„Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi”
(Mk 6, 7)
Przyzwyczailiśmy się do otwartych granic unijnych i każda próba ograniczenia migracji ludzi budzi zrozumiały sprzeciw. Z drugiej strony chcemy jednak stawiać z natury nieprzekraczalne granice wciskającemu się zewsząd moralnemu zdziczeniu. Zapominamy przy tym, że próba otoczenia człowieka sztucznymi ograniczeniami jest zarazem zgodą na to, by nigdy nie dojrzał, by nie umiał sam podjąć decyzji, za czym ma pójść.
Amos, chcąc spełnić wolę Bożą, naraził się na gniew kapłana Amazjasza. Brzmi to jak niesmaczny żart, ale to prawda! Prorok ostrzegał Izraelitów skupionych wokół konkurencyjnego dla Jerozolimy, schizmatyckiego sanktuarium w Betel, że przychodzi czas kary za popełnione nieprawości, a wybór dotyczy jedynie formy kary. Paradoks polega na tym, że Amos wypędzany jest z miasta przez sługę tego samego Boga, któremu służy również on. Wola króla i jego religijne decyzje więcej znaczą dla kapłana niż słowo Najwyższego. Niechciany głosiciel tłumaczy pokornie, że za jego postawą stoi wyraźny rozkaz Pana. Wobec podobnych problemów stanie również Dwunastu, posłanych przez Chrystusa na przepowiadanie Ewangelii. Wprawdzie więcej będzie sukcesów - uzdrowionych z chorób, uwolnionych od złych duchów, nawracających się wskutek usłyszenia Dobrej Nowiny…, jednak nawet sam Nauczyciel przewidział sytuacje odrzucenia i wzgardy. Istotny jest fakt podjęcia misji bez żadnego materialnego zaplecza (mogłoby to stanowić ograniczenie dynamizmu apostolskiego), wyłącznie w oparciu o dary duchowe. Taką myślą kierował się niewątpliwie św. Paweł, który w razie konieczności sam zabierał się do pracy na swoje utrzymanie, by nie dać nawet pozoru interesowności. Ten nawrócony prześladowca chrześcijan wyśpiewuje pieśń uwielbienia wobec Boga i rozgłasza wszem i wobec prawdę o miłości Ojca objawionej w Chrystusie, o odwiecznym wybraniu i usynowieniu tych, których Syn Człowieczy odkupił swoją najdroższą Krwią, przyjmując na siebie należną nam karę.
Dla autentycznie wierzącego człowieka normą życia jest życie w komunii z Bogiem. Stąd - z relacji miłości między Stwórcą a stworzeniem - wypływają dobrowolne ograniczenia: nie czynię tego, co rani Miłość - nie wchodzę dobrowolnie w grzech, nie trwam w grzechu. Czynię zaś w sposób wolny i nieograniczony to, co raduje mego Pana - jak najszybciej powstaję z grzechów, chętnie z Nim rozmawiam, ufam Mu bezwarunkowo, otwieram serce na potrzeby bliźnich, zgadzam się nawet na krzyż… Tak głoszona Ewangelia przekroczy nawet granicę ludzkiej ułomności i złej woli!
Pomóż w rozwoju naszego portalu