Reklama

A mury runą...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z diecezji rzeszowskiej było nas ok. 250 osób. Z duszpasterstwa akademickiego „Wieczernik” niecałe 200. Jechaliśmy na Europejskie Spotkanie Młodych do kraju, z którego pochodzi zwyczaj przystrajania bożonarodzeniowych drzewek. Przy tejże bożonarodzeniowej choince pożegnaliśmy się z rodzinami i wyruszyliśmy w drogę - jako obcy ludzie, a wróciliśmy jako wspólnota. Solidarni, umocnieni wiarą, ponieważ w tych spotkaniach chodzi o coś więcej niż tylko spotkanie i odwiedzenie miejsca. Wyjazd był okazją otwarcia się na Boga i drugą osobę.

Pokój i dobro

Podróż, zarówno tę do Berlina, jak i w głąb siebie, rozpoczęliśmy od modlitwy w kościele Chrystusa Króla w Rzeszowie. Pierwszym przystankiem na naszej trasie pielgrzymkowej była Nowa Sól, gdzie zostaliśmy serdecznie przywitani przez ojców Kapucynów a zwłaszcza o. Jana Sochockiego - chlebem i jak sama nazwa miejscowości zobowiązuje, solą. Po porannej Mszy św. sprawowanej przez naszych kapłanów, umocnieni słowem, zostaliśmy poczęstowani przepysznym żurkiem. Zachwyceni gościnnością, ruszyliśmy dalej w kierunku Świebodzina. Przed rogatkami miasta ujrzeliśmy majestatyczną statuę, słynny pomnik Chrystusa Króla w Świebodzinie, zbliżony rozmiarami do pomnika Chrystusa Odkupiciela w Rio de Janeiro. Gigantyczny pomnik wydawał się nas witać swoimi rozpostartymi szeroko ramionami. To był nasz ostatni przystanek w drodze do Berlina.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

A mury rosną

Reklama

W Berlinie pojawiają się pierwsze bariery, zarówno te widzialne, jak i niewidzialne. Bariera kulturowa, językowa a nawet logistyczna - jak odnaleźć się w gąszczu komunikacyjnym wielkiego miasta? Otacza nas inny, nieznany świat. Nie znamy goszczących nas rodzin. Jednak z minuty na minutę bariery szybko nikną.
To, co przykuło moją uwagę w mieście - to mur berliński. Mur po wielu latach cierpień berlińczyków runął bez rozlewu krwi. Jednak wciąż widać różnice między Berlinem Wschodnim a Zachodnim.

Ich bin ein Berliner

Na uczestników spotkania czekało wiele atrakcji. Ja wybrałem m.in. wizytę w Reichstagu i spotkanie na temat sprawiedliwego świata z członkami niemieckiego parlamentu. Był także czas na spacer znaną aleją Unter den Linden, od katedry berlińskiej w kierunku symbolu miasta, Bramy Brandenburskiej. Na ozdobio nych świątecznie licznych jarmarkach bożonarodzeniowych można było poczuć magię Świąt. W duchu powtarzałem słynne słowa Kennedy’ego „ich bin ein Berliner”.

Czas by runął mur...

W ostatni dzień roku 2011, tuż przed północą modliliśmy się o pokój na Ziemi. Solidarni w modlitwie, Niemcy, Włosi, Francuzi, Hiszpanie, Anglicy, Ukraińcy, Chorwaci i my, największa grupa, Polacy. Po modlitwie mieliśmy „święto narodów”, każdy kraj prezentował swoją kulturę, śpiewy, tańce. Tradycyjnie najgłośniejsi i najbardziej spontaniczni byli Włosi, ale...tylko do czasu występu Polaków.
Wyjechaliśmy do Rzeszowa spod stadionu olimpijskiego, do którego kiedyś dotarł z Grecji ogień olimpijski, ogień pokoju. Tak my teraz, spod tego miejsca wieźliśmy światełko pokoju w naszych sercach w każdy zakątek Europy.
W drodze powrotnej czekała nas jeszcze jedna niespodzianka. Wieczór filmowy. Obejrzeliśmy film „Złodziej w sutannie”, oparty na prawdziwych wydarzeniach. Film warty obejrzenia, opowiadający o uwolnieniu „aresztowanej” przez komunistów kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Film z doskonałą muzyką Michała Lorenca stał się motorem napędowym do dyskusji autokarowych. Tak oto wróciliśmy do domów, przeżyliśmy razem radość spotkania, pogłębiania więzi, ożywiliśmy zaangażowanie w sprawy społeczne.
Pragnę, w imieniu grupy, podziękować naszym księżom za organizację, duchową opiekę i czas, w którym kształtował się nasz charakter i świadomość religijna. Mam uczucie, że w naszym życiu czeka nas jeszcze wiele murów i podziałów do zburzenia, materialnych i duchowych. Nie możemy pozostać bierni. Zamiast marnotrawić cenną energię potrzebną na stawianie murów, budujmy solidarność, zaufanie i dialog.
Wsłuchując się w utwór Jacka Kaczmarskiego „Mury”, zapraszam i zachęcam do kolejnej pielgrzymki, gdyż w grudniu odbędzie się Europejskie Spotkanie Młodych w Rzymie. Zatem do zobaczenia w Wiecznym Mieście…

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dr Branca Acevedo: byłam lekarką s. Łucji dos Santos, ona – moją lekarką duchową

2025-12-11 21:33

[ TEMATY ]

świadectwo

Łucja Dos Santos

red/db

Dr Branca Pereira Acevedo, która przez 15 lat opiekowała się się Łucją dos Santos, mówi, że wizjonerka z Fatimy stała się narzędziem głębokiego nawrócenia w jej życiu. „Byłam jej lekarką od ciała, ale ona była moją lekarką duchową” - powiedziała Pereira, opisując swoją relację z siostrą Łucją dos Santos. Swoimi doświadczeniami podzieliła się podczas prezentacji filmu dokumentalnego „Serce Siostry Łucji”, która miała miejsce w pałacu arcybiskupim w Alcalá de Henares. Film jest nakręciła katolicka HM Television.

Służebnica Boża Łucja, jedyne z trojga pastuszków, które dożyło późnej starości, w 1925 roku przeniosła się do miasta Tuy, w prowincji Pontevedra, w północno-zachodniej Hiszpanii gdzie mieszkała przez ponad dekadę, zanim wróciła do Portugalii i w 1949 r. wstąpiła do karmelitanek. W tym mieście wizjonerka otrzymała „nową wizytę z nieba” – objawienia Matki Bożej i Dzieciątka Jezus.
CZYTAJ DALEJ

Zmarł śp. o. Eustachy Rakoczy - jasnogórski kapelan żołnierzy niepodległości

2025-12-12 10:58

[ TEMATY ]

Jasna Góra

śmierć

BP Jasnej Góry

śp. o. Eustachy Rakoczy

śp. o. Eustachy Rakoczy

Dziś (12 grudnia) zmarł śp. o. Eustachy Rakoczy. Jasnogórski kapelan żołnierzy niepodległości, odznaczony m_in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Z głębokim żalem informujemy, że przeżywszy 82 lat, 62 lat życia zakonnego i 55 lat kapłaństwa, zmarł dzisiaj śp. o. Eustachy Rakoczy. Jasnogórski kapelan żołnierzy niepodległości, odznaczony m_in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Aktywnie współtworzył dzieje niepodległościowego ruchu kombatanckiego w Polsce. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławiona lekarka i błogosławiona pielęgniarka w kaplicy szpitalnej

2025-12-14 19:26

Magdalena Lewandowska

Relikwie pielęgniarki bł. s. Marty Wieckiej i lekarki bł. s. Ewy Bogumiły Noiszewskiej.

Relikwie pielęgniarki bł. s. Marty Wieckiej i lekarki bł. s. Ewy Bogumiły Noiszewskiej.

– Postawa tych dwóch błogosławionych kobiet jest dziś przypomnieniem, że nadzieja rodzi się tam, gdzie człowiek nie zostaje obojętny na cierpienie innych – mówi ks. Krzysztof Jankowski.

Kaplicę Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej we Wrocławiu nawiedziły relikwie pielęgniarki bł. s. Marty Wieckiej i lekarki bł. s. Ewy Bogumiły Noiszewskiej, niezwykłych kobiet, które z oddaniem służyły chorym i cierpiącym. Eucharystii w szpitalnej kaplicy – która w Roku Świętym pełni funkcje kościoła jubileuszowego – przewodniczył ks. dr Marcin Kołodziej, asystent kościelny Dolnośląskiego Oddziału Stowarzyszenia Lekarzy Katolickich, a koncelebrowali ją kapelani szpitalni. Obecny był personel medyczny, pacjenci i wierni.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję