Reklama

Jestem szczęśliwy - znam Go od dzieciństwa…

Niedziela przemyska 1/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O. Tadeusz Kula i o. Witold Pobiedziński: - W Polsce raczej niewiele wiemy o Uzbekistanie. Proszę przybliżyć nam kraj, w którym Ojciec pracuje.

O. Andrzej Brzeziński OFMConv: - Uzbekistan leży w środkowej Azji, graniczy z Turkmenistanem, Kazachstanem, Kirgistanem, Tadżykistanem i Afganistanem. Jest to kraj piękny, ale bardzo biedny. Zalicza się go do krajów trzeciego świata. Granice tego państwa zostały wytyczone dopiero na początku lat 20. XX wieku jako jednej z republik Związku Radzieckiego. Wcześniej na terytorium Uzbekistanu znajdowały się chanaty, czyli samodzielne księstwa, które wchodziły w skład Turkiestanu. Jako suwerenne państwo Uzbekistan istnieje dopiero od 1991 r. Tędy przechodził starożytny Jedwabny Szlak, łączący cywilizacje Chin, Indii, Bliskiego Wschodu i Europy. Najstarsze uzbeckie miasta mają historię, która liczy ponad 2500 lat. Największymi miastami są obecnie: Taszkient, Samarkanda, Buchara, Fergana, Namangan, Andiżan i Chiwa.

- Każdy naród ma swoją historię i tradycję. Jakimi ludźmi są Uzbecy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Uzbecy nigdy nie byli narodem jednolitym i suwerennym. Zawsze ktoś ich podbijał. Najeżdżali ich Mongołowie, później Turcy, w XIX wieku podbiła ich carska Rosja. Zresztą, gdyby nie uczyniła tego Rosja, to na pewno zrobiliby to Anglicy. Językiem narodowym jest uzbecki, który ma wiele podobieństw do języka tureckiego, co jest pozostałością po zależności od Turcji.
W tym kraju nigdy nie było przemysłu. Uzbecy zawsze byli narodem rolniczym, żyli głównie z uprawy ziemi. Dopiero w okresie zależności od Związku Radzieckiego zbudowano im miasta i umieszczono ich w blokach. Uzbecy są bardzo pracowici i gościnni, ale też bardzo biedni. Utrzymują się z pracy na roli, handlu i drobnego rzemiosła. Wydobywają gaz i złoto, uprawiają bawełnę. Wyjeżdżają za chlebem, głównie do Rosji.
Oprócz Uzbeków w kraju mieszkają Tatarzy, Rosjanie oraz potomkowie zsyłanych tu przez carów i Stalina Koreańczyków, Czechów, Polaków, Ukraińców i Niemców. Przenikają się dwie tradycje: azjatycka, związana z islamem i wschodnią gościnnością oraz europejska, związana z cywilizacją.
Ludzie odżywiają się w prosty sposób, jedzą tłuste potrawy. Daniem narodowym w Uzbekistanie jest płow, czyli ryż gotowany z marchewką, grochem i baraniną. Uzbecy jedzą płow przynajmniej raz w tygodniu, przeważnie w czwartki. Inne dania to ryż smażony na oleju z bawełny i polany sosem, szaszłyki i placki. Biedne rodziny jedzą tyko placki lub płow z wodą czy herbatą. Większość ludzi je mięso raz w tygodniu, ponieważ wciąż jest ono rarytasem. Pije się dużo herbaty, która pomaga znieść upał, gasi pragnienie i obniża ciśnienie. Uzbecy używają wielu przypraw, których nie znamy w Polsce.

- Wschodnia gościnność należy do przysłowiowych. Czy doświadczacie tego także wy, misjonarze z Europy?

- Na Wschodzie gościnność jest zakorzeniona bardzo głęboko. Także w Uzbekistanie zachowała się tradycja „gość w dom - Allach (czyli Bóg) w dom”. Kiedy spotykam sąsiadów na ulicy czy w windzie w bloku, w którym mieszkamy w Taszkiencie, zawsze jestem zapraszany przez nich na herbatę. Podobnie jest na bazarze, gdzie sprzedawcy zawsze proponują wypicie herbaty. Tutaj poznałem też zwyczaj długich powitań, które odbywają się zawsze według ustalonego rytuału. Zawsze padają wtedy pytania: jak ty się czujesz, jak się czuje twoja żona, twoje dzieci, twoja matka, teściowa, rodzina, jak idą twoje sprawy. Ten obrzęd trwa długo, nawet w czasie rozmowy przez telefon.

- Uzbekistan jest krajem muzułmańskim. Czy ta religia znajduje przełożenie na codzienne zachowanie ludzi?

Reklama

- Należy pamiętać, że Uzbekistan jest jedną z dawnych republik radzieckich, w których walczono z religią jako taką. Dlatego islam nie jest zakorzeniony w sercach ludzi, jest związany raczej z tradycją i kulturą narodu. Przestrzegane są zwyczaje religijne, takie jak obrzezanie, czyli inicjacja muzułmańska oraz ramadan, czyli surowy, czterdziestodniowy post. W dużych miastach islam jest religią tradycyjną, nie są przestrzegane rygory religijne. Na wsi jest inaczej - tam ludzie przestrzegają zasad podanych w Koranie.

- Na teren Uzbekistanu chrześcijaństwo dotarło już w III wieku. Jak to się stało, że obecnie jest to kraj z tak mocną tożsamością muzułmańską?

- Chrześcijanie byli tu już w III wieku, a w okresie późnego średniowiecza Samarkanda była nawet stolicą biskupią. Jednak ekspansja islamu była tak wielka, że dopiero w okresie inwazji carskiej Rosji znów osiedlili się tu chrześcijanie. Obecnie spośród ponad 25 mln mieszkańców prawie 90% stanowią muzułmanie, 9% to prawosławni. Są też protestanci, a katolików jest zaledwie kilkuset.

- Ojciec Święty Jan Paweł II powierzył prowadzenie misji w Uzbekistanie zakonowi franciszkańskiemu. Kapituła prowincji krakowskiej w 2006 r. stwierdziła, że obecność franciszkanów w tym kraju jest sprawą wyjątkową i priorytetową. Jakie były początki tej misji?

Reklama

- To rzeczywiście jest bardzo interesujące, ponieważ do rzadkości należy sytuacja, aby Stolica Apostolska powierzyła zakonowi tworzenie od podstaw misji. Nasza misja powstała w 1991 r. W 1997 r. otrzymaliśmy status „missio sui iuris”, a od marca 2005 r. staliśmy się administraturą apostolską, którą kieruje bp Jerzy Maculewicz, franciszkanin z naszej krakowskiej prowincji św. Antoniego z Padwy i bł. Jakuba Strzemię. Po 15 latach pracy w tym kraju mamy siedem miejsc obecności, gdzie tworzymy parafie katolickie - w Taszkiencie, Bucharze, Ferganie, Samarkandzie, Urganchu, Nawai i Angrenie. Duszpasterzami jest tam dziesięciu franciszkanów - ośmiu kapłanów oraz dwóch braci zakonnych - z prowincji krakowskiej. Skrajne placówki oddalone są od siebie o 1300 km. Odległość z Uzbekistanu do Polski wynosi 6 tys. km. Trasę tę można pokonać pociągiem - jedzie się trzy doby lub autobusem - prawie tydzień. Najszybciej dotrzeć można do Taszkientu samolotem, przez Moskwę. Musimy mieć obowiązkowe wizy do Rosji, Kazachstanu i Uzbekistanu. Są one ważne na pół roku, dlatego często przedłużamy je, podobnie jak wszyscy inni obcokrajowcy.

- Na czym polega Wasza praca w kraju muzułmańskim o komunistycznej przeszłości?

Reklama

- Mieszkańcom Uzbekistanu niesiemy Ewangelię. Głosimy miłosierdzie, co jest pojęciem nieznanym w islamie. W tradycji muzułmańskiej nie ma instytucji zajmujących się pracą charytatywną, wolontariatem. Tam ludzie pomagają sobie jedynie w obrębie rodziny. Muzułmanie mają nakaz, aby raz w roku komuś coś dać.
W Uzbekistanie jesteśmy jedynymi kapłanami katolickimi. Pracują z nami siostry zakonne - misjonarki miłosierdzia z Indii, Afryki i Słowacji. Jakiś czas temu były dwie siostry z Polski. Odwiedzają one więźniów, zajmują się biednymi z ulicy i chorymi - dają im jeść, ubierają i pielęgnują ich. Ja pracuję w Taszkiencie, przy kościele, który zaczęli budować Polacy przed I wojną światową. Władze komunistyczne zezwoliły na zakończenie budowy tej świątyni dopiero po 50 latach. Przy tym kościele mamy parafię. Tym, którzy chcą być katolikami, proponujemy dwuletni katechumenat. Katechizujemy dorosłych, młodzież oraz dzieci. Wyjeżdżamy na oazy z młodzieżą i dziećmi. Chrześcijanie w domu mogą mieć tylko jeden egzemplarz Pisma Świętego, na więcej nie pozwala prawo państwowe. W Taszkiencie, 2, 5-milionowym mieście, nie możemy wyjść z Ewangelią wprost na ulicę, ponieważ w krajach muzułmańskich jest to niemożliwe. Dlatego organizujemy koncerty muzyki organowej i przez muzykę przybliżamy kulturę europejską, mówimy potem o Bogu. Mamy duże organy, drugi taki instrument znajduje się w filharmonii. Tam także organizowane są koncerty symfoniczne, dzięki czemu mamy bezpośredni kontakt z ludźmi różnych religii i narodowości. Poza tym ludzi przyciąga piękno naszej świątyni oraz niezwykły dla nich sposób naszego franciszkańskiego życia. W kościele odprawiamy Msze św. w trzech językach: dla miejscowych - po rosyjsku; dla dyplomatów, głównie z Ameryki, Włoch i Niemiec - po angielsku oraz dla dużej społeczności koreańskiej - po koreańsku.
W Ferganie zajmujemy się głównie opieką nad dziećmi z ubogich i rozbitych rodzin. Codziennie na posiłek do klasztoru przychodzi tam prawie 60 dzieci. W katechizacji uczestniczą tam nie tylko katolicy, ale też ci, którzy po prostu chcą się czegoś nowego dowiedzieć.
W Urgenczu, leżącym już blisko Iranu, nasz kościół jest jedynym budynkiem w promieniu 400 km, na którym znajduje się krzyż.

- Czy spotykają Was, katolików, jakieś nieprzyjemności z powodu wyznawanej wiary?

- Nie. Uzbecy chcą dobrze wypaść w oczach opinii publicznej, chcą pokazać, że są tolerancyjni. Poza tym my, franciszkanie, mamy watykański status dyplomatyczny. Gdyby wydarzył się jakiś incydent, to możemy interweniować na arenie dyplomatycznej i międzynarodowej. Nasz status jest o wiele lepszy niż franciszkanów chociażby w Rosji czy na Ukrainie.

- Z jakimi ludźmi pracujecie w Taszkiencie?

Reklama

- Taszkient to ogromne miasto, większe od Warszawy, więc również nasza praca jest tam specyficzna. Wieś uzbecka rządzi się innymi prawami. W mieście dominuje mentalność poskomunistyczna. Do rzadkości należą rodziny, które tworzy mąż i żona oraz dzieci. Najczęściej jest tak, że matka samotnie wychowuje jedno dziecko, czyli patologia jest tu standardem. Mężczyźni nie dorośli do roli ojców i mężów, zmieniają kobiety jak rękawiczki. W życiu społecznym wartość kobiety jest bardzo niska, co zapewne wynika z tradycji muzułmańskiej oraz jest smutnym dziedzictwem komunizmu. My pracujemy z dziećmi, które nie znają wychowania w normalnej rodzinie. Spośród wszystkich naszych podopiecznych tylko dwoje dzieci ormiańskich ma pełną rodzinę, przybyły one do Taszkientu z Gruzji. Dzieci lgną do nas. Szukają z nami kontaktu, ponieważ w ich domach nie ma ojców, od których doświadczyliby uwagi, zrozumienia i ciepła.

- Ciekawą propozycją, którą przeszczepiliście na ziemię uzbecką, jest Ruch Światło-Życie…

- To prawda. Ja w Taszkiencie głównie zajmuję się młodzieżą, mam trzy grupy młodzieży, od gimnazjalistów po studentów. Organizujemy dla nich formację oazową oraz różne wyjazdy. O. Piotr Kawa, pracujący w Ferganie, szukał dobrego programu formacyjnego na wakacje dla dzieci i młodzieży. Kiedy otrzymał materiały Ruchu Światło-Życie, uznał, że będzie to najlepszy sposób odpoczynku i formacji. Oczywiście, musieliśmy te materiały przepracować i dostosować do tutejszej mentalności i potrzeb. Trzy lata temu razem z o. Piotrem zorganizowałem w Taszkiencie turnus Oazy Dzieci Bożych pierwszego stopnia, później Oazę Dzieci Bożych stopnia drugiego. Jeszcze w 2005 r. w rekolekcjach pomagał mi nasz biskup o. Jerzy Maculewicz. W ubiegłym roku zorganizowaliśmy cztery turnusy oazowe: dla dzieci, które przychodzą do parafii w Ferganie oraz w Taszkiencie - dla młodzieży z całego Uzbekistanu. Uczestniczyło w nich ponad 100 osób, choć nie wszystkie były ochrzczone.

- Jesteś w Polsce pierwszy raz od trzech lat. Co czujesz, kiedy wróciłeś do kraju, odwiedziłeś swoje rodzinne strony?

- Jestem szczęśliwy. Nawet nie macie pojęcia, jaką czuję radość, kiedy widzę wieże kościołów, słyszę bicie dzwonów wołających na modlitwę. Polska jest ziemią przemodloną. Miłosierny Bóg jest tak blisko - we wspólnocie, w sakramentach. W Uzbekistanie ludzie nie znają miłosierdzia Bożego, nie mają możliwości stawać się lepszymi z pomocą Boga. Pewna starsza Uzbeczka powiedziała mi kiedyś, że bardzo mi zazdrości, ponieważ ona zna Chrystusa dopiero od roku, a ja znam Go już od dzieciństwa. Trzeba codziennie dziękować za łaskę bycia chrześcijaninem, za miłosierdzie, sakramenty, możliwość uczestniczenia we Mszy św. Warto mieć świadomość, że mamy tak wiele darów od Boga.

2007-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: 4 października zaprzysiężenie nowych członków Gwardii Szwajcarskiej

2025-05-30 18:24

[ TEMATY ]

przysięga

Papieska Gwardia Szwajcarska

Włodzimierz Rędzioch

Zaprzysiężenie nowych gwardzistów

Zaprzysiężenie nowych gwardzistów

Tradycyjna ceremonia zaprzysiężenia nowych członków Gwardii Szwajcarskiej w Watykanie odbędzie się 4 października 2025 roku. W sposób symboliczny ta data pokrywa się z liturgicznym wspomnieniem św. Franciszka z Asyżu, poinformowała 30 maja gwardia papieska. Po śmierci papieża Franciszka 21 kwietnia zaprzysiężenie, które zwykle ma miejsce 6 maja, zostało przełożone początkowo na czas nieokreślony.

„W tych dniach żałoby i refleksji, po śmierci naszego ukochanego Ojca Świętego, papieża Franciszka, Papieska Gwardia Szwajcarska jest w pełni skupiona na swojej misji i jednoczy się w modlitwie o jego wieczny odpoczynek” - stwierdzono wówczas. W związku z ceremoniami pogrzebowymi Franciszka, Gwardia miała wiele dodatkowych zadań, w tym przy trumnie zmarłego papieża i przy jego pogrzebie.
CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna d´Arc

[ TEMATY ]

Joanna d'Arc

pl.wikipedia.org

Drodzy bracia i siostry, Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o Joannie d´Arc, młodej świętej, żyjącej u schyłku Średniowiecza, która zmarła w wieku 19 lat w 1431 roku. Ta młoda francuska święta, cytowana wielokrotnie przez Katechizm Kościoła Katolickiego, jest szczególnie bliska św. Katarzynie ze Sieny, patronce Włoch i Europy, o której mówiłem w jednej z niedawnych katechez. Są to bowiem dwie młode kobiety pochodzące z ludu, świeckie i dziewice konsekrowane; dwie mistyczki zaangażowane nie w klasztorze, lecz pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń Kościoła i świata swoich czasów. Są to być może najbardziej charakterystyczne postacie owych „kobiet mężnych”, które pod koniec średniowiecza niosły nieustraszenie wielkie światło Ewangelii w złożonych wydarzeniach dziejów. Moglibyśmy je porównać do świętych kobiet, które pozostały na Kalwarii, blisko ukrzyżowanego Jezusa i Maryi, Jego Matki, podczas gdy apostołowie uciekli, a sam Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Kościół w owym czasie przeżywał głęboki, niemal 40-letni kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej. Kiedy w 1380 roku umierała Katarzyna ze Sieny, mamy papieża i jednego antypapieża. Natomiast kiedy w 1412 urodziła się Joanna, byli jeden papież i dwaj antypapieże. Obok tego rozdarcia w łonie Kościoła toczyły się też ciągłe bratobójcze wojny między chrześcijańskimi narodami Europy, z których najbardziej dramatyczną była niekończąca się Wojna Stulenia między Francją a Anglią. Joanna d´Arc nie umiała czytań ani pisać. Można jednak poznać głębiej jej duszę dzięki dwóm źródłom o niezwykłej wartości historycznej: protokołom z dwóch dotyczących jej Procesów. Pierwszy zbiór „Proces potępiający” (PCon) zawiera opis długich i licznych przesłuchań Joanny z ostatnich miesięcy jej życia ( luty-marzec 1431) i przytacza słowa świętej. Drugi - Proces Unieważnienia Potępienia, czyli "rehabilitacji" (PNul) zawiera zeznania około 120 naocznych świadków wszystkich okresów jej życia (por. Procès de Condamnation de Jeanne d´Arc, 3 vol. i Procès en Nullité de la Condamnation de Jeanne d´Arc, 5 vol., wyd. Klincksieck, Paris l960-1989). Joanna urodziła się w Domremy - małej wiosce na pograniczu Francji i Lotaryngii. Jej rodzice byli zamożnymi chłopami. Wszyscy znali ich jako wspaniałych chrześcijan. Otrzymała od nich dobre wychowanie religijne, z wyraźnym wpływem duchowości Imienia Jezus, nauczanej przez św. Bernardyna ze Sieny i szerzonej w Europie przez franciszkanów. Z Imieniem Jezus zawsze łączone jest Imię Maryi i w ten sposób na podłożu pobożności ludowej duchowość Joanny stała się głęboko chrystocentryczna i maryjna. Od dzieciństwa, w dramatycznym kontekście wojny okazuje ona wielką miłość i współczucie dla najuboższych, chorych i wszystkich cierpiących. Z jej własnych słów dowiadujemy się, że życie religijne Joanny dojrzewa jako doświadczenie mistyczne, począwszy od 13. roku życia (PCon, I, p. 47-48). Dzięki "głosowi" św. Michała Archanioła Joanna czuje się wezwana przez Boga, by wzmóc swe życie chrześcijańskie i aby zaangażować się osobiście w wyzwolenie swojego ludu. Jej natychmiastową odpowiedzią, jej „tak” jest ślub dziewictwa wraz z nowym zaangażowaniem w życie sakramentalne i modlitwę: codzienny udział we Mszy św., częsta spowiedź i Komunia św., długie chwile cichej modlitwy prze Krucyfiksem lub obrazem Matki Bożej. Współczucie i zaangażowanie młodej francuskiej wieśniaczki w obliczu cierpienia jej ludu stały się jeszcze intensywniejsze ze względu na jej mistyczny związek z Bogiem. Jednym z najbardziej oryginalnych aspektów świętości tej młodej dziewczyny jest właśnie owa więź między doświadczeniem mistycznym a misją polityczną. Po latach życia ukrytego i dojrzewania wewnętrznego nastąpiły krótkie, lecz intensywne dwulecie jej życia publicznego: rok działania i rok męki. Na początku roku 1429 Joanna rozpoczęła swoje dzieło wyzwolenia. Liczne świadectwa ukazują nam tę młodą, zaledwie 17-letnią kobietę jako osobę bardzo mocną i zdecydowaną, zdolną do przekonania ludzi niepewnych i zniechęconych. Przezwyciężywszy wszystkie przeszkody spotyka następcę tronu francuskiego, przyszłego króla Karola VII, który w Poitiers poddaje ją badaniom przeprowadzanym przez niektórych teologów Uniwersytetu. Ich ocena jest pozytywna: nie dostrzegają w niej nic złego, lecz jedynie dobrą chrześcijankę. 22 marca 1429 Joanna dyktuje ważny list do króla Anglii i jego ludzi, oblegających Orlean (tamże, s. 221-22). Proponuje w nim prawdziwy, sprawiedliwy pokój między dwoma narodami chrześcijańskimi, w świetle imion Jezusa i Maryi, ale jej propozycja zostaje odrzucona i Joanna musi angażować się w walkę o wyzwolenie miasta, co nastąpiło 8 maja. Innym kulminacyjnym momentem jej działań politycznych jest koronacja Karola VII w Reims 17 lipca 1429 r. Przez cały rok Joanna żyje między żołnierzami, pełniąc wśród nich prawdziwą misję ewangelizacyjną. Istnieje wiele ich świadectw o jej dobroci, męstwie i niezwykłej czystości. Wszyscy, łącznie z nią samą, mówią o niej „la pulzella” - czyli dziewica. Męka Joanny zaczęła się 23 maja 1430, gdy jako jeniec wpada w ręce swych wrogów. 23 grudnia zostaje przewieziona pod strażą do miasta Rouen. To tam odbywa się długi i dramatyczny Proces Potępienia, rozpoczęty w lutym 1431 r. a zakończony 30 maja skazaniem na stos. Był to proces wielki i uroczysty, któremu przewodniczyli dwaj sędziowie kościelni: biskup Pierre Cauchon i inkwizytor Jean le Maistre. W rzeczywistości kierowała nim całkowicie duża grupa teologów słynnego Uniwersytetu w Paryżu, którzy uczestniczyli w nim jako asesorzy. Podziel się cytatem
CZYTAJ DALEJ

Bp Pękalski: nie traćcie ani chwili dla tego, co nie podoba się Panu Bogu!

2025-05-30 18:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

- Oby po bierzmowaniu wasza wiara nie osłabła i byście nigdy o sobie nie mówili: „jestem wierzący, ale niepraktykujący”! – mówił bp Ireneusz Pękalski do grupy młodzieży podczas udzielania bierzmowania w parafii Najświętszego Zbawiciela w Łodzi.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję