Słusznie mówimy, że wierzyć to znaczy oczekiwać. Jednym ze
znaków rozpoznawczych chrześcijanina jest postawa oczekiwania, ale
równocześnie czuwania i zaangażowania w działaniu. "Oczekujemy Twego
przyjścia w chwale", śpiewamy w aklamacji po Przeistoczeniu. My,
wierzący w Chrystusa, nie oczekujemy katastrofy, lecz ponownego przyjścia,
właśnie w chwale, naszego Zbawiciela. Przecież codziennie modlimy
się: "Przyjdź Królestwo Twoje!". Czuwanie i gotowość wyzwalają nas
z tej pospolitej codzienności i ubogacają nasze myśli i wyobraźnię.
Drugie czytanie z Listu do Hebrajczyków ukazuje nam wiarę jako siłę
mobilizującą do wytrwałego działania, a w Ewangelii mamy dwukrotnie
powtórzone Jezusowe słowo "szczęśliwi", skierowane do tych, którzy
czuwają. Jest takie żartobliwe powiedzenie: "Kto śpi, ten nie grzeszy",
ale Ewangelia przeciwstawia czujność - ospałości, wierność - niewierności,
roztropność - bezmyślnej głupocie.
Pewien kapłan wspomina swoją parafiankę, która przeżyła
tragiczny wypadek. Jej samochód wypadł z trasy i przez kilka sekund
jak samolot leciał w powietrzu, ale szczęśliwie wylądował na świeżo
zaoranym polu. Pytanie księdza było konkretne: Czy w tym momencie
pomyślała pani o Bogu?... Jej odpowiedź była szczera: Nie! Myślałam
tylko, żeby przeżyć... I to jest bardzo ludzka prawda. Wtedy nie
ma czasu na myślenie o wieczności. Dlatego Pan Jezus zaprasza nas
tu i teraz, młodych i starych, zdrowych i chorych, do czuwania, które
wyraża się w modlitwie i działaniu.
Pierwsi chrześcijanie rzeczywiście żyli tym oczekiwaniem
na przyjście Pana, a Jezusowa zachęta do czuwania wraca w Ewangelii
wiele razy. Np. przypowieść o 10 pannach, o złodzieju, który w nocy
wkrada się... Ale Pan Jezus, mówiąc o swoim drugim przyjściu, nie
chce w naszych sercach rozbudzać lękliwego niepokoju, tylko żebyśmy
w te nasze rozliczne oczekiwania włączyli nade wszystko tę myśl,
że najważniejsze jest to Jego przyjście! My tak często czekamy: na
dworcu PKP na pociąg, bo albo sami chcemy podróżować, albo kogoś
powitać. Czekamy na urlop, na wakacje, na lepszą pogodę w jednym
tygodniu, a w następnym - razem z rolnikami - na deszcz. Chorzy czekają
na poprawę zdrowia. Młodzi, bardzo młodzi - na lata dorosłe. Wszyscy
czekamy na lepsze czasy, chociaż wiemy, że tu, na ziemi, nigdy nie
będzie dni beztroskich. Wszyscy czekają na szczęście, ale czy czekamy
na nasze szczęście w niebie?... Człowiek, który niczego nie oczekuje,
patrzy na swoje życie, jakby ono nie miało sensu. Taka całkowita
rezygnacja kończy się niekiedy tragicznie. Także człowiek wierzący
czeka na lepszy czas, ale zarazem wierzy, że szczęście doskonałe,
wiecznie trwające jest tu, na ziemi, nieosiągalne. My czekamy na
Boga, który w Jezusie Chrystusie stał się jednym z nas - naszym Bratem.
On przyjdzie znowu, aby po tych latach próby obdarzyć nas wiecznym
życiem. "Niebo", "uczta niebieska" - to jedynie nieudolne słowa,
które niewyrażalne piękno Domu Ojca Niebieskiego tylko zapowiadają.
Praojciec naszej wiary, Abraham, którego dziś przypomina nam drugie
czytanie, uwierzył i zawierzył. Tak jest i z nami. Znamy drogę, a
jest nią sam Jezus Chrystus.
Pomóż w rozwoju naszego portalu