Reklama

Nie nawracamy, raczej dzielimy się wiarą

Niedziela przemyska 32/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marek Przybylski: - Należy Ojciec do zgromadzenia księży misjonarzy werbistów. Jest to najprężniej działające zgromadzenie na polu misyjnym w Kościele katolickim.

O. Leszek Wilman: - Nasze zgromadzenie powstało w Holandii w 1875 r, założycielem był obecnie już święty o. Arnold Janssen. Wszystko zaczęło się w 1872 r. Obecnie mamy około 65 tys. misjonarzy, pracujemy w ponad 60 krajach, nasi współbracia wywodzą się z 60 narodowości.

- A Polacy stanowią w Waszym zgromadzeniu jakąś znaczną grupę?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Kiedyś dawaliśmy bardzo dużo powołań. W latach osiemdziesiątych XX wieku w jednym roku nasze seminarium kończyło 30 kapłanów. Obecnie tych powołań jest znacznie mniej - kilka w roku. Teraz takim światowym dostarczycielem powołań w naszym zgromadzeniu jest Azja.

- Jak wyglądała Ojca formacja przed święceniami?

- Od 18 lat jestem już poza krajem. Moja droga do kapłaństwa wyglądała następująco: roczny nowicjat w Chludowie koło Poznania, 2 lata studiów filozoficznych w Nysie na Śląsku i 4 lata teologii w Pieniężnie na Warmii. Później już wyjechałem na misje.

- A kiedy Ojciec odkrył swoje powołanie i w jaki sposób wybrał akurat ten zakon?

Reklama

- To wszystko dokonało się w latach wczesnej młodości. Praktycznie od zawsze fascynowała mnie geografia, podróże, filmy przyrodnicze. W ten sposób Pan Bóg posłużył się moją pasją, by doprowadzić mnie do powołania misyjnego. Kiedy kończyłem Technikum Geodezyjne, wpadł mi w ręce obrazek płaczącej dziewczynki. Było tam zdanie, że „nikt nie ma prawa być szczęśliwy w oderwaniu od innych”. Ten obrazek bardzo zaważył na moim życiu. Przez niego Pan Bóg dał mi znak: jeśli chcę być szczęśliwy, muszę się dzielić tym szczęściem z innymi. Znalazłem też na nim zaproszenie na rekolekcje księży werbistów do Pieniężna. To było moje pierwsze spotkanie z tym zgromadzeniem. Zrozumiałem, że Bóg woła mnie na taką drogę. Pojechałem na rekolekcje i... zostałem werbistą. Moim wcześniejszym marzeniem było studiować architekturę, już miałem przygotowane papiery do zawiezienia na uczelnię. Zmieniłem jednak decyzję.

- Gdzie Ojciec pracował po otrzymaniu święceń kapłańskich?

- Pojechałem do Hiszpanii na półroczny kurs języka hiszpańskiego, stamtąd wyjechałem od razu do Argentyny. Argentyna jest bardzo duża, ma 23 prowincje. Tam poznałem, jak różnorodna jest praca misyjna. Na początku trafiłem do Misiones Corrientes, w górach Andach. Teraz wróciłem w to miejsce. Przeszedłem przez kilka różnych województw. Przed dwoma laty wróciłem z Andów, gdzie pracowałem na wysokości 6000 m n.p.m. wśród Indian Koguis. Teraz jestem jakby w dolinach. Pracuję wśród Indian Guarani ze szczepu Mby’a w prowincji Misiones. To województwo jest wciśnięte pomiędzy Paragwaj i Brazylię - przy słynnych wodospadach Iguaçu.

- Jak scharakteryzowałby Ojciec swoją posługę?

- Polacy często myślą schematycznie: misjonarze jadą nawracać. My nikogo nie nawracamy na siłę, raczej dzielimy się naszą wiarą. Najczęściej myślimy, jak tu głodnemu mówić o niebie, gdy on myśli o chlebie. Dlatego nasza misja zaczyna się najczęściej od spraw socjalnych, od bronienia praw tych Indian. W moim przypadku, walczę o prawo dla tych ludzi do ziemi i do szkolnictwa, którego państwo normalnie im nie gwarantuje. Ta miłość, którą pragniemy im przekazać, musi przejść najpierw przez żołądek, przez rozum. Dopiero później zaczynają pytać, dlaczego jesteś z nami, jaki jest twój Bóg?

Reklama

- Co najbardziej cieszy, a co jest najtrudniejsze w tego typu pracy?

- Trudne zawsze jest zaaklimatyzowanie się, wejście w nową kulturę, odmienne jedzenie i ubranie, nowy sposób myślenia, inne schematy życiowe. To zawsze stwarza pewne trudności. Ja jednak widzę, że w życiu Pan Bóg daje mi łaskę, że aklimatyzuję się bardzo szybko. Kłopot sprawia też język. Najpierw miałem problemy z hiszpańskim, a teraz szlifuję język Indian Koguis i Guarani ze szczepu Mby’a. Tylko Pan Bóg wie, do jakiego jeszcze szczepu mnie pośle i jakiego języka będę musiał uczyć się od podstaw.

- Zakończyliśmy nie tak dawno Rok Kapłański. W jego centrum stała wybitna postać kapłana z czasów rewolucji francuskiej św. Jana Marii Vianneya. Czy coś z tego wzoru dla wszystkich kapłanów Ojciec widzi w sobie i swojej działalności?

Reklama

- Myślę, że ks. Jan Maria Vianney wraca nas do tego, co jest sercem naszego kapłaństwa. Ten sakrament pozwala nam sprawować Mszę św. i spowiadać. To jest najważniejsze, wszystko inne może wykonać świecki. Na misjach musimy się oczywiście zająć też sprawami socjalnymi, które często są bardzo palące. W indiańskich szczepach Indian Guarani Mby’a wiele osób wciąż nie jest jeszcze ochrzczonych. Mają już w sobie wiarę w Boga - Stworzyciela, ale jeszcze nie sprawujemy wśród nich Eucharystii. Dlatego Msze św. mogę na razie odprawiać tylko dla ludności białej pochodzenia europejskiego. Końcem tygodnia docieram z posługą do 5 wiosek zamieszkałych przez taką ludność.

- Jak z odległej, misyjnej perspektywy Ojciec patrzy na Kościół w Polsce; na tutejsze życie w poszczególnych parafiach, które Ojciec odwiedził?

- W zasadzie to jestem wyobcowany z polskiej rzeczywistości. Żyję Argentyną. Dostrzegam jednak, że Kościół w Polsce jest tradycyjny. Kościół Ameryki Łacińskiej jest bardziej wypełniony ludźmi świeckimi, którzy tam znajdują swoje miejsce. W Polsce jeszcze jest małe zaangażowanie ludzi świeckich. Widzę jednak dużo wiosny w polskim Kościele, np. Kościół Domowy, różne grupy oazowe, włączanie się świeckich w przygotowanie liturgii. Liturgia Ameryki Łacińskiej jest bardziej rozśpiewana, roztańczona, z większym właśnie udziałem osób niekonsekrowanych.

- Czego można życzyć Ojcu - misjonarzowi, który przyjechał po iluś latach do Polski i już wraca do miejsca, gdzie służy Bogu i bliźnim?

- Myślę, że wytrwałości, siły i zdrowia. Jeśli człowiekowi tego nie brakuje, to może jeszcze trochę pociągnąć. Mam 48 lat. Jak Pan Bóg da mi jeszcze z 30 lat życia, by popracować wśród tych ludzi, to będę szczęśliwy.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W dzisiejszej Ewangelii mamy dwie różne sceny

2025-04-24 08:39

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

commons.wikimedia.org

W dzisiejszej Ewangelii mamy dwie różne sceny. Pierwsza z nich ukazuje Chrystusa, który udziela apostołom daru Ducha Świętego i wraz z nim władzę odpuszczania grzechów. Mówi im: Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Druga z kolei scena koncentruje się na niedowiarstwie Tomasza, jednego z apostołów.

Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane». Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!» Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę». A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym». Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!» Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli». I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.
CZYTAJ DALEJ

Kalisz: kościół Miłosierdzia Bożego uznawany za ewenement na skalę światową

2025-04-27 09:31

[ TEMATY ]

Kalisz

miłosierdzie Boże

Autorstwa Peżot - Praca własna/commons.wikimedia.org

Parafia Miłosierdzia Bożego w Kaliszu

Parafia Miłosierdzia Bożego w Kaliszu

To prawdziwy unikat. Nie ma żadnych filarów i podpór. Przykrywa go jednorodna powłoka, betonowa łupina, która w najcieńszym miejscu ma zaledwie 6 cm grubości. Budowlę zaprojektowali bardzo młodzi architekci: błyskotliwy matematyk i student, a zbudowali własnymi rękami parafianie. Kościół Miłosierdzia Bożego w Kaliszu uznawany jest za ewenement na skalę światową.

W niedzielę po Wielkanocy obchodzimy święto Miłosierdzia Bożego. To dobra okazja, aby pokazać unikatową świątynię wybudowaną w Kaliszu w latach 70. Dzisiaj Sanktuarium Miłosierdzia Bożego z Kaplicą Wieczystej Adoracji przyciąga wiernych nie tylko z Kalisza. Przybywają tutaj ludzie z całej Polski, aby podziwiać niezwykłą budowlę kościoła. Z inicjatywy obecnego proboszcza ks. prał. Pawła Kostrzewy w kościele przeprowadzono badania.
CZYTAJ DALEJ

Niepublikowane wideo z Papieżem: przesłanie do młodych

2025-04-28 09:41

[ TEMATY ]

Franciszek

Vatican Media

Na nagranym w pierwszych dniach stycznia filmie Papież zwraca się do młodych biorących udział w inicjatywie Warsztaty Słuchania: „Nie zapominajcie o swoich dziadkach, oni tak wiele nas uczą”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję