Tonie tęcza. Tylko trzy oddzielne barwy, a połączone taką wielością. Prawie letni wieczór. Obietnica swobodnego, wakacyjnego oddechu. Bez zachmurzonego czoła, nawet mimo złej pogody. Największy niepokój budzi ciemna czerwień. Nad nią jest szarawy błękit, pod spodem prawie czerń. Spomiędzy jeszcze przenika światło. Żeby nie zapomnieć. Światła.
Kolejna wielka fala. Dotknięcie żywiołu. Bez względu na to, jak nazwiemy ten stan, będzie istniał. W myślach mijamy stracone domy i nadzieje. Jak będą żyć, jeśli przy nich nie wytrwamy? Czy uda im się nie lękać czerwonego nieba? Groźby deszczu, burzy?
Wakacje. Tym razem może wspinaczka, by podjąć wyzwanie także i na tym polu? Może gwarne wybrzeże, las, praca w ogrodzie, nowi ludzie, sytuacje… W każdym miejscu, w które mnie poślesz, Panie, zaprowadź mnie przed Swe Oblicze. Nie pozwól zapatrzeć się w takie przestrzenie, co Ciebie nie przenoszą. Odpoczywać nie da się w oddaleniu od bliskich. Od tego, co jest ich sensem. Spraw, abym mogła odpocząć od wszystkiego, co mnie od Ciebie oddala, co powoduje, że odsuwam na potem. Bo co, jeśli nie będzie „potem”? Zatrzymaj mnie przy starym, drewnianym kościółku, który będę mijać po drodze. Pozwól mi się wsłuchać w modlitwy tych, co tu byli przede mną, co zostawili swe lęki, radości, tajemnice. Pokaż krzyż przydrożny, figurę, kapliczkę, uparcie przybierane barwnymi ozdobami, które tak przecież podobają się Tobie. I zaraz po wieczornej Eucharystii weź mnie za rękę i pokaż, co jest naprawdę ważne - kim jestem w tym wielkim, pięknym, choć nie zawsze zrozumiałym dla mnie świecie. Pokaż ludzi, którym dałeś ogromną pokorę na każdą codzienność i ofiarowałeś ufność, że to Ty, Panie, wszystko wiesz.
To nie tęcza. Te trzy oddzielne kolory budzą tak różne emocje. Oczekiwanie, strach, radość, obawa. Połączone są taką wielością, a spomiędzy nich przenika światło.
Żeby nie zapomnieć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu