Obok opisu hołdu, jaki złożyli Dzieciątku Trzej Królowie, pojawiły się także liczne legendy na temat czwartego króla, który nie zdążył na spotkanie z Trzema Królami i dotarł do Betlejem kilka miesięcy po nich. Na wezwanie gwiazdy wyruszył on znad Zatoki Perskiej. Zabrał w darze dla nowo narodzonego Króla nad królami trzy ogromne perły i oczywiście, pożywienie na drogę: figi, daktyle, rodzynki. Do Betlejem dotarł jednak z pustymi rękami. Odnalazł grotę, w której krzątał się Józef, a Maryja śpiewała Dzieciątku kołysankę, i zaczął się tłumaczyć:
- Panie, przychodzę nie tylko spóźniony, ale i nic oprócz garści daktyli, fig i rodzynek Ci nie przynoszę. Wprawdzie wiozłem dla Ciebie królewski dar: trzy cenne perły - ale już ich nie mam. Pierwsze napotkane na drodze miasto dzień przed moim przybyciem spustoszyło straszliwe trzęsienie ziemi. Wiele tysięcy ludzi zginęło, przysypanych gruzami. Inni pozostali bez dachu nad głową, bez jedzenia, wody. Za jedną z posiadanych pereł kupiłem więc w najbliższej wsi pożywienie i obdarowałem nim znajdujących się w potrzebie. Pozostałem tam kilka dni, by poszukiwać zasypanych, a kiedy już nie było nadziei na znalezienie żywych, ruszyłem za gwiazdą w drogę.
Któregoś jednak dnia spotkałem na pustyni karawanę handlarzy niewolników. Prowadzili na sprzedaż w Damaszku m.in. rodzinę - ojca, matkę i dwu kilkuletnich chłopców. Byli u kresu sił, posiniaczeni, rozgorączkowani - widać było, że dalszej wędrówki nie wytrzymają. Wykupiłem więc od handlarzy tę rodzinę za drugą perłę. Doprowadziłem ją do Tyberiady i tam dowiedziałem się od wracających moich trzech kolegów, że należy Was szukać w Betlejem. Sądziłem, że wnet bez przeszkód dotrę do Was z jedną przynajmniej perłą. Tymczasem w okolicy Jerycha napotkałem oddział żołnierzy Heroda, którzy zabierali z domu jednego z wieśniaków, który na czas nie zapłacił podatku, jego kilkunastoletnią córkę. Nie mogłem znieść widoku przerażonego ojca, rozpaczy matki i wyrywającej się żołdakom córki. Wydobyłem trzecią perłę i wykupiłem dziewczynę. Wybacz więc, Panie, że przychodzę bez godnego Ciebie podarku. Dam Ci tylko tę resztę fig, rodzynek i daktyli... Tylko tyle mogę Ci ofiarować...
Kiedy czwarty mędrzec odważył się spojrzeć na Dzieciątko, dostrzegł Jego rozpromienione oblicze i wyciągnięte rączki, w których było kilka z ofiarowanych Mu daktyli. Rzucały w najdalsze zakątki groty złoty blask, jaśniejszy od najjaśniejszych pereł. A Maryja powiedziała:
- Dobrze zrobiłeś, mędrcze, że poratowałeś tamtych ludzi. My mamy wszystko, co nam potrzeba.
Pomóż w rozwoju naszego portalu