Reklama

Matka Boża Bolesna Chełmińska

Niedziela toruńska 28/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wszystkich przybywających do Chełmna wita suplikacja skierowana do Bogurodzicy: Monstra Te esse Matrem - Okaż, że jesteś Matką!, umieszczona na szczycie wschodnim głównej bramy wjazdowej do miasta. Ta suplikacja, widniejąca tu od wieków, jest szczególnym błaganiem o opiekę dla całego miasta i jego mieszkańców. Jest ona skierowana do Tej, która od 357 lat, przez swój cudowny wizerunek, patronuje z kaplicy kościoła parafialnego pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wizerunek ten przed 1649 r. znajdował się na wschodnim szczycie tej bramy i tu odbierał cześć. Od kiedy? Próżno szukać na kartach kronik wzmianek o początkach tego kultu. Historycznie jest on udokumentowany od połowy XVII wieku, ale pośrednie przesłanki wskazują nawet na jego średniowieczny rodowód. Nie jest też wykluczone, że wówczas obraz znajdował się przy „cudownym źródle” w parowie, u stóp murów obronnych. Na taką też drogę od źródła mającego uzdrawiającą moc, a zwanego Studzienką, przez szczyt Bramy Grudziądzkiej, aż do kaplicy farnej, wskazuje podanie utrwalone w tradycji ludowej. Ta droga peregrynacji Cudownego Obrazu znajduje aktualnie odzwierciedlenie w przebiegu uroczystości odpustowych 1 i 2 lipca.
Ta szczególna więź z Maryją, która przez wieki kształtowała miasto i jego mieszkańców, widoczna jest nie tylko w tych trzech miejscach kultu. Wyrazem tej szczególnej relacji są wota, intencje, pielgrzymki, uroczystości odpustowe oraz ci wszyscy, którzy w ciszy modlitewnej, skupieniu, na kolanach, powierzają Jej swoje sprawy, w szczególności te trudne i bolesne.
Okazale wygląda piękny barokowy ołtarz, obficie złocony, który jest wielkim wotum ofiarnym. Jest nim zarówno nastawa ołtarzowa w postaci imponujących rozmiarów ramy dla cudownego obrazu, wotum z 1699 r. starosty Mikołaja Marszewskiego, jak i każda z plakietek wotywnych, którymi wyłożone jest antepedium ołtarza. Gdy ogląda się owe wota w kształcie nogi, ręki, oka, gdy dotyka się wotywnych serduszek, niejednokrotnie z zapisanym świadectwem wdzięczności za doznane łaski, a takich wotów, począwszy od XVIII wieku po wiek XX, zachowało się około trzystu, nasuwa się pytanie: jak wielką jest ta matczyna dobroć i jak wielka jest potrzeba wsparcia dla ludzi tu przybywających, nieustannie od wieków? Wsparcia w bólu, chorobie, cierpieniu, grzechu, zagubieniu, zatraceniu... Jak wielka? Na jednym z wotów zapisano: „Antoni Siennicki. Paraliżem zarażony w Twoją opiekę się oddawszy, jestem pocieszony. 1752”. Jak ogromna była moc zawierzenia Matce Bożej Chełmińskiej owego Siennickiego, skoro zyskała moc uzdrowienia? Wystarczy sięgnąć do wspomnień i pamiętników, aby przekonać się o tych wzajemnych, jakże bliskich relacjach. Anna Karwatowa, wspominając młodzieńcze lata spędzone w Chełmnie, pisała: „Urok wielki, obok pięknej natury, miało dla każdego miasto Chełmno, jako miejsce słynnego cudami obrazu Matki Boskiej Bolesnej. Wizerunek ten, wykuty z kamienia, umieszczono na bramie wjazdowej od dworca dzisiejszego na szosie grudziądzkiej, obok prześlicznych promenad, gdzie znajduje się cudowne źródełko z figurą św. Na stokach tych gór właśnie objawiła się Matka Bolesna ubogiemu pastuszkowi, który za Jej łaską przewidział. W samej bramie urządzono u góry kaplicę. Liczny zjazd okolicy całej i z dala mieszkańców odbywa się na odpust Nawiedzenia Najświętszej Panny 2 lipca mnóstwo ludu garnie się do stóp Matki Bolesnej, z daleka przychodzą kompaniami, tak dalece, że wszystkie kamienice, zwłaszcza podwórza zawalone są pamiątkami. Bogata kaplica u fary Matki Bożej Bolesnej, o srebrnym ołtarzu, zrobionym z wot rozmaitych, nie mogła nigdy pomieścić pobożnych. Jakoż ona mi pamiętna i droga! Ileż to razy do tej najdroższej Matki Bolesnej uciekaliśmy się wszyscy w gorących modłach z polecenia naszej rodzicielki, by oddać się Jej pod opiekę, gdy przycisnęła nas troska i zaczęły się dla nas dni niedoli z powodu cierpień ukochanego ojca i powstania w Królestwie Polskim [1863 r.]”.
Bo też i Chełmińska Mater Dolorosa była szczególną wspomożycielką Polaków w okresie niewoli narodowej. Nie przez przypadek poniżej cudownego obrazu widnieje herb Rzeczypospolitej Obojga Narodów: Polski i Litwy zarazem. W chełmińskim wizerunku jest coś z Czarnej Madonny, Królowej Korony Polskiej i Matki Bożej Ostrobramskiej z Wilna. Z tą pierwszą łączy chełmiński wizerunek brzemię boleści: rysy na twarzy Matki Bożej Częstochowskiej spływają niczym łzy po twarzy Pani Chełmińskiej. Z drugim wizerunkiem łączy historia. Otóż tak jak Ta, co „w Ostrej świeci Bramie”, tak i Pani Chełmińska „świeciła” niegdyś z Bramy Grudziądzkiej. Tak też, czym Czarna Madonna dla Korony Polskiej, czym Pani Ostrobramska dla Litwy, tym Pieta Chełmińska dla Prus Królewskich - trzeciej, jakże dumnej, części dawnej Rzeczypospolitej.
Jakże tu pisać o tej szczególnej czci Maryi w Jej chełmińskim wizerunku, nie wspominając o pieśniach, które przez wieki układano na Jej cześć. Już w początku XVIII wieku część z nich ukazała się drukiem, kolejne w 1768 r. w pierwszym śpiewniku chełmińskim. Tamtych pieśni się już dziś nie śpiewa, natomiast „hymnem” chełmińskiego sanktuarium stała się pieśń o ponad wiek późniejsza:

Bolesna Matko, Panienko przeczysta!
Wszak żeś Ty nasza Królowa wieczysta
Tu Cię od wieków ojcowie wielbili,
Przez Ciebie Boga o łaskę prosili.

...

Podniosłaś ręce i oczy do nieba,
Wskazując, skąd nam pomocy potrzeba
I dokąd dążyć, dokąd pielgrzymować,
Dokąd przez całe życie się gotować.

...

O bądź nam Matką, bądź naszą Królową,
Uproś myśl zgodną, do ofiar gotową,
Lekką śmierć ciału, duszy światłość chwały,
Dzieciom, by wiarę swych ojców chowały.

Do Chełmna na uroczystość Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny od wieków ciągnęły grupy pątników z obszaru ziemi chełmińskiej, Kujaw i Pomorza Gdańskiego. W 1922 r. pisano: „Odpust chełmiński, który odbył się w niedzielę 2 lipca, ściągnął jak corocznie wielkie tłumy wiernych. Byli pątnicy nie tylko z powiatów położonych na prawym brzegu Wisły, ale nawet z Brus, Łęga, Czerska i z Borów Tucholskich. Jeden z pątników pochodzący z okolic Inowrocławia już 29. raz przyjechał na odpust chełmiński. Wygłoszono na odpuście pięć kazań. Konfesjonały legły oblężone, tem bardziej, że z powodu niedzieli było mniej księży jak zwykle. Odpust chełmiński jest żywym dowodem gorejącej wiary ludu naszego polskiego”. Uroczystości w 1926 r. komentowano następująco: „Tegoroczny odpust chełmiński odbył się przy niezwykle pięknej pogodzie i wyjątkowo licznym udziale pątników, część których już w wilię odpustu ze wszystkich stron Pomorza napływała do grodu naszego. W piątek rano [2 VII] przywiozły nam pociągi kilka kompanii pątników, które witano z rozwiniętymi chorągwiami i pieśnią na ustach w procesji ku Bramce zdążały. Jak wielkie masy ludzi w procesji tej brały udział, tego dowodem, iż ulica Dworcowa i Grudziądzka począwszy od gmachu starostwa aż do Wodnej literalnie napchane były. Biorących udział w uroczystości oblicza się na 12000 ludzi. Przybyły mianowicie pielgrzymki z księżmi na czele z Grudziądza od Świętego Krzyża i Wałcza, witane u Bramki przez ks. dziekana, doktora Rogalę oraz kompanie pątników z Bydgoszczy od Świętej Trójcy. Ostatnia przybyła parowcem, przeto powitaną została przez ks. dziekana przed wodną bramą. Księży zjechało 32. Kazań wygłoszono 7, a niezliczone rzesze pątników przystąpiły do Stołu Pańskiego”.
Uroczystości te ani w przeszłości, ani obecnie nie ograniczają się do dnia 2 lipca. Co najmniej od końca XVII wieku aż po II wojnę światową ich nieodłącznym elementem było rozpoczynające je 40-godzinne nabożeństwo połączone z wystawieniem Najświętszego Sakramentu. Dziś, a jest to tradycja również bardzo stara, obchody zaczynają się 1 lipca Mszą św. w kaplicy Objawienia Najświętszej Maryi Panny na Bramce i procesją teoforyczną z fary do Studzienki - miejsca, gdzie objawieniu Matki Bożej miał towarzyszyć cud uzdrowienia niewidomego po przemyciu oczu tryskającą tam źródlaną wodą. Nocą z 1 na 2 lipca kultywowana jest procesja różańcowa. Nabożeństwa 2 lipca celebrowane są w farze, na Bramce i kaplicy zwanej Studzienką. Od blisko 60 lat przyjęło się, że procesji do Studzienki i Sumie w farze przewodniczą biskupi. Od 1970 r. w tradycję chełmińskiego sanktuarium wpisują się diecezjalne, stanowe dni skupienia. Warto także podkreślić, że mimo reformy kalendarza świąt kościelnych, przeprowadzonej po ostatnim soborze, i przeniesieniu święta Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny z 2 lipca na 31 maja, w Chełmnie, ze względu na wpisanie w to święto uroczystości ku czci Matki Bożej Bolesnej, jest ono obchodzone jak dawniej.
Biskupi chełmińscy otaczali chełmińskie sanktuarium szczególną troską. Już w 1664 r. bp Andrzej Olszowski brał udział w uroczystościach Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. W 1677 r. bp Jan Małachowski powierzył kaplicę Cudownego Obrazu specjalnej trosce sprowadzonych do miasta księży misjonarzy i kleryków z powołanego do życia seminarium duchownego „po wieczne czasy”. Chełmińskich uroczystości maryjnych nie opuszczał także bp Kazimierz Opaliński oraz sufragan Tomasz Bogoria Skotnicki. Bp Jan Kazimierz de Alten Bokum w 1719 r., w trakcie ingresu do chełmińskiej fary, odprawił Mszę św. w kaplicy Cudownego Obrazu. Biskup sufragan Maciej Aleksander Sołtyk był określany jako: „nadzwyczajny czciciel Matki Boskiej Chełmińskiej, do której we wszystkich swoich potrzebach z dziecięcą ufnością się uciekał, często w Jej kaplicy celebrując i udzielając bierzmowania”. Wielka była także cześć biskupa poznańskiego Michała Bartłomieja Tarły, wcześniej wielokrotnie wizytującego dom chełmińskich misjonarzy oraz kard. Michała Radziejowskiego.
Najważniejsze jest jednak to, że chełmińskie sanktuarium zyskało uznanie Stolicy Apostolskiej. W 1704 r. bp Teodor Potocki erygował, a papież Klemens XI zatwierdził bullą, wystawioną 5 lutego 1706 r., archikonfraternię Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, która miała obejmować młodzież Akademii Chełmińskiej. Skupiała się ona przy kaplicy Matki Bożej Bolesnej i miała służyć uświetnieniu kultu. Na skutek starań podjętych przez księży misjonarzy i popartych przez bp. Seweryna Szczukę w 1717 r., papież Klemens XI nadał sanktuarium odpust zupełny dla czterdziestogodzinnego nabożeństwa, rozpoczynającego się 29 czerwca w święto Apostołów Piotra i Pawła, a kończącego się Nieszporami w wigilię święta Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. W wyniku zabiegów bp. Wojciecha Leskiego, księży misjonarzy z wieloletnim superiorem i proboszczem Kazimierzem Goraczyńskim na czele oraz władz miasta, papież Benedykt XIV wystawił w Rzymie w 1753 r. bullę zezwalającą na nałożenie na skronie Maryi Panny koron papieskich. Uroczystej koronacji dokonano w 1754 r. Była to 10. z kolei koronacja tej rangi w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, ale obraz chełmiński jest pierwszym w Rzeczypospolitej wizerunkiem Matki Bożej Bolesnej koronowanym koronami papieskimi. Wreszcie papież Pius VI nadał 26 marca 1792 r. po wieczne czasy odpust zupełny na uroczystość Nawiedzenia.
Na obchody jubileuszu 200-lecia koronacji obrazu w 1954 r. proboszcz ks. Tadeusz Andrzejewski pisał: „W sobotę przypada 200-letni jubileusz koronacji cudownego obrazu Matuchny Chełmińskiej. Co to musiała być za uroczysta chwila, kiedy to po uprzednim wyraźnym pozwoleniu Ojca Świętego zjechał tu do Chełmna ksiądz biskup i w uroczysty sposób koronował ten nasz obraz. Ale z drugiej, jaki rozgłos ten obraz miał i w jakim był uszanowaniu, skoro aż Ojciec Święty w dalekim Rzymie o nim zasłyszał i zadecydował nadać mu ten przywilej specjalny koronacji. Widzimy, że i wtenczas ludzie gorąco kochali Matkę Boską. I my chcemy te chwile jubileuszu obchodzić uroczyście”. I rzeczywiście obchodzono. Do miasta przybył i uroczystościom przewodniczył bp Kazimierz Kowalski. Były one jednym z najważniejszych punktów obchodów Roku Maryjnego w diecezji chełmińskiej, ustanowionego dla uczczenia 100. rocznicy ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Obchody 250. rocznicy koronacji uświetnił z kolei swą obecnością kard. Józef Glemp, prymas Polski.
Oprócz chwil radosnych, przeżywanych w tutejszym sanktuarium, były również te przepełnione smutkiem. W 1656 r. w trakcie potopu Szwedzi okupujący miasto zniszczyli cudowny obraz. Trzeba było nie tylko go odtworzyć, ale co ważniejsze, podjąć walkę o utrzymanie kultu. Okazało się jednak szybko, że miarą cudowności wizerunku jest przede wszystkim wiara ludu. Kult nie zaginął, nie osłabł, a wprost przeciwnie - przybrał na sile i to w stopniu, o którym zapewne nikt wcześniej nie myślał.
Jakże bolesną okazała się informacja o kradzieży papieskiej korony w 1850 r.: „Na pierwszą pogłoskę o tej zbrodni, lud z miasta i okolicy zbiegły napełnił świątynię, a jej przestrzeń niesłychanym jękiem i płaczem. Każdy z mieszkańców Chełmna tak ubolewał, jakby był swój majątek stracił”.
Jakże gorzką dla Chełmna stała się informacja o wysadzeniu kapliczki nad cudownym źródłem przez niemieckich okupantów w okresie II wojny światowej, o rozbiciu figury Piety z niszy na Bramie Grudziądzkiej i przekształceniu kaplicy Objawienia Najświętszej Maryi Panny na Bramie Grudziądzkiej w siedzibę młodzieżowej organizacji faszystowskiej. Nic więc dziwnego, że pierwszą reakcją po ustąpieniu okupantów było odbudowanie Studzienki i odtworzenie figury na szczycie Bramki. Inspiratorem odbudowy Studzienki był Jan Kawecki, który w ten sposób pragnął podziękować za doznane w czasie wojny dowody Matczynej troski.
Na chorągwi kościelnej, fundowanej w 1939 r., pod wizerunkiem Chełmińskiej Matki zamieszczono napis: „Śliczny klejnocie miasta chełmińskiego”. I nie ma w tym stwierdzeniu żadnej przesady.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Antoni z Padwy

Po przedstawieniu dwa tygodnie temu postaci św. Franciszka z Asyżu chciałbym dzisiaj opowiedzieć o innym świętym, który należał do pierwszego pokolenia Braci Mniejszych: o Antonim Padewskim czy - jak go się również nazywa - Lizbońskim, nawiązując do miejsca jego urodzenia. Mowa o jednym z najpopularniejszych świętych w całym Kościele katolickim, czczonym nie tylko w Padwie, gdzie wzniesiono wspaniałą bazylikę, w której spoczywają jego doczesne szczątki, ale na całym świecie. Wierni z wielką czcią odnoszą się do jego obrazów oraz figur, przedstawiających go z lilią, symbolem jego czystości, bądź z Dzieciątkiem Jezus na ręku, upamiętniającym cudowne widzenie, o którym wspominają niektóre źródła literackie. Antoni w znaczący sposób przyczynił się do rozwoju duchowości franciszkańskiej dzięki swym wybitnym przymiotom - inteligencji, zrównoważeniu, gorliwości apostolskiej, a przede wszystkim żarliwości mistycznej. Urodził się w Lizbonie w szlacheckiej rodzinie ok. 1195 r. i na chrzcie otrzymał imię Fernando (Ferdynand). Wstąpił do kanoników zachowujących monastyczną Regułę św. Augustyna, najpierw w klasztorze św. Wincentego w Lizbonie, następnie Świętego Krzyża w Coimbrze - renomowanego ośrodka kultury Portugalii. Z zainteresowaniem i zapałem poznawał Biblię i Ojców Kościoła, zdobywając wiedzę teologiczną, którą owocnie wykorzystywał w działalności nauczycielskiej i kaznodziejskiej. W Coimbrze wydarzył się epizod, który w decydujący sposób wpłynął na jego życie: w 1220 r. wystawiono tam relikwie pierwszych pięciu misjonarzy franciszkańskich, którzy udali się do Maroka, gdzie ponieśli śmierć męczeńską. Ich historia zrodziła w młodym Ferdynandzie pragnienie naśladowania ich i postępowania drogą chrześcijańskiej doskonałości: poprosił wówczas o zgodę na opuszczenie kanoników św. Augustyna i zostanie bratem mniejszym. Jego prośba została przyjęta i pod nowym, zakonnym imieniem Antoni on również wyruszył do Maroka. Opatrzność Boża zdecydowała jednak inaczej. Z powodu choroby musiał wrócić do Włoch i w 1221 r. wziął udział w słynnej Kapitule Namiotów w Asyżu, gdzie spotkał też św. Franciszka. Następnie żył czas jakiś w całkowitym ukryciu w klasztorze w pobliżu Forli w północnych Włoszech, gdzie Pan powołał go do innej misji. Wysłany w okolicznościach zupełnie przypadkowych do wygłoszenia kazania z okazji święceń kapłańskich, pokazał, że wyposażony jest w taką wiedzę i dar wymowy, iż przełożeni przeznaczyli go do kaznodziejstwa. Tak oto rozpoczął we Włoszech i we Francji ogromnie intensywną i skuteczną działalność apostolską, by nakłonić sporą liczbę osób, które odeszły od Kościoła, do zmiany decyzji. Był też jednym z pierwszych nauczycieli teologii Braci Mniejszych, jeżeli nie wręcz pierwszym. Rozpoczął swe nauczanie w Bolonii, z błogosławieństwem Franciszka, który, w uznaniu cnót Antoniego, wystosował do niego krótki list, rozpoczynający się tymi słowami: „Podoba mi się, że nauczasz świętej teologii braci”. Antoni położył podwaliny pod teologię franciszkańską, która - uprawiana przez innych wybitnych myślicieli - miała osiągnąć swoje szczyty w postaciach Bonawentury z Bagnoregio i bł. Dunsa Szkota. Kiedy został prowincjałem Braci Mniejszych w Północnych Włoszech, nadal zajmował się kaznodziejstwem, dzieląc je ze sprawowaniem urzędu przełożonego. Gdy skończył misję prowincjała, wrócił w okolice Padwy, dokąd jeszcze kilkakrotnie się udawał. Po niespełna roku zmarł u bram tego miasta - 13 czerwca 1231 r. Padwa, która przyjęła go z miłością i czcią, złożyła mu wieczny hołd czci i pobożności. Sam papież Grzegorz IX - który wysłuchawszy jego kazania, nazwał go „Arką Testamentu” - kanonizował go w 1232 r., również w następstwie cudów, jakie dokonały się za jego wstawiennictwem. W ostatnim okresie życia Antoni zapisał dwa cykle „Kazań”, zatytułowane „Kazania niedzielne” i „Kazania na uroczystości i święta”, przeznaczone dla kaznodziejów i wykładowców teologii z Zakonu Franciszkańskiego. Komentuje w nich teksty Pisma Świętego, prezentowane przez liturgię, wykorzystując patrystyczno-średniowieczną interpretację czterech zmysłów: literackiego lub historycznego, alegorycznego lub chrystologicznego, topologicznego czy moralnego i anagogicznego, który ukierunkowuje ku życiu wiecznemu. Chodzi o teksty teologiczno-homiletyczne, będące odzwierciedleniem żywego przepowiadania, w których Antoni proponuje prawdziwą i właściwą drogę chrześcijańskiego życia. Tak wielkie jest bogactwo nauki duchowej zawartej w „Kazaniach”, że czcigodny papież Pius XII w 1946 r. ogłosił Antoniego doktorem Kościoła, nadając mu tytuł „Doctor Evangelicus”, gdyż z pism tych przebija świeżość i piękno Ewangelii; dziś jeszcze możemy czytać je z wielkim pożytkiem duchowym. W swoim nauczaniu mówi o modlitwie jako związku miłości, która popycha człowieka do słodkiej rozmowy z Panem, przynosząc niewypowiedzianą radość, która łagodnie ogarnia modlącą się duszę. Antoni przypomina nam, że modlitwa potrzebuje atmosfery ciszy, która nie ma nic wspólnego z oderwaniem się od zewnętrznego hałasu, ale jest doznaniem wewnętrznym, mającym na celu usunięcie przeszkód w skupieniu się, spowodowanych przez troski duszy. Według nauczania tego wybitnego doktora franciszkańskiego, modlitwa składa się z czterech niezbędnych postaw, które Antoni określił po łacinie jako „obsecratio”, „oratio”, „postulatio”, „gratiarum actio”. Moglibyśmy je przetłumaczyć następująco: ufne otwarcie serca na Boga, czuła rozmowa z Nim, przedstawienie naszych potrzeb, wysławianie Go i dziękczynienie. W tym nauczaniu św. Antoniego o modlitwie widzimy jeden ze szczególnych rysów teologii franciszkańskiej, którą on zapoczątkował, a mianowicie fundamentalną rolę przyznaną miłości Bożej, która wkracza w sferę uczuć, woli, serca, i będącej także źródłem, z którego wytryska poznanie duchowe, przerastające wszelkie poznanie. Pisze dalej Antoni: „Miłość jest duszą wiary, sprawia, że jest ona żywa; bez miłości wiara umiera” („Kazania na niedziele i święta II”, „Il Messaggero”, Padwa 1979, s. 37). Tylko dusza, która się modli, może dokonać postępów w życiu duchowym: oto uprzywilejowany przedmiot przepowiadania św. Antoniego. Zna on doskonale ułomności ludzkiej natury, skłonność do popadania w grzech, dlatego stale wzywa do walki ze skłonnością do chciwości, pychy, nieczystości oraz do praktykowania cnót ubóstwa i wielkoduszności, pokory i posłuszeństwa, niewinności i czystości. Na początku XIII wieku, w kontekście odrodzenia miast i rozkwitu handlu, wzrastała liczba osób nieczułych na potrzeby ubogich. Z tego też powodu Antoni wielokrotnie wzywa wiernych do myślenia o prawdziwym bogactwie, bogactwie serca, które czyni ich dobrymi i miłosiernymi, i gromadzeniu skarbów dla Nieba. „Bogacze - tak wzywa - zaprzyjaźnijcie się z ubogimi, (...) przyjmijcie ich w swoich domach: to oni, ubodzy, przyjmą was potem w wieczne mieszkanie, gdzie jest piękno pokoju, ufność w bezpieczeństwo oraz obfity spokój wiecznej sytości” (tamże, s. 29). Czyż nie widzimy, Drodzy Przyjaciele, że to nauczanie jest bardzo ważne także dziś, gdy kryzys finansowy i poważne nierówności gospodarcze zubożają wiele osób i stwarzają warunki nędzy? W encyklice „Caritas in veritate” przypominam: „Ekonomia bowiem potrzebuje etyki dla swego poprawnego funkcjonowania; nie jakiejkolwiek etyki, lecz etyki przyjaznej osobie” (n. 45). Antoni, w szkole Franciszka, stawia zawsze Chrystusa w centrum życia i myślenia, działania i kaznodziejstwa. I to jest drugi rys typowy dla franciszkańskiej teologii: chrystocentryzm. Kontempluje ona z upodobaniem i wzywa do kontemplacji tajemnic człowieczeństwa Pana, w szczególny sposób tajemnicy Narodzenia, które wywołują w nim uczucia miłości i wdzięczności dla Bożej dobroci. Również widok Ukrzyżowanego inspiruje w nim myśli o wdzięczności dla Boga i szacunku dla godności osoby ludzkiej, tak iż wszyscy, wierzący i niewierzący, mogą znaleźć w niej to znaczenie, które wzbogaca życie. Antoni pisze: „Chrystus, który jest twoim życiem, wisi przed tobą, abyś patrzył na krzyż jak w lustro. Będziesz mógł tam poznać, jak śmiertelne były twoje rany, których żadne nie uleczyłoby lekarstwo, jak tylko krew Syna Bożego. Jeśli dobrze się przyjrzysz, będziesz mógł zdać sobie sprawę, jak wielka jest twoja godność ludzka i twoja wartość (...). W żadnym innym miejscu człowiek nie może lepiej uświadomić sobie, jak wiele jest wart, jak wtedy, gdy spogląda w lustro krzyża” („Kazania na niedziele i święta III”, str. 213-214). Drodzy Przyjaciele, oby Antoni Padewski, tak bardzo czczony przez wiernych, mógł wstawiać się za całym Kościołem, a zwłaszcza za tymi, którzy poświęcają się kaznodziejstwu. Oni zaś, czerpiąc natchnienie z jego przykładu, niech troszczą się o łączenie mocnej i zdrowej nauki ze szczerą i żarliwą pobożnością i zwięzłością przekazu. W obecnym Roku Kapłańskim módlmy się, aby kapłani i diakoni pełnili pilnie tę posługę głoszenia i aktualizacji Słowa Bożego wiernym, przede wszystkim w homiliach liturgicznych. Niech będą one skutecznym przedstawieniem odwiecznego piękna Chrystusa, właśnie tak jak zalecał Antoni: „Kiedy głosisz Chrystusa, otwiera On twarde serca; gdy wzywasz Go, osładza gorzkie pokusy; gdy myślisz o Nim, rozjaśnia Twoje serce; kiedy o Nim czytasz, nasyca twój umysł” („Kazania na niedziele i święta III”, str. 59).
CZYTAJ DALEJ

Grzech jest chorobą ducha

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mt 5, 27-32.

Piątek, 13 czerwca. Wspomnienie św. Antoniego z Padwy, prezbitera i doktora Kościoła
CZYTAJ DALEJ

Jubileusz 55-lecia kapłaństwa ojców paulinów

2025-06-13 20:28

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Paulini

jubileusz kapłaństwa

BPJG

55-lecie kapłaństwa świętują dziś na Jasnej Górze ojcowie Paulini: o. Eustachy Rakoczy, o. Hadrian Lizińczyk i o. Stanisław Baranowski. Choć o każdym z nich można powiedzieć oddzielną refleksję i świadectwo życia kapłańskiego, łączy ich jednak miłość do Maryi i radość z bycia częścią Kościoła.

O. Eustachy Rakoczy przyznał, że „wiek robi swoje”. Pomimo problemów ze zdrowiem daje jednak piękne świadectwo gorliwości Apelowej. - Codziennie staram się uczestniczyć w modlitwie Apelowej. Jestem, pamiętam, czuwam. Kiedy moja rodzina widzi, że ich brat i wujek jest na Apelu, wiedzą, że jestem zdrowy – przyznał jubilat. Podczas 55. lat swojej posługi był sekretarzem generalnym Zakonu Paulinów i przeorem klasztoru w Leśnej Podlaskiej. Najbardziej jednak kojarzony jest ze swojej miłości do Ojczyzny; z Jasnej Góry duszpastersko posługiwał Weteranom Wojska Polskiego, Legionistom Józefa Piłsudskiego, Powstańcom Wielkopolskim, Żołnierzom Armii Krajowej oraz Żołnierzom Batalionów Chłopskich. Był też Kapelanem Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego 1918/1919. Jego głos kierowany do tych, którzy służyli Ojczyźnie wielokrotnie rozbrzmiewał z jasnogórskiego Szczytu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję