Reklama

Kościół w powstaniu styczniowym

Powstanie styczniowe - twierdzą historycy - było nie do uniknięcia. Przegraliśmy militarnie, płacąc za zryw niepodległościowy ogromną cenę, ale - być może - przetrwaliśmy dzięki niemu jako naród. Duży wkład w to przetrwanie ma polski Kościół

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W 1960 r. w sposób zorganizowany obchodzono 30. rocznicę powstania listopadowego. A ponieważ jedynymi miejscami, gdzie można się było zgromadzić, były kościoły, warszawiacy spotykali się w nich także po to, by poczuć narodową wspólnotę.
Szczególną rolę odegrał kościół karmelitów na Lesznie, ponieważ sąsiadował z klasztorem, który przed trzydziestu laty służył jako polityczne więzienie. Przed 29 listopada kolportowano ulotki z zawiadomieniem o rocznicowych nabożeństwach. Wśród uczestników rocznicowej Mszy św. rozdawano odznaki patriotyczne, medaliki, orzełki i teksty pieśni patriotycznych. Ludzie głośno modlili się słowami: „Od powietrza, głodu, ognia, niewoli zachowaj nas, Panie”. Padali na kolana, nie zważając na jesienne błoto, ze łzami w oczach śpiewając: „Abyś nam Ojczyznę wrócić raczył, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie”. Po raz pierwszy też zaintonowano publicznie nieznaną warszawiakom pieśń „Boże, coś Polskę”, śpiewaną dotąd tylko na spotkaniach kółek młodzieży. Wtedy również po raz pierwszy od trzydziestu lat zabrzmiały słowa „Jeszcze Polska nie zginęła”. Tłum zgromadzony przed oświetloną figurką Matki Bożej po prostu przestał się bać.
W grudniu 1860 r. nowe manifestacje patriotyczne odbywały się w kościołach: Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu i św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży. Warszawska ulica radykalizowała się.

Pierwsze ofiary

W lutym podczas karnawału w 1861 r. wydano nieformalny zakaz zaprzestania zabaw i wybijano szyby w salonach, w których odbywały się pląsy. Na 25 lutego, w 30. rocznicę bitwy w Olszynce Grochowskiej, zaplanowano manifestację, jakiej od dawna Warszawa nie widziała. Tego dnia doszło do pierwszego starcia z żandarmami. Dwa dni później powtórzono manifestację, żądając uwolnienia aresztowanych studentów. Procesja od karmelitów na Lesznie szła drogą w kierunku Starego Miasta i na pl. Zamkowy, kiedy liczny już pochód napotkał opór kozaków, którzy cwałem wjeżdżali w tłum, nahajkami rozpędzając ludzi. Starcie przerodziło się w bitwę: kozacy walili kolbami w manifestantów, a ci rzucali w nich kamieniami i cegłami. Wtedy rozległa się karabinowa salwa. Na pl. Zamkowym zginęło tego dnia pięć osób.
Nazajutrz ulica przywdziała żałobę. Na pogrzeb pięciu poległych 2 marca w kościele Świętego Krzyża przyszło morze ludzi. Kondukt szedł ulicami na Powązki. O licznym uczestnictwie świadczy fakt, że gdy trumny wynoszono z kościoła, początek orszaku żałobnego zbliżał się już do cmentarza. Miesiąc po pierwszym starciu margrabia Wielopolski wszedł do rządu po to, aby zjednać dla ugody z caratem polskie społeczeństwo. Ale - jak twierdzi znakomity historyk tego okresu Stefan Kieniewicz - powstanie było już wtedy nie do uniknięcia, bo Polacy zgody z carem na jego warunkach nie chcieli.
8 kwietnia w patriotyczną manifestację przerodził się pogrzeb dawnego sybiraka Ksawerego Stopnickiego, a wieczorem tłumy zaczęły się gromadzić przy figurce Matki Bożej Pacławskiej na Krakowskim Przedmieściu. Tuż obok na pl. Zamkowym doszło do starć z policją i wojskiem. Dokumenty rosyjskie mówią o 10 zabitych manifestantach. Polska lista poległych wylicza sto ofiar, ale historycy twierdzą, że liczba zabitych mogła być nawet dwa razy większa. Tyle tylko, że o nich nie miał się kto upomnieć.
Po krwawym 8 kwietnia ustały wystąpienia uliczne, ale bez przerwy odbywały się nabożeństwa w kościołach, którym towarzyszyły patriotyczne pieśni. Policja wysyłała na Msze św. licznych szpiegów, by wyłapać później co bardziej aktywnych ich uczestników. Aresztowała za kontusze i rogatywki, karała za biżuterię żałobną. Ale w kościele interweniować nie śmiała. Do czasu.
Od końca sierpnia do połowy października odbyło się w Warszawie około dwustu nabożeństw organizowanych przez grupy poszczególnych zawodów. Fala patriotyzmu przybierała na sile.

Szturm na świątynie

15 października, w rocznicę śmierci Tadeusza Kościuszki, zapowiedziano nabożeństwa w wielu warszawskich świątyniach. Ale kiedy wierni rozpoczęli śpiewy, drzwi blokowało już wojsko. Rozpoczęła się okupacja kościołów. Wojskowi szturmem wdarli się do kościoła Bernardynów i katedry warszawskiej, gdzie wyłamali kraty i wpadli z bagnetami. Oblężeni bronili się metalowymi lichtarzami. Około półtora tysiąca mężczyzn wyłapanych w kościołach odstawiono do więzienia w Cytadeli.
16 października zapadła decyzja o zamknięciu wszystkich kościołów warszawskich, by zapobiec podobnym incydentom. Ogłoszony został stan wojenny. Aresztowaniom nie było końca.
W lutym 1862 r. przyjechał do Warszawy z Petersburga nowo wyświęcony abp Zygmunt Szczęsny Feliński. Nakazał otwarcie kościołów, zaklinał, by nie zakłócać nabożeństw śpiewami i manifestacjami, które mają polityczny, a nie religijny charakter. Stopniowo doprowadził do tego, że nabożeństwa patriotyczne ustały, choć naród pozbawiony niepodległości wciąż upominał się o wolność. Przed konsekracją oznajmił carowi: „Jeśliby jednak naród w szale zapamiętania nie uwzględnił mych przedstawień i ściągnął na siebie groźne następstwa represji, ja przede wszystkim spełnię obowiązki pasterza i podzielę niedolę ludu mego, chociażbym sam stał się swych nieszczęść sprawcą”.
Gdy powstanie wybuchnie w nocy z 22 na 23 stycznia 1863 r., arcybiskup napisze do cara: „Krew płynie wielkimi strumieniami, a represje zamiast uspokoić umysły, jeszcze bardziej je rozdrażniają. W imię miłosierdzia chrześcijańskiego i w imię interesów obu narodów błagam Waszą Cesarską Mość, abyś położył kres tej wyniszczającej wojnie. (…) Polska nie zadowoli się autonomią administracyjną, ona potrzebuje bytu niepodległego”. Za te słowa zapłaci 20-letnim zesłaniem w głąb Rosji, podzieli tragiczny los ogromnej rzeszy Polaków skazanych przez zaborcę na wygnanie i represje.
Warszawa tamtych dni poprowadziła Polaków do walki o niepodległość. Trzeba pamiętać o Cytadeli, ale i warszawskich kościołach, które odegrały w krzewieniu narodowej tożsamości tak ważną rolę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czym się zajmuje Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE)?

2024-05-02 19:53

[ TEMATY ]

Unia Europejska

COMECE

pixabay.com

Rozszerzanie Unii Europejskiej, protesty rolników, aborcja, migracja i prawo azylowe, kryzys energetyczny, wojna w Ukrainie i na Bliskim Wchodzie, wolność religijna, pandemia COVID-19 i odbudowa po niej - to niektóre ze spraw, którymi w ostatnim czasie zajmowała się Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE).

Zasadniczym celem tego forum współpracy konferencji biskupich państw członkowskich UE jest przedstawianie w strukturach UE głosu Kościoła katolickiego na aktualne tematy, którymi się one akurat zajmują. Komisja nieustannie przypomina też o duchowym wymiarze jednoczącej się Europy, który był istotny dla jej katolickich ojców-założycieli: Roberta Schumana, Alcide De Gasperiego i Konrada Adenauera.

CZYTAJ DALEJ

Komunikat Rady Stałej KEP po obradach o bieżących sprawach Kościoła w Polsce

2024-05-02 20:07

[ TEMATY ]

komunikat

Rada Stała KEP

Episkopat Flickr

Lekcje religii w szkołach, aktualny stan przygotowań do wdrożenia standardów ochrony małoletnich przed przemocą w placówkach kościelnych, ochrona życia ludzkiego oraz eskalacja działań wojennych za wschodnią granicą i w Ziemi Świętej były głównymi tematami spotkania Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski. Biskupi obradowali 2 maja, w wigilię uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, na Jasnej Górze.

Publikujemy pełny tekst komunikatu:

CZYTAJ DALEJ

Złoty Krzyż Zasługi dla włoskiej dziennikarki i kierownika sekcji polskiej Vatican News

2024-05-03 13:58

[ TEMATY ]

ks. Paweł Rytel‑Andrianik

złoty Krzyż Zasługi

Włodzimierz Rędzioch/Niedziela

Ze wzruszeniem przyjąłem wraz z Manuelą Tulli, dziennikarką ANSA, odznaczenie Pana Prezydenta RP za upowszechnianie wiedzy o Polakach ratujących Żydów na arenie międzynarodowej – tak decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o przyznaniu odznaczenia skomentował ks. Paweł Rytel-Andrianik kierujący polską sekcją mediów watykańskich. Uroczystość odbyła się w czwartek 2 maja wieczorem w Ambasadzie RP przy Stolicy Apostolskiej.

Manuela Tulli i ks. Paweł Rytel-Andrianik są autorami książki o rodzinie Ulmów „Zabili nawet dzieci” opublikowanej po włosku i angielsku. Wersje polska, hiszpańska, portugalska i chińska są w przygotowaniu. Pozycja spotkała się z uznaniem odbiorców w różnych krajach. Jest ona wspólnym spojrzeniem Włoszki i Polaka na historię rodziny Ulmów w kontekście historycznym. Powstała i została wydana we współpracy z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana Pawła II.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję