Reklama

Katoliccy harcownicy

Szeregi tradycyjnych organizacji harcerskich z roku na rok są coraz skromniejsze. Jedynie Skautów Europy regularnie przybywa. Jaka jest ich recepta na sukces w czasach tego kryzysu?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Las koło Góry Kalwarii na kilka dni stał się domem dla 800 chłopców w wieku od 12 do 17 lat. Mieszkają w spartańskich warunkach bez bieżącej wody, telewizora, gier wideo... ani Internetu. Jak to wytrzymują? - W zamian mamy świetną przygodę, której na pewno nie znajdziemy siedząc w wygodnym fotelu przed telewizorem - odpowiada zastępowy Alek Trubiłowicz, harcerz z Samodzielnego Zastępu nr 52 Łasica z Opola Lubelskiego.
Wielkie Harce Majowe są cyklicznym zlotem Skautów Europy, czyli Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. - Niewiele potrzebujemy. Polanę i kawałek lasu wynajęliśmy od nadleśnictwa, a resztę organizujemy już we własnym zakresie. Celowo wybieramy miejsca, które są oddalone od cywilizacji. Im chłopcy będą mieli trudniejsze warunki, tym lepiej. Nawet podczas budowania naszych obozów nie stosujemy gwoździ. Wszystkie żerdzie są związane specjalnymi węzłami - tłumaczy Bartłomiej Bodziechowski, szef zlotu. A gdzie są harcerki? - One harcują na Śląsku. Są więc w bezpiecznej odległości - żartobliwie odpowiada.

Jak w „Ogniem i Mieczem”

Reklama

Tradycją Wielkich Harców Majowych jest historyczna narracja. Dlatego też okolice Góry Kalwarii są nieprzypadkowe. Pobliski Zamek Książąt Mazowieckich w Czersku odegrał rolę sienkiewiczowskiego Zbaraża, bo zlot oparty był o fabułę powieści „Ogniem i mieczem”. Zastępy harcerzy podzielone zostały na 4 grupy, którym przyporządkowano nacje: Kozaków, Tatarów, Polaków - wojska zaciężne i Polaków pospolitego ruszenia. - Odtwarzamy czasy powstania Bohdana Chmielnickiego. Choć wszyscy chcieli zostać Polakami, to jednak musieliśmy wybrać również zastępy, które wcielą się w role także Kozaków i Tatarów - tłumaczy Bodziechowski.
Skauci w przyporządkowanych nacjach rywalizowali pomiędzy sobą w wybranych technikach harcerskich, takich jak gotowanie, broń, machiny oblężnicze, rzemiosło, ratownictwo, sygnalizacja oraz topografia. Wieczorami zaś cały las rozbrzmiewał pieśniami śpiewanymi przy ogniskach. - Taka zabawa w odgrywanie ważnych wydarzeń z dziejów ojczyzny ma podwójny walor. Z jednej strony w ciekawy sposób młodzi uczą się historii, a z drugiej muszą włożyć wysiłek np. podczas budowania maszyn oblężniczych czy wspinania się po zboczach góry zamkowej - mówi Bodziechowski.
Kulminacyjnym punktem zlotu był fabularyzowany szturm na zamek w Czersku. W smugach dymu z rac, które stały się zaimprowizowanymi armatami, oraz wśród świszczących kul, czyli woreczków wypełnionych wodą, chłopcy z głośnymi okrzykami walczyli próbując wyrwać sobie chusty założone za paskami. - Choć jest to tylko gra, to emocje są prawdziwe. Bo harcerstwo to przyjaźń i przygoda - mówi Tomasz Podkowiński, rzecznik prasowy Skautów Europy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Odkryte powołania

Reklama

W Wielkich Harcach Majowych, oprócz harcerzy z całej Polski, na obóz przyjechali również goście z Białorusi i Hiszpanii. Do lasu dotarł również Bjoern Larsson ze Sztokholmu, który zainteresowany jest założeniem drużyn Skautów Europy w Szwecji. - Przyleciał specjalnie do Polski, żeby zobaczyć, jak nasi skauci pracują - podkreśla Podkowiński.
W swojej metodzie wychowawczej Skauci Europy bardzo mocno akcentują katolicki charakter tej harcerskiej organizacji. Podczas rozpoczęcia „harców” na leśną polanę zaproszony został ordynariusz polowy Wojska Polskiego bp Józef Guzdek. - Pierwsza wspólnota uczniów Chrystusa jest wzorem dla drużyny harcerskiej i dla Kościoła. Apostołowie wiedzieli, że powinni działać razem, że tylko we wspólnocie mogą iść za Chrystusem. Podobnie i my odkrywamy tę prawdę w życiu rodzinnym, harcerskim, a także we wspólnocie Kościoła - podkreślił bp Guzdek, delegat KEP ds. harcerstwa.
Msza św. podczas obozów i zlotów „Zawiszaków” nie jest niczym nadzwyczajnym. - Tym, co wyróżnia Skautów Europy na tle innych organizacji harcerskich, jest codzienna Msza św., a także możliwość skorzystania z innych sakramentów - tłumaczy benedyktyn br. Rafał Dudek, który od wielu lat jest związany z „Zawiszakami”. Podczas Mszy św. prawie 100 proc. harcerzy przystępuje do Eucharystii. Można więc powiedzieć, że obozy i zloty mają coś z rekolekcji. - Obejmujemy młodego człowieka we wszystkich wymiarach jego życia. Tu się pracuje zarówno nad ciałem, charakterem, jak i nad duszą. Łaska Boża buduje przecież na naturze - podkreśla br. Rafał. - Efekty tego typu formacji najlepiej widać we Francji, gdzie prawie co drugie powołanie kapłańskie wywodzi się ze skautingu katolickiego. I choć w naszym kraju Skauci Europy są stosunkowo młodą i najmniejszą organizacją harcerską, to jednak już teraz ok. 100 księży i zakonników z niej się wywodzi.
Ten duchowy wymiar jest bardzo ważny również dla Tomasza Podkowińskiego, który z harcerstwem związany jest od lat 80. - Najpierw byłem w ZHP, a później zostałem także ministrantem. Potem w Harcerskim Ruchu Liturgicznym (z niej właśnie wyłoniło się dzisiejsze Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” FSE) mogłem połączyć wymiar duchowy ze skautingiem. Pomogło mi to dojrzeć, zarówno w wymiarze osobowościowym, jak i religijnym - uważa Podkowiński.

Chrześcijański obowiązek

Reklama

Połączenie harcerskiej metody wychowawczej z chrześcijańskimi wartościami daje wymierne efekty. - Znam wiele osób, które wychowały się na skautingu, a dziś świetnie sobie radzą w dorosłym życiu. Wielu naszych kolegów osiągnęło sukces zawodowy oraz założyło szczęśliwe, nierzadko wielodzietne rodziny - mówi Bartłomiej Bodziechowski.
Przykładem takiego dorosłego skauta jest właśnie Tomasz Podkowiński, który trafił na harcersko-katolicką drogę, gdy ona dopiero kształtowała się w Polsce. Dziś jest radcą prawnym, mężem oraz ojcem czwórki dzieci. - Myślę, że harcerstwo jest świetną szkołą liderów. To doświadczenie przydaje się zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym - mówi Podkowiński. - Wielu z moich przyjaciół z harcerstwa pełni poważne funkcje menadżerskie i jednocześnie angażują się w harcerstwo - dodaje.
Skauting katolicki nie jest sposobem na dorosłe życie - charakteryzuje go to, że w pewnym momencie się kończy. Harcerką czy harcerzem było się po to, aby w życiu dorosłym być dobrą matką, ojcem, kapłanem, pracownikiem i obywatelem. To młodzieżowa szkoła formowania osobowości, mocnych charakterów oraz żywej wiary. - Dorośli w harcerstwie nie są zatem harcerzami czy harcerkami. Podczas obrzędu przyznającego ostatni stopień harcerski, Harcerza Rzeczypospolitej, nie recytuje się już Prawa Harcerskiego, tylko odczytywane jest Osiem Błogosławieństw, bo to jest drogowskaz chrześcijańskiego, dorosłego życia. Teraz naszą rolą, jako dorosłych szefów - instruktorów, jest służba następnemu pokoleniu. Oddajemy więc to, co sami kiedyś otrzymaliśmy - mówi Bodziechowski. - Jednak przede wszystkim jest to wypełnianie naszego chrześcijańskiego obowiązku. Służbę dzieciom i młodzieży przecież odczytujemy jako nasze powołanie, które wynika z apostolskiego posłannictwa świeckich w Kościele. My po prostu ewangelizujemy stosując harcerską metodę wychowawczą - dodaje Podkowiński.

Dynamiczny rozwój

Reklama

Skauci Europy są harcerskim fenomenem w Polsce jeszcze z jednego powodu. Ich historia zaczyna się na przełomie lat 70. i 80. ub. wieku od grupy instruktorów w Lublinie. Komuniści za ich „wykroczenie” uznali m.in. to, że wybudowano ołtarz polowy na obozie oraz ścisłą współpracę z Kościołem. Próby nacisku i represje utwierdziły tylko grupę niepokornych harcerzy, że droga służby Bogu i Ojczyźnie, ale już bliżej Kościoła jest słuszna. Wkrótce narodził się pomysł prowadzenia grup ministranckich metodą harcerską. W lutym 1982 r. powstał Harcerski Ruch Liturgiczny „Zawisza”. Dopiero niedawno odkryliśmy, że już w grudniu 1980 r. Prymas Wyszyński w prywatnej rozmowie rzucił: „Trzeba, żeby w Polsce powstało harcerstwo katolickie” - zauważa Tomasz Podkowiński. Później, już na początku lat 90., harcerze nawiązali współpracę z Federacją Skautingu Europejskiego, międzynarodową wspólnotą skautową, od 2003 r. posiadającą oficjalny status prywatnego stowarzyszenia wiernych świeckich prawa papieskiego. Dziś ich struktury są już w blisko 60 miastach i miejscowościach w Polsce, od Jeleniej Góry przez Warszawę po Białystok, od Świnoujścia przez Kraków po Chełm. - Jednak chcielibyśmy dotrzeć do każdego większego miasta, więc jeszcze wiele pracy przed nami - mówi Podkowiński.
Choć Skauci Europy liczą zaledwie 2600 członków, to jednak są najbardziej dynamicznie rozwijającym się stowarzyszeniem harcerskim w Polsce. Podczas gdy regularnie ubywa chętnych do wstępowania w szeregi ZHP, Skautów Europy przybywa po ok. 500 członków rocznie. - W ostatnim roku powiększyliśmy liczbę naszych członków o 30 proc. - tłumaczy Podkowiński. - To zasługa głównie zatroskanych rodziców, którzy chcą, by ich dzieci czerpały z dobrych wzorców i chrześcijańskich wartości. Patrząc na ich założenia i funkcjonowanie, wydaje się, że propozycja wychowawcza Skautów Europy jest bardziej komplementarna.

* * *

Zasady podstawowe skautingu europejskiego

1. Obowiązki Harcerza rozpoczynają się w domu.
2. Harcerz jest wierny swojej Ojczyźnie i działa na rzecz jedności i braterstwa w Europie.
3. Harcerz - Syn Chrześcijaństwa - jest dumny ze swej wiary: pracuje sumiennie, aby ustanowić Królestwo Chrystusa w całym swoim życiu i świecie, który go otacza.

Przyrzeczenie harcerskie

Na mój honor, z łaską Bożą, przyrzekam całym życiem służyć Bogu, Kościołowi, mojej Ojczyźnie i Europie chrześcijańskiej, nieść w każdej potrzebie pomoc bliźnim i przestrzegać Prawa Harcerskiego.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Łączy nas wiara” - maturzyści arch. białostockiej i diec. toruńskiej

2025-09-26 20:32

[ TEMATY ]

Jasna Góra

maturzyści

BPJG

Jedni przyznają, że przyjechali jak na wycieczkę, wyjadą jak pielgrzymi, drudzy z kolei mają wyraźne motywy i cieszą się, że są razem, bo „łączy ich wiara”. Są też i ci poszukujący; relacji, sensu, odpowiedzi „co dalej”. To maturzyści, którzy dziś przyjechali na Jasną Górę: z diec. toruńskiej i arch. białostockiej. Młodzi z Białostocczyzny i ich duszpasterze w modlitwie i pamięci szczególnie oddają Bogu rówieśników, którzy zginęli 20 lat temu w wypadku pod Jeżewem w drodze do Częstochowy.

Ks. Tomasz Łapiak, który teraz jest koordynatorem pielgrzymki, 20 lat temu był uczniem liceum, w którym uczyło się 9 maturzystów, którzy zginęli. Przyznaje, że to wydarzenie zawsze jest w jego pamięci, a każda rocznica bolesna. Pamięta nawet jaka była wówczas pogoda; było pochmurnie, padało, była mżawka. - Zawsze ta pielgrzymka sprawia, że powracają te wspomnienia. Ale też pomimo tego, że po ludzku jest to trudno zrozumieć, jednak wierzymy, że ci maturzyści zdali już ten najważniejszy egzamin życiowy, czyli egzamin z miłości i mogą doświadczyć spełnienia się obietnic Jezusa. Mogą żyć po prostu w inny sposób, już pełnią życia - mówił ks. Łapiak.
CZYTAJ DALEJ

Św. Wincenty á Paulo

27 września br. obchodzimy wspomnienie św. Wincentego á Paulo. Urodził się on 24 kwietnia 1581 r. w wiosce Pouy, w południowej Francji. Pochodził z rodziny wieśniaczej i miał czworo rodzeństwa. Dopiero w 12. roku życia poszedł do szkoły. Mimo, że wcześniej zajmował się tylko wypasaniem owiec z nauką radził sobie bardzo dobrze i po szkole wstąpił do seminarium duchownego. W wieku 15 lat otrzymuje niższe święcenia i dostaje się na uniwersytet w Saragossie w Hiszpanii. Święcenia kapłańskie przyjmuje w 1600 r., miał wówczas zaledwie 19 lat. Kontynuował studia w Tuluzie, Rzymie i Paryżu, kształcąc się w dziedzinie prawa kanonicznego. Dobrze zapowiadająca się kariera młodego, zdolnego kapłana zmienia się w los niewolnika. W czasie podróży z Marsylii do Narbonne przez Morze Śródziemne został wraz z całą załogą napadnięty przez tureckich piratów i przywieziony do Tunisu jako niewolnik. W ciągu dwóch lat niewoli miał czterech panów, ostatniego zdołał nawrócić. Obaj uciekli do Europy i zamieszkali w Rzymie. Już wkrótce stał się wysłannikiem papieża Pawła V i trafił na dwór francuski, gdzie za sprawą królowej Katarzyny de Medicis przejął opiekę nad Szpitalem Miłosierdzia. Na własne życzenie objął probostwo w miasteczku Chatillon-les-Dombes, gdzie zetknął się ze starcami, inwalidami wojennymi, chorymi i ubogimi. Aby im jak najlepiej służyć, powołał „Bractwo Miłosierdzia”, a dla kobiet bractwo „Służebnic Ubogich”. W 1619 r. św. Wincenty otrzymał dekret mianujący go generalnym kapelanem wszystkich galer królewskich. Święty przeprowadzał wśród galerników misje i dbał o poprawę warunków życia. W 1625 r. powołał „Kongregację Misyjną” zrzeszającą kapłanów. Papież Urban VIII zatwierdził nowe zgromadzenie w 1639 r. Nowa rodzina zakonna zaczęła rozrastać się i objęła swoją opieką szpital dla trędowatych opactwa Saint-Lazare. Celem zgromadzenia, które dziś nosi nazwę Zgromadzenia Księży Misjonarzy Świętego Wincentego á Paulo jest głoszenie Ewangelii ubogim. W 1638 r. wraz ze św. Ludwiką de Marillac św. Wincenty założył żeńską rodzinę zakonną znaną dziś pod nazwą Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia (szarytki), której charyzmatem była praca z ubogimi i chorymi w szpitalach i przytułkach. Święty zmarł w domu zakonnym św. Łazarza w Paryżu 27 września 1660 r. W roku 1729 papież Benedykt XIII wyniósł Wincentego do chwały błogosławionych, a papież Klemens XII kanonizował go w roku 1737. Papież Leon XIII ogłosił św. Wincentego á Paulo patronem wszystkich dzieł miłosierdzia. Do Polski sprowadziła misjonarzy w 1651 r. jeszcze za życia Świętego królowa Maria Ludwika, żona króla Jana II Kazimierza. W Polsce prowadzili 40 parafii. W naszej diecezji ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego á Paulo (CM) pochodzi bp Paweł Socha, a misjonarze św. Wincentego pracują w Wyższym Seminarium Duchownym w Paradyżu, Gozdnicy, Iłowej, Przewozie, Skwierzynie, Słubicach, Trzcielu i Wymiarkach. Siostry Szarytki mają swoje domy w Gorzowie Wielkopolskim, Skwierzynie i Słubicach.
CZYTAJ DALEJ

bp P. Kleszcz: Wola Boża to dobro, które nas spotyka

2025-09-27 11:10

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

40. Piesza Pielgrzymka z Tomaszowa Mazowieckiego do Sanktuarium Świętej Rodziny w Studziannej

40. Piesza Pielgrzymka z Tomaszowa Mazowieckiego do Sanktuarium Świętej Rodziny w Studziannej

Blisko 200 wiernych wzięło udział w jubileuszowej - 40. Pieszej Pielgrzymce z Tomaszowa Mazowieckiego do Sanktuarium Świętej Rodziny w Studziannej. Mszy świętej inaugurującej pielgrzymkę przewodniczył biskup pomocniczy archidiecezji łódzkiej, bp Piotr Kleszcz, a przewodnikiem na szlaku jest proboszcz tomaszowskiej parafii księży filipinów, ks. Grzegorz Chirk.

W homilii bp Kleszcz przypomniał, że w życiu człowieka pojawiają się drogi „bez map” – znamy ich cel, ale nie wiemy, co nas spotka w drodze. – Są w naszym życiu dwie rzeczywistości, których czasem nie rozumiemy: wola Boża i dopust Boży. Wola Boża to dobro, które nas spotyka, ale zdarzają się też sytuacje trudne, których Bóg nie chce, ale na nie dopuszcza, by ostatecznie mogło z nich wyniknąć dobro – podkreślił hierarcha.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję