Reklama

Wiara

Jak sobie radzić z duchową depresją?

Jest takie złośliwe powiedzenie, że ludzie dzisiejsi to się dzielą na tych, co siedzą w zakładach zamkniętych i na nieprzebadanych. To bardzo złośliwe i pesymistyczne spojrzenie na rzeczywistość. Tym niemniej faktem jest, że takich ludzi w 100% normalnych psychicznie to za dużo nie ma.

[ TEMATY ]

duchowość

depresja

o. Leon Knabit

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bardzo wielu ludzi się skarży, że nie potrafią sobie ze sobą poradzić, że stresy, jakie są, problemy, kłopoty są czynnikiem, który potrafi zachwiać ich równowagę psychiczną i w takich skrajnych przypadkach mówi się, że popadają w depresję.

Jeśli mówimy o depresji, która jest już faktem medycznym, od strony psychologii, psychiatrii nawet, to tutaj duchowny pomoże tyle o ile, najwyżej powie, do którego lekarza się skierować, bo tu trzeba często leczenia farmakologicznego albo dokładniejszej diagnozy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Natomiast są i inne rodzaje depresji, które są spowodowane – nawet często – przez samego człowieka. Jeśli ból jest w ciele, to trzeba leczyć ciało.

Jeśli ból jest w duszy, to wtedy, zwłaszcza wierzący, człowiek powie: dlaczego, o co tu chodzi, że wciąż coś jest nie tak?

Podziel się cytatem

Reklama

Kiedy mnie się pytają od czasu do czasu, dlaczego jestem pogodny i wesoły mimo poważnego wieku, mówię, że po pierwsze udało mi się, że trafiłem na swoje miejsce. Już od marca 1947 roku wiem, że jestem powołany i mam tutaj jako powołany człowiek realizować swoje życie. Poza tym idealny nie jestem z całą pewnością, wiem, ile to człowiek głupstw potrafi robić do późnej starości, ale staram się żyć bez świadomego wyraźnego grzechu, zwłaszcza ciężkiego.

Drobiazgów się coś tam nazbiera, ale ciężkiego grzechu naprawdę nie mam, bo szkoda Pana Boga, szkoda Pana Jezusa, który mi zaufał – i to daje poczucie takiej swobody wewnętrznej. Natomiast wiem bardzo dobrze, i to jeszcze ze swojego doświadczenia, że kiedy sam nie bardzo się starałem o ten należyty poziom etyczny, a nawet i teraz, kiedy tak troszkę na tej niby dobrej drodze, ale są też pobocza i marginesy, to wtedy od razu coś się chwieje, człowiek jest niezadowolony z siebie, jakiś zły, sfrustrowany.

Reklama

Na szczęście jest Pan Bóg, zarzucają nam to ateiści: „Wy to możecie głupstw narobić, macie Pana Boga, Pan Bóg wam wszystko daruje, przebaczy. A co ma robić porządny ateista, jeśli ma wrażliwe sumienie?” – Uwierzyć w Pana Boga, jeśli chce, żeby było mu lżej.

Podziel się cytatem

Reklama

Ale wracam do tego ważnego problemu, że na pewno czyste sumienie jest bardzo ważnym składnikiem dobrego samopoczucia, które wyklucza depresję, a wówczas depresja może się zdarzyć tylko wtedy, kiedy ma przyczyny czysto fizjologiczne. Przyczyną może być również ciągły ból, a także ciosy, które spadają na człowieka, już nie biologiczne, ale z otoczenia, różne nieszczęśliwe wydarzenia. One potrafią wpłynąć na depresję, często niemal nieodwracalną, chociaż lekarze by już tu dyskutowali na ten temat.

Reklama

W każdym razie do mnie, jako człowieka wierzącego, bardzo przemówiła opinia pana mecenasa Krzysztofa Wąsowskiego, który w wywiadzie przeprowadzonym przez pana Mazurka dla „Rzeczpospolitej” mówił na temat molestowania seksualnego. Wywiad nosił tytuł: „Wszystko może być molestowaniem” i mówił o tym, że niewinne na pozór odezwanie się, gest czy coś w tym rodzaju, może przyczynić się do tego, że lekkomyślnego mężczyznę można wpędzić w wielkie kłopoty – i jeśli chodzi o jego opinię, i finansowo może dostać po kieszeni. Mecenas mówi, co zrobić, żeby uniknąć molestowania.

Po pierwsze: być wiernym żonie (tu do mężczyzny się zwraca). Po drugie: unikać romansów w biurze. A po trzecie – było to napisane w świeckiej gazecie, a nie religijnej: słuchać nauki Kościoła. Okazuje się, że zmierzam do tego samego: słuchaj nauki Kościoła, bądź wierny swoim zobowiązaniom, nie sięgaj po cudze, chociaż jest na wyciągnięcie ręki: sekretarki, koleżanki i tak dalej. Wtedy, jeśli to opanujemy, to jest cudownie, to wtedy jest o wiele łatwiej ze wszystkim.

Albo dajmy na to, opanujemy dziedzinę seksualną, ale jeszcze te zewnętrzne przyczyny, które nas dobijają, nieszczęścia walną człowieka jak grom – jak z tym Hiobem było, co rusz, a to chałupę zawaliło, dzieci zginęły, sam ciężko chory, a przyjaciele nie rozumieli, jeszcze rugali go, że jest winien, że jest obłudnikiem. Jak wtedy z tego wyjść?

Reklama

Z całą pewnością należy wiedzieć, że w normalnej sytuacji – u starszych może nie – to się kiedyś skończy. Depresja nie może być wieczna. Jeśli miną wszystkie te trudności, powody, to ona też się powoli uspokoi. Można się przyzwyczaić, jak ktoś powiedział, nawet do dożywotniego więzienia.

Podziel się cytatem

Reklama

Czasem musimy sobie pomóc. Dla swojego dobra i dla otoczenia. Depresja jest bardzo ciężkim i przykrym orzechem do rozgryzienia. Dbam o to, żeby wszystko robić, żeby moja psychika doszła do równowagi. Staram się więc żyć według wartości, które wyznaję. To nawet człowiekowi niewierzącemu będzie pasowało. Jeśli nie wierzysz w Pana Boga to Twoja sprawa, ale jeśli uznajesz wartości: uczciwość, prawdomówność, solidność, otwartość na ludzi, to wtedy im bardziej nad tym popracujesz, im bardziej się zmienisz wewnętrznie i zewnętrznie, tym łatwiej będzie ci opanować to, co nieraz somatycznie daje się człowiekowi we znaki.

Reklama

Z Panem Bogiem natomiast to sprawa teoretycznie jest bardzo prosta. W praktyce to wiadomo, ile się trzeba namęczyć, żeby być spokojnym, nie denerwować się, ile się trzeba przygotowywać, żeby improwizować spokojnie. Zdobywanie pokoju duszy i zdobywanie poprzez krzyż Jezusa, bo zdobywanie też jest krzyżem. Jeśli się to zaniedba, jeśli człowiek jest w takim swoim dołku, jak Kłapouchy w Kubusiu Puchatku, który siedział w swoim cichym i wilgotnym kąciku i mówił tylko: „Jak będzie padał deszcz, to nie miejcie do mnie pretensji”, to wtedy może dojść do tego, co w języku ascetycznym nazywa się acedia.

Wtedy niczego się nie chce, w nic się nie wierzy. Wie się pewne rzeczy, że tam Pan Bóg jest, możliwość pomocy jest, jak najbardziej są świadectwa, a mnie to – tak kolokwialnie mówiąc – wisi, mnie to już nic nie pomoże. Łączy się to często z poczuciem małej wartości, zniechęceniem (tyle razy próbowałem i nie wyszło) i ten człowiek rzeczywiście sam się truje i zatruwa otoczenie. Ważne więc, żeby nie dopuścić do takiej choroby, bo zaniedbanie choroby może doprowadzić do stanów nieodwracalnych.

Tak samo i tutaj, sprawa duszy, jeśli zaniedbam – jeśli nie chcę posłuchać innych, którzy mi radzą, jeśli nie szukam towarzystwa ludzi pogodnych, pogodzonych z wolą Bożą, umiejących mnie podtrzymać bez naruszenia mojej godności osobistej – to wtedy człowiek jest sobie sam winien. A wyciągnięcie z tego stanu człowieka, który nie chce być wyciągnięty, jest prawie niemożliwe. A jeśli chce, to nieraz jest bardzo trudne, ale jest możliwe.

Reklama

Jezus leczy wszelkie choroby, a Matka Boska, jak to śpiewamy w Godzinkach, jest najskuteczniejszą lekarką chrześcijańską. Kościół proponuje, daje receptę na biedy, na depresję, na acedię: „Trzymaj się Pana Boga, bądź we wspólnocie ludzi, którzy to samo przeżywają, a dźwigają się z tego, i miej nadzieję, miej ufność w Panu”.

Podziel się cytatem

Reklama

„Sprawiedliwy, choćby upadł, nie będzie leżał, bo Pan podtrzymuje jego rękę” – i ta świadomość, że jestem kochanym dzieckiem Boga, że Bogu na mnie zależy, że jeśli dopuszcza coś, to nie po to, żeby mnie dobić, ale po to, żeby mnie wypróbować. Poradzę sobie i z tym doskonale z Tobą. „Z Tobą wszystkiemu podołam”– mówi piosenka młodzieżowa. Poradzimy sobie i ze zniechęceniem, i z frustracją, i ze wszystkim trudnym. Wróćmy do Pana. Papież w Rzymie paręnaście lat temu, w którąś niedzielę Wielkiego Postu na Anioł Pański, powiedział: „Trzeba powrócić do Boga” – a wtedy wszystko się wyrówna, poprawi i zwycięstwo będzie po naszej stronie. Czego sobie życzymy wszyscy razem.

Reklama

Fragment książki „Ojca Leona słów kilka”: Zobacz więcej

Leon Knabit OSB – ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Więcej o duchowości monastycznej benedyktynów: Zobacz

2021-07-26 14:02

Ocena: +11 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jak rozpoznać depresję u dzieci

Niedziela Ogólnopolska 13/2023, str. 44

[ TEMATY ]

dzieci

depresja

Adobe.Stock

Dziecko jest blade, przytłoczone... Tylko faza? Coraz więcej dzieci i młodzieży cierpi na depresję. Co możesz zrobić, aby pomóc swemu dziecku?

Objawy depresji u dzieci są inne niż u dorosłych. Twoje dziecko może nagle stać się podatne na wybuchy złości, czepiać się lub często płakać. Im młodsze dzieci, tym bardziej niejasne są objawy depresji. Pojawia się ona wyraźniej dopiero w okresie dojrzewania w postaci utrzymującego się smutnego nastroju. W przypadku wszystkich objawów ważne jest to, czy są one trwałe. Dopiero wtedy można mówić o chorobie psychicznej. Na co powinieneś zwrócić uwagę u swojego dziecka?

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego

2024-04-25 11:34

[ TEMATY ]

Lista niematerialnego dziedzictwa kulturowego

Karol Porwich/Niedziela

Zabawkarstwo drewniane ośrodka Łączna-Ostojów, oklejanka kurpiowska z Puszczy Białej, tradycja wykonywania palm wielkanocnych Kurpiów Puszczy Zielonej, Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę oraz pokłony feretronów podczas pielgrzymek na Kalwarię Wejherowską to nowe wpisy na Krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Tworzona od 2013 roku lista liczy już 93 pozycje. Kolejnym wpisem do Krajowego rejestru dobrych praktyk w ochronie niematerialnego dziedzictwa kulturowego został natomiast konkurs „Palma Kurpiowska” w Łysych.

Na Krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego zostały wpisane:

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję