Reklama

Relikwie i cenne dzieło sztuki

Niedziela sandomierska 23/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tylko do 12 czerwca br. można pokłonić się relikwiom Drzewa Krzyża Świętego wystawionym w krzyżu z relikwiarzem grunwaldzkim w Muzeum Diecezjalnym w Sandomierzu. W dniu tym, po godz. 18 odbędzie się uroczyste pożegnanie relikwii.
Srebrny krzyż z relikwiarzem grunwaldzkim to wspaniałe dzieło sztuki artystów warsztatu górnoreńskiego z 1340 r., zaś jego ośmioboczna podstawa z kapliczkowym nodusem prezentuje warsztat krakowski z ok. 1470 r. Ufundował ją kanonik sandomierski Zbigniew Oleśnicki młodszy oraz jego stryj abp gnieźnieński Jakub z Sienna. Ks. Andrzej Rusak, dyrektor muzeum, zwraca uwagę na przepiękną średniowieczną symbolikę ikonograficzną relikwiarza. Na krzyżu, wokół pięciu plakiet ze scenami Męki Pańskiej, wykonanych w przejrzystej, szafirowej emalii na srebrnym reliefie, umieszczono po pięć szlachetnych kamieni, które symbolizują pięć Chrystusowych ran, z tyłu wygrawerowano Drzewo Życia - symbol umierania i odrodzenia. Początek dzieła Zbawienia przedstawiono w reliefowej scenie Zwiastowania. Jego dopełnienie stanowią relikwie Drzewa Krzyża Świętego. Ramiona krzyża zdobi ażurowa dekoracja w kształcie liści i żołędzi, maswerków i rozetek ujmujących korale. W części emaliowanej podstawy dwanaście żołędzi symbolizuje dwunastu Apostołów. Fundacje poświadczają grawerowane na stopie herby: Polski, Litwy, Jagiellonów i ziemi sandomierskiej, a także dwie mniejsze tarcze z herbem Dębno.
Krzyż z relikwiarzem grunwaldzkim wykonany został dla Mikołaja Wolweliniego, proboszcza kościoła św. Katarzyny w Brodnicy. Relikwie zaś darował temu kościołowi Mikołaj z Sandomierza, fundator kościoła brodnickiego, którego budowę rozpoczęto w 1285 r., i jego proboszcz. Jak przypuszcza ks. dyr. Andrzej Rusak, pochodzący z Sandomierza budowniczy kościoła w Brodnicy ks. Mikołaj znał historię królewicza węgierskiego św. Emeryka, wychowanka św. Wojciecha, który pielgrzymował do jego grobu z relikwiami Drzewa Krzyża Świętego i z przeznaczeniem na te relikwie zbudował w brodnickim kościele kaplicę świętokrzyską. Relikwie zabrali potem do swego zamku w Brodnicy Krzyżacy. Potwierdził je wielki mistrz krzyżacki Ludolf Konig. Dopiero zdobyte przez wojska polskie po grunwaldzkiej bitwie, ofiarowane zostały przez króla Władysława Jagiełłę w 1410 r. do kolegiaty Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Sandomierzu, a uroczyście wprowadzono w 1411 r. W okresie zaborów relikwie przechowywano w skarbcu. Dopiero podczas pielgrzymki do Ojczyzny, 12 czerwca 1999 r. Ojciec Święty Jan Paweł II niósł krzyż z relikwiami w procesji liturgicznej z katedry do ołtarza papieskiego, lecz fakt ten nie był nagłośniony ze względu na bezpieczeństwo relikwii. Prezentację relikwii Drzewa Krzyża Świętego w sławnym relikwiarzu ks. dyr. Andrzej Rusak pragnął połączyć z tysiącleciem życia monastycznego na Świętym Krzyżu, a także ukazać postać Ojca Świętego, który tak przylgnął do krzyża i jest wzorem dla nas, w drugą rocznicę jego śmierci i w ósmą rocznicę pobytu w Sandomierzu. Dodatkowym powodem prezentacji relikwii jest 105. rocznica otwarcia Muzeum Diecezjalnego i 70. udostępnienia zbiorów muzealnych w Domu Długosza po remoncie muzeum w 1937 r. Relikwiarz był zabezpieczony w 2002 r. przez dr. Zdzisława Bochnaka z Muzeum Narodowego w Krakowie, najlepszego znawcę rzemiosła artystycznego w Polsce.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Najważniejsza świątynia świata

2025-11-04 13:44

Niedziela Ogólnopolska 45/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Liturgia Tygodnia

Rembrandt – Wypędzenie przekupniów z świątyń

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout.

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout. W czasach napiętych terminarzy czy nadużywania social mediów, które trzymają nas w napięciu, a potem pozostawiają w stanie zbliżonym do stuporu lub depresji, to normalne. Bardzo potrzebujemy „świętego spokoju”. Nie zawsze jednak jest on ideałem ewangelicznym. Jeśli chcę zachować dobrostan, nie mogę odwracać głowy od ludzkiej krzywdy, która dzieje się na moich oczach. Nie wolno mi nie reagować, nawet wzburzeniem, gdy trzeba kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, obronić przed agresorem czy zaangażować się w schwytanie złoczyńcy. Nie mogę wtedy powiedzieć: „to nie moja sprawa”, „od tego są inni”albo „co mnie to obchodzi”. To tchórzostwo. Tak rozumiany „święty spokój” jest nieprawością albo tolerancją zła. Jak mógłbym przymykać oko, gdyby ktoś popychał bliźniego na drogę upadku. Czy jest godziwe nieodezwanie się przy stole – dla zachowania pozytywnych wibracji – kiedy trzeba bronić ludzkiej i Bożej prawdy? Czy milczenie w sytuacji kpiny z dobra, altruizmu czy świętości jest godne chrześcijanina? Czy kumplowskie poklepywanie po ramieniu w imię „przyjaźni”, kiedy trzeba koledze zwrócić uwagę, upomnieć go lub nawet nim wstrząsnąć, uznamy za cnotę? Nawet kłótnia może być święta! Wszak istnieje święte wzburzenie. Jan Paweł II krzyczał do nas wniebogłosy, upominając się o świętość małżeństwa i rodziny oraz o ewangeliczne wychowanie potomstwa. Współczesna tresura, nakazująca tolerancję wszystkiego, wymaga sprzeciwu, czasem nawet konieczności narażenia się grupom uważającym się za wyrocznię. Jezus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię (Łk 12, 49). To też Ewangelia. Myślę, że zdrowej niezgody na niecne postępki, zwłaszcza te wykonywane pod płaszczykiem „zbożnych” czynności czy „szczytnych celów”, uczy nas dzisiaj Mistrz z Nazaretu. Primum: zauważyć ten proces czający się we mnie. Secundum: być krytycznym wobec świata. W dzisiejszej Ewangelii Zbawiciel jest naprawdę zdenerwowany, widząc, co zrobiono z domem Jego Ojca. Nie używa gładkich słów i dyplomatycznych gestów. Zagrożona jest bowiem wielka wartość. Najważniejsza świątynia świata miała za cel ukazanie Oblicza Boga prawdziwego i przygotowanie do objawiania jeszcze wspanialszej świątyni, dosłownej obecności Boga wśród ludzi – Syna Bożego. Na skutek ludzkich kalkulacji stała się ona niemal jaskinią zbójców, po łacinie: spelunca latronum. Dlatego reakcja Syna Bożego musiała być aż tak radykalna. Jezusowy gest mówi: w tym miejscu absolutnie nie o to chodzi! „Świątynia to miejsce składania ofiar miłych Bogu. Pan Jezus złożył swojemu Przedwiecznemu Ojcu ofiarę miłości z samego siebie. Ta Jego miłość, w której wytrwał nawet w godzinie największej udręki, ogarnia nas wszystkich, poprzez kolejne pokolenia i każdego poszczególnie, kto się do Niego przybliża” (o. Jacek Salij). O to chodzi w autentycznym kulcie świątynnym.
CZYTAJ DALEJ

Włochy: kard. Parolin papieskim wysłannikiem do Pompejów

2025-11-09 17:46

[ TEMATY ]

Pompeje

Archiwum Sanktuarium w Pompejach

Sanktuarium w Pompejach – widok z placu bł. Bartola Longa

Sanktuarium w Pompejach –
widok z placu bł. Bartola Longa

Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin będzie legatem papieskim na obchody 150. rocznicy przybycia wizerunku Matki Bożej Różańcowej do sanktuarium w Pompejach koło Neapolu. Odbędą się one 13 listopada.

W liście apostolskim skierowanym do swego legata Leon XIV przypomniał, że „po przybyciu czcigodnego obrazu Matki Bożej Różańcowej do Doliny Pompejów, w dniu 13 listopada 1875 roku, zadanie Dziewicy w tajemnicy Słowa Wcielonego i Ciała Mistycznego oraz obowiązki wiernych szczęśliwie połączyły się, dając początek wielkim dziełom miłosierdzia”. Papież nazwał pompejańskie sanktuarium „przybytkiem pokoju”.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV u benedyktynów na Awentynie

2025-11-10 09:52

[ TEMATY ]

benedyktyni

Leon XIV

Włodzimierz Rędzioch

Awentyn to jedno z siedmiu wzgórz, na których założono Rzym – jest położone najbardziej na południe i odizolowane. Ma strome zbocza, które schodzą do Tybru. Na jego szczycie znajdują się dziś historyczne świątynie tak jak bazylika św. Sabiny, bazylika świętych Bonifacego i Aleksego oraz kościół św. Anzelma. Katolikom na całym świecie znany jest właśnie kościół sant’Anselmo, bo tutaj od 1962 roku papieże rozpoczynają procesję popielcową - wraz z kardynałami, biskupami oraz mnichami benedyktyńskimi i dominikańskimi, prowadzą procesję, która kończy się w kościele Santa Sabina.

Najnowasza historia tego kościoła związana jest z Leonem XIII - w 1888 roku papież powierzył arcybiskupowi Katanii, benedyktynowi Giuseppe Benedetto Dusmetowi, zadanie ponownego otwarcia zabytkowego kolegium Sant'Anselmo (św. Anzelma). Architektem budowli był pierwszy opat prymas, Ildebrando De Hemptinne, a budowę powierzono słynnemu wówczas architektowi Francesco Vespignaniemu. Nowy kościół Sant'Anselmo został ukończony i konsekrowany 11 listopada 1900 roku, dokładnie 125 lat temu, ale Papież, wówczas „więzień Watykanu” nie mógł w uczestniczyć w tej ceremonii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję