Reklama

Pamięć w kamieniu zastygła

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niemal w każdej miejscowości znajdują się miejsca szczególne, które przynajmniej raz w roku odwiedza każdy z nas. Nekropolie - te duże i te zupełnie niewielkie - w specyficzny sposób łączą świat żywych ze światem tych, którzy już odeszli do wieczności. To tam, stając nad mogiłami najbliższych krewnych, przyjaciół czy też jedynie znajomych pogrążamy się w zadumie i modlitwie, przypominając sobie czasy, które już minęły i ludzi, którzy w nich żyli. Właśnie zachowaniu tej pamięci służą niepowtarzalne utwory, które przeczytać można właśnie na cmentarzach lub w miejscach poświęconych zmarłym. Są to epitafia. Wydawać by się mogło, że twórczość cmentarna, przez swoją tematykę dotykającą śmierci i spraw ostatecznych, nie jest zbyt różnorodna i ciekawa. Nic bardziej mylącego. Epitafia zarówno pod względem formy, jak i treści stanowią bogate źródło informacji, przekazują najrozmaitsze uczucia i wartości, sprawiają, że ludzie i wydarzenia, które upamiętniają, ożywają i są odczytywane wciąż na nowo. Przecież zwyczajnym następstwem spotkania się z napisem nagrobnym o ciekawej treści jest sięgnięcie do historii jego powstania czy też zapoznanie się z biografią osoby, którą taką inskrypcją upamiętniono. Na mogile Marii Konopnickiej na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie umieszczono fragment jej wiersza, który zasadniczo mógłby stanowić motto wszelkich rozważań dotyczących cmentarzy: „Proście wy Boga o takie mogiły, Które łez nie chcą, ni skarg, ni żałości, Lecz dają sercom moc czynu, zdrój siły Na dzień przyszłości...”. Oczywiście, przede wszystkim źródłem takiej siły dla nas, Polaków są słynne nekropolie narodowe, na których spoczywają osoby zasłużone dla Polski, zarówno przez swoją pracę, jak i walkę o niepodległość kraju. Któż nie wymieni bez namysłu Cmentarza Łyczakowskiego, wileńskiego Cmentarza na Rossie, Warszawskich Powązek, Krakowskich Cmentarzy - Rakowickiego i Podgórskiego, Starego Cmentarza w Zakopanem czy wielu innych, gdzie historia tragicznych dziejów naszej ojczyzny przemawia niemal z każdej mogiły. O Cmentarzu Orląt Lwowskich pisał Kornel Makuszyński: „Na te groby powinni z daleka przychodzić pielgrzymi, by się uczyć miłości do Ojczyzny. Powinni tu przychodzić ludzie małej wiary, aby się napełnić wiarą niezłomną, ludzie miałkiego ducha, aby się nadyszyć bohaterstwa. A że tu leżą uczniowie w mundurach, przeto ten cmentarz jest jak szkoła, najdziwniejsza szkoła, w której dzieci jasnowłose i błekitnookie nauczają siwych o tym, że ze śmierci ofiarnej najbujniejsze wyrasta życie”. Kim były Lwowskie Orlęta - wyjaśniać chyba nikomu nie trzeba, ale ich pamięć zachowywać dla przyszłych pokoleń - to zadanie dla każdego prawdziwego Polaka.
Ze Lwowa już tak niedaleko do innych miejsc, w których historię odmierzono krzyżami. Wołyń i tragiczne dzieje ludności tej ziemi - dopiero od niedawna - dzięki staraniom ludzi dobrej woli - upamiętniono szeregiem wysokich krzyży. Postawiono je na miejscach, gdzie w czasie ostatniej wojny znajdowały się przepiękne polskie wsie, po których nie pozostał nawet ślad. O bestialsko wymordowanych mieszkańcach tych wiosek przypominać mają te właśnie monumenty. Trudne do opisania wzruszenie ogarnia każdego, kto czyta napisy na nich umieszczone: imiona, nazwiska i wiek zmarłych. Czasami jedno nazwisko powtarza się niemal bez końca, bo ukraińscy nacjonaliści usuwali całe rodziny, bez względu na wiek i płeć osób.
Równie tragicznymi miejscami pamięci są tak liczne na polskich ziemiach mogiły powstańców z kolejnych narodowościowych zrywów. Czasami nawet nie wiadomo, kto pod nimi leży. Wiele takich kurhanów i samotnych mogił na Zamojszczyźnie, gdzie zarówno powstanie listopadowe, styczniowe, jak i kolejne wojny zbierały obfite żniwo wśród mieszkańców.
Cmentarze jednak to nie tylko miejsca pochówku ludzi słynnych, bohaterów narodowych, wybitnie zasłużonych, ale także zwykłych mieszkańców pamięci, których rodziny poświęcają różnego rodzaju napisy nagrobne. Nieodmiennie wzruszenie wywołują malutkie groby i epitafia poświęcone dzieciom utraconym, choćby napis zawierał jedynie ich zdrobniale imiona: Staś, Anielcia, Mania, Dziuni, Leoś, Tadyś. Na każdym cmentarzu znajduje się bardzo smutne, wydzielone miejsce, na którym chowane są dzieci zmarłe w niemowlęctwie, czasem nawet pochowane bez sakramentu chrztu. Ich malutkie nagrobki z wyrytymi imionami, jakimi rodzice zaczęli ich nazywać czasem, zanim jeszcze przyszły na świat, budzą niepohamowany żal, a czasem nawet łzy.
Z wieloma nekropoliami związane są bardzo ciekawe historie. Mimo że dawno już temu doczesne szczątki św. Brata Alberta - Adama Chmielowskiego, zostały zabrane z Cmentarza Rakowickiego, skromny monument upamiętnia miejsce pierwotnego pochówku tego niezwykłego człowieka: artysty, powstańca i wreszcie niestrudzonego opiekuna najuboższych. Kraków też nigdy nie zapomni pogrzebu skromnego brata zakonnego, któremu na miejsce spoczynku towarzyszyły tysiące mieszkańców miasta, nie zważając na różnce klasowe.
Same nagrobki są czasami niezwykle piękne, czasami zwyczajne, czasami trafiające do serc i dusz przez swoją prostotę, a czasami zupełnie niezwykłe. Stare nekropolie przez swój niepowtarzalny klimat dostarczają niezapomnianych doznań estetycznych. Na Cmentarzu Łyczakowskim znajduje się grobowiec, na którym nie ma wprawdzie żadnego napisu, a jednak zwiedzający cmentarz nigdy go nie omijają. Znany lwowski rzeźbiarz Paweł Eutele na grobie Józefa Iwanowicza umieścił jego popiersie portretowe, po którego dwóch stronach spoczywają w pozycji „waruj” dwa duże psy. Trudno dziś zweryfikować, czy umieszczenie podobizn ulubieńców na własnym nagrobku było wolą zmarłego, czy też zdecydował o tym ktoś z rodziny. Józef Iwanowicz był znanym i cenionym obywatelem miasta. Za życia zawsze towarzyszyły mu dwa wielkie psy Pluto i Nero. Chodziły za swoim panem dosłownie wszędzie, a kiedy zmarł, ruszyły za jego trumną na cmentarz. Po zasypaniu trumny ziemią położyły się na świeżym grobie i nie było możliwości, aby je stamtąd zabrać. Nie dopuszczały nikogo do grobu, nie przyjmowały pokarmu, ani wody, aż obydwa zakończyły życie. Żona zmarłego kazała rozkopać grób męża i pochować w nim jego wiernych towarzyszy, a wzruszony tą opowieścią Paweł Eutele, projektując nagrobek Iwanowiczów, w ten niezwykły i bardzo rzadki sposób uwiecznił to wydarzenie. Nie tylko więc sam napis nagrobny, czasami kamienny posąg staje się bardzo pięknie przemawiającym epitafium.
W listopadzie miesiącu tradycyjnie poświęconym zmarłym kolejny raz odwiedzamy cmentarze. Dobrze byłoby, gdybyśmy także pamiętali o innych miejscach pamięci, a zapalając tam światełko pomyśleli o tych, którzy wyprzedzili nas w drodze do wieczności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Matki Bożej Częstochowskiej 2025 (dzień 5.)

2025-08-21 13:20

[ TEMATY ]

Jasna Góra

nowenna

Karol Porwich/Niedziela

Nowenna przed Uroczystością Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej trwa od 17 do 25 sierpnia przez dziewięć kolejnych dni. Na Jasnej Górze przez ten czas prowadzić nas będzie ks. Wojciech Węgrzyniak.

ZOBACZ WSZYSTKIE ROZWAŻANIA NOWENNOWE - TUTAJ.
CZYTAJ DALEJ

„Frombork to więcej niż historia” – rozmowa z ks. Jackiem Wojtkowskim przed Future Frombork Festival 2025

2025-08-20 18:09

[ TEMATY ]

festiwal

Frombork

DA

Frombork nie jest tylko miejscem pamięci po Mikołaju Koperniku – to wciąż żywe miejsce idei. W sierpniu ponownie stanie się areną spotkania nauki, kultury i duchowości podczas Future Frombork Festival by Copernicus Open. O znaczeniu tego wydarzenia, duchowym wymiarze patrzenia w gwiazdy i roli Kościoła w rozmowie o przyszłości – opowiada ks. Jacek Wojtkowski, proboszcz katedry we Fromborku.

Rok temu rozmawialiśmy o pierwszej edycji Future Frombork Festival, która odbyła się we Fromborku we wrześniu. Tym razem Festiwal będzie miał miejsce od 22 do 24 sierpnia i wzbogacony zostanie o tradycje „Copernicus Open”. Zacznijmy może od drobnego sięgnięcia do historii – jak udała się ubiegłoroczna edycja?
CZYTAJ DALEJ

Nie żyje Frank Caprio, „najmilszy sędzia na świecie”

2025-08-21 13:12

[ TEMATY ]

na świecie

Frank Caprio

najmilszy sędzia

instagram.com/therealfrankcaprio/

Frank Caprio. "Najmilszy sędzia na świecie"

Frank Caprio. Najmilszy sędzia na świecie

W USA zmarł Frank Caprio, emerytowany sędzia z amerykańskiego miasta Providence, nazwany „najmilszym sędzią na świecie”. Filmy z jego rozpraw, na których reagował z uśmiechem i empatią, sprawiły, że stał się gwiazdą portali społecznościowych.

O jego śmierci w wieku 88 lat, poprzedzonej długą walką z rakiem trzustki, poinformowano w środę w nocy na jego oficjalnych kontach w portalach społecznościowych. W swoim ostatnim nagraniu opowiadał o chorobie i prosił o modlitwę.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję