Reklama

Kościół

Katarzyna Waliczek: Dzieci, które zgodnie z przesłanką eugeniczną mogą być legalnie abortowane - to takie same dzieci jak ja

- Dzieci, które zgodnie z tzw. „przesłanką eugeniczną” mogą być legalnie abortowane to dzieci z takim samym kariotypem jak mój – mówi Katarzyna Waliczek, która urodziła się z Zespołem Turnera.

[ TEMATY ]

świadectwo

pro life

pro-life.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nawiązując do protestów wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego uznającego przesłankę eugeniczną za niezgodną z Konstytucją, Katarzyna Waliczek wyraża smutek, że tak wiele osób w imię prawa kobiety do wyboru godzi się na pozbawianie dziewczynek takich jak ona prawa do życia. Dlaczego angażuje się w działalność pro – life? Jak podkreśla, pierwszym impulsem była dla niej lekcja historii w szkole podstawowej, na temat starożytnej Sparty. Uświadomiła sobie wówczas, że jej samej nikt nie dałby tam żadnych szans.

KAI: Urodziła się Pani z Zespołem Turnera. Zgodnie z tzw. „przesłanką eugeniczną” to schorzenie, które kwalifikuje dziecko do aborcji.

- Zespół Turnera to problem dziewczynek. Polega on na tym, że jeden z chromosomów ”x” jest nieobecny lub uszkodzony. Wiąże się to z obrzękiem płodu, częsta jest wada serca. Potem ujawniają się problemy hormonalne, powodujące opóźnione dojrzewanie, bezpłodność, niskorosłość, choć dziewczynki odpowiednio leczone hormonem wzrostu osiągają wzrost zupełnie przeciętny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Gdy moja mama była ze mną w ciąży widać było, że nie rozwijam się prawidłowo, byłam mniejsza niż być powinnam. Gdy się urodziłam, miałam bardzo poważne problemy zdrowotne, choć diagnoza zapadła dopiero, gdy miałam ok. 10 lat.

Reklama

Dziś mam lat 28. Oczywiście doświadczam pewnych trudności zdrowotnych, leczę się. Natomiast ukończyłam dwa kierunki studiów - filozofię na UJ i pedagogikę specjalną. Kończę studia doktoranckie z filozofii. Dwa lata uczyłam etyki. Obecnie pracuję jako nauczyciel wspomagający ucznia z niepełnosprawnością. Od kilku lat jestem w szczęśliwym związku. Nie wydaje mi się, że moje życie jest jakieś gorszej jakości niż życie kobiety zdrowej.

KAI: Czy Pani rodzicom proponowano aborcję?

- Oczywiście. Nie było wprawdzie konkretnej diagnozy ale widać było, że coś jest nie tak, więc lekarze proponowali mamie aborcję jako optymalne rozwiązanie. Ja urodziłam się w 1992 r., czyli rok przed uchwaleniem ustawy o ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Warto przypomnieć, że aborcja była wówczas szeroko dostępna i proponowana przez lekarzy wcale nie koniecznie w związku z jakąś wadą czy chorobą dziecka. Jak wspomina moja mama, gdy ja się rodziłam, w tej samej części szpitala leżały kobiety w ciąży i te, które urodziły dziecko oraz te, które miały skierowanie na aborcję. Natomiast moje siostry – bliźniaczki – przyszły na świat w 1994 r. Już rok po uchwaleniu ustawy atmosfera była zupełnie inna.

Całe szczęście moja, że mama nie rozważała aborcji w ogóle. Wiedziała, że tego nie zrobi. Dla niej to nie był „wybór”.

KAI: Od 10 lat związana jest Pani z ruchem pro – life. Czy Pani osobista sytuacja miała wpływ na to zaangażowanie?

Reklama

- Myślę, że bardzo duży. Pamiętam, że kiedy byłam w 4 klasie szkoły podstawowej, nie wiedziałam jeszcze, co to jest Zespół Turnera, ale miałam świadomość, że po urodzeniu potrzebowałam wsparcia i poważnych interwencji medycznych. Wtedy na historii rozmawialiśmy o starożytnej Sparcie, gdzie dzieci chore i niepełnosprawne – były eliminowane. Przyszło mi wtedy do głowy, że dziecko takie jak ja nie miałoby tam żadnych szans.

W liceum z kolei przeżywałam tzw. sprawę R. R przeciwko Polsce. R. R. to kobieta, która złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, z uwagi utrudniania przez szpitale i ostatecznie uniemożliwienie dokonania aborcji córki z Zespołem Turnera. Skarga tej Pani została uwzględniona i otrzymała ona ogromne odszkodowanie. Uświadomiłam sobie wówczas, że sprawa ta dotyczy tego samego schorzenia, które mam ja i moje znajome z grupy wsparcia.

Niedługo potem pojawiła się inicjatywa zbierania podpisów za zniesieniem tzw. „przesłanki eugenicznej” i wtedy postanowiłam się w to zaangażować, ze świadomością, że to jest sprawa, która mnie osobiście dotyczy. Podobną decyzję podjęło wówczas kilka moich koleżanek z Zespołem Turnera.

KAI: Jak Pani ocenia wyrok Trybunału Konstytucyjnego uznający „przesłankę eugeniczną” za niezgodną z Konstytucją?

- Całkowicie się z nim zgadzam. Sprzeciwiam się aborcji eugenicznej od wielu lat. Modliłam się też w tej intencji. Początkowo bardzo się cieszyłam z tego wyroku. Potem, gdy widziałam skalę protestów przeciw orzeczeniu, przyszedł smutek i gorzka refleksja, że bardzo wielu Polaków jednak popiera aborcję.

Reklama

Oczywiście bardzo wiele osób uczestniczących w tych protestach deklarowało – „nie jesteśmy za aborcją, jesteśmy za wyborem kobiety”. Ale co to naprawdę znaczy? Moim zdaniem to, że w „pewnych przypadkach” aborcja jest dobrym, jak najbardziej dopuszczalnym rozwiązaniem. Niestety te „pewne przypadki” dotyczą też takiego przypadku jak mój, osób z takim samym kariotypem jak ja.

KAI: Czy te protesty dotykały Panią osobiście?

- W pewnym sensie odbierałam to jako podważanie mojego prawa do życia. Wprawdzie od wielu osób słyszałam „to nie chodzi o ciebie”, „ty jesteś dorosła i dobrze funkcjonujesz”, ale czy te osoby nie wiedzą, że diagnoza, która może stać się przyczyną aborcji dotyczy dokładnie takich samych dzieci jak ja? Nie rozumiem, jak można to oddzielać. Jeśli ja mam 28 lat i mam konto na Facebooku, tzn. że jestem fajna i mam prawo do życia a jeśli miałabym te 28 lat mniej, to już mi to prawo nie przysługuje i ktoś mógłby zgodnie z prawem „wybrać”, że mi moje życie odbierze? To jest dla mnie w ogóle nie do pojęcia! Myślę też, że bardzo wiele osób, które są przekonane, że walczą o czyjąś godność, nie mają w ogóle świadomości, jak bardzo to, co robią może kogoś dotykać i ranić.

Reklama

Bolesne było dla mnie również to, że poparcie dla protestów w wielu środowiskach traktowane było jako coś oczywistego, bezdyskusyjnego. Stykałam się z tym nawet w środowiskach, w których bym się tego nie spodziewała, lub w miejscach wydawałoby się całkowicie neutralnych światopoglądowo, np. na stronach związanych z historią i kulturą, które na co dzień obserwuję. Nawet księgarnia internetowa, gdzie kupuję książki uznała za stosowne wypowiedzieć się w tej sprawie – po stronie protestujących. Bardzo to przeżywałam. Odbierałam to jako wszechobecny komunikat – jeśli jesteś dobrym, myślącym człowiekiem, jeśli chcesz być z nami, jeśli chcesz kupować nasze książki – to przecież oczywiste, że popierasz przesłankę eugeniczną.

Mam świadomość, że ludzie uczestniczyli w protestach i Strajku Kobiet z różnych powodów – i politycznych, i antykościelnych i wielu innych. A jednak to co ich łączyło to wyrażana w różnej formie – również pod hasłami „godność kobiet”, czy „wybór, nie nakaz” – akceptacja dla aborcji osób niepełnosprawnych.

KAI: Poparcie dla protestów wypływało jednak również od części osób niepełnosprawnych i ich rodzin.

- To było dla mnie szczególnie trudne, choć mam wrażenie, że dla części tych osób popieranie prawa wyboru wiąże się z tym, że jest im bardzo ciężko i pozbawieni są odpowiedniego wsparcia. Czują, że społeczeństwo, państwo i cały system, w którym funkcjonujemy kompletnie ignoruje ich i ich dziecko, chcą więc wystąpić przeciw temu, głośno powiedzieć, jak bardzo to jest niesprawiedliwe.

Chcę jasno podkreślić, że wszystkie postulaty dotyczące konieczności wsparcie matek, rodzin i osób niepełnosprawnych – w pełni popieram. Z tym, że dla mnie to się wiąże z postawą pro – life, nie pro – choice. Mówi się, że środowiska pro-life interesują się ludzkim życiem tylko do momentu narodzin. To nieprawda. Walczymy też o to, by opieka nad matką i dzieckiem była priorytetem, by osoby niepełnosprawne mogły żyć godnie, by ich rodzice mogli czuć się normalnymi rodzicami a nie terapeutami czy męczennikami. Niestety wciąż na tym polu jest bardzo, bardzo dużo do zrobienia.

2020-11-20 10:54

Oceń: +3 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo 10-letniego, poparzonego chłopca: "Bez względu na to, co się stanie, nie poddawajcie się!"

[ TEMATY ]

świadectwo

Ukraina

Vatican Media

10-letni Roman Oleksiv

10-letni Roman Oleksiv

Rosyjski pocisk zabił mu mamę. W tym samym ataku rakietowym 8-letni wówczas Roman Oleksiw doznał oparzeń czwartego stopnia blisko połowy ciała. Dziś dzieciom na całym świecie chce powiedzieć: „Bez względu na to, co się wydarzy, nie poddawajcie się”. Młody Ukrainiec mówi Radiu Watykańskiemu, że wszystkiego uczy się od swego taty, który jest dla niego najlepszym przykładem. Tata Jarosław wyznaje: „Marzę, aby ta dobroć, ta energia, którą ma teraz, trwała przez całe jego życie”.

Chłopiec został poważnie ranny, gdy rosyjskie rakiety uderzyły w centrum Winnicy w lipcu 2022 roku. Zginęło wówczas 28 osób, a ponad dwieście zostało rannych. W wyniku odniesionych obrażeń zmarła mama Romana, a on sam doznał rozległych i głębokich oparzeń. Rozpoczęła się walka o życie i zdrowie chłopca, która oznaczała wiele operacji i zabiegów prowadzonych zarówno na Ukrainie, jak i w specjalistycznych szpitalach w Niemczech. Rok po tej tragedii chłopiec spotkał się z Franciszkiem. Potem były kolejne spotkania. Do historii przeszło zdjęcie, jak ubrany w niebieską maskę i ochronne rękawiczki wtula się w papieża. Przy okazji Międzynarodowego Szczytu nt. Praw Dzieci, który ostatnio odbył się w Watykanie po raz czwarty, spotkał się z Ojcem Świętym. Tym razem nie miał już na sobie maski nadającej mu wygląd superbohatera, która niwelowała ból i pomagała w leczeniu blizn. Z jego twarzy emanował spokój, a świadectwo, którym po spotkaniu z papieżem podzielił się w studiu Radia Watykańskiego, poruszyło najtwardsze nawet serca.
CZYTAJ DALEJ

Końskie – stolica politycznego spektaklu. Dlaczego wszyscy chcą debatować właśnie tam?

2025-04-10 07:13

[ TEMATY ]

Andrzej Sosnowski

Adobe Stock

W polskiej polityce są miejsca, które więcej znaczą niż wskazywałaby na to ich wielkość. Jednym z nich jest niewielkie miasto w województwie świętokrzyskim – „Końskie”. To właśnie tutaj od kilku lat politycy przyjeżdżają nie tylko na kiełbasę wyborczą, ale by... „wygrać Polskę”. A teraz znów oczy całego kraju będą skierowane na Końskie – bo to tu ma się odbyć „debatowy pojedynek Trzaskowski–Nawrocki”, który może zaważyć na kształcie przyszłości polskiej sceny politycznej.

Kiedy w 2020 roku prezydent Andrzej Duda zorganizował w Końskich „debatę bez konkurencji”, wielu obserwatorów podśmiewało się z tego wydarzenia. Z jednej strony – był to pomysł taktycznie przemyślany: zamiast stanąć do starcia z Rafałem Trzaskowskim w telewizyjnym studiu, prezydent przyjechał do serca Polski powiatowej i przemówił do swoich wyborców bez ryzyka, za to z wyraźnym przekazem: „jestem blisko ludzi”.
CZYTAJ DALEJ

Pierwsza debata prezydencka za nami. Jak odpowiadali kandydaci?

2025-04-11 20:20

[ TEMATY ]

pierwsza debata

kandydaci na prezydenta

Telewizja Republika

Pierwsza debata prezydencka

Pierwsza debata prezydencka

W pierwszej debacie prezydenckiej wzięli udział kandydaci na prezydenta: Karol Nawrocki, kandydat obywatelski popierany przez PiS, kandydat Trzeciej Drogi Szymon Hołownia, Marek Jakubiak (Wolni Republikanie), Krzysztof Stanowski i była posłanka SLD Joanna Senyszyn.

TV Republika wspólnie z TV wPolsce24 i TV Trwam zorganizowały debatę, na którą nie przyszedł Rafał Trzaskowski. Prowadząca debatę podkreśliła, że kandydat KO został zaproszony.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję