Z abp. Józefem Michalikiem - metropolitą przemyskim, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski - rozmawia ks. Zbigniew Suchy
Ks. Zbigniew Suchy: - Ksiądz Arcybiskup często mówi, że ludzie świeccy muszą się poczuć odpowiedzialni za klimat wspólnoty kościelnej. Jakie widzi Ksiądz Arcybiskup pola tej odpowiedzialności?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Abp Józef Michalik: - Św. Augustyn przypomniał swoim wiernym: „Z wami jestem chrześcijaninem, dla was jestem biskupem”. Zatem fundamentem konstytuującym Kościół jest chrzest.
To stąd płynie nasza odpowiedzialność za wspólnotę, do której włączeni zostaliśmy przez ten akt. Darem Ducha Świętego przekazanym w sakramencie chrztu zostaliśmy posłani do dawania świadectwa. W tej mierze
wszyscy jesteśmy jednakowo posłani. Sobór Watykański II dookreślił cel tego posłania - consecratio mundi. Uświęcać świat. Przywracać światu zniszczony przez grzech pierwotny wymiar i pierwotny cel
obecności człowieka w świecie. Posłanie do głoszenia Ewangelii było w niektórych momentach historii Kościoła rozumiane nieco opacznie - stąd np. wyprawy krzyżowe. Kościół szybko jednak odszedł od
tych wynaturzonych form ewangelizowania. Już św. Franciszek uczył swoich współbraci - należy głosić Ewangelię wszystkim, zawsze i wszędzie. Nierozerwalnie: postawą, słowem i czynem. Uświęcać świat
przez obecność świeckich, przez ich wierność orędziu Ewangelii. Z tego osobistego zmagania się o wierność zrodzi się poczucie współodpowiedzialności za wspólnotę ochrzczonych - Kościół.
Z woli Chrystusa tej wspólnocie dani są pasterze - biskupi i kapłani. Trzeba, zwłaszcza dzisiaj, podkreślić, że nie przychodzą oni znikąd. Są synami i córkami naszych rodzin, wnoszą w posługę
doświadczenia swoich czasów - zatem tych czasów cechy dodatnie, ale i negatywne.
Pasterze mają wytyczać ludowi drogę korzystną i bezpieczną. Tak było w Starym Przymierzu. Mojżesz wydał cały katalog przepisów, które nie zawsze podobały się ludziom, ale były nieodzowne dla osiągnięcia
celu - Ziemi Obiecanej. Z drugiej strony warto przyjrzeć się postaci Jetry - teścia Mojżesza. Widząc, jak trudzi się w rozwiązywaniu nieraz błahych problemów, zaleca mu powołanie pomocników.
To Mojżesz ostatecznie decydował, ale miał pomoc doradczą. Podobnie jest i dzisiaj. Zapyta ktoś o wspólnotę, owo augustiańskie „z wami jestem chrześcijaninem”. Odpowiedź na to pytanie daje
św. Paweł w liście do młodego biskupa Tymoteusza, gdy poucza: „Biskup powinien być nienaganny, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania (...) opanowany, niekłótliwy, niechciwy
na grosz, dobrze rządzący własnym domem...” (por. 1 Tm 3). Podobnie i każdy ksiądz - pomocnik, najbliższy współpracownik biskupa. Pasterze dobrze wiedzą, jak trudno te lakoniczne wskazania
św. Pawła zachować w codzienności, ale wiedzą także, że wierność im rzeczywiście buduje wspólnotę.
- Jak z perspektywy kilkuletniej pracy w watykańskiej dykasterii - Papieskiej Radzie ds. Świeckich jawi się obraz laikatu w Kościele?
- To prawda, że w tej sprawie wiele się w Rzymie nauczyłem. Zarówno spotykając się ze świeckimi w watykańskim biurze, podczas różnych narad i studiów tematycznych, ale nade wszystko przez spotkania
związane z wyjazdami do różnych krajów. Poznałem wielu niezwykłych ludzi, założycieli nowych wspólnot, odkryłem wielość charyzmatów, które daje Bóg. Nie kryję, że jestem pod wrażeniem ewangelicznej posługi
fokolarynów, dynamizmu Neokatechumenatu, heroizmu „Wiary i Światła” czy duszpasterskich intuicji „Comunione e Liberazione”. Wiele dobra dzieje się dzięki modlitwie wielu wspólnot
charyzmatycznych. Warto wspomnieć ruch „Spotkania Małżeńskie”. Młodzi ludzie we Włoszech założyli wspólnotę o nieco tajemniczej nazwie „Czwarty wymiar”. Zrzesza ona ludzi różnego
wieku i zawodu. Jej celem jest troska o zdrową kulturę, sztukę promowaną w środowisku. Zrzesza zatem młode elity kulturalne, które opierając się na przesłaniu Ewangelii, starają się uświęcać świat przez
właściwe korzystanie z Bożych obwarowań w tej właśnie przestrzeni ludzkiej działalności - twórczości. W tamtym czasie mojej pracy zrodziła się dynamiczna Wspólnota św. Idziego i powstawała Wspólnota
„Emmanuel”, która dzisiaj bardzo owocnie posługuje we Włoszech czy we Francji. Dotarły one także do Polski. Charakteryzuje je duży rozmach ewangelizacyjny i umiejętność budzenia powołań zakonnych
i kapłańskich.
Nie sposób nie wymienić tutaj wspólnoty jedynej w swoim rodzaju - Opus Dei. Warto wiedzieć, że jej charyzmat skierowany jest do wszystkich, a brzmi jak prosto, tak trudno - tam, gdzie
jesteś, masz się uświęcać, przez uczciwe spełnianie swoich obowiązków masz dawać świadectwo Ewangelii. Jest tych wspólnot kilkaset. Niektóre, jak każde dzieło, przeżywają swoje kryzysy, ale są one -
jak wierzę - twórcze i z tych zmagań zrodzi się bez wątpienia wielkie, zamierzone przez Boga dobro.
Ciągle musimy czuwać, aby poprawnie rozwijać pola pracy świeckich, którzy piszą piękną kartę także w polskim Kościele. Spójrzmy chociażby na charyzmatyczny ruch oazowy, w tym Domowy Kościół. To wielkie
dzieło, które ciągle trzeba pielęgnować, bo i jego zadaniem jest wyczuwanie znaków czasu i przeciwdziałanie zagrożeniom, które te czasy niosą. Taki był przecież zamysł sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego.
Wielkie pole działania młodym stwarza Ruch Apostolstwa Młodzieży i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Nadzieję żywię także wobec Akcji Katolickiej, która powinna pogłębiać nieustannie swój jedyny, niezwykły
charyzmat stowarzyszenia już nie tylko katolickiego, ale kościelnego, jako że jest powoływana przez miejscowego biskupa. A to nie żaden zaszczyt, ale wielkie zobowiązanie i zadanie.
- Dziękuję za rozmowę.