Reklama

W Warszawie też są górnicy

Tragedia w kopalni Halemba wstrząsnęła Polską. Po raz kolejny przekonaliśmy się, jak trudna i niebezpieczna jest praca górników. Mało kto wie, że pracują oni także w Warszawie. Zeszliśmy pod ziemię razem z nimi.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Szczęść Boże - taki napis widzieliśmy w relacjach telewizyjnych z miejsca tragedii w Rudzie Śląskiej. Zamiast dzień dobry wszyscy górnicy mówią sobie na powitanie właśnie szczęść Boże. Także ci z warszawskiego metra. - Pod ziemią zwykłe dzień dobry brzmi nienaturalnie - mówi Marek Wołowiec, kierownik oddziału, który przy budowie warszawskiego metra pracuje od 1985 r.

Rzadko widzą słońce

Reklama

Górnicy budujący metro pod ziemią mówią, że to „krecia robota”. Rzadko widzą słońce. Dzięki nim możemy jeździć szybko i wygodnie podziemną kolejką. Ich praca jest ciężka i niebezpieczna. Jednak dzięki Bogu o wiele bezpieczniejsza niż ta w kopalniach na Śląsku. Oni również 4 grudnia będą obchodzić - jak mówią - święto swojej matki, św. Barbary. Jednak te obchody nie będą tradycyjnie huczne. Pozostaną w cieniu śląskiej tragedii.
Aby zejść pod ziemię, musiałem najpierw przejść krótkie szkolenie BHP oraz nałożyć na głowę kask. - Każdego, kto schodzi pod ziemię, obowiązuje rygorystyczne prawo górnicze - informuje Wojciech Słomski, który w Przedsiębiorstwie Robót Górniczych „Metro” jest odpowiedzialny za kontakty z dziennikarzami.
Tunele metra obecnie są drążone na odcinku pomiędzy byłym dworcem PKS na Marymoncie a Halą Marymoncką. Wspólnie z Markiem Wołowcem i Witoldem Wasylem, którzy czuwali nad moim bezpieczeństwem, zeszliśmy ok. 10 metrów pod powierzchnię ziemi. Jeden z nich pokazuje, że w tunelu położone są już nawet tory. Chyba trochę za wąskie na metro? - pytam. - Tak. Służą one wózkom górniczym do wywożenia wydrążonej ziemi - odpowiada górnik. Codziennie wywożonych jest stąd kilka ciężarówek piachu.
Idziemy dalej, w głąb metalowego tunelu. Wrażenie jest takie, jakbym szedł w środku gigantycznej rury. Dochodzimy do końca. Jesteśmy gdzieś pod Trasą Armii Krajowej. Jednak nie słychać samochodów, ale jedynie bardzo mocny hałas maszyny drążącej tunel. Po chwili górnicy wyłączają sprzęt i wyjmują zatyczki akustyczne z uszu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rozłąka z rodziną

Reklama

Górnik Krzysztof Batuk pracuje w warszawskim metrze od niecałego roku. Jego żona oraz 12-letni syn zostali w Katowicach. Górnicy pracują w takim systemie, że co trzeci tydzień mają wolny i mogą jechać do domów. - Tęsknię za rodziną - wyznaje. Na pytanie dlaczego został górnikiem odpowiada, że to tradycja rodzinna. - Ojciec oraz prawie cała moja rodzina jest związana z górnictwem - opowiada Batuk. Jego kolega Janusz Szulc pracuje w Warszawie przez 22 lata. Przez ten czas do stolicy przyjechała za nim rodzina. - Tutaj też urodziły się moje dzieci - mówi Szulc. Marek Wołowiec mówi, że przez tyle lat pracy przy metrze Warszawa dorobiła się wielu górniczych rodzin. Niektórzy sprowadzili tutaj swoje rodziny, a młode chłopaki poznali swoje żony. Obecnie blisko połowa górników to warszawiacy.
Do Warszawy przyciągnęły Krzysztofa Batuka lepsze zarobki, a przede wszystkim o wiele większe bezpieczeństwo pracy. Tunel metra jest drążony na głębokości kilku do kilkunastu metrów. Natomiast w kopalniach węgla kamiennego pracuje się często na głębokościach sięgających nawet ponad tysiąc metrów. Do tego dochodzi ciągłe zagrożenie tąpnięciem, zawaleniem czy wybuchem gazów. W kopalniach wypadki zdarzają się prawie każdego miesiąca. Tunel metra jest znacznie bezpieczniejszy. Do tej pory przy jego budowie zdarzył się tylko jeden wypadek śmiertelny. Natomiast gdy górnicy zjeżdżają do kopalń, to nigdy nie wiadomo, czy jeszcze kiedyś ujrzą światło dzienne. Drążony przez górników tunel metra jest natychmiast obudowywany stalowymi obejmami oraz zabezpieczany betonem, co skutecznie niweluje ryzyko jego zawalenia. - Jak spotykam się z kolegami na Śląsku, to oni często żartują, że nasza praca w Warszawie to takie górnictwo na niby - mówi Krzysztof Batuk. - Śmieją się z nas, że szukamy węgla w Warszawie - żartuje.

Barbórka

Reklama

Pomimo że warszawscy górnicy nie wydobywają węgla, to jednak swoje tradycje traktują bardzo na serio. Barbórka to ich zawodowe święto. Od pokoleń nic się nie zmieniło. Najpierw idą na Mszę św., aby się modlić i prosić św. Barbarę o pomyślność w nadchodzącym roku. Tutaj, w Warszawie, co roku zamawiają Msze w swojej intencji w kościele św. Barbary przy Emilii Plater. - Modlimy się do św. Barbary, ponieważ jest ona matką wszystkich górników - mówi Batuk. Stałym i niezmiennym elementem święta jest również hymn górniczy, którego treść przepełniona jest odniesieniami do Pana Boga. Również powitanie - szczęść Boże odnosi się do Najwyższego. - To naturalne, że koledzy życzą sobie wzajemnie, aby Bóg ich zachował od wszystkich niebezpieczeństw czyhających pod ziemią - mówi Janusz Szulc, który pracuje na stanowisku przodowego. - Wydaje mi się, że im bardziej niebezpieczna praca, tym bardziej ludzie starają się ufać Bogu - dodaje Krzysztof Batuk. Jego zdaniem, w kopalniach żywy jest kult św. Barbary. - W kopaniach przy zjazdach jest posążek św. Barbary, przy którym przechodząc, każdy czyni znak krzyża - opowiada.
Tradycją jest również, że górnicy Barbórkę spędzają z rodziną. Dopiero wieczorem idą się zabawić do karczmy. - Żelazną zasadą jest świętowanie bez kobiet, tylko w męskim gronie. Oczywiście jest golonka i dużo piwa - opowiada Janusz Szulc, śmiejąc się. - Nie ma zmiłuj, każdy górnik to obchodzi. Inaczej nie byłby górnikiem - dodaje charakterystyczną śląską gwarą Krzysztof Batuk. Górnicy pracują w systemie wielozmianowym, non stop przez 24 godziny na dobę. Ich maszyny nie mają chwili wytchnienia. Jednak drążenia tunelu nie da się za bardzo przyspieszyć. Dlatego też posuwają się średnio 2 metry na dobę, co daje ok. 60 metrów miesięcznie.
Do drążenia tunelu służy tarcza niezmechanizowana o średnicy 5,6 m. Oprócz maszyn podstawowymi narzędziami warszawskich górników są: kilof, piki, młotki i kopaczki.

Praca 24 godziny na dobę

Reklama

Władze miasta próbują przyspieszyć budowę nowych tunelów. Między innymi górnicy drążą podziemny korytarz przez 24 godziny na dobę. Bielański odcinek pomiędzy Marymontem a Młocinami jest budowany metodą odkrywkową, a nie górniczą. Dzięki temu budowa idzie szybciej. Jednak nie wszędzie istnieje możliwość budowy taką metodą. W silnie zurbanizowanym centrum miasta pozostaje więc metoda górnicza, której praktycznie nie widać na powierzchni.
Górnicy drążą ostatni odcinek pierwszej linii metra, która jest budowana w ten sposób. Pracę mają zapewnioną do wiosny 2007. Później czeka ich nieznane. - Gdy robota się skończy, wrócę do kopalni - mówi Krzysztof Batuk. Jednak w trudniejszej sytuacji są ci, którzy przed przeszło 20 laty osiedlili się wspólnie z rodzinami w Warszawie. Oni liczą, że nadal będą tu potrzebni. Liczą, że ruszy budowa drugiej linii metra wschód - zachód, która w pierwszej fazie budowy będzie musiała być drążona metodą górniczą.
Pociągi warszawskiego metra poruszają się z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę. Cały odcinek ponad 18-kilometrowej trasy z 16 stacjami, pokonują w ok. 28 minut. Metro jest więc o wiele szybszym środkiem komunikacji niż prywatny samochód. Choć mamy tylko niespełna pierwszą linię metra, to każdego dnia właśnie ten transport wybiera kilkaset tysięcy osób. Mało kto zdaje sobie sprawę, że rocznie warszawskie metro przewozi prawie 100 mln osób. Niebawem zostanie oddana stacja Marymont. Cała pierwsza linia zostanie ukończona w pierwszym kwartale 2008 r. Wówczas będziemy mogli przejechać przez całą Warszawę z Kabat do Huty.

Druga linia metra

Jednak to nie koniec budowy metra. Choć niebawem będziemy mieli ukończoną pierwszą trasę, to nasza podziemna kolej na tle innych europejskich stolic wypada raczej żałośnie. Dlatego też miasto przygotowuje się do budowy nowej linii metra łączącej wschodnią część Bemowa z Pragą. Wiosną przyszłego roku zostanie ogłoszony na nią przetarg. - Jeżeli nic tych planów nie pokrzyżuje, to powinien być on rozstrzygnięty w ciągu pół roku - informuje Grzegorz Żurawski, rzecznik metra warszawskiego. Najpierw zostanie zrealizowana centralna część II linii łączącej Dworzec Wileński z Rondem Daszyńskiego. Pociągi będą najprawdopodobniej przejeżdżać pod Wisłą. Według planów ten odcinek II linii zostanie oddany do użytku w połowie 2012 r.

Grzegorz Żurawski, rzecznik metra warszawskiego
Nigdy nie będziemy mogli powiedzieć, że budowa metra w Warszawie została ukończona. Zawsze będzie potrzeba dobudowania kilku stacji. Przecież zarówno Paryż, jak i Londyn cały czas dobudowują nowe stacje. Dlatego też budowa metra nigdy się nie kończy. Przecież Warszawa cały czas się rozbudowuje, a w ślad za mieszkającymi na nowych osiedlach ludźmi powinno podążać również metro. Bawią mnie niektóre prasowe sformułowania, że metro jest jeszcze nieskończone.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Karol Nawrocki podziękował za "modlitewne wparcie" w intencji jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich

2025-06-15 13:36

[ TEMATY ]

Karol Nawrocki

Karol Porwich/Niedziela

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki

Prezydent elekt Karol Nawrocki w niedzielę podziękował za "modlitewne wparcie" w intencji jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Dodał, że podczas Uroczystości Najświętszej Trójcy "skupiamy nasze myśli na gorliwej modlitwie".

"W dniu szczególnym dla wszystkich chrześcijan, gdy obchodzimy Uroczystość Najświętszej Trójcy, skupiamy nasze myśli na gorliwej modlitwie. I właśnie dziś chcę podziękować za Państwa modlitewne wparcie w intencji mojego zwycięstwa w wyborach prezydenckich" - napisał na platformie X Karol Nawrocki.
CZYTAJ DALEJ

Święta Ludgarda. Prekursorka nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa

[ TEMATY ]

patron dnia

Autorstwa Francisco Goya - Domena publiczna/pl.wikipedia.org

Święta Ludgarda

Święta Ludgarda

Ludgarda ur. się w Tonges na terenie Belgii w 1182 r. Gdy miała 12 lat, rodzice oddali ją na wychowanie do klasztoru sióstr benedyktynek św. Katarzyny w okolicach Limburga.

Dziewczyna nie chciała być zakonnicą. Dopiero objawienie się Chrystusa skłoniło ją do pozostania w klasztorze. W wieku 18 lat złożyła śluby zakonne. Po pięciu latach została przeoryszą.
CZYTAJ DALEJ

Zmiany w parafii mariackiej; proboszcza ks. Rasia zastąpił ks. Słonina

2025-06-16 16:34

[ TEMATY ]

Kraków

©Mazur/episkopat.pl

Kraków

Kraków

Proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Krakowie ks. Dariusz Raś przestał pełnić swą funkcję. Administratorem parafii mariackiej został ks. Mariusz Słonina, dotychczasowy dyrektor Caritasu Archidiecezji Krakowskiej – wynika z decyzji podjętych przez abpa Marka Jędraszewskiego.

Ogłoszenie o zmianie na stanowisku proboszcza parafii mariackiej zostało odczytane wiernym podczas niedzielnych mszy świętych. Wynika z niego, że decyzją władz kościelnych ks. prałat Dariusz Raś przestał pełnić urząd proboszcza tejże parafii. Jednocześnie administratorem parafii z wszystkimi uprawnieniami proboszcza został mianowany ks. Mariusz Słonina, dotychczasowy dyrektor Caritasu Archidiecezji Krakowskiej i Wydziału Charytatywnego Kurii Metropolitalnej w Krakowie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję