecka. Wiem, że nie jest łatwo pozyskać rodziny dla dzieci. Tylko kilkoro dzieci udało mi się przygotować do adopcji - mówi Siostra. - A w Klenicy doświadczamy, że u Boga nie ma rzeczy niemożliwych”. W krótkim czasie czwórka maluchów zyskała mamę i tatę.
Daniel i Marcin do ośrodka trafili dzień po dniu. Daniel przyjechał z Piotrkowa Trybunalskiego, a Marcin pochodzi z naszego województwa. Obydwaj mają cztery lata. Daniel trafił do domu dziecka z wieloma rozpoznaniami, m.in. wodogłowiem. Ma wadę wzroku i musi nosić okularki. Dziś, dzięki specjalistycznej opiece i troskliwej pracy w ośrodku, a także wyjątkowo żywej woli, chęci, energii życia, pokonał pierwsze problemy zdrowotne. Szybko nadgania braki rozwojowe. Coraz częściej pyta o domek, o mamę, tatę...
„Jest wszystkiego ciekawy, chce chodzić do przedszkola, uczyć się nowych rzeczy” - mówi s. Małgorzata.
Marcinek jest ruchliwym i dociekliwym chłopcem. Ma problemy z mówieniem z powodu centralnego uszkodzenia układu nerwowego i braku odruchu połykania. Wymaga karmienia przez sondę, chociaż próbuje już sam łykać półpłynne produkty.
„W przypadku Marcinka regularna praca z logopedą oraz troskliwa opieka rodziny, ćwiczenia w domu na pewno przyniosłyby dobre efekty” - zapewnia Siostra.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Codzienne zmartwienia

Każdego dnia wszyscy pracujący w ośrodku podejmują trud stworzenia chorym dzieciom domu, w którym mogą czuć się bezpiecznie, w którym będą syte, czyste, w którym ktoś je przytuli czy pogłaska.
„Rzeczywistość dnia codziennego to właściwie walka o wszystko, począwszy od pieluch, jedzenia, kaszek, owoców, jogurtów przez środki czystości, po zapłatę za prąd czy ogrzewanie” - wylicza s. Małgorzata.
Kolejnym problemem jest przystosowanie ośrodka do wymagań, jakie są jasno określone w nowym rozporządzeniu Ministra Zdrowia z czerwca 2005 r. w sprawie norm, jakim powinny odpowiadać pod względem fachowym i sanitarnym pomieszczenia i urządzenia zakładu opieki zdrowotnej. W Wigilię Siostra Dyrektor uzyskała potwierdzenie, iż ośrodek otrzymał pozytywną opinię sanitarną wydaną na podstawie utworzonego projektu naprawczego. Ośrodek może nadal działać, ale do 2010 r. musi spełnić wymagania, do których się zobowiązał.
„Żeby spełnić te wymagania, powinniśmy dobudować jedno skrzydło do ośrodka bądź wybudować nowy dom. Obecnie zakład mieści się w budynku klasztoru. Siostry oddały dom dla dzieci, a same zamieszkały na poddaszu. W chwili obecnej te plany przekraczają nasze możliwości. Wszystko w rękach Bożych” - mówi Siostra.
Patronem klenickiego domu jest św. Józef. Jego figurki s. Małgorzata podarowała już wielu dobroczyńcom domu.
„Mam nadzieję, że św. Józef pomoże nam rozwiązać narastające problemy” - mówi Siostra, jakby przypominając sobie, że przecież nie staje do tej walki sama.

Reklama

***

S. Małgorzata próbuje wszelkimi sposobami powiedzieć światu, że te dzieci chcą być kochane, że zdrowie i rozwój Daniela i Marcina nie wymagają ich pobytu w ośrodku leczniczym, że dzięki miłości bliskich i troskliwej opiece mają szansę na rozwój wśród rówieśników, że wołanie: „Mamo!”, „Tato!” zabrzmi w ich ustach wyraźnie i realnie. Dlatego szuka rodziców przez media, internet, znajomych. Ma nadzieję, że już gdzieś są domy dla dwójki chłopców i że maluchy wkrótce trafią do swoich wymarzonych miejsc na ziemi...

Ośrodek w Klenicy, prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej, jest jednym z nielicznych ośrodków w kraju, gdzie przebywają małe dzieci z niedorozwojem psychicznym i fizycznym. Jedyne regularne fundusze, jakie ośrodek otrzymuje od Narodowego Funduszu Zdrowia, mogą być wykorzystane tylko do opieki medycznej. Pozostałe potrzeby pokrywane są wyłącznie ze składek darczyńców. Obecnie w ośrodku przebywa 29 dzieci w wieku od 9 miesięcy do 16 lat. W ośrodku pracują: 4 siostry marianki i ponad 20 osób świeckich. Na co dzień opiekę medyczną nad dziećmi ofiarnie sprawuje lekarz pediatra Barbara Olech z Trzebiechowa. Poza tym dzieci są pod opieką psychiatry, kardiologa, neurologa. Do zakładu trafiają dzieci porzucone w szpitalach, przydzielone decyzją sądu w przypadku pozbawienia praw rodzicielskich opiekunów dziecka lub przekazywane z domów dziecka. Wiele z nich cierpi z powodu znacznych psychicznych i fizycznych niedorozwojów, wymagają szczególnej opieki. Rzadko któreś z dzieci odwiedzane jest przez swoich rodziców.
Od ponad roku do zakładu na staż przyjeżdżają belgijscy, a od niedawna hiszpańscy studenci pielęgniarstwa i terapii zajęciowej Katolickiego Uniwersytetu w Belgii, którzy prowadzeni są przez prof. Luca Vercruysse. Następna siedmioosobowa grupa przyjeżdża w styczniu.
Dla chcących wesprzeć finansowo dzieci podajemy numer konta:
Siostry Maryi Niepokalanej, BZ WBK I/O Sulechów, nr konta: 91 1090 1580 0000 0001 0140 3378, z dopiskiem: „Dla dzieci”.

Kontakt:
Zakład Opiekuńczo-Leczniczy dla Dzieci z Niedorozwojem Fizycznym i Psychicznym prowadzony przez Siostry Maryi Niepokalanej
ul. Chrobrego 69, 66-133 Klenica
e-mail: klenica.zol@wp.pl, tel. (0-68) 352-35-25

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

8 maja - wielkie pompejańskie święto

2024-04-15 14:24

[ TEMATY ]

Matka Boża Pompejańska

Adobe Stock

8 maja to wyjątkowe święto dla czcicieli Matki Bożej Pompejańskiej i odmawiających nowennę pompejańską. To dzień poświęcenia Sanktuarium Królowej Różańca Świętego.

Przywędrowaliśmy na ziemię włoską, do Pompei, gdzie w 1872 r. nowo nawrócony Bartolomeo Longo, przyjechawszy do Pompei „wędrował po okolicy, przechodząc w pobliżu znajdującej się tam kapliczki, usłyszał wyraźnie jakiś głos, który powiedział do niego: "Kto szerzy różaniec, ten jest ocalony! To jest obietnica samej Maryi".

CZYTAJ DALEJ

79 lat temu zakończyła się II wojna światowa

2024-05-07 21:53

[ TEMATY ]

II wojna światowa

Walter Genewein

Wrzesień 1939, zdjęcie wykonane przez niemieckiego oficera gdzieś we Wrocławiu we wrześniu 1939 r. Przedstawia pojazdy niemieckich sił powietrznych przed wyjazdem do Polski

Wrzesień 1939, zdjęcie wykonane przez niemieckiego oficera gdzieś we Wrocławiu we wrześniu
1939 r. Przedstawia pojazdy niemieckich sił powietrznych przed wyjazdem do Polski

79 lat temu, 8 maja 1945 r., zakończyła się II wojna światowa w Europie. Akt kapitulacji Niemiec oznaczał koniec sześcioletnich zmagań. Nie oznaczał jednak uwolnienia kontynentu spod panowania autorytaryzmu. Europa Środkowa na pół wieku znalazła się pod kontrolą ZSRS.

Na początku 1945 r. sytuacja militarna i polityczna III Rzeszy wydawała się przesądzać jej los. Wielka ofensywa sowiecka rozpoczęta w czerwcu 1944 r. doprowadziła do utraty przez Niemcy ogromnej części Europy Środkowej, a straty w sprzęcie i ludziach były niemożliwe do odtworzenia. Porażka ostatniej wielkiej ofensywy w Ardenach przekreślała niemieckie marzenia o zawarciu kompromisowego pokoju z mocarstwami zachodnimi i kontynuowaniu wojny ze Związkiem Sowieckim. Wciąż zgodna współpraca sojuszników sprawiała, że dla obserwatorów realistycznie oceniających sytuację Niemiec było jasne, że wykluczone jest powtórzenie sytuacji z listopada 1918 r., gdy wojna zakończyła się zawieszeniem broni. Dążeniem Wielkiej Trójki było doprowadzenie do bezwarunkowej kapitulacji Niemiec oraz ich całkowitego podporządkowania woli Narodów Zjednoczonych.

CZYTAJ DALEJ

Pogrzeb ks. Jerzego Witka SBD

2024-05-07 16:42

ks. Łukasz Romańczuk

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Rodzina Salezjańska pożegnała ks. Jerzego Witka SDB. Na Mszy świętej modliło się ponad 100 księży, wspólnoty neokatechumenalne oraz wierni świeccy dziękujący za posługę tego kapłana.

Msza święta pogrzebowej sprawowana była w kościele pw. Chrystusa Króla we Wrocławiu. Przewodniczył jej ks. Piotr Lorek, wikariusz Inspektora Prowincji Wrocławskiej, a homilię wygłosił ks. Bolesław Kaźmierczak, proboszcz parafii św. Jana Bosko w Poznaniu. Podczas Eucharystii czytana była Ewangelia ukazująca uczniów idących z Jerozolimy do Emaus, którzy w drodze spotkali Jezusa. Do tych słów nawiązał także ks. Kaźmierczak podkreślając, że uczniowie pełnili ważną misję w przekazaniu prawdy o zmartwychwstaniu. Kaznodzieja nawiązał także do osoby zmarłego kapłana. - W naszych sercach jest wiele wspomnień po nieżyjącym już ks. Jerzy, który posługiwał tutaj przez wiele lat. Wspominamy jego piękną pracę w Lubinie, w Twardogórze, posługę pośród młodzieży i studentów w kościele pw. św. Michała Archanioła we Wrocławiu. Organizował koncerty, na które przychodzili ludzie. Będąc proboszczem u św. Michała Archanioła zapoznał się z życiem św. Teresy Benedykty od Krzyża. Bardzo się zaangażował i to on przyczynił się do tego, że powstała kaplica Edyty Stein w kościele na Ołbinie – zaznaczył ks. Kaźmierczak dodając: - Ksiądz Jerzy założył Towarzystwo im. Edyty Stein. Zabiegał o to, aby dom Edyty Stein przy ul. Nowowiejskiej był otwartym miejscem spotkań. Organizował tam wykłady.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję