Reklama

Pielgrzymka do Betlejem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Betlejem zawsze jest Boże Narodzenie. Jest to miejsce, które nosimy w naszych sercach od zawsze. Mroźne i zasypane śniegiem, a jednak najcieplejsze. Tutejsza ciemność jest na służbie blasku bijącego od Gwiazdy i Dzieciątka. Obecność zwierząt i pasterzy, którzy prosto z pola przybiegli, nie zagraża tu czystości. Tutaj każdy czuje się u siebie, a zapach świerku i siana miesza się z aromatem barszczu i pierogów. Cisza nikomu nie ciąży, bo łamie ją dźwięk dzielonego białego chleba i kolędy nuconej z rodziną. Ciepło i bliskość - w nich rodzi się Bóg.
Gdy jedziemy uliczkami Betlejem, wypatrujemy tego wszystkiego, co znamy od dzieciństwa. Jednak zazwyczaj zamiast śniegu z nieba leje się żar, a auta z trudem przeciskają się ciasnymi uliczkami. Gęsta zabudowa położonego w górach palestyńskiego miasta, ruch ludzi spieszących w interesach, do szkół lub na uniwersytet nie musi sprzyjać zadumie nad tajemnicą wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat. Sklepiki z wytwarzanymi tu na skalę prawie masową pamiątkami sprawiają, że trzeba się bronić przed podejrzeniem, że to kolejny zabieg marketingowy, że tak naprawdę nikt już nie traktuje poważnie opowieści o tym młodym, spodziewającym się dziecka galilejskim małżeństwie, dla którego nie znalazło się miejsce w żadnej betlejemskiej gospodzie. Umysł niedowiarka może nam też podsunąć myśl, że Betlejem to sceneria, w której rozgrywa się początek chrześcijańskiej „mitologii” służącej umoralnianiu ludzi prostych.
Z piętrowego parkingu, który został tu wybudowany w ramach przygotowań do roku jubileuszowego, stromą uliczką pniemy się w głąb miasta, w towarzystwie palestyńskiego chłopca sprzedającego zestawy widokówek, ze zdjęciami miejsc, które za chwilę mamy zobaczyć („insza’Allah” - „jeśli Bóg pozwoli”, jak mawiają Arabowie, planując przyszłość). Docieramy do schodów prowadzących na Plac Żłóbka. Dopiero tutaj wiedzeni jakimś przymusem spoglądamy w lewo, by ujrzeć masywne mury starożytnej chrześcijańskiej świątyni, która kryje w sobie miejsce narodzenia Chrystusa. Potężna, przysadzista budowla o brązowoszarym kolorze przypomina trochę twierdzę, a to militarne skojarzenie umacnia dodatkowo niewielkie wejście (jedynie 120 cm wysokości) nazywane Bramą Pokory. Ta nazwa wzięła się stąd, że każdy, kto chce wejść do świątyni - chcąc nie chcąc - musi pochylić głowę. Wejście to pokazuje również chrześcijanom, którzy tłumnie tu przybywają, że świat i Kościół to wciąż często dwie różne rzeczywistości, między którymi wciąż istnieje napięcie. Napięcie, które być może właśnie tu na Bliskim Wschodzie jest szczególnie wyraźne.
Po wejściu do świątyni znajdujemy się w niewielkim, mrocznym przedsionku i dopiero po przejściu kolejnych, tym razem większych i drewnianych drzwi wchodzimy do kościoła. Wnętrze świątyni zaskakuje surowością. Przestronne, podzielone czterema rzędami kolumn wykonanych z czerwonego wapienia, nie jest szczególnie jasne, ale też nie jest mroczne. Rzymskim zwyczajem wysoko umieszczone okna wpuszczają wystarczająco dużo światła. Emocje wynikające z bliskości miejsca narodzin Chrystusa potęguje świadomość, że jest to jedna z najstarszych, zachowanych świątyń chrześcijańskich. Po wejściu do środka nie dostrzegamy jeszcze TEGO MIEJSCA, dostrzegamy tylko kościół. Kościół prowadzi do tajemnicy Chrystusa. Świątynia została wybudowana z inicjatywy św. Heleny, matki Konstantyna Wielkiego, na miejscu istniejącego tam od II wieku świętego gaju, dedykowanego pogańskiemu bóstwu Tammuzowi. Kult pogański został tam ustanowiony w celu zatarcia chrześcijańskiego charakteru miejsca i paradoksalnie przyczynił się do dokładnej lokalizacji Groty, gdy chrześcijaństwo stało się religią Imperium. Sama cesarzowa dokonała poświęcenia świątyni 31 maja 339 r. Bazylika ucierpiała podczas powstania samarytańskiego w 529 r., ale została odbudowana przez cesarza Justyniana Wielkiego i od tamtych czasów przetrwała prawie niezmieniona. Niestety, nie przetrwały przedstawienia Trzech Króli z frontowej ściany Bazyliki. Według przekazu, królowie zostali ukazani w szatach magów - perskich kapłanów zaratustrianizmu. Kiedy w 614 r. bizantyjskie prowincje na Bliskim Wschodzie najechali Persowie, to zniszczeniu uległy wszystkie chrześcijańskie świątynie z wyjątkiem Bazyliki Narodzenia Pańskiego. Persowie zobaczywszy na jej murze przedstawienie swoich kapłanów, pozostawili ją nietkniętą. Z pierwszej świątyni zachowały się fragmenty mozaikowej posadzki. Możemy je zobaczyć w centrum głównej nawy i z lewej strony prezbiterium. Znajdują się one ok. 80 cm poniżej współczesnej podłogi. W bocznej nawie, z prawej strony kościoła, stoi chrzcielnica z VI wieku. Znajdujący się na niej napis głosi: „Ku nawróceniu, odpoczywaniu i odpuszczeniu grzechów tych, których imiona zna Pan”. Ilu ludzi w wodach tej chrzcielnicy narodziło się do życia wiecznego? Oni byli tu przed nami, szukali tej Groty, w której na świat przyszedł Zbawiciel. Zostawiali tu swoje grzechy jak dary, by wziąć dla siebie JEGO, jak DAR.
Na ścianach świątyni zachowały się fragmenty dwunastowiecznych mozaik z tekstami orzeczeń starożytnych synodów i soborów. Kościół wyrażający się w nauczaniu. Nauczaniu siebie samego oraz wszystkich ludzi dobrej woli. Katecheza i misja zaklęte w architekturze. Wydarzenie Słowa Wcielonego domaga się słowa objaśniającego - chrystologii. Słowa Ojców soborów w Nicei (325 r.), Konstantynopolu (381 r.), Efezie (431 r.), Chalcedonie (451 r.) i znów w Konstantynopolu (680 r.) zostały zapisane na ścianach tej szacownej świątyni i każą zadać sobie pytanie, czy jeszcze wierzymy temu, co oni przekazali, czy stanowimy ten sam Kościół, który oni budowali. Ci wszyscy Ojcowie pytają nas o jedność, która dla nich była tak ważna. Brak tej jedności w tym miejscu jest szczególnie widoczny. Większość Bazyliki Narodzenia Pańskiego należy do Kościoła greckoprawosławnego, ale niektóre jej miejsca są własnością Kościoła ormiańskiego, a prawo do sprawowania liturgii w Grocie Narodzenia mają także rzymscy katolicy. Każde z tych trzech wyznań obchodzi tu oddzielnie Boże Narodzenie, według trzech kalendarzy: gregoriańskiego, juliańskiego i ormiańskiego. „Ilu macie Chrystusów?” - zapytał mnie kiedyś Munir, muzułmański kierowca, z którym podróżowałem po Ziemi Świętej.
Docieramy do prezbiterium, w głębi którego znajduje się ikonostas z XVIII wieku. Królewskie drzwi w jego centrum symbolizują to, co wydarzyło się w Grocie znajdującej się pod ikonostasem. Te drzwi prowadzą do świętego świętych, do tego, co transcendentne, niestworzone, wieczne, nieśmiertelne. Symbolizują wszystkie przyjścia Boga do Jego stworzeń. Podczas prawosławnej Świętej Liturgii kapłan wielokrotnie wychodzi do zgromadzenia przez królewskie wrota, każde wyjście symbolizuje zbawcze wkroczenie Boga w ludzką biedę. „Odwieczne Słowo, Bóg z Boga, Światło ze Światłości stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas” (Jan Paweł II, Homilia w Betlejem, 22 III 2000 r.).
Kierujemy się w prawo, aby stanąć w kolejce oczekujących na wejście do Groty Narodzenia. Znajduje się ona pod ikonostasem. Zejście jest ozdobione średniowiecznym portalem, a krótkie, niezbyt kręte schody prowadzą nas wprost do oznaczonego srebrną gwiazdą miejsca narodzin Chrystusa. Na umieszczonej pod ołtarzem srebrnej gwieździe widnieje napis: „Hic de Virgine Maria Jesus Christus natus est” - Tutaj z Dziewicy Maryi narodził się Jezus Chrystus. Gwiazda ma czternaście ramion, gdyż liczbowa wartość hebrajskiego imienia Dawid wynosi właśnie czternaście. A w tym miejscu przyszedł na świat nowy Dawid - Mesjasz. Tę samą prawdę chce nam przekazać ewangelista Mateusz, dzieląc rodowód Jezusa co czternaście pokoleń. A więc dotarliśmy. To tutaj „Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie”. Grota ma 12, 3 m długości i 3, 5 m szerokości. Nad ołtarzem Narodzin prawosławni zawiesili ikonę przedstawiającą narodziny Chrystusa. Ciemności rozświetla gwiazda zwiastująca narodziny Mesjasza. Wydaje się, że podobnie jak góry, tak i groty stały się szczególnie uprzywilejowanymi miejscami, w których Bóg wkracza w ludzkie życie, przemieniając je i przebóstwiając. Zwiastowanie, narodzenie i zmartwychwstanie są związane z „grotą”. W prawosławnej ikonografii ukazanie Groty Narodzenia Pańskiego jest zapowiedzią groty - Grobu Pańskiego. Narodziny są zapowiedzią śmierci, a grota i żłóbek zapowiadają krzyż. Pielgrzymi klękają przy ołtarzu Narodzin, całują gwiazdę. Katolicy nie mogą przy nim sprawować Eucharystii. Obok znajduje się ołtarz trzech mędrców, przy nim może być sprawowana Msza św. Po ucałowaniu gwiazdy wchodzimy w głąb Groty, każdy w ciszy, skupieniu przeżywa tajemnicę swojej tu obecności. Czytamy fragment Ewangelii o narodzinach Jezusa, a następnie rozlega się „Cicha noc, święta noc” i te wszystkie drogie nam kolędy, dzięki którym w każde Boże Narodzenie przenosiliśmy się do tego miejsca. Tutaj brzmią szczególnie. W tym miejscu umysł niedowiarka i sceptyka pokornieje wobec Dziecięcia, w którym objawił się (a może ukrył) Bóg. Chcielibyśmy pozostać tu jak najdłużej, zatrzymać te chwile, aby móc do nich wracać co roku, ale trzeba zrobić miejsce dla następnych przybyszów, którzy też chcą się pokłonić Dzieciątku. Wychodzimy schodkami prowadzącymi do wyjścia należącego do Ormian. Takie reguły tu obowiązują i trzeba je szanować. Miejscowy odpowiednik kościelnego, odpowiedzialny za sprawny przepływ pielgrzymów przez Grotę kiwa ze zrozumieniem głową, to nic że tak długo tam byliśmy. Przecież „to Dziecię, bezbronne i całkowicie zależne od troski Maryi i Józefa, powierzone ich miłości, jest całym bogactwem świata. Ono jest naszym wszystkim!” (Jan Paweł II, Betlejem, 2 III 2000 r.).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Grzegorz Braun już zdecydował. Zagłosuje na Karola Nawrockiego

2025-05-29 13:01

[ TEMATY ]

wybory prezydenckie

Karol Nawrocki

Grzegorz Braun

druga tura

poparcie

Sprawki.pl

Grzegorz Braun w wywiadzie przeprowadzonym przez Dawida Mysiora

Grzegorz Braun w wywiadzie przeprowadzonym przez Dawida Mysiora

To już pewne. Europoseł Grzegorz Braun wybrał, na którego z kandydatów zagłosuje: „Pójdę do obwodowej komisji wyborczej, oddam głos ważny i postawię krzyżyk przy nazwisku Nawrocki” - w rozmowie z Dawidem Mysiorem na kanale Youtube - Sprawki.pl.

Do dziś nie było wiadomo, czy w ogóle jeden z kandydatów uzyska poparcie w II turze wyborów prezydenckich od Grzegorza Brauna.
CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna d´Arc

[ TEMATY ]

Joanna d'Arc

pl.wikipedia.org

Drodzy bracia i siostry, Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o Joannie d´Arc, młodej świętej, żyjącej u schyłku Średniowiecza, która zmarła w wieku 19 lat w 1431 roku. Ta młoda francuska święta, cytowana wielokrotnie przez Katechizm Kościoła Katolickiego, jest szczególnie bliska św. Katarzynie ze Sieny, patronce Włoch i Europy, o której mówiłem w jednej z niedawnych katechez. Są to bowiem dwie młode kobiety pochodzące z ludu, świeckie i dziewice konsekrowane; dwie mistyczki zaangażowane nie w klasztorze, lecz pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń Kościoła i świata swoich czasów. Są to być może najbardziej charakterystyczne postacie owych „kobiet mężnych”, które pod koniec średniowiecza niosły nieustraszenie wielkie światło Ewangelii w złożonych wydarzeniach dziejów. Moglibyśmy je porównać do świętych kobiet, które pozostały na Kalwarii, blisko ukrzyżowanego Jezusa i Maryi, Jego Matki, podczas gdy apostołowie uciekli, a sam Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Kościół w owym czasie przeżywał głęboki, niemal 40-letni kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej. Kiedy w 1380 roku umierała Katarzyna ze Sieny, mamy papieża i jednego antypapieża. Natomiast kiedy w 1412 urodziła się Joanna, byli jeden papież i dwaj antypapieże. Obok tego rozdarcia w łonie Kościoła toczyły się też ciągłe bratobójcze wojny między chrześcijańskimi narodami Europy, z których najbardziej dramatyczną była niekończąca się Wojna Stulenia między Francją a Anglią. Joanna d´Arc nie umiała czytań ani pisać. Można jednak poznać głębiej jej duszę dzięki dwóm źródłom o niezwykłej wartości historycznej: protokołom z dwóch dotyczących jej Procesów. Pierwszy zbiór „Proces potępiający” (PCon) zawiera opis długich i licznych przesłuchań Joanny z ostatnich miesięcy jej życia ( luty-marzec 1431) i przytacza słowa świętej. Drugi - Proces Unieważnienia Potępienia, czyli "rehabilitacji" (PNul) zawiera zeznania około 120 naocznych świadków wszystkich okresów jej życia (por. Procès de Condamnation de Jeanne d´Arc, 3 vol. i Procès en Nullité de la Condamnation de Jeanne d´Arc, 5 vol., wyd. Klincksieck, Paris l960-1989). Joanna urodziła się w Domremy - małej wiosce na pograniczu Francji i Lotaryngii. Jej rodzice byli zamożnymi chłopami. Wszyscy znali ich jako wspaniałych chrześcijan. Otrzymała od nich dobre wychowanie religijne, z wyraźnym wpływem duchowości Imienia Jezus, nauczanej przez św. Bernardyna ze Sieny i szerzonej w Europie przez franciszkanów. Z Imieniem Jezus zawsze łączone jest Imię Maryi i w ten sposób na podłożu pobożności ludowej duchowość Joanny stała się głęboko chrystocentryczna i maryjna. Od dzieciństwa, w dramatycznym kontekście wojny okazuje ona wielką miłość i współczucie dla najuboższych, chorych i wszystkich cierpiących. Z jej własnych słów dowiadujemy się, że życie religijne Joanny dojrzewa jako doświadczenie mistyczne, począwszy od 13. roku życia (PCon, I, p. 47-48). Dzięki "głosowi" św. Michała Archanioła Joanna czuje się wezwana przez Boga, by wzmóc swe życie chrześcijańskie i aby zaangażować się osobiście w wyzwolenie swojego ludu. Jej natychmiastową odpowiedzią, jej „tak” jest ślub dziewictwa wraz z nowym zaangażowaniem w życie sakramentalne i modlitwę: codzienny udział we Mszy św., częsta spowiedź i Komunia św., długie chwile cichej modlitwy prze Krucyfiksem lub obrazem Matki Bożej. Współczucie i zaangażowanie młodej francuskiej wieśniaczki w obliczu cierpienia jej ludu stały się jeszcze intensywniejsze ze względu na jej mistyczny związek z Bogiem. Jednym z najbardziej oryginalnych aspektów świętości tej młodej dziewczyny jest właśnie owa więź między doświadczeniem mistycznym a misją polityczną. Po latach życia ukrytego i dojrzewania wewnętrznego nastąpiły krótkie, lecz intensywne dwulecie jej życia publicznego: rok działania i rok męki. Na początku roku 1429 Joanna rozpoczęła swoje dzieło wyzwolenia. Liczne świadectwa ukazują nam tę młodą, zaledwie 17-letnią kobietę jako osobę bardzo mocną i zdecydowaną, zdolną do przekonania ludzi niepewnych i zniechęconych. Przezwyciężywszy wszystkie przeszkody spotyka następcę tronu francuskiego, przyszłego króla Karola VII, który w Poitiers poddaje ją badaniom przeprowadzanym przez niektórych teologów Uniwersytetu. Ich ocena jest pozytywna: nie dostrzegają w niej nic złego, lecz jedynie dobrą chrześcijankę. 22 marca 1429 Joanna dyktuje ważny list do króla Anglii i jego ludzi, oblegających Orlean (tamże, s. 221-22). Proponuje w nim prawdziwy, sprawiedliwy pokój między dwoma narodami chrześcijańskimi, w świetle imion Jezusa i Maryi, ale jej propozycja zostaje odrzucona i Joanna musi angażować się w walkę o wyzwolenie miasta, co nastąpiło 8 maja. Innym kulminacyjnym momentem jej działań politycznych jest koronacja Karola VII w Reims 17 lipca 1429 r. Przez cały rok Joanna żyje między żołnierzami, pełniąc wśród nich prawdziwą misję ewangelizacyjną. Istnieje wiele ich świadectw o jej dobroci, męstwie i niezwykłej czystości. Wszyscy, łącznie z nią samą, mówią o niej „la pulzella” - czyli dziewica. Męka Joanny zaczęła się 23 maja 1430, gdy jako jeniec wpada w ręce swych wrogów. 23 grudnia zostaje przewieziona pod strażą do miasta Rouen. To tam odbywa się długi i dramatyczny Proces Potępienia, rozpoczęty w lutym 1431 r. a zakończony 30 maja skazaniem na stos. Był to proces wielki i uroczysty, któremu przewodniczyli dwaj sędziowie kościelni: biskup Pierre Cauchon i inkwizytor Jean le Maistre. W rzeczywistości kierowała nim całkowicie duża grupa teologów słynnego Uniwersytetu w Paryżu, którzy uczestniczyli w nim jako asesorzy. Podziel się cytatem
CZYTAJ DALEJ

Ks. Tomáš  Halík: Głównym mankamentem Kościoła jest powierzchowna komunikacja ze światem

2025-05-30 09:45

[ TEMATY ]

Kościół

Ks. Tomáš  Halík

„Petr Novák, Wikipedia

Ks. Tomáš Halík

Ks. Tomáš Halík

Dziś Kościół powinien być szkołą kontemplacyjnego podejścia do rzeczywistości - zauważa w rozmowie z KAI z ks. Tomáš Halík, znany czeski duszpasterz, teolog i filozof. Jego zdaniem zagrożenie jakie dla Europy stwarza Rosja powinno skłaniać także do namysłu nad tym, co by się stało, gdyby to dziedzictwo zostało przejęte przez cywilizację rosyjskiego świata. Prezes Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej przyznał, że wśród politycznych przywódców naszych czasów nie widzi nikogo zbliżonego do formatu Václava Havla. Ks. Halík, uważa, że wybór kard. Ptrevosta na papieża był doskonały, ponadto spodziewa się beatyfikacji papieża Leona XIII. Czeski duchowny opowiada także o swojej decyzji zakupu klasztoru bernardynów oraz programie i przyszłości założonego tam centrum duchowości.

Tomasz Królak (KAI): Opisując sytuację Kościoła katolickiego w Europie zwraca Ksiądz uwagę na zjawisko religijnego zobojętnienia, które nazywa apateizmem. Co jednak jest, według Księdza źródłem tego fenomenu? Czy to efekt racjonalistycznej aury, która eliminuje religię jako coś „nienaukowego” czy też może przyczyna tkwi w samym Kościele?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję