Zanim funkcjonariusze PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa, podlegającej gen. Czesławowi Kiszczakowi (jako ministrowi spraw wewnętrznych), zamordowali ks. Jerzego Popiełuszkę, dokonywali wobec Księdza ciężkich prowokacji, stanowiących przestępstwo nawet na gruncie PRL-owskiego prawa, nie mówiąc już o gruncie międzynarodowych praw człowieka... Jedną z nich było podrzucenie Księdzu do mieszkania ulotek i materiałów wybuchowych.
Rzeczpospolita z 10 grudnia br. pisze, że późniejszy zabójca Księdza Jerzego, Piotrowski, sporządził z tej prowokacji notatkę dla gen. Czesława Kiszczaka, na której Kiszczak napisał "zabawną" adnotację: "Dusza się raduje, ale wizyta papieża". Czyli że Kiszczakowi, ministrowi spraw wewnętrznych, uradowała się dusza, że dokonano przestępczej prowokacji, ale ta wizyta Papieża... Czyżby stanęła tymczasowo na przeszkodzie rozkazowi dokonywania dalszych prowokacji?
Już sam fakt, że Kiszczak, wiedząc o przestępczej prowokacji, nie wszczął postępowania dyscyplinarnego i nie powiadomił prokuratury o dokonanym przestępstwie - stanowi uzasadniony powód do postawienia także dzisiaj Kiszczaka przed sądem. W śledztwie prokurator mógłby mu zadać dodatkowo kilka pytań, m.in. - co właściwie znaczyły słowa: "ale ta wizyta papieża"?...
Inny wysoki funkcjonariusz SB, gen. Władysław Ciastoń, został właśnie uniewinniony z zarzutu kierowania zabójstwem ks. Jerzego Popiełuszki. Z braku dowodów...
Adnotacja Kiszczaka jest jednak dowodem, że uczestniczył w przestępstwie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu